Boże Ciało. "Wierzę, że będziemy jeszcze przeżywać wiosnę Kościoła"

Fot. EpiskopatNews / flickr / CC BY-NC-SA 2.0

- W procesji Bożego Ciała my nic nie chcemy osiągnąć, chcemy świadczyć o Jezusie Chrystusie. Demonstracyjne zachowania są natomiast odpowiedzią na nasze wyjście na ulicę, procesję - mówi ks. Przemysław Soboń.

W tym roku 3 czerwca obchodzimy Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, potocznie nazywanego Boże Ciało. Z tej okazji porozmawialiśmy z ks. Przemysławem Soboniem, proboszczem parafii Bożego Ciała w Krakowie na temat tego święta pod kątem nie tylko kościelnym, ale i społecznym, socjologicznym.

Kamil Babuśka: Czym tak naprawdę jest Boże Ciało jako święto, jak ważne jest faktycznie dla katolików?

DEON.PL POLECA

Ks. Przemysław Soboń: - Jest oddaniem czci Najświętszemu Ciału i Krwi Pańskiej. Jest to bardzo ważne wydarzenie, ponieważ Eucharystia w naszym życiu zajmuje szczególne miejsce. Boże Ciało jest również świadectwem ludzi, którzy uczestnicząc stanowią jedno ciało, czyli wspólnotę Kościoła. W przeżywanie tej uroczystości wpisuje się procesja Eucharystyczna ulicami naszych parafii.

To świadectwo ma szczególne znaczenie w czasach w których przyszło nam żyć. Ludzie wychodząc na ulicę, idąc w procesji niejako demonstrują swoją wiarę, przywiązanie do Eucharystii, a wynika to z co raz większej świadomości eucharystycznej.

Dlaczego to święto jest tak ważne dla Polaków, czy aura, klimat wokół niego mają na to wpływ?

- Z pewnością wpływ na to, ma cała otoczka, która kreuje się wokół tej uroczystości tj. przejście ludzi ulicami, budowanie przez nich ołtarzy, co powoduje, że identyfikują się z tym świętem, a także wiedzą jak ono jest ważne dla człowieka wierzącego.

W Boże Ciało ludzie jeszcze bardziej się utożsamiają ze swoją wiarą, odnajdują na nowo jej sens, a także eucharystii.

Manifestacja, demonstracja to słowa pasujące do wiary, Kościoła?

- Nie do końca, manifestować kojarzy mi się z wykrzykiwaniem czegoś, my natomiast w Boże Ciało tego nie robimy, tylko śpiewamy pieśni eucharystyczne, oddające cześć Panu Jezusowi. Jako katolicy jesteśmy wezwani by każdego dnia dawać świadectwo, które może wiele zdziałać.

Przemarsz katolików w Boże Ciało wyraża pewien światopogląd, wiarę. Boże Ciało to pewna demonstracja myśli?

- Demonstracja to wyjście na ulice, by coś osiągnąć np. postulaty. Idąc procesją Bożego Ciała nie mamy zamiaru, aby coś osiągnąć, lecz jedynie chcemy dać świadectwo o Jezusie Chrystusie naszym Zbawicielu. Demonstracyjne zachowania są natomiast odpowiedzią na nasze wyjście na ulicę - procesję.

Szczególnie tutaj, na krakowskim Kazimierzu, kiedy przechodzimy obok ogródków piwnych, restauracji, barów. Oprócz ludzi patrzących na nas z zaciekawieniem, a wręcz zdziwieniem, zdarzają się też sytuacje, gdy ktoś agresywnie reaguje.

Boże Ciało to kolorowe kwiatki, śpiewy, rodzina, dzieci. Nie sposób nie znaleźć kontrastu do czerni czy wulgarnego obrażania. Czy ksiądz podobnie to obrazuje?

- Kontrast na pewno jest widoczny, nie da się tego ukryć. Wystarczy przejść ulicami naszej parafii i zobaczyć wywieszone tęczowe flagi, demonstracyjne pioruny w oknach mieszkań. To jest różnica, która nas dzieli na ludzi którzy idą w procesji, na ludzi patrzących z zaciekawieniem, a nieraz ze złością oraz z niezrozumiałą wrogością. Nie można potępiać człowieka, lecz jego złe myślenie i działanie.

