Wędrówka po Nazarecie
Nazaret, miast Rodziców Jezusa i Jego poczęcia, miasto, dokąd Święta Rodzina powróciła z Egiptu, gdzie Jezus wzrastał, kształtował się i wychowywał, do którego później często – acz niechętnie – powracał.
Odkąd człowiek odważył się piórem, pędzlem czy dłutem wypowiadać w sprawach sacrum – a czynił to prawie od zarania dziejów także chrześcijaństwa – problem Zwiastowania i Poczęcia stał się wdzięcznym, aczkolwiek trudnym tematem do wyrażenia. Dyskrecję ewangelistów w tej dziedzinie próbował przełamać już w II wieku anonimowy autor apokryficznej Ewangelii Jakuba, kreśląc w pięknych, lecz naiwnych słowach scenę dwukrotnego spotkania młodziutkiej Maryi z aniołem. Wieki później, głównie w czasach gotyku i renesansu, przerwany w okresie bizantyńskim wątek podjęli na nowo malarze. Próżno próbowali dorównać im mistrzowie dłuta. W jakich to bowiem okolicznościach, w jakim otoczeniu ujrzeli tę scenę tajemnicy zejścia Boga na ziemię, która to tajemnica wymyka się poznaniu człowieka, bo została powierzona nie jego rozumowi, lecz wierze!
Wyczarowując na płótnach barwny świat wizji, umieszczali Maryję w komnatach nazaretańskiego domu, zamożnego mieszczańską przedsiębiorczością, jeśli malarzami byli Holendrzy, domu schludnego, wypełnionego wiązką mistycznego światła z Wysoka. I do takiego pomieszczenia, z wazonem lilii na stole, symbolem czystości i niewinności, miał przyjść boski zwiastun z posłaniem: Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus (Łk 1,31). Młoda dziewczyna z Nazaretu okazała się dojrzałą kobietą, stawiając aniołowi rzeczowe pytanie, pytanie wyrażające nie brak wiary, lecz przeciwnie: pytanie pełnego zaufania i otwarcia się na działanie woli Bożej: Jakże się to stanie, skoro nie znam pożycia z mężem? Na to usłyszała: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię (Łk 1,34-35). Ta uzupełniająca odpowiedź anioła wystarczyła Maryi, która w pełnym biblijnej poezji zdaniu wyraziła całkowitą ufność i gotowość na zamysły Boga: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według słowa twego (Łk 1,38).
Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł.
Tymczasem teologom wszystkich czasów zdarzenie to dało okazję do rozważań nad niezwykłością planu zbawienia. Spośród czterech ewangelistów tylko Łukasz podjął prenatalny wątek życia Jezusa. Tylko on jeden wtajemnicza nas w okoliczności Jego poczęcia i tylko za jego pośrednictwem mamy dostęp do poznania zdarzeń poprzedzających narodzenie Jezusa z Nazaretu. Dlaczego tylko za jego pośrednictwem? Może dlatego, że tylko on, wykształcony lekarz biegły w grece, poczuwał się do obowiązku dziejopisa, kiedy w preambule do swej Ewangelii wyraźnie stwierdza: Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono (Łk 1,3-4).
Owo w miarę całościowe ujęcie tematu zawodzi jednak i u Łukasza, który, po wydarzeniach wokół narodzenia Jezusa w Betlejem, zbywa nas niegodnym historyka ogólnikiem: Gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego rodzinnego miasta – Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim (Łk 2,39-40). To wszystko, co Łukasz-lekarz, ale – w tym momencie – już nie historyk, zechciał nam powiedzieć. Czyżby nie znał więcej szczegółów? Czy może uważał je za mało istotne dla wykładu historii zbawienia?
