Destrukcja liturgii

(fot. Stuck in Customs/flcikr.com)
Jarosław Dudycz / "Przegląd Powszechny"

Powiem to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa: na liturgii katolickiej czuję się często jak na pogańskim spędzie, jakbym wyznawał jakieś prymitywne wierzenia z prehistorii czy starożytności, a nie nowatorską i śmiałą, akcentującą więź z Bogiem, dającą nadzieję wiarę chrześcijańską.

Wielu publicystów różnej proweniencji światopoglądowej, związanych z Kościołem, ale i z nim skonfliktowanych czy otwarcie artykułujących poglądy ateistyczne, stara się sformułować diagnozę kondycji Kościoła, przedstawić skrupulatny opis jego sytuacji teologicznej i duszpasterskiej, wymierzyć, jaka jest jego współczesna pozycja na mapie idei i czy to miejsce mu służy. Czytamy mnóstwo analiz, zarówno w czasopismach katolickich, jak i niekatolickich, dotyczących coraz mniejszej liczby wierzących, kryzysu refleksji teologicznej, uwikłania politycznego Kościoła. Refleksje te korzystają z narzędzi wielu nauk i przyjmują wiele stylów: są luźnymi felietonami ledwo sygnalizującymi rozmaite bolączki, rozbudowanymi studiami socjologicznymi i psychologicznymi, zdarzają się także filozoficzne czy teologiczne próby interpretacyjne.

Konieczna jest precyzyjna gradacja formułowanych spostrzeżeń i przemyśleń, nie wszystkie problemy znaczą przecież tyle samo, każdy ma inną wagę i dramaturgię, każdy inaczej się zaznacza i ma inny wpływ na Kościół. Pewne problemy mają charakter elementarny, sięgają fundamentów, pryncypiów Kościoła; vide: głośne zakwestionowanie przez profesora Węcławskiego bóstwa Chrystusa; inne towarzyszą głośnemu wypowiedzeniu tychże – po słynnej apostazji Węcławskiego ujawniła się niezdolność środowisk teologicznych do odważnej i nowatorskiej refleksji teologicznej, do podjęcia ze zbuntowanym teologiem śmiałej polemiki; inne jeszcze są sprawą kwestii dyscyplinarnych, pojmowania litery prawa – dużo tu mówi się o celibacie czy o koniecznych reformach formacji zakonnej. Nie brakuje także trudności duszpasterskich, które stąd wynikają, że zmienia się ludzka wrażliwość, świat się przekształca, a wraz z nim duchowe potrzeby.

Jak mi się zdaje, komentatorzy zbyt często wrzucają to wszystko do jednego worka, nie grupują tego i nie selekcjonują. Problemy w Kościele to dla rozmaitych autorów ciemna masa pogmatwanych spraw, w których trudno, ich zdaniem, wyróżnić kwestie zasadnicze, przyczynowe, i wtórne, będące skutkiem jakichś pierwotnych zawirowań.

DEON.PL POLECA

Tymczasem, w moim odczuciu – jakkolwiek faktycznie trzeba debatować nad kryzysem badań teologicznych, a także nad drastycznie zmniejszającą się potrzebą ludzi do odkrywania świata religii, nad pewnymi trudnościami psychologicznymi – za najistotniejszy ból danej wspólnoty religijnej uznać zawsze należy destrukcję sacrum i uzurpowanie sobie przez członków wspólnoty prawa do władzy nad działaniami Bożymi. Największym problemem danej religii nie jest więc nigdy to, że jej teologowie się sprzeczają, nie mogą dojść do porozumienia, tworzą szereg odmiennych koncepcji i kierują się różnymi intuicjami. Problemem nie jest też mnogość teologicznych przekonań albo ich skostniałość – problemem jest próba zawłaszczenia sobie tych sfer, w których działa Bóg, i w których daje człowiekowi siebie, próba rozgrywania w ich obrębie rozmaitych małych i szkodliwych wojenek. W przypadku katolicyzmu powiedzieć trzeba: wielkim dramatem nie jest kryzys studiów teologicznych, nieudolność danych profesorów, brak ciekawych badań, ale destrukcja liturgii i jej instrumentalizacja.

Różne ona przybiera formy i różne ma oblicza, zaznacza się w Kościele powszechnym, często zaś jej szczególna wyrazistość związana jest z Kościołami partykularnymi, wspólnotami i duszpasterstwami, które te Kościoły tworzą. Mimo wielu niuansów niszczenie liturgii, jak mi się wydaje, zawsze ma jedno źródło, jedna ludzka postawa się za nim kryje. Tą postawą jest pycha, przekonanie człowieka, że ma władzę, że może dowolnie modyfikować rzeczywistość, że to on jest kreatorem. Kapłani są bardzo aktywni w rozmaitych formach pastoralnych, organizują liczne zloty i pielgrzymki, prowadzą grupy modlitewne, organizują wycieczki, telefony zaufania, prowadzą działalność charytatywną. Często także są czynni obywatelsko czy samorządowo. Wspierają różne inicjatywy oddolne. I chwała im za to. Po częstokroć jednak tę swoją kreatywność wnoszą do liturgii, nie dostrzegają w niej rzeczywistości specjalnej, Bożej, ale kolejną sferę, którą trzeba duszpastersko przetworzyć. Siebie w tej sferze stawiają na pierwszym miejscu. Tak jak są liderami różnych środowisk, tak i w liturgii chcą nimi być. Zaczynają liturgię modyfikować, zostają jej demiurgami, liturgia zaczyna być miękkim tworzywem, w którym rzeźbią na własną modłę, podług własnych charakterów i przekonań. Liturgia zaczyna im podlegać. Nie jest już dziełem Boga, ale zaczyna być koncepcją kapłana. Kapłan nie umie się przed nią ukorzyć, uznać wyższości liturgii, jej nadprzyrodzoności. Nie umie uznać, że liturgia jest od niego większa, że to ona do niego przychodzi i on ma się jej poddać, uznać jej zbawienną siłę. Liturgia zostaje ściągnięta na ziemię, nie odbija już nieba, ale odbija wnętrze kapłana. Znika poczucie sacrum, poczucie wspólnoty Kościoła, wyeksponowana zostaje za to swoista wspólnota towarzyska, pewien klub konkretnego kapłana, a w nim ludzkie nieudolności i grzechy, często różne śmieszne i mało wartościowe idee. Liturgia w takim układzie nie przemienia już, nie daje siły, traci swoją Chrystusowość, konserwuje za to błędy i brak rozwoju, zatrzymuje człowieka przy jego błahostkach. Dane kościelne środowisko, które uzurpuje sobie prawo do używania liturgii podług swojego widzimisię, nie wskazuje już na witalność Kościoła, na kościelny autorytet, ale na własne przymioty. Tym samym liturgia staje się antyliturgią i jako taka musi wzbudzać niepokój wiernych, ich zastanowienie i intensywne pytania o taki stan rzeczy. Musi także skłaniać wiernych do wyraźnych żądań pod adresem biskupów, żeby liturgii przywrócono należny jej pietyzm, żeby, co najważniejsze, dostrzeżono jej świętość.

W tym tekście chciałbym przedstawić najwyrazistszy w polskim Kościele przykład destrukcji liturgii. Jest to sytuacja o tyle charakterystyczna i warta uwagi, że bardzo zakorzeniona w historii tego, co się zwie polskością, trwająca przez wieki, przesycona bardzo silną i lubianą ideologią. Ponadto problem, który zamierzam wykazać, zastanawia, ponieważ spotyka się z powszechną aprobatą biskupów. Ani razu hierarchowie nie występowali przeciw niemu, nie starali się go rozwiązać, niemal wcale nie dostrzegali.

W przedstawieniu tematu pomóc może list, jaki otrzymałem jakiś czas temu od młodego księdza z zachodniej Polski – bardzo dramatyczny, bolesny. Autor korespondencji trafił w miesięczniku „List” na mój reportaż, w którym zastanawiałem się nad kryzysem formacji seminaryjnej. Postanowił do mnie napisać. Pozwoliłem sobie zacytować z listu najważniejsze fragmenty: Niech Pan popatrzy, jak się w Polsce msze odprawia. Szczególnie w małomiasteczkowych i wiejskich parafiach. W takich jak ta, gdzie ja pracuję. U mnie proboszcz wychodzi do ołtarza i zamiast się trzymać mszału, czynić dzieło Jezusa, urządza pogadanki z wiernymi. Najpierw są informacje, ile kto dał na remont kościoła, i kto nie dał. Potem, na kogo trzeba głosować. A potem same modlitwy za ojczyznę, za jedną partię, o nawrócenie innej partii. Dominuje poetyka bogoojczyźniana. To jest problem zasadniczy. Nie ma uniwersalizmu chrześcijańskiego, Ewangelii, Chrystusa. Jest Polska, jej mitologia, symbole. Jest polska martyrologia. W Polsce ksiądz wychodzi do ołtarza i nie ma przed sobą Kościoła, wspólnoty ochrzczonych, ale ma Polaków. I zamiast uczyć Ewangelii, zamiast uczyć chrześcijaństwa, uczy polskości. Uczy, który naród jest wielki, a który nie. Powiem dosadnie, z ostatnich miesięcy: zamiast ofiary Chrystusa, sprawuje ofiarę smoleńską. Mój proboszcz nakazuje mi w czasie mszy, w trakcie Modlitwy Eucharystycznej, wspominać zawsze „pomordowanych w Katyniu”. Nakazuje mi wspominać, jak on to mówi, Katyń 2010. Na moją uwagę, że zmarłych w różnych sytuacjach są miliony i warto poprzestać na ogólnej formule, odpowiada, że TO ON W TEJ PARAFII DECYDUJE, CO SIĘ MÓWI NA MSZY (zaznaczenie moje). To jest dramat wielu polskich księży. Ich się zmusza do popełniania nadużyć liturgicznych. Taka jest po prostu aura. Taki nacisk ze strony przełożonych czy wspólnoty. Mało kto odprawia mszę jak Kościół przykazał, większość urządza ideologiczną hucpę. To jest największa tragedia Kościoła w Polsce, że on jest strasznie lokalny, upaprany w lokalne spory, w małe rzeczy, i ten szkodliwy lokalny nacjonalizm wnosi do liturgii. Polski ksiądz po prostu musi kochać Polskę i musi to wyrażać w liturgii. Na inną perspektywę bardzo często nie ma miejsca. Choćby ksiądz był najporządniejszy, miał największą wiedzę i wiarę, choćby chciał dać wiernym porządną liturgię, która by im ukazała Chrystusa, to mu nie pozwolą koncelebransi albo sami wierni czy nawet organista. Zawsze znajdzie się ktoś, kto na mszy albo zaśpiewa „Rotę”, albo wniesie sztandary do kościoła, albo powie, kto jest prawdziwym Polakiem, a kto nie.

Dramatycznie brzmią te słowa. Czytałem je dłuższą chwilę, wracałem do nich kilkakrotnie. Postanowiłem wykorzystać je w niniejszym tekście. Czy autor tych słów, trzydziestodwuletni ksiądz z zachodniej Polski, nie obrazuje rzeczywiście największego bólu polskiego Kościoła, największej jego traumy? Czy nie ukazuje nam zjawiska, do którego tępienie samodzielnych teologów, niski poziom intelektualny studentów teologii czy duże upolitycznienie duchowieństwa są ledwie dodatkami?

To zdaje się być kluczową tragedią polskiego Kościoła: on swoje upolitycznienie, narodowy ton, sprzyjanie ojczyźnianej wizji świata wnosi do liturgii. Liturgię podporządkowuje programowi konkretnej partii, konkretnemu stylowi światopoglądowemu. Liturgia nie jest przez to rozumiana już jako przestrzeń obecności Boga, jako przestrzeń zmartwychwstania, przestrzeń komunii, ale jako – wracając do wyżej zacytowanego listu czy do pierwszych, teoretycznych akapitów tego tekstu – lokalne wydarzenie towarzyskie, prywatny komentarz księdza do tego, co się wydarzyło w kraju i w regionie. Staje się celebracją małej religijności, skarlałej wrażliwości ludowonarodowej, za burtę wyrzuca przesłanie Ewangelii. Znika harmonia Kościoła, zostaje polskość.

Niewątpliwym dramatem jest ksenofobia wielu kościelnych środowisk, antysemityzm, rozwijanie mitologii w miejsce nauki Kościoła. Słusznie to niegdyś wypunktowywał Tadeusz Bartoś: Jezusa Ewangelii zastępuje się Jezusem z prywatnych objawień, Jezusem siostry Faustyny, lukrowanym Jezusem rozmaitych legend i ludowych obsesji, który to Jezus nie ma żadnego potencjału formacyjnego, nie czyni ludzi lepszymi, wspiera za to ich życiowy marazm. Można by to wszystko uznać za domenę pewnych środowisk, problem prywatny, niewartą uwagi skazę psychiczną niektórych grup społecznych. Niestety, to rozsadza fundament Kościoła i przenika do liturgii. Narusza sakramenty. Dekonstruuje to, przez co Kościół istnieje. Można przecież znosić księdza czy biskupa, który swoje szkodliwe poglądy wypowiada w gazecie, przed kamerami, można, a nawet trzeba, uszanować staruszkę, która ceni proste i naiwne formy pobożności, ale trudno już zachować cierpliwość, gdy te wszystkie mitologie i banialuki manifestuje się w czasie mszy świętej, zamiast sacrum, kosztem powszechności Kościoła, kosztem wiarygodności jego posługi.

To, że katechizacja nie działa, wiadomo od dawna, że Kościół bardzo lubi narodową dykcję – także. Myślę, że czas otwarcie powiedzieć rzecz kluczową: Kościół swoim narodowym sznytem podnosi rękę na liturgię.

A to jest już dowodem kompletnego zagubienia Kościoła, zatracenia świadomości wiary, zatracenia tożsamości. Jeśli liturgia ma się kiepsko, trudno, żeby sytuacja pastoralna miała się dobrze. Skoro źródło jest zabrudzone, to i strumienie są niezbyt klarowne, nieczystości rozlewają się na wszystkie sfery kościelnej pracy.

Powiem to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa: na liturgii katolickiej czuję się często jak na pogańskim spędzie, jakbym wyznawał jakieś prymitywne wierzenia z prehistorii czy starożytności, a nie nowatorską i śmiałą, akcentującą więź z Bogiem, dającą nadzieję wiarę chrześcijańską. Całe piękno liturgii, proklamacja Słowa Bożego, ta wyjątkowość Bożej miłości, którą nam w liturgii odsłania Kościół, zostają unurzane w błocie, zbrukane. Z takim błotem zetknąłem się ostatnio w małym polskim miasteczku.
Proboszcz z ołtarza powiedział: Witam ciepło na mszy pana burmistrza. Pamiętajmy, żeby na niego niedługo głosować. On ma dobre poglądy, prorodzinne, takie jak trzeba.

Liturgia tak odprawiana nie może dać owoców. Księża, którzy nie umieją uszanować Jezusa Chrystusa i eksponują wyłącznie siebie i swój światopogląd, nie mogą być naszymi przewodnikami. To jest na dziś zasadnicze zadanie dla polskich księży, wyartykułuję je dobitnie: niech się nauczą odprawiać mszę. Liturgia musi otrzymać należną jej estymę. Inaczej jakakolwiek dyskusja o Kościele nie będzie miała sensu.