Nie można potępiać człowieka, można potępiać jego myślenie i działanie.

Trzeba za wszelką cenę odnaleźć cząstkę dobra, która na pewno w Nim jest, lecz przez niewłaściwe zachowanie została zagłuszona. Dlatego trzeba spróbować do takiego człowieka dotrzeć i zmienić jego myślenie, by znalazł się po stronie dobra i prawdy.

Czy te kolory, ten przemarsz ma na celu przeciwdziałanie czy nawet walkę z tym innym myśleniem?

- Walka to za mocne powiedziane, w tym kontekście. Jest to po prostu zupełnie inny obraz Kościoła i jego wspólnoty, niż Ci ludzie, którzy mają w sobie wyrobiony. Oni często myślą, że jest to zbiór nakazów, zakazów, ograniczeń, że Kościół to wspólnota ludzi smutnych, sfrustrowanych wręcz starodawnych. Ta przepiękna Uroczystość Bożego Ciała to wszystko obala, bo jest to radosne przejście, żywego Kościoła jako wspólnoty, chcącego dzielić się tą radością z innymi.

Jednak wśród ludzi idących w procesji Bożego Ciała są też jednak ludzie, którzy jednocześnie utożsamiają się też z czernią, czy błyskawicą.

- To jest pewnego rodzaju zagubienie ludzi, którzy niestety z jednej strony wyznają swoją wiarę, deklarują się jako ludzie wierzący, a z drugiej strony chcą się kierować wolnością w swoim życiu, nie do końca właściwie dzisiaj rozumianą. Często bywa tak, że wiara w tych ludziach wychodzących na ulicę, zarówno w marszach przeciwko życiu oraz w „marszach” procesji Bożego Ciała jest niestety płytko zakorzeniona.

Myślę, że przed Kościołem jest wiele pracy. Trzeba zacząć ewangelizować od podstaw, wykształcić przynależność do wspólnoty, aby potrafili identyfikować się z wartościami, które wynikają z naszej wiary m.in. obronę życia od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci.

Co sprawiło, że ci ludzie są zagubieni?

- Myślę, że na to, ma duży wpływ styl życia, kreowany dzisiaj w świecie. Wydaje się, że większość została wychowana na pewnych wartościach, należą do wspólnoty Kościoła, a z drugiej strony pokazują zupełnie inną rzeczywistość.

Niestety została zachwiana równowaga pomiędzy rzeczywistością, a fikcją.

Pryncypia, które zostały nam wpojone czy przez rodziców, czy na katechezie są pomniejszane m.in. przez media.

Jak ksiądz widzi przyszłość, jako czarną i smutną czy jednak jako kolorową i radosną? W którą stronę to wszystko będzie szło?