Raz jeszcze naszą naturalną ciekawość rozjaśnia krótkim biogramem, kreśląc epizod z pobytu dwunastoletniego Jezusa w Świątyni jerozolimskiej. Mocno akcentuje przy tym, że Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy (Łk 2,41), pozwalając nam snuć domysły , że zawsze zabierali ze sobą małego Jeszuę. Aby stworzyć wrażenie, że traktuje nas jednak z powagą historyka, który pomija rzeczy mało ważne dla głównego wątku narracji, Łukasz około dwudziestoletni okres życia Jezusa zamyka w dwóch zdaniach: Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany (...) Jezus czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i ludzi (Łk 2,51-52).
I znów to długie milczenie, tajemnicze i intrygujące, milczenie aż do wystąpienia Jana Chrzciciela w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara (Łk 3,1), czyli na wiosnę 28 roku, milczenie wypełnione treścią ewangelii apokryficznych, a ostatnio nieodpowiedzialną w swych fantazjach literaturą, bo ciekawość ludzka nie znosi niedomówień w sprawach ważnych i istotnych.
Z pomocą dziejopisowi pospieszył Mateusz, drugi kronikarz narodzenia Jezusa w Betlejem. Ten jednak śledził dzieje Świętej Rodziny tylko do momentu jej powrotu z emigracji politycznej w Egipcie. I znów w dwóch zdaniach zamyka tajemnicę tym razem niemal trzydziestu lat życia Jezusa: z Egiptu Józef udał się w stronę Galilei. Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł (Mt 2,22-23). To wszystko.
A tak bardzo chcielibyśmy poznać treść ukrytego życia Jezusa w Nazarecie. Ale czy codzienność, ta bezbarwna, zwykła codzienność może być interesująca? Czy może wnosić coś istotnego do obrazu Nauczyciela z Nazaretu i do Jego misji zbawienia człowieka?
Czy może być co dobrego z Nazaretu?
Po wystąpieniu Jezusa na arenie publicznej Nazaret pojawia się sporadycznie na kartach Ewangelii, ukryty w dalekiej perspektywie, jakby za mgłą. Miasto bez przeszłości, ignorowane przez historyków, jakkolwiek dobrze znane mieszkańcom Galilei. Czy może być co dobrego z Nazaretu? (J 1,46) – z próżną wyższością mieszkańca z Kany zakpił Natanael, jeden z dwunastu nowo wybranych uczniów Jezusa.
Osiadłszy w domu Piotra w Kafarnaum, bo własnego nie miał, Jezus niczym nie wyróżniał miasta swojego dzieciństwa. Traktował je na równi z innymi, a może nawet bardziej surowo. Nie wydaje się, aby czuł się tam dobrze, jak sugeruje Łukasz przy okazji opisu odwiedzin Jezusa w synagodze swej młodości, do której uczęszczał całe lata jako słuchacz i uczestnik religijnych zgromadzeń. Gdy wszedł tam w pewien szabat, zaraz podano Mu Księgę Izajasza, ażeby odczytał wybrany na chybił trafi ł fragment, skomentował jego treść i pouczył sąsiadów. Jezus uczynił dokładnie tak, jak tego od Niego oczekiwano, z jedną różnicą – nie pochwalił ich, lecz zgromił, odsłaniając prawdę o proroku odrzuconym we własnej
ojczyźnie. Kiedy jeszcze na potwierdzenie tego przywołał przypadek starotestamentowych proroków, Eliasza i Elizeusza, którzy wyświadczyli łaskę poganom, a nie Żydom, tego było już za wiele. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić (Łk 4,28-29).
Po tym epizodzie, opisanym przez trzech synoptyków, żaden z nich nie wspomina więcej o Nazarecie. Nie słyszymy, aby stamtąd powołał kogoś do posługi słowa, aby ludzie z Nazaretu ciągnęli do Niego, tak jak mieszkańcy innych miast Galilei, czy nawet obcy z odleglejszych stron, z Tyru i Sydonu. Widać, sąsiedzi trwali w śmiertelnej obrazie. Mateusz zauważył nawet, że niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa (Mt 13,58). A przecież cała Jego rodzina ciągle mieszkała w Nazarecie, Jego ciotki i wujowie, dalsi i bliżsi krewni, kuzynki i kuzyni, ci ostatni znani nawet z imienia: Jakub, Józef, Szymon i Juda. Tylko w ojczyźnie swojej, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony (Mk 6,4) – uskarżał się Jezus na mieszkańców Nazaretu.
Od nazwy swego rodzinnego miasta przyjął jednak przydomek. Obcy nazywali Go Nazarejczykiem. Ta k że Poncjusz Piłat umieścił stosowny napis na krzyżu w tym brzmieniu. Znamienne, że i duchy wypędzane z opętanych nazywały Go w ten sam sposób: Czego od nas chcesz, Jezusie Nazarejczyku? (Mk 1,24). Apostołowie i uczniowie kojarzyli Jezusa z Kafarnaum, gdzie zamieszkał na czas publicznej działalności w Galilei, i to Kafarnaum, a nie Nazaret, nazywali miastem Pana.
Przed dwoma tysiącami lat tętniący dziś życiem Nazaret był nikomu nieznaną osadą rolniczą, odsuniętą na ubocze od Via Maris, owej ważnej drogi starożytnej łączącej Egipt z Syrią. Dopiero chrześcijaństwo we wczesnym okresie bizantyńskim wyniosło je na piedestał miasta świętego, do poziomu Betlejem i Jerozolimy.
Bazylika Zwiastowania
Bazylika Zwiastowania jest nowym kościołem, konsekrowanym w święto Zwiastowania NMP w 1969 roku, dwupoziomowym, kształtem przypominającym rozpięty nad wiernymi namiot. Z niewielkiego placu, zwykle zalanego słońcem, wchodzi się wprost do kościoła dolnego, pogrążonego w półmroku, co wprowadza – już poprzez sam kontrast gry światła – atmosferę skupienia, modlitwy i rozpamiętywania tajemnicy Wcielenia. W centrum rozległej, koncentrycznej nawy znajduje się obniżenie, gdzie na ołtarzu ustawionym na wprost Groty Zwiastowania grupy indywidualnych pielgrzymów sprawują liturgię Mszy świętej. Łaciński napis, umieszczony na marmurowej płycie pod niewielkim ołtarzem w Grocie Zwiastowania – VERBUM CARO HIC FACTUM EST – nawiązuje do Zwiastowania i Wcielenia.
Wejście do Groty obudowane jest równo formowanymi blokami kamiennymi pochodzącymi z okresu bizantyńskiego i wypraw krzyżowych. Ustawione tam trzony kolumn bez głowic również pochodzą z wcześniejszych budowli, zapewne sakralnych. Przesklepienie groty, częściowo uformowanej przez krzyżowców w niewielką apsydę, zachowało z tego czasu fragmenty kamiennego sklepienia. Pochodzące z kościoła bizantyńskiego niewielkie plamy mozaik posadzkowych zostały wyeksponowane w kilku miejscach na współczesnym pawimencie w trakcie budowy aktualnej bazyliki. Grota przylega tylną ścianą do muru zniszczonego kościoła krzyżowców. Pozostawiony ponad ołtarzem oktogonalny otwór o dużej średnicy pozwala zachować bezpośredni, wizualny kontakt kościoła dolnego z górnym.
Do kościoła górnego wiodą kręte schody, poprowadzone bezpośrednio z wąskiego przedsionka zaraz przy wejściu z placu. Centralna przestrzeń kościoła na planie prostokąta z prezbiterium i dwiema bocznymi kaplicami nie dzieli się na nawy, w to miejsce wysoko uniesione sklepienie opiera się na szeregu słupów żelbetonowych o surowym wyglądzie. Uwagę wchodzącego przykuwa gigantycznych rozmiarów współczesna mozaika w prezbiterium, w sposób symboliczny przedstawiająca wizję Kościoła jako wspólnoty, o czym zapewnia cytat wzięty z wyznania wiary: UNAM SANCTAM CATHOLICAM APOSTOLICAM ECCLESIAM. Na ścianach bocznych widnieją płaskie przedstawienia Matki Boskiej jako patronki różnych krajów, które je fundowały i wykonały różną techniką. Ołtarz polski po prawej stronie, wypalony w ceramice, uchodzi za piękniejszy. Ze względu na szczupłość miejsca w kościele, kilkadziesiąt tego typu obrazów, mniejszych już rozmiarów, umieszczono na ścianach w portyku obiegającym plac przed kościołem.