Jarosław Dudycz, autor tekstów publikowanych w różnych czasopismach społeczno-religijnych, współpracownik katolickiego magazynu „List”, prowadzi blog „Rewolwer i melonik”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Destrukcja liturgii
Komentarze (255)
AC
Anna Cepeniuk
10 marca 2011, 09:05
~Kinga - dziękuję Ci, choć nie jestem z małej miejscowości.......... A wiem co znaczy szukać Eucharystii, gdzie będę mogła skupić się na Bogu.........( i nie tylko o politykowanie chodzi). Dlatego moim zdaniem, nie jest to chyba "margines", ale gdyby nawet, to również uważam, że należy się tym zajmować. I to na wiele różnych sposobów. Pozdrawiam zastanawiając się, czy wybrać się właśnie teraz na najblizszą Eucharystię, ale mam obawę, że będzie to msza pogrzebowa........bo zauważyłam wczoraj nekrolog na drzwiach kościoła, ale nie przeczytałam go...... Tak, w mieście wojewódzkim (żeby nie było, że w małej miieścinie), na zwykłej mszy parafialnej, w czasie której są również intencje parafialne ( w tym za żyjących) - jest odprawiana msza żałobna pogrzebowa......... Chyba jednak nie będę ryzykować, wybiorę sie wieczorem.... i to zupełnie gdzie indziej....Dzięki Bogu mam wybór......... Pozdrawiam wszystkich.
M
Magda
10 marca 2011, 08:14
 Przecież tu nie chodzi tylko o "rozpolitykowanie kazań". Chodzi o nacjonalizację mszy. 
Jadwiga Krywult
10 marca 2011, 07:24
Dlaczego reakcja na każdy problem jest taka, że to margines, którym nie warto się zajmować ? Ludzie w małych miejscowościach, którzy są zmuszeni słuchać rozpolitykowanych kazań (bo nie mają możliwości pójścia do innego kościoła) są tak samo ważni jak mieszkańcy duzych miast, którzy wybór mają.
X
x4v6z
10 marca 2011, 02:02
autor to jakiś lewak
L
lex
9 marca 2011, 08:02
Autor przejaskrawił. W wielu kościołach uczestniczę we mszy i nie jest tak jak autor pisze. Nie twierdzę ,ze tu i tam nie ma takich spraw ale to nie jest trend główny. Raczej jest to margines.  Błędem i nieuczciwością autora jest pisanie w tonie jakoby był to nurt dominujący w kościele. To po prostu nieprawda i pisanie o tym w taki sposób moim zdaniem jest nieuczciwiością. Cześć do liturgii  i sacrum w  liturgii zchowane są  w zdecydowanej  większości kościołów w Polsce. Dobrze jeśli autor w sposób krytyczny odniesie się do takiej czy innej nieprawidłowości ale źle gdy robi to zamętniając obraz rzeczywistości.
D
Dawid
9 marca 2011, 01:47
 Polecam liturgię trydencką. Tam nie ma takich problemów, a w sacrum jest się zanurzonym cały czas.
AC
Anna Cepeniuk
8 marca 2011, 11:36
Dobitnie napisane i bardzo podobnie odbieram...... Myślałam, że to coś ze mną nie tak, że jestem jakaś nadwrażliwa, albo zbyt nerwowa...... Potwierdza się jednak, to co myślę i czuję........ Trzeba mieć naprawdę silną wiarę, by wytrwać w kościele - szczególnie na Eucharysti, to co jest poza liturgią mszalną..... i to nie w małej mieścienie, choć akurat w zachodniej części Polski.
B
~Beata
6 marca 2011, 12:02
Bardzo za to autora przepraszam, mnie jednak bardziej od jego tekstu i dyskusji o nim zainteresował stosunek rozmówców do osoby dyskutanta katolika. Katolik chyba się trochę zafiksował w pewnych swoich przekonaniach i ciągle mówi jedno i to samo. W ogóle nie ma mowy o rozmowie z nim, on po prostu nie dostrzega wypowiedzi rozmówców. Nerwicowo powtarza ciągle jedną mantrę. Mamy tu do czynienia z człowiekiem, który nie widzi Bożego świata, widzi tylko swoje lęki i obsesje. Bywa tak. Jednych różne sytuacje życiowe sprowadzają do lęku przestrzeni, boją się ci ludzie wychodzić z domu, inni zamykają się w kokonie fundamentalizmu. I tutaj całkiem słuszne pretensje do wszystkich dyskutantów: skoro wszyscy wiedzą, kim jest katolik, znają jego fanatyzm i niezdolność do rozmowy, to po kiego diabła go wciągają do debaty?  No po co się, ludzie, odnosicie do tego człowieka? Po co go zauważacie w toku komentarzy? Katolik nie umie rozmawiać, widzi tylko jeden wątek. Ma taką wadę. To jest problem psychopatologiczny pewnie. Więc po co go na siłę angażować i zaczepiać? Po co setny raz powtarzać, jaki to katolik jest zakuty, tępy i zakłamany? Po co komentować każdą jego wypowiedź? Przepraszam, ale mnie to śmierdzi znęcaniem się nad człowiekiem z jawnymi zaburzeniami psychicznymi. To tak, jakbyście za wszelką cenę podtykali pod nos pająka komuś z arachnofobią. Miejcie, cholera, litość nad człowiekiem!
L
leszek
6 marca 2011, 09:42
Wierzę Pismu. Potrafisz odróżnic Boga od diabła? To bardzo trudne. "I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości." 2Kor 11: 14 ~pseudo-katoliku, twierdzisz że wierzysz Pismu? No to czemu nie wierzysz temu co sam Jezus powiedział?!? Mt 24,10-13: 10 Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. 11 Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; 12 a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. 13 Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Dałeś się zwieść fałszywemu prorokowi i uwierzyłeś że Kościół Katolicki przestał istnieć. Pomimo że nawet papież Pius XI w swojej encyklice Mortalium animos jednoznacznie o tym pisał: Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było, wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni doprowadzić do zbawienia: "Euntes ergo docete omnes gentes" ("Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody"). Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: "Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consumationem saeculi" ("Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata")?. Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj ale i po wsze czasy, istnieje, lecz musi być z konieczności ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby - co nie daj Boże - że! Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą. Papież w tej Encyklice jednoznacznie mówi, że cudownie ustanowiony Kościół nie mógł upaść lub przestać istnieć, bo przecież sam Chrystus uroczyście obiecał że go nie opuści i będzie go wspomagał, a Chrystus nie mógł się mylić lub nie sprostać swym zamiarom. A Ty zarzucasz Chrystusowi że udzielił fałszywych obietnic, z których nie zamierzał się wywiązywać lub wręcz nie potrafił sprostać, i Kościół Katolicki przestał wg Ciebie istnieć.
K
katolik
5 marca 2011, 23:48
@kemot Wierzę Pismu. Potrafisz odróżnic Boga od diabła? To bardzo trudne. "I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości." 2Kor 11: 14
K
kemot
5 marca 2011, 22:42
Nie wierzę fałszywym nauczycielom. Zatem uwierz Pismu... na które się tak często powołujesz. Niestety mam obawy, że nie przeczytałeś Nowego Testamentu a tylko masz zestaw wygodnych cytatów, które w Twoich oczach potwierdzają Twoje błędne teorie. Zachęcam do przeczytania całości. I niech Duch Święty oświeci Twój umysł gdy będziesz czytał. 
H
Hmmm
5 marca 2011, 22:12
Jeden jest Dobry... Czyli każdy, kto dąży do tego Dobra jest chrześcijaninem.
N
Nie
5 marca 2011, 22:10
każdy katolik jest dobrym chrześcijaninem. Nie każdy dobry chrześcijanin jest katolikiem. Dobry chrześcijanin to dobry człowiek (choć Jednen jest Dobry...). Ale i nie każdy dobry człowiek jest chrześcijaninem. Wiele dróg prowadzi do Boga...
K
katolik
5 marca 2011, 19:57
Drogi katoliku, zbawienia nie otrzymuje się za "mocne staranie", ale darmowo Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9 Nie wierzę fałszywym nauczycielom.
Dariusz Piórkowski SJ
5 marca 2011, 16:49
Drogi katoliku, zbawienia nie otrzymuje się za "mocne staranie", ale darmowo
K
katolik
5 marca 2011, 16:06
@naczelnyantykolejarzRP Niestety tak. Niebo jest dla wybranych. Każdy człowiek ma wolną wolę i może wybrać wieczność dla siebie dobrą lub złą. Żeby iść do piekła nie trzeba robić nic. Żeby się zbawić należy się mocno starać. Św. Piotr napisał: "A jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą?" 1P 4:18. Słowa Pana Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości. "Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą." Mt 7:13
KP
Ksiądz Paweł
5 marca 2011, 15:30
Naprawdę bardzo ciekawy tekst. Dziwię się, że tyle tu głosów niemerytorycznych czy widządzych w tekście rzeczy, których w nim nie ma. Mam wrażenie, że spora liczba dyskutantów zatrzymała się na jednym, dwóch zdaniach, lekceważąc całość. Troska pana Dudycza o liturgię jest raczej nieudawana. Nie ma w tym żadnego zideologizowania. Zabawnie brzmią zarzuty niektórych dyskutantów, że pan Dudycz napisał ten artykuł z jakiegoś środowiskowego klucza. Akurat w tym tekście pan Jarosław krytykuje sprowadzanie liturgii do manifestacji lokalno-patriotycznych, ale w innych swoich tekstach, jak sprawdziłem, potrafił wytykać instumentalizację liturgii ruchom charyzmatycznym. To jest najcenniejsze, autora trudno zaszufladkować. Nie jest stronniczy. Autor po prostu mocno i konsekwentnie broni chrześcijańskiego ducha przed ośmieszaniem. A taki patriotyczny ton to dla nauki Jezusa jest właśnie ośmieszanie. Wierni sami sobie zawężają horyzont, sami się sprowadzają na ziemię. W liturgii Jezus im daje nową perspektywę, pełnię, a oni wolą trwać przy własnym podwórku i z własnymi hasłami na ustach. Jezus mówi: "daje wam coś pewnego, daję wam sens", a wierni krzyczą: "Polska, Polska". Tak na to spójrzmy. Jezus przekracza granice, a my je wprowadzamy. Co najdziwniejsze, w ogóle nam to nie wadzi albo nie dostrzegamy problemu, albo maskujemy go.  Jestem księdzem z piętnastoletnim stażem duszpasterskim, pracuję w Kotlinie Kłodzkiej. Liturgię się u nas odprawia kiepsko, dużo jest rzeczy, o których pisze pan Dudycz. Wiara na tym cierpi. Zdecydowanie. Jezus zostaje zasłonięty. Nie widać Jezusa. Widać ludzi i ich pomysły. Ktoś tu proponował, żeby się podczas mszy skupiać na Jezusie, nie na księdzu. Ale jak się skupić na Jezusie, skoro nadużycia liturgiczne Go przekłamują? Proszę mi odpowiedź. Jest jakaś taka dziwna w nas potrzeba, żeby się trzymać siebie, swojego świata i nie umieć go przekraczać. Ta nieumiejętność to jako żywo zaprzeczenie sensu chrześcijaństwa.
K
kaska
4 marca 2011, 17:50
Bardzo dobry artykuł. Wolałabym się nie zgadzać z tezami w nim przedstawionymi, ale niestety - zgadzam się. Na szczęście nie we wszystkich kościołach sytuacja wygląda tak źle, jak ją opisano. Pozdrawiam serdecznie autora i czytelników Kaśka
STANISŁAW SZCZEPANEK
3 marca 2011, 23:11
O! "katolik" ma na imię Marcin! :) "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą." Marcin to ja, czyli jedna osoba. Cytat: "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą."- to najwyzsza arogancja jaka moze byc. Czyli prawoslawie lub luterani albo kosciol anglikanski (podaje tylko przyklady) to wszyscy balwochwalcy???? Co za arogancja! Nie wierza oni w Chrystusa i pojda do piekla??? Ludzie opamietajcie sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To wy, ktorzy w taki bajki wierzycie jestescie gorsi od innymi, jezeli uwazacie sie i swoja religie katolicka za najlepsza na swiecie. Coś Ci się pomieszało... Uważałem i uważam wiarę rzymsko-katolicką za najlepszą na świecie, bo inaczej bym w niej nie trwał. To, że Kościół Rzymsko-Katolicki posiada pęłnię prawdy nie oznacza przecież wcale, że mam pogardzać innymi. Kto tak czyni, jest po prostu zakompleksiony i powinien się poddać terapii.
K
kemot
3 marca 2011, 23:08
Bóg dopuszcza działanie oszustwa lefebtystów ponieważ każdemu dał wolną wolę. Ty też z własnej woli wybierasz kłamstwo. I będziesz sądzony za swoją nieprawość. Dokładnie jak napisał leszek "katoliku"!! Głosisz inną Ewangelię niż ta, którą głosił Jezus Chrystus. Marny Twój los jeśli się nie opamietasz.
K
kemot
3 marca 2011, 23:05
O! "katolik" ma na imię Marcin! :) "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą." Marcin to ja, czyli jedna osoba. Cytat: "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą."- to najwyzsza arogancja jaka moze byc. Czyli prawoslawie lub luterani albo kosciol anglikanski (podaje tylko przyklady) to wszyscy balwochwalcy???? Co za arogancja! Nie wierza oni w Chrystusa i pojda do piekla??? Ludzie opamietajcie sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To wy, ktorzy w taki bajki wierzycie jestescie gorsi od innymi, jezeli uwazacie sie i swoja religie katolicka za najlepsza na swiecie. poprzednio źle zacytowałeś i nie wiadomo było do której wypowiedzi się odnosisz stąd moją pomyłka :) Teraz widzę, że z Marcina lefebrysty nie zrobią :) Tak trzymać!
K
kemot
3 marca 2011, 23:02
Już nie mówiąc o nauce łaciny, która prosta nie jest. jest tak prosta jak chrześcijaństwo Raczej tak prosta jak "katolicyzm" w wydaniu lefebrystów. Chrześcijaństwo jest bardzo proste. Tak proste, że mogli je przyjąć niepiśmienni rybacy. Jak rozumiem uważasz przyjacielu, że łacina była dla nich za trudna nie mylmy PROSTOTY z PROSTACTWEM  to moze ustalmy, co masz na myśli pisząc PROSTACTWO?
M
Marcin
3 marca 2011, 21:26
O! "katolik" ma na imię Marcin! :) "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą." Marcin to ja, czyli jedna osoba. Cytat: "Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą."- to najwyzsza arogancja jaka moze byc. Czyli prawoslawie lub luterani albo kosciol anglikanski (podaje tylko przyklady) to wszyscy balwochwalcy???? Co za arogancja! Nie wierza oni w Chrystusa i pojda do piekla??? Ludzie opamietajcie sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To wy, ktorzy w taki bajki wierzycie jestescie gorsi od innymi, jezeli uwazacie sie i swoja religie katolicka za najlepsza na swiecie.
L
leszek
3 marca 2011, 20:22
O Wierze się nie dyskutuje. Albo się Wiarę przyjmuje, albo odrzuca. Bez dyskusji. Tak jak nakazał nasz Pan Jezus Chrystus: I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Mk 16. 15-16 ~pseudo-katoliku, Pan Jezus nic nie mówił o tym, że o wierze się nie dyskutuje. I wcale nie nakazywał bezmyślnego przyjmowania lub odrzucania wiary bez żadnej dyskusji, a więc po raz kolejny zwyczajnie kłamiesz. Pan Jezus nauczał że kto uwierzy W EWANGELIĘ GŁOSZONĄ PRZEZ APOSTOŁÓW i przyjmie chrzest ten będzie zbawiony, a nie że kto bezmyślnie i naiwnie uwierzy heretykowi! Nie moja wina, że wszyscy uwierzyli kłamstwu. Znowuż kłamiesz, bo nie wszyscy uwierzyli kłamstwu a tylko nieliczni dali się zwieść ojcu kłamstwa i uwierzyli że Pan Jezus dawał swoim uczniom obietnice bez pokrycia że będzie z nimi aż do skończenia świata i że bramy piekielne go nie przemogą. Tylko nieliczni uwierzyli że Bóg jest nieudolny i nie potrafił ustrzec depozytu wiary w swoim Kościele. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9 Bóg dopuszcza działanie oszustwa lefebtystów ponieważ każdemu dał wolną wolę. Ty też z własnej woli wybierasz kłamstwo. I będziesz sądzony za swoją nieprawość.
3 marca 2011, 20:10
Wysiłek można skierować na coś innego niz nauka niepotrzebnej łaciny Dokładnie, łacina do zbawienia nie jest potrzebna. Zresztą przez większość wieków chrześcijaństwa, wykształcenie zdobywali naprawdę nieliczni i łacina była poza zasięgiem dla większości. Co więcej - i dziś łacina jest w dużej mierze abstrakcją dla większości chrześcijan. Nie powinniśmy myśleć europocentrycznie. Dziś Kościół najdynamiczniejszy jest w Azji, Afryce, Ameryce Łacińskiej. To tam jest obecnie najwiecej męczenników, najwięcej powołań kapłańskich i największy przyrost wiernych. Tak więc warto widzieć coś wiecej poza swój europejski, dwudziestopierwszowieczny koniec nosa.
Jadwiga Krywult
3 marca 2011, 19:33
