Dzięki wstawiennictwu św. Szarbela moja babcia odzyskała wzrok
"Babcia miała rozbiegane oczy. Zrozumieliśmy, że przestała widzieć. Czując, że jestem bezsilna, zwracałam się do wszystkich z intencją modlitewną o polepszenie stanu jej zdrowia i odzyskanie wzroku. Przypomniałam sobie o św. Szarbelu". Przeczytaj świadectwo cudu, który dokonał się za wstawiennictwem świętego Szarbela.
- Babcia Stasia miała dziewięćdziesiąt jeden lat. W swoim długim i pracowitym życiu wiele przeżyła. Jeszcze niedawno całkiem sprawna pielęgnowała swój ukochany ogródek - rozpoczyna opowieść pani Anna z Radomia.
Na początku lipca 2013 roku starsza pani przewróciła się. - Pomogłam jej wstać, ale zaniepokojona objawami - problemem ze wzrokiem i wykrzywionymi ustami - wezwałam karetkę - mówi kobieta. W szpitalu pacjentce wykonano tomografię i postawiono diagnozę: głębokie rozlane zaniki korowo-podkorowe. Wiele z użytych przez lekarza medycznych określeń wskazywało na przebyty udar i niedokrwienie mózgu. - Babcia miała rozbiegane oczy. Zrozumieliśmy, że przestała widzieć. Na drugi dzień wypisano ją jednak do domu. Zabrał ją do siebie syn Tadeusz. Czując, że jestem bezsilna, zwracałam się do wszystkich z intencją modlitewną o polepszenie stanu jej zdrowia i odzyskanie wzroku. Prosiłam siostry klaryski w Sandomierzu, wspólnoty modlitewne, kapłanów. Przypomniałam sobie o św. Szarbelu. Najpierw szukałam oleju przez sekretarkę ks. Cieleckiego, a potem odważyłam się napisać do superiora klasztoru w Annai - do Libanu. W liście prosiłam nie tylko za babcię, prosiłam za nas wszystkich - wyznaje pani Anna.
Babcia z końcem lipca powróciła do własnego domu i poprosiła panią Annę, aby się nią zajęła. W tym czasie przyszła też odpowiedź z Libanu, wraz z olejem.
- Przetarłam jej oczy tym olejem i do końca swoich dni widziała. To pierwszy cud: wrócił jej wzrok. Ponieważ mój mąż też ma słabe oczy (astygmatyzm i wadę minus dziesięć dioptrii), jego oczy też potarłam olejem. Poczuł, że jest lepiej i z jego oczami. Mogę stwierdzić kolejny cud, bo później zamówił okulary z dużo cieńszymi szkłami. Ale nie sposób pominąć przemiany duchowej babci i całej rodziny - opowiada pani Anna. Choć choroba u starszej pani postępowała i kobieta kilkakrotnie przebywała w szpitalu, nigdy nie straciła pogody ducha. Przyjmowała sakrament namaszczenia chorych, sakrament pokuty i Eucharystii, a także przystępowała do spowiedzi generalnej.
Niezawodna modlitwa do św. Szarbela. Po 9 dniach mogą dziać się cuda
- Wszystkich nas błogosławiła, wielbiła Boga, prosiła o pokój w rodzinie i wypełnienie jej ostatniej woli. Nosiła szkaplerz i medalik Michała Archanioła - opowiada kobieta i dodaje, że sama także w czasie choroby odczuwała opiekę św. Szarbela w postaci oddanych prawdziwych przyjaciół, życzliwego podejścia personelu szpitali, ordynatorów, wsparcia całego personelu medycznego.
W ostatnich dniach życia starsza pani nie chodziła, czuła jednak pokój i radość na spotkanie swoich najbliższych. - Tuż przed śmiercią zawołała mnie. Prosiła, abyśmy się wzajemnie kochali, szanowali, zawsze zwracali się do Boga, za wszystko dziękowała po staropolsku "Bóg zapłać". Umarła, jak chciała, w niedzielę 20 października przed południem. Pogrzeb miała, jak sobie życzyła, w parafii Matki Bożej Miłosierdzia. Tego dnia była przepiękna pogoda i cały kościół po brzegi wypełniony był ludźmi. Wszyscy przyjęli Komunię świętą w jej intencji. W dalszej rodzinie wzrosła religijność, polepszyło się zdrowie. Myślę, że teraz Babcia wspomaga mnie, a św. Szarbel prowadzi nas ku wiecznej radości - kończy swoje świadectwo pani Anna.
Świadectwo pochodzi z książki: "Cuda świętego Szarbela. Świadectwa i modlitwy".
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł