"Teraz cierpię za grzechy z przeszłości" [ŚWIADECTWO]

(fot. shutterstock.com)
Odnaleziona

Zawsze w życiu szukałam po prostu szczęścia, chciałam czuć się kochana, akceptowana, po prostu chciałam czuć się dla kogoś najważniejsza. Moim głównym problemem było to, że szukałam szczęścia w niewłaściwy sposób, chwytałam się każdego chłopaka i byłam w stanie zrobić wszystko, by choć powiedział że mnie kocha…

Szybko tak naprawdę uzależniłam się od obecności faceta obok mnie, panicznie bałam się zostać sama. Zawsze w moim życiu był Pan Jezus, ale był taki okres kiedy byłam od Niego bardzo daleko, kiedy moje życie było grzechem, w który wchodziłam, bo wydawało mi się, że na tym polega miłość.

Zawsze miałam dużo chłopaków, zawsze kogoś. Z każdym kolejnym coraz dalej zaplątywałam się w seksualność, w złą stronę tego cudownego daru, jakim ona jest. Teraz wiem, że każda nasza decyzja, każde nasze zachowanie ma swoje konsekwencje.

Chociaż dwa lata temu Pan Jezus zmienił moje życie, postawił na mojej drodze Mężczyznę, który jest Najcudowniejszym Darem Pana Boga dla mnie, to pomimo wielkiego szczęścia w moim sercu, ja wciąż cierpię za grzechy z przeszłości. Wydawało mi się, że oddając moje ciało chłopakowi sprawię, że on będzie ze mną już zawsze. Tak naprawdę sama prowokowałam wiele sytuacji, bo miłość kojarzyła mi się z tym, co łączy ludzi w filmach, serialach.

Teraz wiem, że to tylko przekłamany świat, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wiem, że Pan Jezus nade mną czuwał przez cały ten czas, kiedy byłam pogubiona i dopuścił to wszystko do mnie po to, bym zrozumiała, czym tak naprawdę jest Miłość.

Wiem że On był blisko, bo nigdy nie straciłam swojej czystości. Zachowałam ten wspaniały dar, który ofiaruję Mojemu Przyszłemu Mężowi już całkiem niedługo. W relacjach z innymi chłopakami niż Mój Narzeczony, doświadczyłam w swoim życiu nagości, dotyku w miejscach intymnych, masturbacji, wspólnych kąpieli, pocałunków, ale nie doświadczyłam tego czego tak naprawdę szukałam - Miłości.

Wiele razy po sytuacji, gdy często ja wszystko prowokowałam, po prostu płakałam, płakałam i czułam najgorsza na świecie, tak bardzo cierpiałam.

Ale trwałam w tym dalej, bo choć wiele razy się wypłakiwałam temu z kim byłam i on obiecywał, że już nigdy więcej, to nigdy tej obietnicy nie dotrzymał.

Takie życie było jednak naprawdę całkiem proste Egoizm i przyjemność zawsze są prostsze od prawdziwej Miłości. Gdy Pan Bóg dał mi Mojego obecnego Narzeczonego, to weszłam w tę relację bardzo poraniona, z bardzo głupiutkimi pomysłami, gdzieś w podświadomości znów próbowałam żyć jak dawniej. Wiemy obydwoje, że siłę którą Mój Narzeczony miał w sobie, by wytrwać w tych wszystkim ciężkich chwilach, pochodziła od samego Boga.

Ja dopiero teraz, po dwóch latach otrzymywania miłości i brania jej pełnymi garściami, próbuję także dać Miłość. Oczywiście wcześniej byłam do spowiedzi z całego życia. Odnalazłam pokój w sercu i byliśmy już naprawdę szczęśliwi, ale dopiero teraz wiem gdzie był błąd. Moim błędem było to, że chciałam tylko brać, nic nie dawałam od siebie, uważałam że jest mi cudownie dlatego, że On się stara

Teraz wiem, że jestem szczęśliwa, bo ja mam ten zaszczyt, by starać się dla niego. Po półtora roku od spowiedzi z całego życia, przeszłość zaczęła wracać, wszystko dręczyło mnie każdego dnia, wracały obrazy innych chłopaków, moja głupota, to wszystko co z nimi robiłam, nie mogłam tak naprawdę spokojnie całować Mojego Skarba, by nie wracały jakieś złe rzeczy z przeszłości.

Moja seksualność jest bardzo poraniona, wszystko tak naprawdę kojarzy mi się z czymś złym, z czymś raniącym. By coś takiego przetrwać, potrzeba opieki samego Boga. Ja sama nigdy nie dałabym rady. To jest też bardzo trudna sytuacja dla Mojego Narzeczonego, bo choć wszystko wie, wszystko mi wybaczył, to i tak jego też to męczy: to że ja widziałam innego mężczyznę nago, że ktoś inny widział mnie, że ktoś mnie dotykał.