język jest niezrozumiały dla tych, którzy nie chcą się go nauczyć Po co mają sie go uczyć ? Od biedy mozna to jeszcze uzasadniać w przypadku Europejczyków (związek łaciny z kulturą europejską). Ale większość katolików już mieszka poza Europą. dziś słowa są zrozumiałe, ale wątpie, żeby dzięki temu większa liczba wiernych ROZUMIAŁA zrozumienie zależy od własnego wysiłku Wysiłek można skierować na coś innego niz nauka niepotrzebnej łaciny. a Bóg, religia, liturgia jest TAJEMNICĄ Większe niz katolicy poczucie Tajemnicy mają prawosławni, którzy z łaciną nie mieli do czynienia. "wokół Chrystusa, który jest na ołtarzu" z tym WOKÓŁ to bym polemizował - po jednej stronie jest ksiądz, a po drugiej reszta świata To i tak wokół, a nie za plecami księdza. w kwestii formalnej ani Konstytucja o Liturgii, ani żaden dokument KK nie zaleca, ani tym bardziej nie nakazuje odprawiania mszy "twarzą do ludu" żaden dokument też nie nakazuje odprawiania w językach narodowych Nie nakazuje i NIE ZAKAZUJE, a zakazać chcieliby wybrzydzający nad NOM.
K
katolik
3 marca 2011, 19:03
Leszku i wszyscy inni dyskutujący z "katolikiem": Naprawdę wielu próbowało z nim już rozmawiać i starać się jakoś go wciągnąć w merytoryczną dyskusję. Ale to się nie uda po prostu. Możecie podawać mu tysiące faktów, mówić o innych liturgiach, innych językach, które dopuszczał Kościół - nie. Tylko "Msza święta wszechczasów" i tylko łacina, a SW II to w ogóle zło. Nie przekonacie go nigdy ani nie uda wam się normalnie podyskutować. Zostawcie go. Nic z tego nie będzie... O Wierze się nie dyskutuje. Albo się Wiarę przyjmuje, albo odrzuca. Bez dyskusji. Tak jak nakazał nasz Pan Jezus Chrystus: I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Mk 16. 15-16 Nie moja wina, że wszyscy uwierzyli kłamstwu. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9
O
organik
3 marca 2011, 18:54
Już nie mówiąc o nauce łaciny, która prosta nie jest. jest tak prosta jak chrześcijaństwo Raczej tak prosta jak "katolicyzm" w wydaniu lefebrystów. Chrześcijaństwo jest bardzo proste. Tak proste, że mogli je przyjąć niepiśmienni rybacy. Jak rozumiem uważasz przyjacielu, że łacina była dla nich za trudna nie mylmy PROSTOTY z PROSTACTWEM
K
kemot
3 marca 2011, 18:22
A oni dalej - bez opmiętania, wszyscy "mądrzy"... Boże zlituj się nad Polską! Ewo, jeśli jest Ci obojętne, czy Msza św. będzie obowiązkowo sprawowana po łacinie a Kościół posoborowy opluwany to po prostu to napisz a nie nazywaj nas "mądrymi" w cudzysłowie. Zaraza lefebrystów się szerzy i nie mam zamiaru być wobec tego obojętny.
E
Ewa
3 marca 2011, 18:15
A oni dalej - bez opmiętania, wszyscy "mądrzy"... Boże zlituj się nad Polską!
K
kemot
3 marca 2011, 18:00
Już nie mówiąc o nauce łaciny, która prosta nie jest. jest tak prosta jak chrześcijaństwo Raczej tak prosta jak "katolicyzm" w wydaniu lefebrystów. Chrześcijaństwo jest bardzo proste. Tak proste, że mogli je przyjąć niepiśmienni rybacy.
L
leszek
3 marca 2011, 17:59
Leszku i wszyscy inni dyskutujący z "katolikiem": Naprawdę wielu próbowało z nim już rozmawiać i starać się jakoś go wciągnąć w merytoryczną dyskusję. Ale to się nie uda po prostu. Możecie podawać mu tysiące faktów, mówić o innych liturgiach, innych językach, które dopuszczał Kościół - nie. Tylko "Msza święta wszechczasów" i tylko łacina, a SW II to w ogóle zło. Nie przekonacie go nigdy ani nie uda wam się normalnie podyskutować. Zostawcie go. Nic z tego nie będzie...  Tu już nawet nie chodzi o to aby tego obłudnego ~pseudo-katolika przekonać do czegokolwiek czy o czymkolwiek dyskutować. Bo aby można było o czymś dyskutować lub do czegoś przekonywać to trzeba używać argumentów a nie bezrozumnej demagogii. Tu chodzi już raczej o sprostowywanie bzdur przez niego wypisywanych.
3 marca 2011, 17:46
Leszku i wszyscy inni dyskutujący z "katolikiem": Naprawdę wielu próbowało z nim już rozmawiać i starać się jakoś go wciągnąć w merytoryczną dyskusję. Ale to się nie uda po prostu. Możecie podawać mu tysiące faktów, mówić o innych liturgiach, innych językach, które dopuszczał Kościół - nie. Tylko "Msza święta wszechczasów" i tylko łacina, a SW II to w ogóle zło. Nie przekonacie go nigdy ani nie uda wam się normalnie podyskutować. Zostawcie go. Nic z tego nie będzie... 
O
organik
3 marca 2011, 17:41
No nie do końca każdy kto chciał wiedzieć mial do tej wiedzy dostęp. Żeby czytać Mszalik to trzeba umieć czytać i móc sobie pozwolić na Mszalik, co przez wieki dla wielu było niedostępne.  A WHAT ABOUT KATECHEZA? Już nie mówiąc o nauce łaciny, która prosta nie jest. jest tak prosta jak chrześcijaństwo Prawda jest taka, że wielu osobom, nie było to potrzebne do żywej i szcerej wiary. I wielu dalej nie jest PODOBNIE JAK ROZUMIENIE SŁOWO W SŁOWO TEGO, CO WYPOWIADA KSIĄDZ
E
Ewa
3 marca 2011, 17:37
Kłócicie się jak dzieci: katolik z katolikiem, a ateista tylko na to czeka, jako ten trzeci. To samo w polityce: katolicy z PiS kłóca się na noże z katolikami z PO, a komuniści już wychodzą na prowadzenie w sondażach. Wy tu o wierze i liturgii na noże, a czeka was kara, którą sobie sami fundujecie - znowu w katakumbach, bo zaraz geje i inne "mniejszości" będą dyktować warunki wiary. I wtedy znowu lamenty.
K
kemot
3 marca 2011, 17:30
Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie WSZELKIM DUCHOWYM BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM NIEBIOS; w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli ŚWIĘCI i NIENAGANNI przed obliczem Jego w MIŁOŚCI. Przeznaczył nas dla siebie do SYNOSTWA przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej, ku uwielbieniu chwalebnej ŁASKI swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym. W Nim mamy ODKUPIENIE przez krew Jego, ODPUSZCZENIE GRZECHÓW, według bogactwa łaski Jego, której nam HOJNIE udzielił w postaci wszelkiej MĄDROŚCI i ROZTROPNOŚCI, oznajmiwszy nam według upodobania swego, którym Go uprzednio obdarzył, tajemnicę woli swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie POŁĄCZYĆ W JEDNĄ CAŁOŚĆ WSZYSTKO, i to, co jest na niebiosach, i to co jest na ziemi w Nim, w którym też przypadło nam w udziale stać się Jego CZĄSTKĄ (...) W Nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, EWANGELIĘ ZBAWIENIA WASZEGO, i uwierzyliście w Niego, zostaliście ZAPIECZĘTOWANI obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią DZIEDZICTWA NASZEGO, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały Jego. (Efezjan 1:3-11, 13, 14) To jest DOBRA NOWINA!!! Szkoda, ze niektórzy nią gardzą i wolą osiągnąć zbawienie własnymi siłami przez dochowywanie wierności wywodzącym się z XVI wieku obrzędów. To bardzo smutne.A PanjJezus wymaga tylko jednego. Byśmy uwierzyli, że za nas umarł i byśmy przyjęli Jego ofiarę. Tak mało a jednak dla wielu za dużo.
K
katolik
3 marca 2011, 17:16
@mOcna Ofiara Mszy św. jest taką Tajemnicą, że Aniołowie nie są wstanie pojąc tej Tajemnicy a ludzie by chcieli?
K
kemot
3 marca 2011, 16:57
 O! "katolik" ma na imię Marcin! :)
3 marca 2011, 16:19
a propos mamrotania język jest niezrozumiały dla tych, którzy nie chcą się go nauczyć ktokolwiek CHCIAŁ wiedzieć, ten wiedział (mszaliki, katecheza). No nie do końca każdy kto chciał wiedzieć mial do tej wiedzy dostęp. Żeby czytać Mszalik to trzeba umieć czytać i móc sobie pozwolić na Mszalik, co przez wieki dla wielu było niedostępne. Już nie mówiąc o nauce łaciny, która prosta nie jest.  Prawda jest taka, że wielu osobom, nie było to potrzebne do żywej i szcerej wiary. I wielu dalej nie jest.
M
Marcin
3 marca 2011, 15:56
Piszę o SW II, który wprowadził bałwochwalstwo. Czyli w/g ciebie Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcali nas do bałwochwalstwa?Czyli krótko mówiąc w/g twojej teorii to heretycy? Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą. Czemu ciągle się migasz i nie chcesz odpowiedzieć wprost na zadane ci pytanie.To się nazywa krętactwo.Niech twoja mowa będzie tak lub nie. Czyli wszyscy inni sa nic nie warci w Twoich oczach? Oj, jak prymitywnie! Brakuje Ci wiedzy na ten temat!
K
kemot
3 marca 2011, 15:30
Czy naprawdę są tacy, którzy wierzą w to, że Bóg woli, by zwracać się do niego po łacinie? Czy modlicie się także po łacinie? Dlaczego niby łacina jest lepszym językiem liturgicznym niż greka, w której napisano Nowy Testament albo aramejski, którego używał Jezus i jego uczniowie? Czy Bóg oczekuje tego byśmy uczyli się łaciny dla Jego lepszego poznania? Lefebryści i bezkrytyczni zwolennicy mszy trydenckiej opamiętajcie się!!!
O
organik
3 marca 2011, 15:10
ad Kinga Kiedyś w centrum był ołtarz, a ksiądz był sługą ołtarza, a teraz właśnie ksiądz jest w centrum (stoi za ołtarzem jak urzędnik za biurkiem) i prowadzi wiernych ... tylko nie bardzo wiadomo dokąd W moich oczach obecnie ołtarz nie łączy, ale raczej dzieli - oddziela księdza od reszty W moich oczach kiedyś ksiądz stał tyłem i prowadzil wiernych nie wiadomo dokąd mamrocąc w nieznanym języku, a wierni w tym czasie mamrotali różaniec. Dzisiaj ksiądz i wierni gromadzą się wokół Chrystusa, który jest na ołtarzu. a propos mamrotania język jest niezrozumiały dla tych, którzy nie chcą się go nauczyć ktokolwiek CHCIAŁ wiedzieć, ten wiedział (mszaliki, katecheza) człowiek (itd) to nie tylko, to co da się wypowiedzieć słowami dziś słowa są zrozumiałe, ale wątpie, żeby dzięki temu większa liczba wiernych ROZUMIAŁA zrozumienie zależy od własnego wysiłku a Bóg, religia, liturgia jest TAJEMNICĄ "wokół Chrystusa, który jest na ołtarzu" z tym WOKÓŁ to bym polemizował - po jednej stronie jest ksiądz, a po drugiej reszta świata i słusznie brak w wypowiedzi prowadzenia do a tymczasem życie człowieka jest właśnie drogą do (co chyba uznają wszystkie religie świata) "prowadzil wiernych nie wiadomo dokąd" to akurat można było z łatwością zobaczyć, a teraz właśnie nie bardzo w kwestii formalnej ani Konstytucja o Liturgii, ani żaden dokument KK nie zaleca, ani tym bardziej nie nakazuje odprawiania mszy "twarzą do ludu" żaden dokument też nie nakazuje odprawiania w językach narodowych
A
Alma
3 marca 2011, 15:06
Powiem to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa: na liturgii katolickiej czuję się często jak na pogańskim spędzie, jakbym wyznawał jakieś prymitywne wierzenia z prehistorii czy starożytności, a nie nowatorską i śmiałą, akcentującą więź z Bogiem, dającą nadzieję wiarę chrześcijańską. To zdanie P. Jarosława Dudycza zasmuciło mnie. Nawet jeśli kapłan, zanim rozpocznie Eucharystię, mówi coś, co bulwersuje, skupiam się za moment na tym, co się dzieje na ołtarzu. A jest to Ofiara Jezusa, ponownie i realnie złożona na ołtarzu! I ONA jest najważniejsza. Bywam na mszach w różnych miejscach mojego miasta i nie potwierdzam zdania p. JG. A jeśli coś takiego się wydarzy, odważam się na spokojną rozmowę z księdzem.
H
Heretyk
3 marca 2011, 14:44
to ten, co głosi, że jego prawda jest najmojsza, że tylko jego droga jest właściwa. Gdzie w tym szacunek dla osoby? Mówi się, że Bóg obdarował człowieka wolną wolną. Co robiono z tą wolną wolą w Kościele przez wieki? ... Na szczęście przyszedł SW II i szerzej uchylił drzwi Chrystusowi. Jeżeli ktoś nie chce otworzyć ich na oścież, niech nie zabrania innym. Na szczęście Duch Święty jest dostępny dla każdego, niezależnie od orientacji ideologicznej, działa zarówno w sztywnych ramach, jak i poza zasadami... Kiedy kolejny Sobór?
C
ciekawski
3 marca 2011, 14:43
@ciekawski Nie potrafisz czytać po polsku? A więz wolisz wić się jak piskorz , człowiek powinien mieć odwagę jasno głosić swoje poglądy .Odwagi nie lękaj się!!!!
K
katolik
3 marca 2011, 14:25
@ciekawski Nie potrafisz czytać po polsku?
C
ciekawski
3 marca 2011, 14:09
Piszę o SW II, który wprowadził bałwochwalstwo. Czyli w/g ciebie Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcali nas do bałwochwalstwa?Czyli krótko mówiąc w/g twojej teorii to heretycy? Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą. Czemu ciągle się migasz i nie chcesz odpowiedzieć wprost na zadane ci pytanie.To się nazywa krętactwo.Niech twoja mowa będzie tak lub nie.
M
Marcin
3 marca 2011, 14:07
Kto świadomie i dobrowolnie odrzuca postanowienia i naukę  II Soboru Watykańskiego ten świadomie zrywa więź z kościołem katolickim. Schodzi na manowce jak zbłąkana owieczka. Kościół bynajmniej nie zrodził się  na Soborze Trydenckim i nie zakończył swojej misji w dniu śmierci Ojca Świętego Piusa XII. Katolik przyjmuje i uznaje aktualnie obowiązującą naukę Kościoła. Katolik kocha Chrystusa i Jego Kościół, który trwa od Wieczernika po dzień dzisiejszy i będzie trwał i rozwijał się nadal.
K
katolik
3 marca 2011, 14:05
Piszę o SW II, który wprowadził bałwochwalstwo. Czyli w/g ciebie Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcali nas do bałwochwalstwa?Czyli krótko mówiąc w/g twojej teorii to heretycy? Katolik wierzy w jednego Boga i jedną religię. Każdy kto wierzy inaczej jest bałwochwalcą.
C
ciekawski
3 marca 2011, 13:51
Piszę o SW II, który wprowadził bałwochwalstwo. Czyli w/g ciebie Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcali nas do bałwochwalstwa?Czyli krótko mówiąc w/g twojej teorii to heretycy?
K
katolik
3 marca 2011, 13:46
Piszę o SW II, który wprowadził bałwochwalstwo.
L
leszek
3 marca 2011, 13:27
Jestem katolikiem wiernym Tradycji. Wierzę we wszystko, co Bóg objawił i przez Kościół Katolicki (przedsoborowy) podaje do wierzenia. Słuchaj heretyku ~pseudo-katoliku... Wierzysz co Kościól PRZEDSOBOROWY podaje do wierzenia? Przed którym soborem? Nicejskim, Trydenckim, czy może Jerozulimskim? A tę Encyklikę na którą się powoływałeś choć jak się okazuje to nawet jej nie czytałeś, skoro nie masz pojęcia co w niej jest, czy tę Encyklikę napisano przed soborem czy po soborze? Te stwierdzenia: Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było, wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni doprowadzić do zbawienia [...]. Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał [...]. Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj ale i po wsze czasy, istnieje, lecz musi być z konieczności ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby - co nie daj Boże - że! Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą. to są posoborowe czy przedsoborowe? Wg Ciebie Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, czy może wcale nie miał zamiaru sprostać? Kim jest heretyk? Jak mawiał w XVII wieku bp Jakub Bossuet, heretyk to „człowiek mający osobiste opinie” w kwestii wiary. Kościół przez 2000 lat zwalczał „osobiste opinie”, które rodziły się w opozycji do Kościoła (poganie) lub w jego wnętrzu (heretycy). Chrześcijan nie obchodzi co sobie ktoś kiedyś mawiał, ale to co mówi Kościół. Osobiste opinie to oczywiście możesz sobie mieć. Ale z chwilą gdy te Twoje osobiste opinie negują Prawdy Wiary zawarte w depozycie wairy to nie jest to już kwestia jakichś osobistych opinii lecz herezji - jesteś zwyczajnym heretykiem.
K
katolik
3 marca 2011, 13:26
Ef 4:5  "Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest." Jest dwóch ludzi na świecie, którzy maja jednakową wiarę? Jest jeszcze wiara na ziemi??
MP
Moja prawda jest najmojsza
3 marca 2011, 13:17
Co wy ludzie sie klocicie, ktora wiara jest lepsza. Badzcie dobrymi ludzmi, a to wystarczy. U Boga nie ma religii; religie sa tylko dla ludzi. A co ludzka reka zostalo stworzone, a min. religia, nie moze byc na 100% doskonale czy prawdziwe, bo za duzo falszu na tym swiecie. Pamietajcie o tym!!! Brawo Gosia! Zwyciężyłaś w dyskusji! :) Religia to - posiłkując się etymologią - droga powrotna do Źródła. Każdy kroczy inną drogą. Stąd tyle systemów religijnychi, tyle ścieżek w ich obrębie; a ile w samym katolicyźmie! Tyle dróg - więc tyle religii - ilu ludzi... Spojnie zatem - RATUJ DUSZĘ SWOJĄ, a - pracując nad sobą - uratujesz bliźniego.
K
katolik
3 marca 2011, 13:16
Jestem katolikiem wiernym Tradycji. Wierzę we wszystko, co Bóg objawił i przez Kościół Katolicki (przedsoborowy) podaje do wierzenia. Kim jest heretyk? Jak mawiał w XVII wieku bp Jakub Bossuet, heretyk to „człowiek mający osobiste opinie” w kwestii wiary. Kościół przez 2000 lat zwalczał „osobiste opinie”, które rodziły się w opozycji do Kościoła (poganie) lub w jego wnętrzu (heretycy).
L
leszek
3 marca 2011, 13:04
@leszek Gdybyś przeczytał, to byś wiedział skąd się bierze ateizm i dlaczego Pan Jezus nie znajdzie wiary na ziemi jak przyjdzie. ~pseudo-katoliku, dajesz kolejne fałszywe świadectwo, co po raz kolejny świadczy że należysz do ojca kłamstwa. Twierdziłeś że: Wiary już nie ma, bo posoborowy Kościół skutecznie niszczy wiarę jak mówi encyklika Mortalium animos Piusa XI. Więc zapytałem się Ciebie: heretyku ~pseudo-katoliku, opamiętaj się! Co ty pleciesz! Encyklika mówi że Kościół niszczy wiarę?!? Takie rzeczy to tylko ojciec kłamstwa mógł Tobie nagadać! A Ty po raz kolejny nie odpowiedziałeś. No bo oczywiście nie mogłeś odpowiedzieć, skoro w/w Encyklika wcale nie mówi że Kościół niszczy wiarę, a więc jesteś zwyczajnym kłamcą, jak Twój ojciec... A co mówi ta Encyklika której rzekomo nie czytałem? Ale Chrystus ustanowił swój Kościół jako społeczność, z istoty swej na zewnątrz widomą, aby pod kierownictwem jednej głowy, przez nauczanie żywym słowem, i przez udzielanie Sakramentów, tych źródeł łask niebieskich, kontynuowała w przyszłości dzieło odkupienia ludzkości. Dlatego to porównywał go z państwem, z domem, z owczarnią, z trzodą. Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było, wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni doprowadzić do zbawienia: "Euntes ergo docete omnes gentes" ("Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody"). Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: "Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consumationem saeculi" ("Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata")?. Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj ale i po wsze czasy, istnieje, lecz musi być z konieczności ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby - co nie daj Boże - że! Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą. A więc Papież w tej Encyklice jednoznacznie mówi, że cudownie ustanowiony Kościół nie mógł upaść lub przestać istnieć, bo przecież sam Chrystus uroczyście obiecał że go nie opuści i będzie go wspomagał, a Chrystus nie mógł się mylić lub nie sprostać swym zamiarom. A Ty zarzucasz Chrystusowi że udzielił fałszywych obietnic, z których nie zamierzał się wywiązywać lub wręcz nie potrafił sprostać, i Kosciół Katolicki przestał wg Ciebie istnieć. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalanie Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją Sobór Watykański określił. Czyż wiara ich w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił? Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił? Chociaż urząd nauczycielski Kościoła - który według planu Boga ustanowiony został na ziemi w tym celu, by prawdy objawione utrzymane były po wsze czasy nieskażone i łatwo, a pewnie przedostawały się do wiadomości ludzi - wykonywany jest dzień w dzień przez Papieża i przez pozostających z Nim w styczności biskupów, to jednak zdaniem tego urzędu jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też, gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej. To nadzwyczajne wykonywanie urzędu nauczycielskiego nie oznacza jednak, by wprowadzano jakąś nowość. Przez to nie wprowadza się też niczego nowego do tej ilości prawd, które zawarte są domniemanie przynajmniej, w skarbie Objawienia, przekazanym Kościołowi przez Boga. Przez to wyjaśnia się tylko prawdy, które dotąd mogły w oczach wielu uchodzić za mgliste, lub też stwierdza się prawdy wiary, którym uprzednio ten, czy ów przeoczył. A więc Papież w swej Encyklice jednoznacznie stwierdził, że nawet artykuły wiary niedawno określone przez Papieża w łączności z biskupami są równie prawdziwym Objawieniem Bożym. Bo choć Urząd Nauczycielski wg planu Boga po to został ustanowiony aby prawdy objawione zachować nieskażone, to jednak do obowiązków wykonywania Urzędu Nauczycielskiego Kościoła należy również wyjaśnianie prawd które choć już zawarte w skarbie Objawienia, mogły dotąd w oczach wielu uchodzić za mgliste lub być wręcz przeoczone. A Ty zarzucasz Bogu, że miał nieudolne plany i nieudolnie je realizował więc Kościół przez niego ustanowiony nie ustrzegł depozytu wiary. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może. Daje już o tym świadectwo Cyprian: "Oblubienica Chrystusa - pisze on - nigdy nie może być pozbawiona czci. Jest ona nieskalana i czysta. Zna tylko jedno ognisko, świętość tylko jednej komnaty przechowuje w czystości"(20). I ten święty świadek słusznie się dziwił, jak ktoś wierzyć może, "że ta jedność, której fundamentem jest niezmienność Boga, której spoistość poręczona jest tajemnicą niebios, mogłaby być w Kościele zerwana i rozbita przez waśń poróżnionych ludzi". Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową.- Chrystusem. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostanie tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili - niestety - dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc na krzywdy, jakie wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegoż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa?". Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: "Tylko... katolicki Kościół - wola on - przestrzega prawdziwej wiary. On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten zdała od nadziei życia i zbawienia". A Ty twierdzisz, że depozyt wiary przechowują heretycy-schizmatycy lefebvryści którzy wypowiedzieli posłuszeństwo Papieżowi - Głowie jedynego prawdziwego Kościoła Katolickiego. Jak widać, to najkwyraźniej Ty, heretyku ~pseudo-katoliku nie czytałeś tej Encykliki...
3 marca 2011, 13:01
Co wy ludzie sie klocicie, ktora wiara jest lepsza. Nie kłócimy się o to, czyja wiara jest lepsza.
G
Gosia
3 marca 2011, 12:24
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie. A cerkiewnosłowiański uwzględniłeś? Jest używany w Kościele Katolickim od dawna :) Kościół prawosławny jest schizmą, bo nie wierzy w dogmaty Kościoła katolickiego ani nie uznaje zwierzchnictwa papieża. Nie piszę o prawosławiu. Cerkiewnosłowianski jest również używany w liturgii katolickiej. W Kościele Katolickim są poza łaciną, greką i aramejskim również inne języki od dawna używane w liturgii, np. koptyjski, gy'yz, malajalam. Liturgia Kościoła Katolickiego też jest oczywiście bardziej zróżnicowana niż sugerujesz.: łacińska, bizantyjska, koptyjska, syromalabarska, ... Twoje pisanie o mszy trydenckiej jako mszy wszechczasów jest więc nieco krótkowzroczne. Określenie "Msza Wszechczasów" to tylko nazwa nadana temu rytowi w związku z bullą Piusa V, który ukrócił pewną dowolność w liturgii łacińskiej. Przykładowo liurgia używana w rycie bizantyjskim (obecnym również w Kościele Katolickim) nosi jeszcze pięknięjszą nazwę - Boska Liturgia. Forma liturgii nie jest dogmatem. Forma pełni rolę służebną. Dlatego ze swej natury żadne ustalenie formy liturgii nie jest niezmienne i na zawsze. Dlatego też Kościół ma władzę, by do liturgii wprowadzać zmiany. Piszę to bardziej, jako sprowstowanie, do osób czytających Twoje błędne opinie niż do Ciebie, bo mam mało złudzeń, że Cię przekonam. Co wy ludzie sie klocicie, ktora wiara jest lepsza. Badzcie dobrymi ludzmi, a to wystarczy. U Boga nie ma religii; religie sa tylko dla ludzi. A co ludzka reka zostalo stworzone, a min. religia, nie moze byc na 100% doskonale czy prawdziwe, bo za duzo falszu na tym swiecie. Pamietajcie o tym!!!
O
obserwator
3 marca 2011, 11:57
@leszek Gdybyś przeczytał, to byś wiedział skąd się bierze ateizm i dlaczego Pan Jezus nie znajdzie wiary na ziemi jak przyjdzie. Ten pseudokatolik to fałszywy prorok, który chce zasiać zamęt i skłócić  katolików. A komu na tym zależy to niech każdy sobie odpowie
K
katolik
3 marca 2011, 11:47
@leszek Gdybyś przeczytał, to byś wiedział skąd się bierze ateizm i dlaczego Pan Jezus nie znajdzie wiary na ziemi jak przyjdzie.
L
leszek
3 marca 2011, 10:57
@ leszek Nie chiało się przeczytać encykliki Mortalium animos? Lenistwo czy grzech przeciw Duchowi Świetemu? ~pseudo-katoliku, A skąd wiesz że nie czytałem? Na jakiej podstawie tak osądzasz? Ale nie zmieniaj tematu, lepiej w końcu odpowiedz na zadane pytanie które sam sprowokowałeś.
K
katolik
3 marca 2011, 10:21
@ leszek Nie chiało się przeczytać encykliki Mortalium animos? Lenistwo czy grzech przeciw Duchowi Świetemu?
L
leszek
3 marca 2011, 10:14
O wierze sie nie dyskutuje Co znaczy Wierzę? NAUCZYCIEL. Słowo to Wierzę, znaczy tu: iż mam za pewne i za najprawdziwsze, to wszystko co się zawiera w Składzie Apostolskim; bo tego wszystkiego sam Bóg nauczył Apostołów, Apostołowie nauczyli Kościół, a Kościół naucza nas. A ponieważ to być nie może iżby Bóg nauczał fałszu; dlatego wierzę w to wszystko mocniej niżeli w to co widzę własnymi oczyma, i czego dotykam własnymi rękoma. Wiary już nie ma, bo posoborowy Kościół skutecznie niszczy wiarę jak mówi encyklika Mortalium animos Piusa XI.  Brak wiary, to znak, że nastąpi powtórne przyjście Pana Jezusa jako Sędziego. heretyku ~pseudo-katoliku, opamiętaj się! Co ty pleciesz! Encyklika mówi że Kościół niszczy wiarę?!? Takie rzeczy to tylko ojciec kłamstwa mógł Tobie nagadać! Skoro o wierze się nie dyskutuje to dlaczego ciągle spamujesz plotąc swoje brednie na temat wiary?!? Wg definicji podanej przez Ciebie to Ty nie jesteś wierzący... bo Ty nie wierzy w to co Kościół naucza nas... Ty nie wierzysz mocniej niż w to co widzisz w to co Kościół naucza... Ty dałeś się zwieść ojcu kłamstwa i uwierzyłeś w to co Ci on zwodniczo nagadał ustami heretyka-schizmatyka abpa Lefebvrea... Idź precz szatanie!
K
katolik
3 marca 2011, 09:50
O wierze sie nie dyskutuje. Co znaczy Wierzę? NAUCZYCIEL. Słowo to Wierzę, znaczy tu: iż mam za pewne i za najprawdziwsze, to wszystko co się zawiera w Składzie Apostolskim; bo tego wszystkiego sam Bóg nauczył Apostołów, Apostołowie nauczyli Kościół, a Kościół naucza nas. A ponieważ to być nie może iżby Bóg nauczał fałszu; dlatego wierzę w to wszystko mocniej niżeli w to co widzę własnymi oczyma, i czego dotykam własnymi rękoma. Wiary już nie ma, bo posoborowy Kościół skutecznie niszczy wiarę jak mówi encyklika Mortalium animos Piusa XI.  Brak wiary, to znak, że nastąpi powtórne przyjście Pana Jezusa jako Sędziego. Jak objawiła Matka Boża s. Faustynie: „Ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako Miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia Sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny. Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego, drżą przed nim Aniołowie”. Dz 635)
3 marca 2011, 09:39
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie. A cerkiewnosłowiański uwzględniłeś? Jest używany w Kościele Katolickim od dawna :) Kościół prawosławny jest schizmą, bo nie wierzy w dogmaty Kościoła katolickiego ani nie uznaje zwierzchnictwa papieża. Nie piszę o prawosławiu. Cerkiewnosłowianski jest również używany w liturgii katolickiej. W Kościele Katolickim są poza łaciną, greką i aramejskim również inne języki od dawna używane w liturgii, np. koptyjski,  gy'yz, malajalam. Liturgia Kościoła Katolickiego też jest oczywiście bardziej zróżnicowana niż sugerujesz.: łacińska, bizantyjska, koptyjska, syromalabarska, ... Twoje pisanie o mszy trydenckiej jako mszy wszechczasów jest więc nieco krótkowzroczne. Określenie "Msza Wszechczasów" to tylko nazwa nadana temu rytowi w związku z bullą Piusa V, który ukrócił pewną dowolność w liturgii łacińskiej. Przykładowo liurgia używana w rycie bizantyjskim (obecnym również w Kościele Katolickim) nosi jeszcze pięknięjszą nazwę - Boska Liturgia. Forma liturgii nie jest dogmatem. Forma pełni rolę służebną. Dlatego ze swej natury żadne ustalenie formy liturgii nie jest niezmienne i na zawsze. Dlatego też Kościół ma władzę, by do liturgii wprowadzać zmiany. Piszę to bardziej, jako sprowstowanie, do osób czytających Twoje błędne opinie niż do Ciebie, bo mam mało złudzeń, że Cię przekonam.
A
Adam
3 marca 2011, 09:30
Nie miałem siły doczytać wszystkich komentarzy... ale jedną uwagą chciałbym się podzielić: dla mnie miarą autentycznego przeżywania Eucharystii jest konkretność Jezusa, Jego obecność jako Osoby - Jest nad wszystkim, co jest. Dlatego podejrzane są dla mnie słowa "sacrum", nawet "liturgia" itp. Dlaczego? Gdyż od razu wprowadzają bezosobowość, a więc jakąś abstrakcyjność, tak znamienną dla umysłu, który się usamodzielnił. A to jest chorobą naszego "wieku", czyli tzw. nowoczesności. Przychodzę do Jezusa Chrystusa we wspólnocie z innymi. Ale jak trudno pozbyć się własnych trosk, które gniotą nas także w kościele... Jezus Chrystus nas jednak ogarnia takimi, jakimi jesteśmy.
R
realista
3 marca 2011, 09:20
 Kościół prawosławny jest schizmą, bo nie wierzy w dogmaty Kościoła katolickiego ani nie uznaje zwierzchnictwa papieża. Przecież ty nie uznając postanowień Soboru Watykańskiego II również jesteś schizmą
K
katolik
3 marca 2011, 09:12
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie. A cerkiewnosłowiański uwzględniłeś? Jest używany w Kościele Katolickim od dawna :) Kościół prawosławny jest schizmą, bo nie wierzy w dogmaty Kościoła katolickiego ani nie uznaje zwierzchnictwa papieża.
3 marca 2011, 08:50
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie. A cerkiewnosłowiański uwzględniłeś? Jest używany w Kościele Katolickim od dawna :)
L
leszek
3 marca 2011, 08:46
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie. Heretyku ~pseudo-katoliku, już nie wiem ile razy było zadawane to pytanie... Ileż razy trzeba Ci je przypominać... O jakiej liturgii mówisz twierdząc że to Msza Św. Wszechczasów? Czy o tej z katakumb, czy o tej po Soborze Nicejskim, czy po Soborze Konstantynopolitańskim, czy Laterańskim IV, czy Lyońskim II, czy po którymś następnym? I niech mowa Twoja będzie prosta, tak tak, nie nie...
L
leszek
3 marca 2011, 08:37
