Święty patron piłkarzy

(fot. Nik Shuliahin on Unsplash / www.facebook.com/luigiscrosoppi)

Na pierwszy rzut oka to kolejna, przewidywalna historia o pobożnym księdzu, który został świętym. Jak to się stało, że XIX-wieczny opiekun sierot dziś patronuje piłkarzom?

Wojna, głód i zarazy nie omijały północnych Włoch na początku XIX wieku, ale rodzina Scrosoppich należała do zamożnych. Domenico był jubilerem w Udine i wraz z żoną Antonią wychowywał trzech synów. Rodzice byli bardzo religijni i zarówno najstarszy syn Carlo, jak i średni Giovanni Battista poszli za kapłańskim powołaniem. Wkrótce dołączył do nich najmłodszy, urodzony w 1804 roku Aloisius, zwany popularnie Luigim (Alojzy).

Być może to właśnie wychowanie w bogatym domu skłoniło braci Scrosoppi do poświęcenia swojego życia służbie ubogim. W Udine żyło wiele osieroconych i biednych dziewcząt, których los zajmował Alojzego. Ksiądz Scrosoppi wziął sobie do serca słowa ośmiu błogosławieństw. Od dziecka wiedział, że "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" [Mt 45, 20], dlatego już na rok przed święceniami zadecydował, że dołączy do starszego Carla, który zarządzał sierocińcem, do którego trafiały pozbawione opieki dziewczęta i młode kobiety z całej okolicy.

Zadaniem Luigiego było pozyskiwanie środków, z czego wywiązywał się w nieprzeciętnym stopniu. Wybrał ubóstwo i najpierw oddał swój majątek, potem sam prosił bogatych o wsparcie. Ufał w opiekę Pana, który czuwał nad dziełem braci. Wkrótce udało im się powiększyć placówkę, w której założono także szkołę dla 230 dzieci.

DEON.PL POLECA

Część absolwentek przybytku braci Scrosoppich także pragnęło służyć Bogu i ludziom. Z myślą o nich, Luigi założył zgromadzenie Sióstr Opatrzności św. Kajetana z Thiene, uznane przez papieża Piusa IX 22 września 1871 roku. Luigi był ich przewodnikiem duchowym, pomocą i zachętą. Dbał o to by wzrastały w powołaniu, odrzucały pychę czy próżność, a skłaniały się zawsze ku innym potrzebującym. Do końca życia otworzył 12 domów zgromadzenia, a także szkołę dla głuchoniemych dziewcząt. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że ks. Luigi w praktyce realizował opcję Kościoła na rzecz ubogich. Zmarł 3 kwietnia 1884 roku.

Papież Paweł VI ogłosił go sługą Bożym w 1978 roku. Jan Paweł II beatyfikował 4 października 1981 roku, a dwadzieścia lat później kanonizował. Wspominamy go w Kościele 3 kwietnia. Przedsiębiorczy i pobożny kapłan, który porzucił bogactwo na rzecz ubogich - brzmi to dość sztampowo, dokładnie jak wzór hagiografii z XIX wieku. Jak to się stało, że dziś patronuje piłkarzom, skoro gdy umierał, profesjonalny futbol był w powijakach?

Czego katolicy mogą się nauczyć od Lewandowskiego? >>

Za całe przedsięwzięcie odpowiadają Manfred Pesek, przedsiębiorca i kibic z Karyntii, który zaczął się zastanawiać czy istnieje święty opiekun piłkarzy? Do poszukiwań podszedł niezwykle metodycznie. Na początku zwrócił się z zapytaniem do etyka prof. Nikolaussa Knoepfflera, pracującego na uniwersytecie w Jenie o to, czego potrzeba by zostać patronem. Okazuje się, że propozycję może zgłosić każdy wierny, który zgłasza ją do biskupa miejsca, a ten podejmuje odpowiednie kroki w Stolicy Apostolskiej.

Pesek skorzystał z pomocy drugiego wykładowcy, prof. Floriana Beckera, badacza reklam. Becker sporządził bazę danych złożoną 13000 świętych, których następnie zbadał z uwagi na szereg kryteriów. Wybór wyłonił Scrosoppiego, a zadecydowała jego pracowitość i poświęcenie się młodym.

Pomysł podchwycił bp Alois Schwarz z Klagenfurtu. Schwarz zgłosił inicjatywę do watykańskich ciał odpowiedzialnych za sport. Argumentował, że ogłoszenie duchowego patrona dla piłkarzy może być cenne w duszpasterstwie - zwłaszcza młodzieży, zaś ksiądz Scrosoppi reprezentuje uczciwość, determinację i wytrwałość.

W ten sposób 22 sierpnia 2010 roku Aloisius Scrosoppi został ogłoszony patronem piłkarzy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święty patron piłkarzy
Komentarze (1)
30 czerwca 2018, 12:30
Ciekawe... choć zajmował się przede wszystkim dziewczętami. Czytając tytuł, myślałam, że to będzie o don Bosco. ;-) Niespodzianka...