- Musimy trwać przy prawdzie i tej prawdy bronić za wszelką cenę, bo wiemy, że prawda zawsze wyzwala. Czasy, w których żyjemy są bardzo ciekawe, z pewnością będą powodowały polaryzację, podział na czarne i kolorowe. Myślę jednak, że to przebudzi ludzi, ich sumienia i myślenie. Wierzę, że będziemy jeszcze przeżywać wiosnę Kościoła.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Boże Ciało. "Wierzę, że będziemy jeszcze przeżywać wiosnę Kościoła"
Komentarze (7)
MK
~Matylda Kostrzewska
7 czerwca 2021, 12:54
"Błażej, dorosły syn Moniki Cycling, ma diagnozę autyzmu. „Na pierwszy rzut oka jest przyjmowany dobrze, bo, jak to się mówi, wygląda ładnie, schludnie i estetycznie. Problemy pojawiają się, gdy zaczynają się trudne zachowania. Pamiętam, jak byliśmy kiedyś na pikniku i próbowałam wytłumaczyć pieklącemu się mężczyźnie, że mój syn wyrzuca papierki na chodnik, bo ma autyzm. Zderzyłam się ze ścianą. Jeździłam z nim też na pielgrzymki. Byli księża, którzy bardzo dobrze nas przyjmowali, ale jednemu przeszkadzaliśmy. Za jego zgodą kierowca tira zastawił mi samochód toi-toiami, żeby pielgrzymka mogła ruszyć bez nas.(...)" (OKO Press - artykuł o pogardzie katolików dla życia ludzkiego niepełnosprawnego, już narodzonego )
WB
Wojciech Borkowski
5 czerwca 2021, 10:03
"Musimy trwać przy prawdzie i tej prawdy bronić za wszelką cenę, bo wiemy, że prawda zawsze wyzwala." - Tutaj się zgadzam, trwanie przy prawdzie wyzwala! Nie media, nie zły świat tylko prawda. Więc proszę zamiast wygłaszać okrągłe zdania stanąć w prawdzie. Tylko wtedy nadejdzie "wiosna Kościoła"
TL
Teresa L.
5 czerwca 2021, 09:18
Moje wrażenie po przeczytaniu: my jesteśmy fajni, radośni, pokojowi i głębocy i tych, co ich potępiać nie będziemy, to jednak tych niedoedukowanych, dających się „światu”, biednych zagubionych musimy zmienić. My ich zmienimy, wykonamy ciężka prace w te stronę. Pokażemy im ich błędy. A może by tak skończyć z tymi barykadami i się nawzajem posłuchać?
RT
~roland toporr
4 czerwca 2021, 16:52
ta wiosna to bedzie wypelnienie 3 tajemnicy fatimskiej i 10 tajemnic medjugorie.
IC
~Iwona Czaplicka
4 czerwca 2021, 13:03
Stara jestem, pamiętam zarówno pochody pierwszomajowe, jak i procesje kościelne. W tych pierwszych nigdy nie chodziłam, rodzice też nie, nikt ich nie zmuszał. Natomiast jako wyraźną przykrość wspominam procesje na Boże Ciało. Najpierw trzeba było mieć koszyczek z kwiatkami, co dla miejskiego dziecka nie było łatwe. Kwiaciarze wiedzieli o co chodzi, i w tym czasie żądali za odpady kwiaciane dość dużo. A trzeba było mieć kwiatki kupne, nie zerwane z trawnika. Wiec przykrywało się stokrotki i mlecze garstką kwiatów z kwiaciarni. Potem trzeba było sprytnie wybierać spod spodu. Tyle, ze pilnujący nas się połapali - rewidowali koszyczki. Były przed procesją "ćwiczenia" - godzinami chodziło się i udawało sypanie kwiatkow.
IC
~Iwona Czaplicka
4 czerwca 2021, 13:02
W sam dzień procesji trzeba było ubrać się odpowiednio - rok po komunii żądano stroju komunijnego, a przynajmniej białego ubrania. Stroju już nikt nie miał, a białe ubrania w latach sześćdziesiątych nie były łatwe do dostania. Zresztą kto kupi białe buty tylko na jedną okazje? Krzyki, wyzywania. Niektóre dziewczynki szły w zeszłorocznych butach, poobcierały się do krwi. Ja stanowczo odmówiłam, wiec miałam brązowe sandały. Zostałam zwyzywana. No a potem trzeba iść w nogę, recytując coś bezsensownego, i uważnie wybierać kwiatki spod spodu, tak żeby nikt nie zauważył ze te mlecze to ja sypie. Wiem takie dziecięce dramaty - ale problemem jest uczenie kombinowania. Problemem jest pokazywanie dziecku, ze jest głupie, nieodpowiednie (ubranie, kwiatki) że nic nie znaczy.
HS
~H S.
6 czerwca 2021, 17:18
Pani Iwono , przykre to co Pani opisała, jestem zdziwiona, bo ja w tym samym czasie sypałam kwiaty , nie tylko po komunii ale jeszcze parę lat choć wyrosłam z sukienki, buty białe sandałki również posłużyły. Nikt nikogo nie wyzywał ani nie krzyczał tym bardziej, nie zwracał uwagi jakie kto ma buty , a niektóre dziewczynki miały kolorowe, najważniejsze, to było to, że było dużo dzieci i siostry zakonne które kierowały , ustawiały nas bardzo się cieszyły że nas dużo przyszło, także księża którzy posługiwali w naszym Kościele. Radość i piękne wspomnienia z tamtego okresu mam do dziś , kwiaty przynosili, przywozili ludzie z własnych ogrodów, starczyło na procesję i całą oktawę , a jestem z dużego miasta.