do ~Pawła Czy czytujesz ją systematycznie? Powołujesz się na Biblię i Jezusa Ewangelii czy na Dzienniczek i Jezusa s.Faustyny? Zrozum wreszcie, że NIE MA DWÓCH JEZUSÓW. Jezus z objawień s. Faustyny nie jest przeciwieństwem Jezusa Ewangelii, to jest ten sam Jezus, Syn Boży, druga Osoba Trójcy Świętej. Pawle, taka dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Dyskutuj z tym co napisałem a nie z tym co sobie wymyślasz! Niby gdzie twierdziłem że jest dwóch Jezusów?!? Ja doskonale wiem że nie ma dwóch Jezusów! Problem w tym, że niektórzy są tak zafascynowani przeróżnymi objawieniami że są ogłupiali i usiłują propagować jakąś swoją wersję Jezusa, opartą na swoich subiektywnych wyobrażeniach. Czy nie wie, że jej objawienia zostały uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół, więc juz nie są prywatne? Gdybyś Pawle więcej interesował się Nauką Kościoła a nie ekscytował się sensacjami to wiedziałbyś, że całe objawienie już zostało dokonane i zamknięte w Jezusie Chrystusie. Gdybyś miał jakiekolwiek pojęcie o teologii katolickiej to wiedziałbyś, że nauczanie świętych to żadne sensacje, ale integralna część tej właśnie Tradycji. Pawle, coraz bardziej przekonujesz mnie że dyskusja z Tobą nie ma sensu. Ty nie dyskutujesz ze mną, z tym co ja piszę, ale ze swoimi wymysłami. Zamiast wypisywać banialuki zainteresuj się co mówi Nauka Kościoła. Zacznij od tego co podawałem cytując w poprzednim swoim poscie. Jakie legendy i obsesje miał na mysli? Przesłanie miłosierdzia podyktowane św. siostrze Faustynie to według autora "mitologie i banialuki"? Przesłanie miłosierdza to nei banialuki. Nareszcie przyznanie się do błędu. A czy ktoś oprócz Ciebie Pawle twierdził że to banialuki? Nie przyznaję się do błędu którego nie popełniłem. Nigdy przesłania miłosierdzia nie nazywałęm banialukami.
L
leszek
3 marca 2011, 08:34
do ~Pawła [qoute]Cała pełnia objawienia nastąpiła wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa i niczego więcej chrześcijanom nie potrzeba! To pogląd protestancki. [...] Bzdura! Aby Ci ułatwić sprawę podaję co mówi o tym Nauka Kościoła. Sobór Watykański w swojej Konstytucji o Objawieniu Bożym powiedział: KO 4. Skoro zaś już wielokrotnie i wielu sposobami Bóg mówił przez Proroków, "na koniec w tych czasach przemówił do nas przez Syna" (por. Hbr 1,1-2). Zesłał bowiem Syna swego, czyli Słowo odwieczne, oświecającego wszystkich ludzi, by zamieszkał wśród ludzi i opowiedział im tajemnice Boże (por. J 1,1-18). Jezus Chrystus więc, Słowo Wcielone, "człowiek do ludzi" posłany, "głosi słowa Boże" (por. J 3,34) i dopełnia dzieła zbawienia, które Ojciec powierzył Mu do wykonania (por. J 5,36, 17,4). Dlatego Ten, którego gdy ktoś widzi, widzi też i Ojca (por. J 14,9), przez całą swoją obecność i okazanie się przez słowa i czyny, przez znaki i cuda, zwłaszcza zaś przez śmierć swoją i pełne chwały zmartwychwstanie, a wreszcie przez zesłanie Ducha prawdy, objawienie doprowadził do końca i do doskonałości oraz świadectwem bożym potwierdza, że Bóg jest z nami, by nas z mroków grzechu i śmierci wybawić i wskrzesić do życia wiecznego. Ekonomia więc chrześcijańska, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie ustanie i nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. 1 Tm 6,14 i Tyt 2,13). Katechizm Kościoła Katolickiego na który usiłowałeś się powoływać, tyle że cytując bez sensu i bez związku, stwierdza że: III. Chrystus Jezus - "Pośrednik i Pełnia całego Objawienia" Bóg powiedział wszystko w swoim Słowie 65 "Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna" (Hbr 1, 1-2). Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem, jest jedynym, doskonałym i ostatecznym Słowem Ojca. W Nim powiedział On wszystko i nie będzie już innego słowa oprócz Niego. Obok wielu innych doskonale to wyraża św. Jan od Krzyża, komentując Hbr 1, 1-2: Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz i nie ma już nic więcej do powiedzenia (...) To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie w Nim dając nam Go całego, to jest swojego Syna. Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze o coś pytać lub prosić o jakąś wizję lub objawienie, nie tylko postępowałby nieroztropnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa bądź szukając poza Nim innej rzeczy albo nowości. Nie będzie innego objawienia 66 "Chrześcijańska ekonomia zbawienia, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie przeminie i nie należy już więcej oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego, Jezusa Chrystusa". Chociaż jednak Objawienie zostało już zakończone, to nie jest jeszcze całkowicie wyjaśnione; zadaniem wiary chrześcijańskiej w ciągu wieków będzie stopniowe wnikanie w jego znaczenie. 67 W historii zdarzały się tak zwane objawienia prywatne; niektóre z nich zostały uznane przez autorytet Kościoła. Nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest "ulepszanie" czy "uzupełnianie" ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej. Zmysł wiary wiernych, kierowany przez Urząd Nauczycielski Kościoła, umie rozróżniać i przyjmować to, co w tych objawieniach stanowi autentyczne wezwanie Chrystusa lub świętych skierowane do Kościoła. Wiara chrześcijańska nie może przyjąć "objawień" zmierzających do przekroczenia czy poprawienia Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem. Chodzi w tym wypadku o pewne religie niechrześcijańskie, a także o pewne ostatnio powstałe sekty, które opierają się na takich "objawieniach".
K
katolik
3 marca 2011, 08:25
Są tylko 3 języku liturgiczne w jakich Kościół dozwalał sprawować Najświetszą Ofiarę, te same, któe Bóg dopuścił, by Piłat napisał na Krzyżu "winę" Jezusa. Dzisiaj nie ma ani Kościoła ani Ofiary Mszy św. Ohyda spustoszenia zastąpiła Mszę św. Kto czyta niech rozumie.
Jadwiga Krywult
3 marca 2011, 08:05
Kiedyś w centrum był ołtarz, a ksiądz był sługą ołtarza, a teraz właśnie ksiądz jest w centrum (stoi za ołtarzem jak urzędnik za biurkiem) i prowadzi wiernych ... tylko nie bardzo wiadomo dokąd W moich oczach obecnie ołtarz nie łączy, ale raczej dzieli - oddziela księdza od reszty W moich oczach kiedyś ksiądz stał tyłem i prowadzil wiernych nie wiadomo dokąd mamrocąc w nieznanym języku, a wierni w tym czasie mamrotali różaniec. Dzisiaj ksiądz i wierni gromadzą się wokół Chrystusa, który jest na ołtarzu.
Jadwiga Krywult
3 marca 2011, 07:52
Cała pełnia objawienia nastąpiła wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa i niczego więcej chrześcijanom nie potrzeba! To pogląd protestancki. Oto, w co wierzymy jako katolicy: "Jasne więc jest, że święta Tradycja, Pismo święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie te czynniki razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz" (Katechizm Kościoła Katolickiego, 95, za Konstytucją Dei Verbum, 8). Pawle, mieszasz pojęcia.Tradycja nie dodaje nic do tego co zostało objawione w Chrystusie i przez Chrystusa. Jezus Chrystus, Słowo Wcielone, "człowiek do ludzi posłany, głosi słowo Boże", i dopełnia dzieła zbawienia, które Ojciec powierzył Mu do wykonania. Dlatego Chrystus - którego gdy kto widzi, widzi i Ojca - DOPROWADZIŁ OBJAWIENIE DO KOŃCA I DO DOSKONAŁOŚCI przez swoją obecność i ukazanie się przez słowa i czyny, przez znaki i cuda, zwłaszcza zaś przez śmierć i pełne chwały zmartwychwstanie, a wreszcie przez zesłanie Ducha prawdy. Ten też Jezus Chrystus potwierdza świadectwem Bożym, że Bóg jest z nami, by nas wybawić z mroków grzechu i śmierci i wskrzesić do życia wiecznego. Ekonomia więc chrześcijańska, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie ustanie i nie należy się spodziewać żadnego nowego objawienia publicznego przed triumfalnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa. (Konstytucja dogmatyczna o objawieniu Bożym Dei verbum, nr 3-4.)
Jadwiga Krywult
3 marca 2011, 07:52
Banialuki to jest to w co ludzie potrafią wierzyć i opowiadać jako wierzenia chrześcijańskie. Mitologie i banialuki to np. zaszywanie w ubraniu talizmanów z wizerunkami świętych, najlepiej Matki Bożej i twierdzenie że nawet nie świadomie nosząc coś takiego jest się chronionym od zła. W życiu o czymś takim nie słyszałem i nie ma to nic wspólnego z Tradycją Kościoła ani objawieniami spisanymi przez jego świętych. Ale różańce masowo wieszane na lusterkach samochodów pewnie widziałeś i uzasadnienie dlaczego ludzie je wieszają (jako talizman właśnie, magiczna ochrona) pewnie słyszaleś. Jak widać, autor NIE ZNA teologii Na razie okazało się, że to Ty nie znasz teologii. cytuje niekatolickie poglądy O rzekomo niekatolickich poglądach w następnym poście.
L
leszek
3 marca 2011, 07:51
do ~Pawła autor nie napisał nic negatywnego ani o św. Faustynie ani o jej objawieniach. Owszem, napisał: "Jezusa Ewangelii zastępuje się Jezusem z prywatnych objawień, Jezusem siostry Faustyny, lukrowanym Jezusem rozmaitych legend i ludowych obsesji, który to Jezus nie ma żadnego potencjału formacyjnego, nie czyni ludzi lepszymi, wspiera za to ich życiowy marazm." Pawle, nie bądź taki zacietrzewiony i czytaj ze zrozumieniem! Niby co negatywnego napisał autor o św. Faustynie i jej objawieniach? Już Ci tłumaczyłem, autor napisał o negatywnym zjawisku jakim jest ZASTĘPOWANIE Jezusa Ewangelii Jezusem z prywatnych objawień. Nie czytuje i nie cytuje się Biblii ale różne Dzienniczki. [qoute]Cała pełnia objawienia nastąpiła wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa i niczego więcej chrześcijanom nie potrzeba! To pogląd protestancki. Oto, w co wierzymy jako katolicy:  "Jasne więc jest, że święta Tradycja, Pismo święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie te czynniki razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz" (Katechizm Kościoła Katolickiego, 95, za Konstytucją Dei Verbum, 8). Zgadzam się z tym co zacytowałeś. Ale niby na czym miałaby polegać protestanckość tego co napisałem? W czym miałoby się to nie zgadzać z tym co Ty zacytowałeś? Twierdzisz że wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa nie nastąpiłą cała pełnia objawienia? A co temu objawieniu jeszcze wg Ciebie brakuje? Twierdzisz że chrześcijanom potrzeba jeszcze czegoś więcej niż cała pełnia objawienia w Jezusie Chrystusie? A czego jeszcze wg Ciebie potrzeba chrześcijanom? I wszystko inne może być zaakceptowane wyłącznie wtedy gdy prowadzi do Jezusa! Gdy prowadzi do Jezusa a nie Go zastępuje! Tak samo jest i z objawieniami św.Faustyny. Jeśli jej objawienia prowadzą do Jezusa Ewangelii to wszystko jest OK, ale jeżeli Go zastępują to jest to zakamuflowane bałwochwalstwo! Jednym z najprostszych objawów tego jest to, że taka osoba nie czytuje Biblii lecz Dzienniczek s.Faustyny, nie cytuje Jezusa lecz s.Faustynę. Jesli Kościół kanonizował daną osobę to znaczy że jej objawienia nie mogą prowadzić do bałwochwalstwa, bo mówią o prawdziwym Chrystusie. To że Kościół kanonizował daną osobę oznacza jedynie że w jej objawieniach nie było niczego niezgodnego z Nauką Kościoła. A co Ty z tym zrobisz, do czego to Ciebie zaprowadzi, czy do Jezusa czy do bałwochwalstwa, to już Twoja sprawa, i na to Kościół żadnych gwarancji nie daje. Nawet Biblia podaje przykłady gdy pomimo mówienia o prawdziwym Chrystusie pojawia się bałwochwalstwo. Poczytaj sobie w Dz 14,8-18 jak to mieszkańcy Listry uznali głoszących Jezusa Barnabę i Pawła za bogów (Zeusa i Hermesa) i chcieli im składać ofiary. Czy autor czytał "Dzienniczek" tej świętej? A co to ma do rzeczy? Ty Pawle zapewne czytałeś, a czy Biblię przeczytałeś? Tak, wielokrotnie! I nie odważyłbym się krytykować dzieła którego nie przeczytałem, tak jak ty piszesz pejoratywnie o "Dzienniczku". To dowód pospolitej ignorancji i lekceważenia czytelnika. A w którym miejscu krytykowałem Dzienniczek? I niby w jaki to sposób pisałem pejoratywnie o Dzienniczku?!? To co Ty Pawle wypisujesz to dowód zwyczajnego braku umiejętności czytania ze zrozumieniem treści i pospolitego zacietrzewienia.
H
HQQ7T
3 marca 2011, 04:44
~Jola Uwazam, ze takiego "pisarza" jak Jaroslaw Dudycz trzeba zbojkotowac!!! Stek nieuporzadkowanych bredni, ktore niewiela maja wspolnego z Kosciolem. powinnam byla napisac: Popieram ORGANIKA!
J
Jola
3 marca 2011, 00:13
Uwazam, ze takiego "pisarza" jak Jaroslaw Dudycz trzeba zbojkotowac!!! Stek nieuporzadkowanych bredni, ktore niewiela maja wspolnego z Kosciolem. Popieram Pan Pawla!!!
W
W
2 marca 2011, 23:07
Kościele rzymsko-katolickim jest wiele miejsc dla bardzo różnych osób. Widać to po dyskusjach na tym forum. Widać to na forum publicznym, mamy kościół łagiewnicki, toruński, kaczyński, komorowski i wiele, wiele innych nurtów - może nawet więcej niż w protestantyźmie, buddyźmie, hinduiźmie, islamie czy judaiźmie. Watykan jest atutem...
O
organik
2 marca 2011, 23:00
cytat z wypowiedzi abpa Zimonia (http://breviarium.blogspot.com/2008/05/biskup-o-nieporozumieniu-jakim-jest.html) "Dawniej akcentowany był nieco inny aspekt: kapłan był w centrum, prowadził ludzi do Boga. Dziś w centrum odnowionej liturgii jest ołtarz wraz z Ciałem i Krwią Chrystusa, wokół którego jednoczy się cały Lud Boży" A ja mam wrażenie dokładnie odwrotne Kiedyś w centrum był ołtarz, a ksiądz był sługą ołtarza, a teraz właśnie ksiądz jest w centrum (stoi za ołtarzem jak urzędnik za biurkiem) i prowadzi wiernych ... tylko nie bardzo wiadomo dokąd W moich oczach obecnie ołtarz nie łączy, ale raczej dzieli - oddziela księdza od reszty (wywyższa = pierwszy grzech główny) kolejny przykład (zdawałoby się niegroźny). Kiedy ksiądz na początku mszy mówi do wiernych "Pan z wami" to znaczy, że pozdrawia ich i wita w imieniu Kościoła (Mystici Corporis Christi), natomiast jak potem wita nas i dziękuje(!), że przyszliśmy, to znaczy, że stawia siebie w miejscu Pana Boga - ja nie przyszedłem do księdza, ani ze względu na księdza (kiedy zwróciłem na to uwagę pewnemu księdzu - był oburzony) Mam też wrażenie, że słowa wypowiadane przez księdza w czasie mszy św (także te z mszału) zwrócone są bardziej do ludzi, niż do Boga i to jest kryzys W artykule wiele mądrych rzeczy. Trzeba by jednak rzeczywiście zbadać skalę zjawiska. Opisywane tu nadużycia to jednak SKUTEK, a nie PRZYCZYNA Kiedyś w dyskusji z duchowieństwem usłyszałem, że najważniejsi w kościele są ludzie - więc zaprotestowałem - najważniejszy w kościele to jest PAN BÓG. A dziś jeszcze dodam w TRZECH, a nie w jednej Osobie. i moim zdaniem TO jest najważniejszy problem
O
organik
2 marca 2011, 22:59
"drastycznie zmniejszającą się potrzebą ludzi do odkrywania świata religii" "Nie brakuje także trudności duszpasterskich, które stąd wynikają, że zmienia się ludzka wrażliwość, świat się przekształca, a wraz z nim duchowe potrzeby" to tak, jakby Kościół był do tego, żeby zaspakajać ludzkie potrzeby! "to mu nie pozwolą koncelebransi albo sami wierni czy nawet organista" PROTESTUJĘ!!! w Polsce organista absolutnie nie ma takiej możliwości. Sądzę że raczej może być odwrotnie z Komentarzy "Pisane tek jakby efekt liturgii był wyłącznie funkcją umiejetnosci celebransa, mnisitrantów, kaznodziei" Sobór Trydencki stwierdził, że najlepszym świadectwem dla wiernych jest postawa księży. Nie chodzi o jego umiejętności, lecz podejście, pokorę o której ktoś tu pisał. Ksiądz może potrafić więcej lub mniej, ale zawsze powienien robić (i wszyscy powinni to widzieć) najlepiej jak potrafi, a nie byle jak  W pierwszym rzędzie dotyczy to liturgii (nieraz zdarza mi się widzieć księży, którzy nie klękają przed Najświętszym Sakramentem!) Problemem jest też to, że msza ma spełniać funkcję które do niej nie należą (Już w latach 1960-tych mądrzy ludzie pisali o "przemszeniu" liturgii) Msza ma być - miejscem gdzie wierni SOBIE pośpiewają (kościelną muzykę rozrywkową) - ksiądz popisze się swym krasomówstwem - odniesie się do spraw aktualnych ("wyjaśniać sprawy in vitro ..." - niektórzy zajmą się partiami) - zespół młodzieżowy zaprezentuje swe osiągnięcia (chórom to zwykle się nie uda, gdyż one - jak wiadomo - nie pozwalają wiernym śpiewać, a więc utrudniają im czynny udział!) - ktoś tam zaapeluje o coś poza tym msza może być - otoczką dla kazania rekolekcjonisty - akademią ku czci - itp ciąg dalszy nastąpi
K
katolik
2 marca 2011, 22:57
Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9 Mt 7:21 "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
P