Obecna bazylika jest czwartym kościołem wzniesionym na Grocie Zwiastowania. Pierwszą zbudowano w V wieku w stylu bizantyńskim, zapewne tuż po ustaleniach soboru w Efezie w 431 roku, kiedy już oficjalnie, decyzją wahających się dotąd biskupów, przydano Maryi tytuł Theotokos, Bożej Rodzicielki. Po ustaniu panowania cesarzy bizantyńskich nad Palestyną w wyniku najazdu arabskiego w 638 roku, bazylika ta w bliżej nieznanych okolicznościach została zniszczona. Po wejściu krzyżowców do Nazaretu w 1099 roku i ustanowieniu Księstwa Galilei pod berłem Tankreda, chrześcijanie z Zachodu natychmiast przystąpili do prac budowlanych wokół zrujnowanego kościoła. Nowy, trzynawowy kościół, z wejściem do Groty niczym do krypty, uchodził za jeden z piękniejszych w całej Palestynie.
Niestety, po klęsce krzyżowców na pobliskich wzgórzach Hattim w 1187 roku, legło w gruzach Królestwo Jerozolimskie i na łaskę i niełaskę muzułmanów zostały wydane wszystkie świątynie katolickie. Bazylika Zwiastowania przez kilkadziesiąt lat jakoś się zachowała, ale do czasu, kiedy sułtan Bajbars postanowił wyprzeć z Palestyny wszystkich pozostałych jeszcze krzyżowców, a z nimi ludność łacińską. Bazylikę zniszczył do gruntu w 1263 roku. Szczęśliwie zachowała się ukryta w krypcie Grota Zwiastowania. W XVII wieku emirem w Galilei był przyjazny chrześcijańskiej ludności Fachr ad-Din, u którego franciszkanie wyjednali w 1620 roku pozwolenie na kupno czcigodnych ruin i zamieszkanie przy nich. Ich obecność zaowocowała otrzymaniem od Turków pozwolenia na budowę skromnej kaplicy, ale dopiero ponad sto lat później, w 1730 roku. W XIX wieku, kiedy słabnąca Turcja nie była już w stanie przeszkadzać chrześcijanom, kaplicę tę franciszkanie rozbudowali do rozmiarów niewielkiego kościoła, który został rozebrany w 1955 roku, by dać miejsce pod budowę aktualnej bazyliki.
Czy Grota Zwiastowania jest tą grotą, gdzie miało miejsce Zwiastowanie i gdzie dokonało się Wcielenie? Fakt, że wszystkie cztery kościoły były wznoszone po kolei na tej samej grocie, a nie na innych grotach, których w sąsiedztwie było kilka, świadczy, że istniała ona w szczególnej pamięci mieszkańców Nazaretu. Trudno sobie nawet wyobrazić, by sąsiedzi domu Maryi i Józefa, gdzie wzrastał Jezus, mogli zapomnieć o jego lokalizacji. Ty m bardziej że miało to miejsce w niewielkiej, spokojnej i cichej miejscowości, gdzie walec historii obchodził się względnie łaskawie z jej zabudową. Wprawdzie nie zbudowano nad tą grotą kościoła w IV wieku, kiedy można było już je wznosić oficjalnie, ale miało to związek z tym, że kościoły poświęcone Matce Jezusa zaczęto dedykować dopiero po soborze w Efezie w 431 roku. Zarówno wcześniejsze, jak i przeprowadzone przy okazji budowy nowej bazyliki wykopaliska archeologiczne ujawniły istnienie kultu tej groty od zarania chrześcijaństwa. Jak było w zwyczaju palestyńskim od czasów najdawniejszych, tak i w czasach rzymskich groty stanowiły część zabudowy mieszkalnej, szczególnie w miejscowościach zakładanych na stoku wzgórza, a do takich należał Nazaret (por. Łk 4,29).