To wszystko ciągle wraca, jakby ten Zły chciał człowieka utwierdzić w poczuciu, że jest dnem, że nic dobrego we mnie nie ma, że tak naprawdę już całe życie sobie zmarnowałam. Pan Jezus jednak o mnie walczy, każdego dnia czuję że jest. On daje mi się poznać w drobnych Cudach Mojego Życia każdego dnia.

Największym Cudem jakiego doświadczyłam było tak naprawdę wyrwanie mnie z grzechu i ofiarowanie mi bezgranicznej miłości, poczucia bezpieczeństwa, szczęścia. Teraz też jest trudno. Nie jest tak, że problemy zniknęły: one są cały czas, jest wielkie cierpienie, że kiedyś robiłam takie rzeczy. Ciągle próbuję sobie przebaczyć i tak naprawdę to jest najtrudniejsze. Teraz dopiero zaczynam się wyzbywać egoizmu, bo jak się okazało, ja nawet nie umiałam kochać.

Jestem teraz jak malutkie nowonarodzone dziecko - uczę się kochać drugą osobę, czyli oddać jej swoje życie i robić wszystko, by była najszczęśliwsza. Nic nie daje takiego szczęścia w relacjach między kobietą a mężczyzną przed ślubem, jak właśnie prawdziwe życie w czystości. Największym darem jaki możemy wnieść w małżeństwo jest nasza czystość: to że jedyną osobą, która zobaczy nas nago jest Mój Mąż, Moją Żona.

Utraconą czystość da się jednak odzyskać, ofiarując swoje życie Jezusowi, dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. On wie, że każdy z nas popełnia błędy, każdy się gubi, ale najważniejsze, by poprosić Jezusa o kolejną szansę. On z chęcią weźmie nasz Krzyż na swe ramiona. Wystarczy, że poprosimy i zaufamy.

Nie oznacza to, że nasza przeszłość nie będzie nas przybijać do ziemi, ale najważniejsze by walczyć. Mi bardzo pomaga w pogodzeniu się z przeszłością to, że dzięki mojej historii teraz jestem, jaka jestem, że to mnie ukształtowało, sprawiło, że powierzyłam życie Panu Bogu.