Paweł
2 marca 2011, 22:47
Banialuki to jest to w co ludzie potrafią wierzyć i opowiadać jako wierzenia chrześcijańskie. Mitologie i banialuki to np. zaszywanie w ubraniu talizmanów z wizerunkami świętych, najlepiej Matki Bożej i twierdzenie że nawet nie świadomie nosząc coś takiego jest się chronionym od zła. W życiu o czymś takim nie słyszałem i nie ma to nic wspólnego z Tradycją Kościoła ani objawieniami spisanymi przez jego świętych. Mitologie i banialuki to np. obwiązywanie się różnymi wstążeczkami czy tasiemkami i twierdzenie że to zapewnia szczęście. A to już kompletne pogaństwo i nie masz żadnego prawa żeby wrzucać je do jednego worka z wiarą w Chrystusa Miłosiernego. Dlaczego Jezuici publikują kogoś, kto nie zna teologii i popełnia masę rażące błędy pisząc o niej? Jak widać, autor NIE ZNA teologii i pisze co mu wpadnie do głowy, cytuje niekatolickie poglądy i obiegowe opinie zasłyszane byle gdzie, nawet ich nie sprawdzając, i tym wypycha swoje artykuły. Napisać, byle więcej, nie ważne, czy do rzeczy.
P
Paweł
2 marca 2011, 22:47
Czy czytujesz ją systematycznie? Powołujesz się na Biblię i Jezusa Ewangelii czy na Dzienniczek i Jezusa s.Faustyny? Zrozum wreszcie, że NIE MA DWÓCH JEZUSÓW. Jezus z objawień s. Faustyny nie jest przeciwieństwem Jezusa Ewangelii, to jest ten sam Jezus, Syn Boży, druga Osoba Trójcy Świętej. Czy nie wie, że jej objawienia zostały uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół, więc juz nie są prywatne? Gdybyś Pawle więcej interesował się Nauką Kościoła a nie ekscytował się sensacjami to wiedziałbyś, że całe objawienie już zostało dokonane i zamknięte w Jezusie Chrystusie. Gdybyś miał jakiekolwiek pojęcie o teologii katolickiej to wiedziałbyś, że nauczanie świętych to żadne sensacje, ale integralna część tej właśnie Tradycji. Jakie legendy i obsesje miał na mysli? Przesłanie miłosierdzia podyktowane św. siostrze Faustynie to według autora "mitologie i banialuki"? Przesłanie miłosierdza to nei banialuki. Nareszcie przyznanie się do błędu.
P
Paweł
2 marca 2011, 22:45
do ~Leszka. autor nie napisał nic negatywnego ani o św. Faustynie ani o jej objawieniach. Owszem, napisał: "Jezusa Ewangelii zastępuje się Jezusem z prywatnych objawień, Jezusem siostry Faustyny, lukrowanym Jezusem rozmaitych legend i ludowych obsesji, który to Jezus nie ma żadnego potencjału formacyjnego, nie czyni ludzi lepszymi, wspiera za to ich życiowy marazm." [qoute]Cała pełnia objawienia nastąpiła wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa i niczego więcej chrześcijanom nie potrzeba! To pogląd protestancki. Oto, w co wierzymy jako katolicy:  "Jasne więc jest, że święta Tradycja, Pismo święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie te czynniki razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz" (Katechizm Kościoła Katolickiego, 95, za Konstytucją Dei Verbum, 8). I wszystko inne może być zaakceptowane wyłącznie wtedy gdy prowadzi do Jezusa! Gdy prowadzi do Jezusa a nie Go zastępuje! Tak samo jest i z objawieniami św.Faustyny. Jeśli jej objawienia prowadzą do Jezusa Ewangelii to wszystko jest OK, ale jeżeli Go zastępują to jest to zakamuflowane bałwochwalstwo! Jednym z najprostszych objawów tego jest to, że taka osoba nie czytuje Biblii lecz Dzienniczek s.Faustyny, nie cytuje Jezusa lecz s.Faustynę. Jesli Kościół kanonizował daną osobę to znaczy że jej objawienia nie mogą prowadzić do bałwochwalstwa, bo mówią o prawdziwym Chrystusie. Czy autor czytał "Dzienniczek" tej świętej? A co to ma do rzeczy? Ty Pawle zapewne czytałeś, a czy Biblię przeczytałeś? Tak, wielokrotnie! I nie odważyłbym się krytykować dzieła którego nie przeczytałem, tak jak ty piszesz pejoratywnie o "Dzienniczku". To dowód pospolitej ignorancji i lekceważenia czytelnika.
L
leszek
2 marca 2011, 15:55
Co ma "Jezus siostry Faustyny" do antysemityzmu i ksenofobii? Pawle, autor nie napisał nic negatywnego ani o św. Faustynie ani o jej objawieniach. Zwrócił jedynie uwagę na występujący poważny problem, gdy Jezus Ewangelii ZASTĘPOWANY jest przez przeróżne kryptopogaństwo. Cała pełnia objawienia nastąpiła wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa i niczego więcej chrześcijanom nie potrzeba! I wszystko inne może być zaakceptowane wyłącznie wtedy gdy prowadzi do Jezusa! Gdy prowadzi do Jezusa a nie Go zastępuje! Tak samo jest i z objawieniami św.Faustyny. Jeśli jej objawienia prowadzą do Jezusa Ewangelii to wszystko jest OK, ale jeżeli Go zastępują to jest to zakamuflowane bałwochwalstwo! Jednym z najprostszych objawów tego jest to, że taka osoba nie czytuje Biblii lecz Dzienniczek s.Faustyny, nie cytuje Jezusa lecz s.Faustynę. Czy autor czytał "Dzienniczek" tej świętej? A co to ma do rzeczy? Ty Pawle zapewne czytałeś, a czy Biblię przeczytałeś? Czy czytujesz ją systematycznie? Powołujesz się na Biblię i Jezusa Ewangelii czy na Dzienniczek i Jezusa s.Faustyny? Czy nie wie, że jej objawienia zostały uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół, więc juz nie są prywatne? Gdybyś Pawle więcej interesował się Nauką Kościoła a nie ekscytował się sensacjami to wiedziałbyś, że całe objawienie już zostało dokonane i zamknięte w Jezusie Chrystusie. A te objawienia które niekiedy jeszcze bywają są wyłącznie objawieniami prywatnimi. I prywatnimi zostają nawet wtedy gdy zostaną uznane za prawdziwe przez Kościół. I jako objawienia prywatne wcale nie są obowiązujące do wierzenia! Nie rozumiem co to znaczy uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół - a mogą być uznane za prawdziwe przez NIE CAŁY Kościół? Mógłbyś podać jakiś przykład takich objawień? Jakie legendy i obsesje miał na mysli? Przesłanie miłosierdzia podyktowane św. siostrze Faustynie to według autora "mitologie i banialuki"? [/QUOTE] Pawle, przesłanie miłosierdza to nei banialuki. Banialuki to jest to w co ludzie potrafią wierzyć i opowiadać jako wierzenia chrześcijańskie. Mitologie i banialuki to np. zaszywanie w ubraniu talizmanów z wizerunkami świętych, najlepiej Matki Bożej i twierdzenie że nawet nie świadomie nosząc coś takiego jest się chronionym od zła. Mitologie i banialuki to np. obwiązywanie się różnymi wstążeczkami czy tasiemkami i twierdzenie że to zapewnia szczęście. Dlaczego Jezuici publikują kogoś, kto nie zna teologii i popełnia masę rażące błędy pisząc o niej? Pawle, to przede wszytkim Ty zaprezentowałeś się jako nie znający teologii i popełniajacy rażące błędy pisząc o niej. Autor nie napisał nic niezgodnego z Nauką Kościoła.
L
leszek
2 marca 2011, 14:57
Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Przecież od samego początku przez całe wieki liturgia mszy św. przechodziła zmiany i modyfikacje i idiotycznym i pełnym złej woli jest zarzut że Sobór Watykański II zniszczył mszę św.A poza tym stawiając takie zarzuty następcom apostołów poddajesz w wątpliwość swój katolicyzm Wystarczy poznać kościoły wybudowane bardzo dawno w naszej ojczyźnie i nie tylko, by stwierdzić, że nie było zadnych zmian do " soborowej odnowy". A jak bardzo dawno? 10, 20 czy 50 lat temu? A może 500 czy 1000 lat temu? A dlaczego nie 1500 czy 2000 lat temu? Wiesz co, ~pseudo-katoliku? Wystarczy poznać kościoły budowane w różnych epokach aby stwierdzić, że wyglądały bardzo różnie Dlatego SW II to Odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła (2 Tes) jako znak końca świata, bo wiary już nie ma, a powinna być jedna wiara jak napisał św. Paweł. Odstępstwem zapowiedzianym przez św. Pawła jest heretyk Lefebvre i jego ofiary.
L
leszek
2 marca 2011, 14:38
Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Większej głupoty nie słyszałem. ~pseudo-katoliku, Tobie najwyraźniej wydaje się, że Ostatnia Wieczerza odbyła się w kościele wg. mszału trydenckiego, Pan Jezus stał przy tabernakulum tyłem do Apostołów naprzemiennie siedzących i klęczących w ławkach i modlących się na różańcach?
K
katolik
2 marca 2011, 13:18
Dlatego SW II to Odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła (2 Tes) jako znak końca świata, bo wiary już nie ma, a powinna być jedna wiara jak napisał św. Paweł. Toż to heretyk i fałszywy prorok w najczystszej postaci!!!A kysz siło nieczysta.Tutaj tylko egzorcysta mógł by coś zdziałać Znasz dwóch ludzi o jednakowej wierze?
G
gość.2
2 marca 2011, 12:58
 Dlatego SW II to Odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła (2 Tes) jako znak końca świata, bo wiary już nie ma, a powinna być jedna wiara jak napisał św. Paweł. Toż to heretyk i fałszywy prorok w najczystszej postaci!!!A kysz siło nieczysta.Tutaj tylko egzorcysta mógł by coś zdziałać
K
katolik
2 marca 2011, 12:49
Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Przecież od samego początku przez całe wieki liturgia mszy św. przechodziła zmiany i modyfikacje i idiotycznym i pełnym złej woli jest zarzut że Sobór Watykański II zniszczył mszę św.A poza tym stawiając takie zarzuty następcom apostołów poddajesz w wątpliwość swój katolicyzm Wystarczy poznać kościoły wybudowane bardzo dawno w naszej ojczyźnie i nie tylko, by stwierdzić, że nie było zadnych zmian do " soborowej odnowy". Dlatego SW II to Odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła (2 Tes) jako znak końca świata, bo wiary już nie ma, a powinna być jedna wiara jak napisał św. Paweł.
O
olek
2 marca 2011, 12:34
 Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Przecież od samego początku przez całe wieki liturgia mszy św. przechodziła zmiany i modyfikacje i idiotycznym i pełnym złej woli jest zarzut że Sobór Watykański II zniszczył mszę św.A poza tym stawiając takie zarzuty następcom apostołów poddajesz w wątpliwość swój katolicyzm
K
katolik
2 marca 2011, 12:28
Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Większej głupoty nie słyszałem. "Mniemasz, że żyjesz, a umarłym jesteś" Ap 3:1 <a href="http://tradycja-2007.blog.onet.pl/">tradycja-2007.blog.onet.pl/</a>
L
leszek
2 marca 2011, 12:20
Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie... Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Skoro nie wiesz i głupio pytasz to dam Ci pytania pomocnicze. A jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1234 r.? A jaką sprawował do 987 r.? A jaką sprawował do 123 r.? A jaką ustanowił Pan Jezus w trakcie Ostatniej Wieczerzy? Taką samą jak ustanowił Pan Jezus i pouczył Apostołów po swym Zmartwychwstaniu. Chyba coś Ci się dokumentnie poplątało ~pseudo-katoliku... Twierdzisz, że najpierw Pan Jezus ustanowił Mszę św. celebrując Ostatnią Wieczerzę, ale potem po swoim zmartwychwstaniu się rozmyślił i pouczył Apostołów co mają pozmieniać?!? A na czym opierasz te swoje heretyckie rewelacje?
K
katolik
2 marca 2011, 11:40
~pseudo-katoliku, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Czy może odpowiedź byłaby dla Ciebie zbyt kompromitująca? To że Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy to wszyscy wiedzą i nikt tego nie kwestionuje. Dlaczego więc w kółko to powtarzasz? I nie wciskaj nam kitów powtarzając w kółko lefebrystowskie czyli heretyckie brednie o usunieciu Mszy św. a odpowiedz wreszcie na już kilka razy powtarzane pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie... Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Skoro nie wiesz i głupio pytasz to dam Ci pytania pomocnicze. A jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1234 r.? A jaką sprawował do 987 r.? A jaką sprawował do 123 r.? A jaką ustanowił Pan Jezus w trakcie Ostatniej Wieczerzy? Taką samą jak ustanowił Pan Jezus i pouczył Apostołów po swym Zmartwychwstaniu.
L
leszek
2 marca 2011, 11:28
~pseudo-katoliku, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Czy może odpowiedź byłaby dla Ciebie zbyt kompromitująca? To że Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy to wszyscy wiedzą i nikt tego nie kwestionuje. Dlaczego więc w kółko to powtarzasz? I nie wciskaj nam kitów powtarzając w kółko lefebrystowskie czyli heretyckie brednie o usunieciu Mszy św. a odpowiedz wreszcie na już kilka razy powtarzane pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie... Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.? Skoro nie wiesz i głupio pytasz to dam Ci pytania pomocnicze. A jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1234 r.? A jaką sprawował do 987 r.? A jaką sprawował do 123 r.? A jaką ustanowił Pan Jezus w trakcie Ostatniej Wieczerzy?
K
katolik
2 marca 2011, 10:58
~pseudo-katoliku, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Czy może odpowiedź byłaby dla Ciebie zbyt kompromitująca? To że Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy to wszyscy wiedzą i nikt tego nie kwestionuje. Dlaczego więc w kółko to powtarzasz? I nie wciskaj nam kitów powtarzając w kółko lefebrystowskie czyli heretyckie brednie o usunieciu Mszy św. a odpowiedz wreszcie na już kilka razy powtarzane pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie... Jaką Mszę św. sprawował Kościół do 1962 r.?
L
leszek
2 marca 2011, 10:43
Hej, ~pseudo-katoliku, po raz kolejny nie odpowiedziałeś na zadane Ci proste pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy. Niestety została usunięta po SW II i owoce tego mamy jak: zalew bezbozności, apostazja, brak wiary. ~pseudo-katoliku, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Czy może odpowiedź byłaby dla Ciebie zbyt kompromitująca? To że Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy to wszyscy wiedzą i nikt tego nie kwestionuje. Dlaczego więc w kółko to powtarzasz? I nie wciskaj nam kitów powtarzając w kółko lefebrystowskie czyli heretyckie brednie o usunieciu Mszy św. a odpowiedz wreszcie na już kilka razy powtarzane pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie...
K
katolik
2 marca 2011, 10:26
"A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Polecam prawdę objawioną przez Boga. Czy wiesz po co żyjesz? Hej, ~pseudo-katoliku, po raz kolejny nie odpowiedziałeś na zadane Ci proste pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie... Pan Jezus ustanowił Ofiarę Mszy św. i nakazał ją odprawiać po wsze czasy. Niestety została usunięta po SW II i owoce tego mamy jak: zalew bezbozności, apostazja, brak wiary. "A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Czy wiesz po co żyjesz? <a href="tradycja-2007.blog.onet.pl/">tradycja-2007.blog.onet.pl/</a>
Jadwiga Krywult
2 marca 2011, 07:29
Co ma "Jezus siostry Faustyny" do antysemityzmu i ksenofobii? Czy autor czytał "Dzienniczek" tej świętej? Ściśle biorąc pogląd nt. św. Faustyny jest Tadeusza Bartosia, ktoego autor tylko cytuje. Czy nie wie, że jej objawienia zostały uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół, więc juz nie są prywatne? Objawienia te są nadal prywatne. <a href="http://www.kerygma.pl/main.php?op=6&go=21&to=18">http://www.kerygma.pl/main.php?op=6&go=21&to=18</a> Jakie legendy i obsesje miał na mysli? Przesłanie miłosierdzia podyktowane św. siostrze Faustynie to według autora "mitologie i banialuki"? Twoje oburzenie jest nieadekwatne. Można nie uznawać objawień prywatnych i być dobrym katolikiem. Tym, którzy zaraz wyleją na mnie wiadro pomyj, nadmieniam, że mam akurat bardzo pozytywne zdanie o objawieniach Miłosierdzia Bożego. Dlaczego Jezuici publikują kogoś, kto nie zna teologii i popełnia masę rażące błędy pisząc o niej? No nie wiem, kto tu popełnia rażące błędy ;))
P
Paweł
2 marca 2011, 00:53