Zachowało się świadectwo pisane niejakiego Konona, który poniósł śmierć męczeńską podczas prześladowań chrześcijan za panowania Decjusza (249-251). Przed śmiercią miał wyznać: Jestem z Nazaretu w Galilei, jestem z rodziny Chrystusa, którego czczę od czasów moich przodków. W 384 roku Grotę Zwiastowania nawiedziła Egeria, w 570 roku zaś Pielgrzym z Piacenzy, który ze swej pielgrzymki pozostawił obszerniejsze świadectwo, informując między innymi, że dom Najświętszej Maryi został przekształcony w bazylikę.
Pozostałości archeologiczne z okresu biblijnego są dobrze czytelne w wykopach pozostawionych poniżej obecnego dziedzińca przy górnym kościele. Zidentyfikowano tam trzy podziemne silosy na zboże, prasę do wyciskania oleju z oliwek, cysterny na wodę, w tym jedną z wykutymi w podłożu stopniami, grotę mieszkalną i wiele pomniejszych urządzeń. Materiał ten świadczy o rolniczym charakterze osady.
Kościół świętego Józefa
Kościół św. Józefa znajduje się w obrębie franciszkańskiego kompleksu klasztornego, w bezpośrednim sąsiedztwie Bazyliki Zwiastowania. Wzniesiony z białego kamienia w 1914 roku na planie niewielkiej bazyliki o trzech nawach i trzech apsydach, ma upamiętniać dom i warsztat Opiekuna Jezusa. Jego lokalizacja w tym szczególnym miejscu nawiązuje do bardzo wczesnej tradycji, mającej uzasadnienie w relacjach z VI wieku, mówiących, że w czasach bizantyńskich wznosił się tu kościół wykarmienia Jezusa, Ecclesia Nutritionis. I ta świątynia nie przetrwała długo. Krzyżowcy nawiązali do niej i na jej miejscu wznieśli nową, ale po ich wyjściu z Ziemi Świętej i ta nie oparła się przeciwnościom historii.
Pod umieszczonym w prezbiterium ołtarzem znajduje się krypta częściowo uformowana z bloków kamiennych, sądząc po kształcie i wymiarach, wziętych z wcześniejszych budowli, nawet bizantyńskich. Pozostawione w posadzce otwory pozwalają zajrzeć do obszernej groty, nie naturalnej, lecz wyklutej w miękkiej skale wapiennej. W grocie tej, będącej grotą mieszkalną i gospodarczą równocześnie, zlokalizowano podziemne silosy do przechowywania ziarna oraz cysternę na wodę. Badania archeologiczne ujawniły, że są to pozostałości domu z okresu rzymskiego. Najciekawszym jednak obiektem jest baptysterium wykute bezpośrednio w podłożu na planie prostokąta, głębokie, do którego prowadzi siedem także wykutych w skale stopni. Dno baptysterium, podobnie i stopnie, wyłożone były złotą mozaiką o wzorach geometrycznych.
Z braku wiarygodnych źródeł historycznych nie jesteśmy w stanie orzec, ani temu zaprzeczyć, czy rzeczywiście kościół stoi dokładnie na miejscu Józefowego domu i warsztatu. Nie jest to aż takie istotne. Ważniejsza jest okoliczność, że kościół ten upamiętnia nie miejsce, lecz postać Opiekuna Jezusa. Milczenie ewangelistów na temat Józefa pobudzało wyobraźnię pisarzy począwszy od czasów starożytności chrześcijańskiej, co odbiło się również w piśmiennictwie apokryficznym, a to starożytny już Kościół odrzucił jako literaturę okołobiblijną, bez większej wartości historycznej. W ślad za pisarzami poszli artyści, szczególnie malarze ikon, którzy od kilku wieków utrwalali w naszej świadomości obraz Józefa jako starca.