Prawdziwą Miłością której wszyscy tak bardzo szukamy, jest Pan Jezus. To On umarł po to, by każdy z nas mógł się podnieść z grzechu. Da się to zrobić - naprawdę! Liczy się walka, codzienna ciężka walka, by stawać się coraz lepszym człowiekiem, a nie jeden czy drugi czy dziesiąty upadek. Pan Jezus też upadał, ale zwyciężył przelewając na Krzyżu za nas swoją krew.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Teraz cierpię za grzechy z przeszłości" [ŚWIADECTWO]
Komentarze (23)
21 maja 2018, 01:44
Nie wiem o co jej chodzi... straci pracę, rodziców a mąż ją zdradzi to wtedy będzie mieć problem ! Mnie żona nie kocha i zdradza od 5 lat, od 3 lat nie mam pracy, 2 lata temu pochowałem Mamę.
11 maja 2017, 07:35
Twój facet tego nie zapomni, nawet gdy będzie twoim mężem. Nie po to Bóg stworzył czystość żeby jedna ze stron tylko dla własnej przyjemności niszczyła najpiękniejszą relację między dwojgiem ludzi. To nie fair, tak po ludzku…
25 kwietnia 2017, 08:44
O ile to "świadectwo" jest prawdziwe, to pokazuje dramat młodej dziewczynych wychowanej w duchu pseudo religijnym. Dramat, w którym powinien przede wszystkim pomóc jakiś lekarz. ​"To jest też bardzo trudna sytuacja dla Mojego Narzeczonego, bo choć wszystko wie, wszystko mi wybaczył, to i tak jego też to męczy: to że ja widziałam innego mężczyznę nago, że ktoś inny widział mnie, że ktoś mnie dotykał." ​To jest naprawdę dramatyczny przejaw jakiejś obsesji. Narzeczony nie miał nieczego do wybaczania o ile To co piszesz zdarzyo się przed waszym poznaniem. ​Albo sie wzajemnei akceptujecie takimi jakimi jesteście z Waszą przeszłością włącznie, albo związek nie ma sensu. I nie chodzi o przebaczenie czegokolwiek, bo to co było wcześniej nie powinno go interesować.  Drążenie przeszłości zabije prędzej czy później każdy  związek.
Przemysław Łapiński
17 maja 2018, 20:15
Wyobraź sobie, że idziesz do restauracji i kelner podaje Ci zupę, informując, że ktoś do niej wcześniej napluł. Ale to nic, bo to było zanim wszedłeś do restauracji. Więc właściwie nie ma nic do wybaczania.
A
Ania
9 kwietnia 2016, 15:29
Myślę, że sumienia nie da się tak po prostu pozbyć... Ono zawsze będzie mówiło co jest dobre a co złe... Bardzo pouczające świadctwo!
A
Agamemnon
26 kwietnia 2016, 22:47
Silne wpływy manichejskie na Kościół katolicki zawarowane m.in w dziele, Miłość i odpowiedzialność bp. Wojtyły, wprowadzone do obiegu światowego w encyklice : Humanae vitae zniekształciły sumienia. Świat wydał rewolucję seksualną doprowadzając seksualizm ludzki do poziomu przedmiotowego weterynarii,  handlu i używki z  konsekwencjami zbrodni abortu. Luminarze Kościoła katolickiego odpowiedzieli zaś manicheizmem w którym zatryumfowała  dewiacja rozwoju psychoseksualnego dzieci i młodzieży a zwłaszcza młodzieży oraz  biologizm  i redukcjonizm pożycia małżeńskiego. W ten sposób ludzkość w obu przypadkach otrzymała dewiację. Sfera faktu rozwoju ludzkiej seksualności w okresie adolescencji stała się w doktrynie Kościoła katolickiego grzeszna, grzeszne stało się też pożycie małżeńskie zwłaszcza w II fazie życia małżeńskiego, skutki tej grzeszności widzimy po rozlicznych psychozach wśród młodych ale nie tylko, bo dotyczy to też małżeństw z kilkudziesięcioletnim  doświadczeniem wdrożenia tej obłąkanej ideologii.
A
Ania
8 maja 2016, 19:15
Przykre jest czytać takie słowa... Nie wiem z jakiego źródła korzystasz i w co wierzysz. Ale jestem pewna, że jest to bardzo zgubne i mylne podejście...
M
Mik
9 kwietnia 2016, 13:34
"Moja seksualność jest bardzo poraniona, wszystko tak naprawdę kojarzy mi się z czymś złym, z czymś raniącym." Powiedziałbym, że zranienie wsytępuje tu nie z powodu zachowywania sie w sposob " nieczysty " ,ale poprzez uleganie programowaniu koscielnemu majacemu na celu wzbudzanie cieglego poczucia winy za naszą seksualność. 
P
Przemysław
5 kwietnia 2016, 11:48
Wkurzają mnie komentarze, w których oceniacie czyjeś świadectwa. Jeśli macie inne uczucia i doświadczenia - napiszcie raczej własne świadectwo niż komentujcie poglądy i uczucia innych. To będzie dowód Waszej odwagi.
7 kwietnia 2016, 20:31
Te świadectwa raczej nie są prawdziwe. W każdym razie bije z nich sztuczność.
1 kwietnia 2016, 19:16
Czy to na zdjęciu uniesione to noga? Bo coś mi tu nie pasuje! Ja bym powiedział, że to jakiś stojak jest, bo ta krawędź z przodu jest zbyt ostra. Coś mi ta pozycja tej pani nie pasuje do tej "nogi". Przyjrzyjcie się uważnie. Dziękuję.
Michał Osiński
4 kwietnia 2016, 21:59
Ty, no zobacz, kto pracuje w tym deonie. heh ;) Z tego tekstu nic nie wynika. Tylko jakaś kąpiółka. I to zdjęcie też z Ameryki stary.                                                       pzdr.