Co ma "Jezus siostry Faustyny" do antysemityzmu i ksenofobii? Czy autor czytał "Dzienniczek" tej świętej? Czy nie wie, że jej objawienia zostały uznane za prawdziwe przez CAŁY Kościół, więc juz nie są prywatne? Jakie legendy i obsesje miał na mysli? Przesłanie miłosierdzia podyktowane św. siostrze Faustynie to według autora "mitologie i banialuki"? Dlaczego Jezuici publikują kogoś, kto nie zna teologii i popełnia masę rażące błędy pisząc o niej?
MI
media i władza
1 marca 2011, 19:50
cyt: Powszechnie wiadomo, że media przejęły część władzy (nie bez oparcia w tych którzy maj wpływy) a mnie sie wydaje jednak, że media wykonują czyjes polecenia. nie widze mozliwości żeby ci dziennikarze mieli tak naprawde cos do powiedzenia. poprzez media ktoś rządzi. tylko kto? na pewno nie dziennikarze
Ż
żubr
1 marca 2011, 19:11
[quate] .......... ......A czy onet.pl czy tez gazeta.pl czekaja zeby dokopac Kosciolowi ? Wydaje mi sie, ze raczej jest to czyhanie na 'newsa', - a jak wiadomo tzw. 'newsem' nie jest, ze Kosciele jest OK, tylko, ze cos sie zle dzieje - na to ludzie czekaja, na takie tematy (krytyka Kosciole jest na topie) - beda kilkac. ALe to nie dotyczy tylko Kosciola, dotyczy tez, polityki, samorzadow - nikt nie bedzie specjalnie pisal np. ze prezydent miasta jest gospodarny, ale, ze go CBA w kajdanakch wyprowadza to juz od razu bedzie - takie czasy, takie media. Dobrego PR'u Kosciolowi trzeba - tak jak kazdej instytucji. Nie dokońca sie zgadzam. Ogólnną tendencją jest od lat jest wyszukiwanie określonych 'newsów' i ich podrasowywanie i wyostrzanie... i realizowanie zadanego medialnie celu... O kodeksie dziennikarskim wielu już zapomniało (mam taki), liczy się zadowolenie szefa, bo wóczas jest nie tylko praca, ale kasa.. Powszechnie wiadomo, że media  przejęły część władzy (nie bez oparcia w tych którzy maj wpływy) i wielu polityków szczerzy do nich zęby, a ci pozostali z tychże mediów (nie od swoich szefów w miejscu pracy) dowiadują się nieomal z dnia na dzień, że przestają pracować.. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana... i nie jest wcale równoważna... jak ci się wydaje (z posta wynika) Niegrzeczni urzędnicy państwowi  z wysokich szczebli też tak się dowiadują  i podobni
L
leszek
1 marca 2011, 16:42
"A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Polecam prawdę objawioną przez Boga. Czy wiesz po co żyjesz? Hej, ~pseudo-katoliku, po raz kolejny nie odpowiedziałeś na zadane Ci proste pytanie: o której liturgii mówisz twierdząc że to Pan Jezus ustanowił ją jako Mszę św. Wszechczasów? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-) Ale niech mowa Twoja będzie jasna i prosta, tak tak, nie nie...
K
katolik
1 marca 2011, 14:33
"A bez wiary nie można podobać się Bogu. Hbr 11:6 Polecam prawdę objawioną przez Boga. Czy wiesz po co żyjesz? <a href="tradycja-2007.blog.onet.pl/">tradycja-2007.blog.onet.pl/</a>
1 marca 2011, 13:32
Zresztą w polskim kościele nie ma żadnych problemów, a wszystkie głosy krytyczne to próba nieusprawiedliwionego ataku na Kościół.
1 marca 2011, 13:31
Nie mam nic przeciwko politykowaniu na ambonach. Ale - drogi księżę - jeśli jest się politykiem, trzeba zaakceptować to, że ludzie będą księdza jako polityka oceniać. A to może zaboleć bardziej niż ateistyczne popteorie od pana Dawkinsa.
N
No
1 marca 2011, 13:04
Napisał jedyny fan J. Dudycza, czyli on sam :))) Ejże, żarciki! :) Odpieranie personalnych ataków nie jest tożsame z byciem fanem. Po prostu nie ma nic do rzeczy np. krytyka treści ze względu na młody wiek autora, pisanie, że się nie da go czytać - niech zarabia inaczej czy nazywanie problematyki przez niego poruszanej pożałowania godnym ekshibicjonizmem. Dostało się również księdzu krytykującemu narzucanie mu treści nieliturgicznych i nieewangelicznych przez proboszcza oraz T. Bartosiowi, bo nieważne co się mówi, ważne kto mówi... ;-) Też nie spotkałem się, nie przypominam sobie, z jakimś politykowaniem z ambony (choć w ubiegłym roku w trakcie ogłoszeń jeden z księży ogłosił, że będą zbierane podpisy na liście J. Kaczyńskiego; przed wyborami samorządowymi było spotkanie w salce na plebanii z kandydatem na prezydenta miasta z ramienia PiSu, a na terenie parafialnym wisiał plakat wyborczy radnego, ale z lokalnego, "nieparlamentarnego", komitetu, człowieka porządnego... ale dylemat jest...).
W
współczujący
1 marca 2011, 08:01
ale autor vel dyskutant sam się skompromitował brakiem kompetencji a argumentów uzywam i będę uzywał tych, które on sam mi nieopatrznie podsuwa, krzycząc na całe forum jaki to on jest prześladowany. Też mnie to śmieszy :) A mnie śmieszą tacy samozadowoleni! to ludzie niezdolni do jakiejkolwiek zmiany bo nie dopuszczają żadnej krytyki , każdą uważając za atak
Jadwiga Krywult
1 marca 2011, 07:39
<a href="http://www.bydgoszcz.com/site/main.php?is=1&it=1&dz=bydgoszcz&id=70772">http://www.bydgoszcz.com/site/main.php?is=1&it=1&dz=bydgoszcz&id=70772</a>
Jadwiga Krywult
1 marca 2011, 07:30
W artykule "Ach te kazania" o. Dariusz Piórkowski napisał: "Najbardziej drażni mnie w Polsce nadużywanie ambony do politykowania. Nie w takim sensie, jakoby księża mądrze przypominali o twórczym zaangażowaniu chrześcijan w życie społeczne i polityczne, bo o tym tak naprawdę mówi się niewiele, a jeśli już to na ogół przed wyborami. Chodzi raczej o polityczne agitacje, które księża uprawiają, jakby byli lokalnymi sołtysami lub przedstawicielami partii politycznych na swoim terenie." A tutejsi dyskutanci idą w zaparte i bagatelizują problem. Zamiatanie pod dywan nic nie da :))
A
Alef
1 marca 2011, 01:33
[quate] .......... ......A czy onet.pl czy tez gazeta.pl czekaja zeby dokopac Kosciolowi ? Wydaje mi sie, ze raczej jest to czyhanie na 'newsa', - a jak wiadomo tzw. 'newsem' nie jest, ze Kosciele jest OK, tylko, ze cos sie zle dzieje - na to ludzie czekaja, na takie tematy (krytyka Kosciole jest na topie) - beda kilkac. ALe to nie dotyczy tylko Kosciola, dotyczy tez, polityki, samorzadow - nikt nie bedzie specjalnie pisal np. ze prezydent miasta jest gospodarny, ale, ze go CBA w kajdanakch wyprowadza to juz od razu bedzie - takie czasy, takie media. Dobrego PR'u Kosciolowi trzeba - tak jak kazdej instytucji. Nie dokońca sie zgadzam. Ogólnną tendencją jest od lat jest wyszukiwanie określonych  'newsów' i ich podrasowywanie i wyostrzanie... i realizowanie zadanego medialnie celu...  O kodeksie dziennikarskim wielu już zapomniało (mam taki), liczy się zadowolenie szefa, bo wóczas jest nie tylko praca, ale kasa.. Powszechnie wiadomo, że media ma przejęły część władzy (nie bez oparcia w tych którzy maj wpływy)   i wielu polityków szczerzy do nich zęby, a ci pozostali z tychże mediów (nie od swoich szefów w miejscu pracy) dowiadują się niomal z dnia na dzień, że przestają pracować..  Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana... i nie jest wcale równoważna... jak ci się wydaje (z posta wynika)
A
Alef
1 marca 2011, 00:44
... Oczekuję kolejnych tekstów J. Dudycza. Mam nadzieję, że Deon nie przestraszy się niektórych głosów ;) Bez obaw, deon.pl nie jest tchórzliwy - pokazał nie jeden raz, o czym wiedzą ci, którzy zagladają nań od chwili jego powstania. 
AP
ad personam
1 marca 2011, 00:25
Napisał jedyny fan J. Dudycza, czyli on sam :)))
I
I
1 marca 2011, 00:16
znowu to samo wkółko... O takiej atmosferze właśnie pisał autor, jaką stwarzają tutaj osoby święcie oburzone i stosujące zarzuty czysto personalne, by dowalić - nic więcej. Nie od dzisiaj wiadomo, że nie wszysycy katolicy są chrześcijanami. Wielu chrześcijan znalazłem wśród niewierzących, dla których wg "prawdziwych" Polaków nie ma miejsca w Kościele, a może i w niebie. Oczekuję kolejnych tekstów J. Dudycza. Mam nadzieję, że Deon nie przestraszy się niektórych głosów ;)
PM
przykro mi
28 lutego 2011, 23:50
ale autor vel dyskutant sam się skompromitował brakiem kompetencji a argumentów uzywam i będę uzywał tych, które on sam mi nieopatrznie podsuwa, krzycząc na całe forum jaki to on jest prześladowany. Też mnie to śmieszy :)
I
I
28 lutego 2011, 23:37
znowu stosujesz argumentum ad personam. Atakujesz dyskutanta poprzez zarzucenie mu braku kompetencji. Przy okazji wykazujesz swoją wyższość. Pyszne? Ja dziękuję. Jedz to sam - smacznego! Irytujące, ale pozostaje się uśmiechnąć :)
MA
merytoryczne argumenty
28 lutego 2011, 23:32
zostały przedstawione w całej dyskusji, przeczytaj ją ze zrozumieniem. Wiem, że to dla ciebie wysoki stopień trudności, ale postaraj się.
N
Nemo
28 lutego 2011, 23:26
i odpowiadasz za pożal sie Boże "autora". Strasznie przesladowany ten autor, szkoda że nie za sprawwiedliwość i że sie nie umie przyznać do wszystkich błędów jakie popełnił. Przecież "mnie" nie ma - jest tylko zdanie. To o tym, co robisz z autorem tekstu. Czy ma złożyć samokrytykę i gdzie? Czasy niechrześcijańskiego zamordyzmu w Kościele już na szczęście minęły, choć niektórzy wzdychają za choćby cenzurą. Czepianie się autora świadczy o braku merytorycznych argumentów. Pozostaje pohukiwać.
DJ
do jojczącego
28 lutego 2011, 23:24
Kretyn jak nie ma się z czego cieszyć, to cieszy się z tego, że ktoś w ogóle zwraca na niego uwagę.
I
IX891
28 lutego 2011, 23:21
@Wojtas Naprawde jesteś delikatnie mówiąc, bezmyslny, parafianie tworzą parafię, więc i od ciebie zależy, czy i kto agituje przed lub po Mszy. Nie wystarczy być mocnym w gębie przez internet a w życiu tylko obserwować, do niczego się nie mieszać ale za to uprzejmie donosić.
O
Ojejku,
28 lutego 2011, 23:20
jaki tu harmider ;> Po gniewno-sarkastycznych opiniach nt. artykułu cieszy, że Deon zdecydował się na publikację. Jak dobrze, że są różne opinie, a nie tylko "jedynie słuszna", bo "wrogowie czychają" i "piąta kolumna nie próżnuje" ;>
OJ
owszem jesteś
28 lutego 2011, 23:16
i odpowiadasz za pożal sie Boże "autora". Strasznie przesladowany ten autor, szkoda że nie za sprawwiedliwość i że sie nie umie przyznać do wszystkich błędów jakie popełnił. Przecież "mnie" nie ma - jest tylko zdanie. To o tym, co robisz z autorem tekstu.
I
IX891
28 lutego 2011, 23:05
Twoje były zdecydowanie prymitywniejsze, tylko ty w przeciwieństwie do mnie i innych dyskutantów masz duzo czasu, oślego uporu i głupoty, więc ujadasz długo i wielokorotnie. Jestes z tego znany i wszyscy, którzy przeczytali pare twoich wpisów, mają o tobie jak najgorszą opinię. Nie masz za grosz kultury osobistej, obrzucasz obelgami a jak kogos sprowokujesz, to atakujesz jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że ci sie to kiedyś zwróci z nawiązką. I mam głęboko w nosie czy to przeczytasz czy nie.
WD
Wojtek Duda
28 lutego 2011, 23:05
Proszę mi nie wmawiać, czegoś, czego nie twierdzę (ani nie napisałam). Nie napisałam, że problemu nie ma. Zwróciłam tylko uwagę na jego niewielką skalę. . Ja nie wiem, czy jest marginalny czy nie , ale fakt faktem takei rzeczy sie zdarzaja... chyba nierzadko. wystarczy wpisac u ' wujka google'a; 'agitacja w kosciele'. Wujek google jest tu akurat tak samo rzetelny jak portale internetowe, które uwielbiają dokopać Kościołowi (gazeta.pl, onet itp). (...;)  Ale o tym wujek google milczy, bo wiodące potrale internetowe nie są zainteresowane prawdziwymi problemami, ani zabieganiem o prawdziwą, głęboką religijność. One są zainteresowane jątrzeniem. Zajrzyj sobie tutaj, to jest prawdziwa destrukcja: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla%3Cx%3Eyer_em%3Cx%3Ebedded">http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded</a> rzeczywisicie nie napisalas, ze problemu nie ma, a tylko, ze jest na niewielka skale iz - mea culpa - i wycofuje sie z tego. A co do tego czy problem jest marginalny czy nie w skali kraju - kto to moze stwierdzic na podstawie osobistych doswiadczen ? A czy onet.pl czy tez gazeta.pl czekaja zeby dokopac Kosciolowi ? Wydaje mi sie, ze raczej jest to czyhanie na 'newsa',  - a jak wiadomo tzw. 'newsem' nie jest, ze Kosciele jest OK, tylko, ze cos sie zle dzieje - na to ludzie czekaja, na takie tematy (krytyka Kosciole jest na topie) - beda kilkac. ALe to nie dotyczy tylko Kosciola, dotyczy tez, polityki, samorzadow - nikt nie bedzie specjalnie pisal np. ze prezydent miasta jest gospodarny, ale, ze go CBA w kajdanakch wyprowadza to juz od razu bedzie - takie czasy, takie media. Dobrego  PR'u Kosciolowi trzeba - tak jak kazdej instytucji. @ IX 981 - Twoje komentarz -:'jacy wierni taka parafia itd. ' - naprawde jest po prostu, deliktanie mowiac, bez sensu.
N
nuże
28 lutego 2011, 22:57
walenie ad personam... Dobrze, że nie kamieniami. Jest postęp :) Nie rób z siebie aż takiego męczennika :) Przecież "mnie" nie ma - jest tylko zdanie. To o tym, co robisz z autorem tekstu.
L
leszek
28 lutego 2011, 22:51
DO TĘPEGO KRZYKACZA LESZKA Twoja pisanina sprowadza sie do obrony twojego zdania które nic nie wyraża oprócz twojej głupoty. do tchórzliwego anonima Brawo. To co napisałeś świadczy wyłącznie o Tobie. Niniejszym przekroczyłeś wszelkie granice przyzwoitości. Niewiele było tu prymitywniejszych wpisów niż Twój. Więc pisz sobie co chcesz, nie będę reagował.
L
leszek
28 lutego 2011, 22:48
A anonimem jest tutaj każdy kto się nie loguje, ty też, bo każdy może sobie wpisać dowolne imie lub psedonim, to, że podpisujesz sie leszek, nie znaczy, że sie tak nazywasz i nie wiadomo kim naprawdę jesteś. do tchórzliwego anonima To co napisałeś jest nieprawdą. Anonimem nie jest ktoś kto nie jest zalogowany ale ten ktoś który pisze nie podpisując się żadnym nickiem lecz używa różnych zmieniajacych się, nic nie mówiących ciągów znaków, nie identyfikujących go z nikim piszącym na forum. A to czy ktoś jest zalogowany czy nie, nie ma dla anonimowości czy jej braku żadnego znaczenia. Jak ktoś jest zalogowany ito nawet jak podpisuje się Janek Wiśniewski wcale nie oznacza że jest Jankiem Wiśniewskim i równie dobrz mógłby podpisywać się jako Prymas Tysiąclecia.
I
IX891
28 lutego 2011, 22:48
DO TĘPEGO KRZYKACZA LESZKA Twoja pisanina sprowadza sie do obrony twojego zdania które nic nie wyraża oprócz twojej głupoty.
L
leszek
28 lutego 2011, 22:41
Jacy wierni taka parafia. Za mało modlisz się za swoich pasterzy. Kto jest przeciwko nam, temu zawsze dokopiemy jakimś wyzwiskiem, na przykład "krzykacz", nieważne, czy ma rację czy nie. Jak ma racje to tym gorzej dla niego. do tchórzliwego anonima Albo dokopiecie komuś twierdząc, że się za mało modli. A jak się wcale za mało nie modli to tym gorzej dla niego Niektórzy uzurpują sobie prawo do rzucania obelg, inni mogą je najwyżej o sobie czytać, co? Taka forma ewangelizacji. Żadnej odpowiedzialności przed Bogiem. do tchórzliwego anonima Jak nie masz nic do powiedzenia w temacie i ograniczasz się do rzucania obelgi oraz obrażania całej mojej parafii o której nie masz najmniejszego pojęcia to lepiej zamilknij.
I
IX891
28 lutego 2011, 22:38
A anonimem jest tutaj każdy kto się nie loguje, ty też, bo każdy może sobie wpisać dowolne imie lub psedonim, to, że podpisujesz sie leszek, nie znaczy, że sie tak nazywasz i nie wiadomo kim naprawdę jesteś.
I
IX891
28 lutego 2011, 22:26
Jacy wierni taka parafia. Za mało modlisz się za swoich pasterzy. Kto jest przeciwko nam, temu zawsze dokopiemy jakimś wyzwiskiem, na przykład "krzykacz", nieważne, czy ma rację czy nie. Jak ma racje to tym gorzej dla niego. do tchórzliwego anonima Albo dokopiecie komuś twierdząc, że się za mało modli. A jak się wcale za mało nie modli to tym gorzej dla niego. Niektórzy uzurpują sobie prawo do rzucania obelg, inni mogą je najwyżej o sobie czytać, co? Taka forma ewangelizacji. Żadnej odpowiedzialności przed Bogiem.
