"Zamieszkując ze swoim chłopakiem nie sądziłam, że moje życie zmieni się nie do poznania"

(fot. Toa Heftiba / unsplash.com)
Klaudia

Moje życie wyglądało niby zwyczajnie. Pracowałam, trenowałam taniec towarzyski, chodziłam po górach. Spełniałam swoje marzenia z dzieciństwa.

Zamieszkując ze swoim chłopakiem nie sądziłam, że moje życie zmieni się nie do poznania.

Nigdy nie byłam przesadnie wierząca. Ku mojemu zdziwieniu nieoczekiwanie się to zmieniło...

Ksiądz udzielający nam ślubu, przygotowywał mnie do sakramentu bierzmowania. I powiem szczerze, że dzięki temu naprawde przeżyłam to wydarzenie. Dzięki przygotowaniom, rozmowom zmieniłam swoje spojrzenie na świat i otaczających mnie ludzi. Utwierdziłam się, że to co robię jest dobre i właściwe, że wybrałam dobrą drogę.

Podobne wrażenie miałam, jeśli chodzi ślub. Nie był on dla mnie tylko ceremonią, po której będę biegała z obrączką na palcu. To było zupełnie inne doświadczenie. Wiem, że gdyby nie ta przemiana w naszych sercach teraz bym nie opisywała tego co nas spotkało.

Dwa lata po ślubie (pominę walkę z wiatrakami i błędne diagnozy) po rozmowach z naszym spowiednikiem zapisałam się do przychodni katolickiej, do psychologa. Był to trudny czas - ja na ciągłych zwolnieniach, mąż chwilowo bez pracy. Przyznam, że po spotkaniu z psychologami w przychodniach czy w szpitalu nie miałam ochoty nigdzie iść.

Dopiero gdy nasz ksiądz podsunął nam pomysł z poradnią katolicką, w ciemności zobaczyłam promyk. Ufałam, że tu mogą mi pomóc. Pojawił się pewien problem. Okazało się, że wizyty są płatne.

Przeliczyliśmy nasze zaskórniaki i uznaliśmy że zdrowie jest ważniejsze. Jakie było nasze zdziwienie, gdy ksiadz powiedział, że on zapłaci za tę wizytę. I tak naprawdę uratowała mi ona życie.

Dzięki pani psycholog poszlam zrobić rezonans głowy. To ona zauważyła złą pracę przysadki. Gdyby nie jej upór i pomoc księdza, raczej nie mogłabym cieszyć się życiem. Nasz ksiądz, jak i parafia, otoczyli nas opieką i wsparciem. Wiemy, że zawsze znajdzie się dobra dusza, która nam pomoże. Być może dlatego, że wokół mieszka mnóstwo wspaniałych ludzi, jest mi tutaj tak dobrze.

Ale z pewnością bardzo dużo zawdzięczam Kościołowi i księżom oraz siostrom posługującym na parafii. Gdyby nie ich wsparcie nie dała bym rady psychicznie przejść przez tę chorobę, która z resztą trwa nadal.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Zamieszkując ze swoim chłopakiem nie sądziłam, że moje życie zmieni się nie do poznania"
Komentarze (1)
13 listopada 2018, 18:19
Redakcjo, mam wrażenie, że tu przez pomyłkę pododawano fragmenty kilku świadectw. Przepraszam, ale każdy akapit mówi o czymś zupełnie innym bez żadnego związku z poprzednim. Jesteście pewni, że to miało się ukazać w takiej formie?