Tymczasem na podstawie enigmatycznych sugestii ewangelistów należy wysnuć wniosek, że był to człowiek odważny, odpowiedzialny, energiczny i zaradny (emigracja polityczna do Egiptu, dwuletni tam pobyt Świętej Rodziny, rozeznanie sceny politycznej w Palestynie po powrocie znad Nilu i osiedlenie się w Galilei, a nie w Judei, wreszcie zarobkowanie na utrzymanie Rodziny). Wszystko to pozwala sądzić, że mamy do czynienia nie ze starcem, który „nie potrafi już płodzić”, lecz z młodzieńcem, który świadomie i dojrzale zaakceptował zbawczy plan Jahwe i właściwie odczytał swoją w nim rolę. Skoro w tym planie Bóg zaufał Kobiecie, dlaczegóż miałby postąpić inaczej w stosunku do mężczyzny? A przy tym wszystkim ewangelista Mateusz z naciskiem podkreśla, że Józef był człowiekiem sprawiedliwym (por. Mt 1,19), co w terminologii biblijnej znaczyło, że był wierny Prawu, że wypełniał wszystkie jego przepisy, że był człowiekiem poddanym woli i planom Bożym bez zastrzeżeń.
Źródło Maryi
Źródło Maryi znajduje się na niewielkim placu w starej części Nazaretu u zbiegu dwóch ruchliwych ulic. Obecnie nadano mu kształt obwiedzionej kamiennym łukiem fontanny z pięcioma dyszami, z prawie zawsze wyłączonym strumieniem wody. Oryginalne, pochodzące z okresu bizantyńskiego, a może i z rzymskiego urządzenia wodne zachowały się we fragmentach w wykopie z tylnej strony konstrukcji. Znaczy to, że w tym miejscu znajdowała się publiczna studnia Nazaretu, zaopatrywana w bieżącą wodę, poprowadzoną kanałem z pobliskiego źródła, obecnie znajdującego się w bocznej kaplicy kościoła greckiego pod wezwaniem Archanioła Gabriela.
Ponieważ tak w Palestynie, jak i na całym Bliskim Wschodzie studnie u źródeł były własnością wspólną, a ich lokalizacja była znana wszystkim nawet przez całe tysiąclecia, należy przyjąć, że to jedyne źródło Nazaretu było miejscem, do którego przychodziła po wodę również Maryja w towarzystwie małego Jezusa. Nic zatem dziwnego, że najdawniejsze, bo sięgające nawet II wieku apokryfy, umieszczają przy tej studni wiele epizodów z dziecięctwa Jezusa, chętnie podbarwionych codziennością (np. Ewangelia Pseudo-Tomasza). Protoewangelia Jakuba posuwa się tak daleko, że właśnie przy studni umieszcza pierwszy epizod przygotowania Maryi do aktu Zwiastowania.
Kościół świętego Gabriela
Kościół św. Gabriela, położony około 150 metrów od fontanny, biblijnej studni Nazaretu, jest budowlą późną, pochodzącą z drugiej połowy XVIII wieku, jednak wzniesioną na ruinach wcześniejszych świątyń, bizantyńskiej i owalnej z okresu krucjat. Dawna metryka kościoła dowodzi, że od zarania chrześcijaństwa miejsce to było czczone i nawiedzane przez pątników. Ocembrowane surowymi kamieniami źródełko bije niezmiennie silnym strumieniem w bocznej kaplicy kościoła. Te n zaś, na zewnątrz surowy niczym twierdza, wewnątrz utrzymany jest w duchu prawosławia z przebogatą malaturą na ścianach i bezcennymi ikonami w ikonostasie.
Skomentuj artykuł