Andrzej Ak
1 kwietnia 2016, 18:12
Kobiety są naprawdę bardzo delikatne w swoim sercu, dlatego powstało adekwatne do tego faktu określenie słabej płci. Mężczyzna żadko kiedy ma takie przemyślenia na temat swoich poprzednich kobiet, "ot były i będą następne", tak właśnie większość facetów postrzega życie. A takie kobiece rozdrabnianie się na jeszcze drobniejsze prowadzi jedynie do pogłębiania kompleksów. W kompleksy bardzło łatwo wpaść, natomiast trudniej się z nich wyzwolić. Co nie oznacza, że faceci nie mają też swoich słabości. Jednak na płaszczyźnie ludzkiej psychiki i ducha, to faktycznie Jezus jest cudownym lekarzem, skracającym wieloletnie terapie u prawdziwych psychoanalityków do kilku lub kilkunastu miesięcy. Coś tam jeszcze może w człowieku  pozostać, ale to tylko dlatego, iż człowiek się z tym czymś za bardzo zżył i nie potrafi tego porzucić. Właśnie to małe coś potrafi zająć nam lata pracy nad sobą samą lub samym, aby wyjść na prostą.
A
Anna
17 maja 2018, 17:17
Tylko jakoś dziwnie dla większości kobiet problem polega na tym, że to mężczyzna nie może się pogodzić z faktem, że nie był pierwszy... Bo to on musi "rozpakować towar". Dla mnie taki facet to dupek o rozdętym ego, a nie uczeń Chrystusa. Kobiety są zwykle bardziej akceptujące i wybaczające. Ich słabość polega na tym, że zakochują się w mężczyznach i stają się zależne od ich opinii. A dobrych, porządnych mężczyzn jest niewielu... Są jak diamenty czy inne szmaragdy rozrzucone z rzadka wśród błota i żwiru ;)
AS
Aleksandra Szeliga
1 kwietnia 2016, 16:53
"że ja widziałam innego mężczynę nago, że ktoś inny widział mnie, że ktoś mnie dotykał"- nagość ciała to jedno. O wiele trudniej jest zmierzyć się z nagością duchową, emocjonalną i intelektualną współmałżonki/ współmałżonka. Wszystkiego dobrego na nowej drodze :)
R
rafi
1 kwietnia 2016, 16:03
Narzeczeństwo to jest cudowny okres, i to jest dobre. Sielanka jednak nigdy nie trwa wiecznie. Jeżeli ludzi łączy tylko seks, wzajemna fascynacja, to mogą przegrać życie. Nie twierdzę że to jest złe - to jest dobre, tylko że może kiedyś nie wystarczyć. Niezwykle ważne jest budowanie zaufania, budowanie na wspólnych wartościach. Ja jestem chrześcijaninem, i moja relacja z Jezusem jest nie do przecenienia w moim życiu, w relacjach małżeńskich, i w relacjach z innymi ludźmi. To właśnie Bóg staje się dla mnie wsparciem, oparciem w trudnych chwilach. Mąż/żona może zawieźć, i prędzej czy później zawiedzie. Bóg - nigdy. Ludzie SĄ egoistami (ja też, niestety), i ten egoizm wyłazi.
1 kwietnia 2016, 16:54
Bóg stworzył egoizm.
no_name (PiotreN)
1 kwietnia 2016, 19:36
Pan Bóg powołał Bazylego (nie egoizm), a Bazyli odnajdzie Go, ale nie przy pomocy inteligencji, tylko własnego serca. Oczywiście musisz Bazyli do tego wykazać własną chęć, bo Bóg nikogo do niczego nie przymusza.  :-)
Rafał Dąbrowa
1 kwietnia 2016, 19:41
Właśnie, chciałem napisać że na szczęście Bóg nikogo do egoizmu nie przymusza ;)
2 kwietnia 2016, 20:26
Jeśli jest egoizm to stworzył go Bóg, oczywiście wg. wierzeń chrześcijan.
no_name (PiotreN)
2 kwietnia 2016, 23:04
Bazyli, nie będę się z Toba przekomarzał, czy Pan Bóg jest, czy nie jest twórcą egoizmu, bo nie w tym rzecz. Bóg oczywiście nie stworzył wszystkiego, w tym i egoizmu, podobnie jak nie stworzył zła. Twoja niegdysiejsza dyskusja na temat etiologii zła zawierała podstawowy błąd (użyłes w niej definicji bytu wywodzącej się z ontologii- dokładnie Arystotelesowskiej powołanej do określenia samego bytu, ale całkowicie nie nadającej się przy próbie analizy omnipotencji Boga. Ale ja nie o tym tu chciałem. Przytoczę znany Ci zapewne fragment Biblii: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik." (Łk 18;11) Mówi Ci to coś, bo to w kontekście Twych ostatnich pozadeonowych wypowiedzi. Ten powyżej cytat, to "modlitwa" do Pana Boga. Ale podobnym bogiem do którego się czasem "modlimy" nie musi być ten Jedyny Wszechmogący Bóg. Ten zaś tylko pozwoli Ci zrozumieć co niezrozumiałe, ale musisz być na to: a) otwarty, czyli szukający prawdy, b) prawy, czysty, czyli nieobłudny! c) cierpliwy, bo to Bóg decyduje co, jak i kiedy! Wtedy Bazyli poznasz Całą Prawdę. Czego Ci z całego serca życzę. :-)
KS
Karolina Strzeszewska
3 kwietnia 2016, 21:45
Piękna wypowiedź :)
AA
a a
1 kwietnia 2016, 13:28
piękna bajeczka, ale mało realna i wewnętrznie sprzeczna - no bo jak mają się do siebie stwierdzenia: "miałam wielu facetów", "z każdym coraz bardziej zaplątywałam się w seksualność" i "nie straciłam swojej czystości" - aż chce się powiedzieć: dziecko... nie histeryzuj, tylko idź odrób lekcje...