Mam niewierzącego chłopaka [ŚWIADECTWO]

(fot. shutterstock.com)
Julia

Zaczynałam powoli wierzyć, że skoro "nie puszczam się" na dyskotekach, to już jestem skazana na samotność. Wtedy poznałam jego. Przez pierwszy miesiąc bardzo się bałam. Komunikat "zostanę twoją dziewczyną, ale nie pójdę z tobą do łóżka" wydawał mi się mocno infantylny, więc nie ustaliliśmy tego na początku.

Moje świadectwo ma tę wadę, że nie znam jeszcze finału tej historii, ale od jakiegoś czasu, czytając różne świadectwa mam wrażenie, że moja "walka o czystość" wygląda zupełnie inaczej. Może warto się nią podzielić?

DEON.PL POLECA

Studia spędziłam w duszpasterstwie akademickim, gdzie współczynnik feminizacji jest, jaki jest. Ciągle słyszałam o "walce o czystość", jakie to trudne, jakie to wymagające, ale też jakie potrzebne. Dodatkowo słyszeliśmy jaki to świat wkoło jest zepsuty. Czasem mam wrażenie, że na konferencjach zestawia się tylko dwie drogi - czystość lub prostytucja, jakby nie było całej gamy szarości.

Patrząc na kolejnych kolegów z duszpasterstwa, którzy zostawali "zajmowani" przez dziewczyny, zaczynałam powoli wierzyć, że skoro "nie puszczam się" na dyskotekach, to już jestem skazana na samotność - wierzących chłopaków brakuje, a niewierzący nawet na mnie nie spojrzą. Aż nagle, jakoś tak od słowa do słowa i okazało się, że mam niewierzącego chłopaka.

Przez pierwszy miesiąc bardzo się bałam. Komunikat "zostanę twoją dziewczyną, ale nie pójdę z tobą do łóżka" wydawał mi się mocno infantylny, więc nie ustaliliśmy tego na początku.

Potem wyobrażałam sobie, że "to" wygląda jak na amerykańskich filmach - ludzie wracają z kina i zanim się zorientują już są ze sobą w łóżku (my oboje mieszkamy sami, więc nie ma w zasadzie żadnych trudności zewnętrznych). Bałam się, że strach przed "zepsuciem atmosfery" i / lub pożądanie nie pozwolą mi zareagować.

Z dnia na dzień zakochiwałam się coraz bardziej i coraz bardziej się bałam. Byłam przekonana, że "normalny" (tj. niezaangażowany religijnie) chłopak nie zaakceptuje takiej drogi. Potem zaczęłam trochę relatywizować - "może lepiej tutaj ustąpić niż odebrać sobie szansę na szczęśliwą rodzinę".

Ostatecznie przypomniałam sobie zdanie, które jakiś czas wcześniej sformułowałam w dyskusji ze znajomym: "jeśli nie dorastamy do naszych ideałów, to bardzo rzadko winne są nasze ideały". Wtedy podjęłam decyzję, że priorytetem jest czystość. Uznałam, że jeśli to ma być powód rozstania, to im szybciej się rozstaniemy, tym lepiej (mniej zaboli). I odważyłam się podjąć temat.

Okazało się, że myślący chłopak wiążący się z praktykującą katoliczką może taki "problem" przewidzieć. I że problemu w zasadzie nie ma. Możemy bez obaw spędzać razem wieczory, czasem zostajemy "u siebie" na noc (nie śpimy w jednym łóżku).

Mam cały czas z tyłu głowy słowa św. Pawła: "komu się zdaje, że stoi niech baczy aby nie upadł", ale jakoś trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której tracimy nad sobą kontrolę. Nie ma między nami na tym tle napięcia, nie ma niedomówień, ale nie ma też strachu przed bliskością.

Jakiś czas temu słyszałam ciekawą uwagę o hagiografii - kiedy czytamy, że święty jako dziecko nie ssał piersi w piątek, to automatycznie myślimy "ja nie jestem i nie będę święty". Może tu jest trochę podobnie?

Czystość jest przedstawiana jako wielkie wyzwanie i wysiłek. Ja mam wrażenie, że my przeżywamy ją tak "po prostu". Ostatnio dowiedziałam się też, że moja "średnio-zaangażowana" koleżanka żyje w czystości ze swoim niewierzącym narzeczonym.

Czystość jest dla każdego :)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Mam niewierzącego chłopaka [ŚWIADECTWO]
Komentarze (3)
SN
~Sara Nowak
18 marca 2020, 23:10
Uważam podobnie jak moja przedmówczyni. Naturalny proces zakochania i miłości jest nieodzowny z popędem seksualnym. Jeśli czystość przychodzi wam tak łatwo jak opisujesz warto zastanowić się czy to jest związek dojrzały z przepracowanymi wieloma kwestiami.
MB
Monika Barbara Joanna Łukaszczy
19 czerwca 2017, 14:46
Coś mi tu nie gra. Mam dziwne wrażenie, że nie ma między Wami prawdziwej miłości, lub też nie jesteście zbyt blisko duchowo. Widzę (nie wiem czy słusznie) między Wami mur, dzięki któremu przeżywacie czystość bez większego wysiłku, jednak ten mur dzieli Was w innych dziedzinach życia. Zchowanie czystości nie jest łatwe i ciągle do tego się dorasta. Zastanów się droga Autorko Świadectwa, czy aby na pewno Twoje życie duchowe jest wystarczająco rozwinięte. Zastanów się dobrze i posluchaj swojego głosu wewnętrznego, czy życie z tym chłopakiem ma jakąkolwiek przyszłość. Pragnę dodać, że walka o czystość, zawsze jest przyobleczona w mniejsze bądź większe upadki, ale często potrzeba czasu by je zobaczyć. I zanim podejmiesz pochopne wnioski, radzę poczekać na finał historii, bo coś czuję, że będzie on całkowicie inny, niż się spodziewasz. Z Bogiem!
D
Dawid
24 sierpnia 2016, 18:31
Nie wiem, jak ja tu trafiłem, ale po przeczytaniu tego zrozumiałem, jak chore jest życie w religijnym strachu. Matko... zostawiam Was z tym i już spadam. Powodzenia