J
ja
28 lutego 2011, 22:22
Biedny chłopczyk, biedny, wszyscy się na niego uwzięli. Też nie mogę pojąć dlaczego Jezuici wydrukowali w PP i wydali na deonie, artykuł tendencyjny i zawierający błędy teologiczne. Jako osoba dobroduszna i naiwna chcę wierzyć, że autor nie zostal opłacony przez stronę przeciwną.
L
leszek
28 lutego 2011, 22:17
Jacy wierni taka parafia. Za mało modlisz się za swoich pasterzy. Kto jest przeciwko nam, temu zawsze dokopiemy jakimś wyzwiskiem, na przykład "krzykacz", nieważne, czy ma rację czy nie. Jak ma racje to tym gorzej dla niego. do tchórzliwego anonima Albo dokopiecie komuś twierdząc, że się za mało modli. A jak się wcale za mało nie modli to tym gorzej dla niego.
I
IX891
28 lutego 2011, 22:01
U mnie w parafii nie ma mówienia na kogo głosować. Ale jak już kiedyś pisałem, ze Mszy św. robi się płatne spoty wyborcze wskutek intencji mszalnych typu: 'msza św. w intencji XX - od osób pokładających w XX nadzieję'. Przy czym XX jest powszechnie znaną jedyną słuszną osobą startującą w wyborach. Tak samo w ogłoszeniach mszalnych przekazuje się informacje, że o godz. gg odbędzie się przedwyborcze spotkanie z osobą XX. Również stojący przed kościołem ministranci rozdają chyłkiem (wkładając je do różnych gazetek) ulotki wyborcze jedynie słusznego kandydata. A w gazetce parafialnej przedrukowuje się życiorys w/w jedynie słusznego kandydata. Nie zamierzam twierdzić że tak jest wszędzie, ale jeśli chodzi o moją parafię, to mają rację wszyscy krzykacze że odbywa się szkalowanie Kościoła, bo w mojej parafii nie mówi się na kogo głosować... Jacy wierni taka parafia. Za mało modlisz się za swoich pasterzy. Kto jest przeciwko nam, temu zawsze dokopiemy jakimś wyzwiskiem, na przykład "krzykacz", nieważne, czy ma rację czy nie. Jak ma racje to tym gorzej dla niego. A potem napiszemy że Bóg też nie jest sprawiedliwy.
KE
Katoliczka ekonomistka
28 lutego 2011, 21:51
A ksiądz tak pięknie odprawia mszę że może tym się pochwalić? Czy ksiądz ogranicza się tyulko do krytyki? Czy polskość księdza drażni i podbają się księdzu obecne rządy zmierzające do zniszczenia gospodarki naszej polskiej? A czy te dusze zmarłe tragicznie nie wołają o rehabilitację ?
J
Jan
28 lutego 2011, 21:29
Zastanawiam sie co skłoniło Redakcje Deonu do zamiesczenia tego godnego pożałowania ekshibicjonizmu duchowego Jarosława Dudycza.
Ż
Życzliwa
28 lutego 2011, 21:22
Panie Dudycz, Pana nie da sie czytać!!! Może zacznie Pan zarabiać w innym psosób?
M
Maria
28 lutego 2011, 21:18
Powiem to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa: na liturgii katolickiej czuję się często jak na pogańskim spędzie, jakbym wyznawał jakieś prymitywne wierzenia z prehistorii czy starożytności, a nie nowatorską i śmiałą, akcentującą więź z Bogiem, dającą nadzieję wiarę chrześcijańską. Szanowny Panie Jarosławie Dudycz Jesli Pan tak się czuje, to znaczy, że misterium męki, śmierci i zmartwychwstania jest Panu obce! Cokolwiek nas spotyka w świątyni, wierzącemu człowiekowi zewnętrzość nie przeszkadza w spotkaniu z Bogiem, nie przeszkadza w dziękczynieniu Bogu! Pańskie wyznanie objawiło jego wnętrze, które nie wpływa pozytywnie na poprawienie stanu Mistycznego Ciala Chrystusa, jakim jest Kościół. Łatwo zauważać źdźbło w cudzym oku, a belki we własnym nie wiedzieć! Pracę trzeba zaczynać od siebie! Tylko w ten sposób możemy miec wpływ na poprawienie ogólnego stanu Kościoła. Warto o tym pamiętać.
L
leszek
28 lutego 2011, 20:53
Własnie czytam książkę z 1907 roku o Ofierze Mszy św. i nie mogę się nadziwic, jak mozna było zniszczyć tak wspaniałą rzecz jak Mszę św. najwiekszy cud, jaki zostawił nam Bóg i jak mawiał ks. Faber: " najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba." Drogi katoliku ciekaw jestem o jakiej liturgii mówisz czy o tej z katakumb,czy o tej po Soborze Nicejskim,czy po Soborze Konstantynopolitańskim,czy Laterańskim IV,czy Lyońskim II,czy po którymś następnym który wprowadzał jakieś zmiany w liturgii i jak znam życie po wprowadzeniu każdej ze zmian znaleźli jacyś katolicy którzy zarzucali zniszczenie pięknej liturgii i może całej Mszy św.? Piszę o Mszy św. Wszechczasów ustanowionej przez Pana Jezusa. pseudo-katoliku, nie odpowiedziałeś na zadane Ci proste pytanie: o której liturgii mówisz? Jeżeli chcesz twierdzić, Pan Jezus ustanowił Mszę św. Wszechczasów celebrując ze swoimi uczniami Ostatnią Wieczerzę i nakazując im aby to czynili na Jego pamiątkę, to powinieneś przede wszystkim domagać się aby w kościołach polikwidować wszelkie ławki i liturgię sprawować wpół leżąc na wyściełanej czymś posadzce ;-)
K
katolik
28 lutego 2011, 20:06
Własnie czytam książkę z 1907 roku o Ofierze Mszy św. i nie mogę się nadziwic, jak mozna było zniszczyć tak wspaniałą rzecz jak Mszę św. najwiekszy cud, jaki zostawił nam Bóg i jak mawiał ks. Faber: " najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba." Drogi katoliku ciekaw jestem o jakiej liturgii mówisz czy o tej z katakumb,czy o tej po Soborze Nicejskim,czy po Soborze Konstantynopolitańskim,czy Laterańskim IV,czy Lyońskim II,czy po którymś następnym który wprowadzał jakieś zmiany w liturgii i jak znam życie po wprowadzeniu każdej ze zmian znaleźli jacyś katolicy którzy zarzucali zniszczenie pięknej liturgii i może całej Mszy św.? Piszę o Mszy św. Wszechczasów ustanowionej przez Pana Jezusa.
S
skoczna
28 lutego 2011, 19:43
Sądzę, że problemem artykułu jest wyciągnięcie "Smoleńska" (a raczej jego otoczki), przez to podpada się pewnym - często bardzo zaangażowanym liturgicznie - stronnictwom. Zostawmy więc może Smoleńsk i w ogóle "politykę", ale pomyślmy o tej nucie narodowej. Dla mnie piękne jest to, że każdy Kościół lokalny ma swój koloryt, swoich świętych, swój sposób czytania Ewangelii - oparty o jego doświadczenie, o działanie Ducha w sercach konkretnych ludzi (jak Faustyna - szkoda że została w tekście wplątana w owe banialuki i mity, tamto zdanie jest co najmniej dwuznaczne). Natomiast źle jeśli owa lokalność zupełnie przesłania powszechność. A mi czasem przesłania. Zwłaszcza 3 maja. Pamiętam też swoją trudność z odnalezieniem się w jednym z kościołów w Bielsku-Białej (przepraszam, nie pamiętam wezwania, ale było maryjne, a kościół zakonny) - gdzie dominowała biel i czerwień, a ściana za ołtarzem bardziej nadawałaby się do muzeum martyrologii polskiej niż do wskazywania na Pana Boga... Pewnie autorzy tej architektury mieli dobre intencje, ale czy katolickie?
C
ciekawski
28 lutego 2011, 19:39
Własnie czytam książkę z 1907 roku o Ofierze Mszy św. i nie mogę się nadziwic, jak mozna było zniszczyć tak wspaniałą rzecz jak Mszę św. najwiekszy cud, jaki zostawił nam Bóg i jak mawiał ks. Faber: " najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba." Drogi katoliku ciekaw jestem o jakiej liturgii mówisz czy o tej z katakumb,czy o tej po Soborze Nicejskim,czy po Soborze Konstantynopolitańskim,czy Laterańskim IV,czy Lyońskim II,czy po którymś następnym który wprowadzał jakieś zmiany w liturgii i jak znam życie po wprowadzeniu każdej ze zmian znaleźli jacyś katolicy którzy zarzucali zniszczenie pięknej liturgii i może całej Mszy św.?
K
katolik
28 lutego 2011, 18:29
Własnie czytam książkę z 1907 roku o Ofierze Mszy św. i nie mogę się nadziwic, jak mozna było zniszczyć tak wspaniałą rzecz jak Mszę św. najwiekszy cud, jaki zostawił nam Bóg i jak mawiał ks. Faber: " najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba."
R
R
28 lutego 2011, 18:10
Jeśli wolno, jest taka książka amerykańskiego Trapisty, O. Thomasa Keatinga "Liturgia i kontemplacja". Po jej przeczytaniu sczęka opada, gdy człowiek dowie się jaki jest sens, treść i symbolika liturgii. Naprawdę to wstrząs. I odłózmy na bok spory o gitary, czy lefebry. Sięgnijcie po tę książeczkę.
N
nolens-volens
28 lutego 2011, 17:39
Gdy przeczytałem pierwsze akapity artykułu - to aż zawrzałem. Byłem przekonany, że to jakiś lefebrysta przystępuje do kolejnej szarży na posoborową liturgię... Teraz jednak wychodzi na to, że oberwało się środowiskom zbliżonym do radiomaryjnych. Co stawia Autora artykułu w jednym szeregu ze znanym dominikaninem z Lublina. Moje zdanie jest takie, że w ogóle wiernym nie tłumaczy się, czym jest w swej istocie Eucharystia, a nawet sami duchowni zatracają powoli to rozumienie. Dyskusję może warto zacząć od "Ducha liturgii" kard. Ratzingera - książeczki wcale nie tak przychylnej integrystom, jakby tego oni sami chcieli. A także zapoznania się z tym, co w boskiej Liturgii widzą kościoły Wschodu, aby tak dla równowagi zaczerpnąć świeżego powietrza "drugim płucem". Temat jest zbyt obszerny, jak na jeden artykuł. Wypada jednak zastanowić się przynajmniej nad tym, dlaczego Eucharystia jest dla Kościoła aż tak istotna i dlaczego np. protestanci (różnej maści) mogli to aż tak łatwo zanegować nie budząc powszechnego oporu wiernych. Widzimy, że problem jest odwieczny, a nie tylko współczesny.
L
leszek
28 lutego 2011, 16:32
W konstytucji nie znalazłem zakazu grania rocka w kościołach :-). KL 120. W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Inne natomiast instrumenty można dopuścić do kultu Bożego według uznania i za zgodą kompetentnej władzy terytorialnej, stosownie do zasad art. 22, § 2, 37 i 40, jeżeli nadają się albo mogą być przystosowane do użytku sakralnego, jeżeli odpowiadają godności świątyni i rzeczywiście przyczyniają się do zbudowania wiernych. Podkreślenie moje. Notabene, z tego wynika również, że i na gitarę powinno się mieć zezwolenie ordynariusza. A Ty zapewne masz wiedzę wlaną, że ta rockowa Msza św. w Świnoujściu odbywała się bez zgody kompetentnej władzy terytorialnej? A tak, notabene, to skoro w moim kosciele parafialnym prawie że systematycznie na jednej z mszy niedzielnych gra zespół muzyczny złożony z takich instrumentów jak organy elektroniczne, gitara, skrzypce, flet, czasami instrumenty perkusyjne to jak sądzisz? Jest to łamianie wymogów liturgicznych? Czy może przed każdą mszą zgłaszają się oni o zgodę do kompetentnej władzy terytorialnej? A może nie każdy muzyk chcący użyć instrumentu innego niż organy piszczałkowe musi latać każdorazowo po zgodę lecz zgoda jest wyrażana generalnie? Na użytkowanie na danym terenie podległym kompetentnej władzy instrumentów innych niż organy piszczałkowe?
L
leszek
28 lutego 2011, 16:15
@m0cna, coś mi się wydaję że mylisz treść z formą. Czy wg Ciebie destrukcją są również wszelkie Msze św. sprawowane w obcych nam kulturach? A co powiesz o tańczeniu w trakcie Mszy św? Np tak jak tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=AoiiP-u5OWs powtarzam się bo najwyraźniej Ci to umknęło gdyż nic nie odpowiedziałaś...
L
leszek
28 lutego 2011, 16:12
To kwestia subiektywnego patrzenia i oceniania. Nieprawda. W liturgii nie ma dowolności. Liturgia nie jest subiektywnym tworem, ajej forma nie zależy od chciejstwa i prywatnych upodobań tego, czy innego wiernego lub księdza. Chyba nigdy nie będę w stanie przewidzieć jak opacznie może być rozumiane to co piszę... Zgadza się, w liturgii nie ma dowolności, liturgia nie jest subiektywnym tworem, a jej forma nie zależy od chcielstwa iprywatnych upodobań - ale czy ja w jakikolwiek sposób twierdziłem coś przeciwnego? Twierdziłaś że: Linia destrukcji przebiega w niedbałości w jej sprawowaniu, w lekceważeniu, we wprowadzaniu profanum. Więc odpisałem Ci że: równie dobrze możnaby mówić że rzadkim ekscesem/marginesem jest to co Ty wymieniłaś. To kwestia subiektywnego patrzenia i oceniania. I jak sobie wywnioskowałaś z tego to chiejstwo i upodobania to nie mam pojęcia... Nie jestem szczególnym amatorem mszy rockowych, ale żeby nazywać je destrukcją to gruba przesada. Cała Msza św. przebiegała jak powinna, tyle że muzyka i śpiewy były rockowe. Zajrzyj do "Sacrosanctum Concilium", rozdz. VI. To jest oficjalny i obowiązujący dokument regulujący kwestie odnowionej liturgii, w tym zasady dotyczące muzyki liturgicznej. Zajrzałem. No i co z tego? Nie widzę tam żadnych kwestii czy zasad łamanych przez mszę rockową.
28 lutego 2011, 15:49
W konstytucji nie znalazłem zakazu grania rocka w kościołach :-). KL 120. W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Inne natomiast instrumenty można dopuścić do kultu Bożego według uznania i za zgodą kompetentnej władzy terytorialnej, stosownie do zasad art. 22, § 2, 37 i 40, jeżeli nadają się albo mogą być przystosowane do użytku sakralnego, jeżeli odpowiadają godności świątyni i rzeczywiście przyczyniają się do zbudowania wiernych. Podkreślenie moje. Notabene, z tego wynika również, że i na gitarę powinno się mieć zezwolenie ordynariusza. Oczywiście masz rację, że samo zastosowanie organów nie gwarantuje jeszcze spójności muzyki z liturgią.
M
maria
28 lutego 2011, 15:34
Ka zde uogolnianie zawiera w sobie kłamstwo. wiem ,że zdarzaja się opisane sytuacje, ale to tylko wyjątki . Powoływanie się na opinię człowieka, który się stawia ponad Bogiem i Kościołem i nie umie dotrzymać złożonej przysięgi odbiera wiarygodność całemu artykułowi , który staje się dobry dla gazety wyborczej  a nie dla Deonu pozdrawiam Maria
28 lutego 2011, 15:26
W konstytucji nie znalazłem zakazu grania rocka w kościołach :-). Jest tam natomiast punkt mówiący o związku muzyki z czynnościami liturgicznymi, a w małych miastach (nie teoretyzuję piszę co widziałem i słyszałem osobiście) organista czy nawet sam celebrans stosują całkowitą dowolność w wyborze pieśni. Może jestem przewrażliwiony na tym punkcie, ale mieszkam w miasteczku gdzie muzyka i liturgia nie spotykają się, nie mówiąc nawet o tym że to co robi organista muzyką można nazwać jedynie niekiedy.
28 lutego 2011, 14:56
To kwestia subiektywnego patrzenia i oceniania. Nieprawda. W liturgii nie ma dowolności. Liturgia nie jest subiektywnym tworem, ajej forma nie zależy od chciejstwa i prywatnych upodobań tego, czy innego wiernego lub księdza. Nie jestem szczególnym amatorem mszy rockowych, ale żeby nazywać je destrukcją to gruba przesada. Cała Msza św. przebiegała jak powinna, tyle że muzyka i śpiewy były rockowe. Zajrzyj do "Sacrosanctum Concilium", rozdz. VI. To jest oficjalny i obowiązujący dokument regulujący kwestie odnowionej liturgii, w tym zasady dotyczące muzyki liturgicznej.
L
leszek
28 lutego 2011, 14:29
[...] Linia destrukcji w liturgii nie przebiega wcale na jej upolitycznieniu, bo to jest jakiś margines. Rzadki eksces. Linia destrukcji przebiega w niedbałości w jej sprawowaniu, w lekceważeniu, we wprowadzaniu profanum. [...] @m0cna, równie dobrze możnaby mówić że rzadkim ekscesem/marginesem jest to co Ty wymieniłaś. To kwestia subiektywnego patrzenia i oceniania. Zajrzyj sobie tutaj, to jest prawdziwa destrukcja: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla%3Cx%3Eyer_em%3Cx%3Ebedded">http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded</a> Nie jestem szczególnym amatorem mszy rockowych, ale żeby nazywać je destrukcją to gruba przesada. Cała Msza św. przebiegała jak powinna, tyle że muzyka i śpiewy były rockowe. Jak Ci nie odpowiada głośna muzyka rockowa to nie musisz na takie msze przychodzić. Tak samo jak ktoś nie lubi chorału gregoriańskiego to może sobie iść choćby na mszę rockową. Coś mi się wydaję że mylisz treść z formą. Czy wg Ciebie destrukcją są również wszelkie Msze św. sprawowane w obcych nam kulturach? A co powiesz o tańczeniu w trakcie Mszy św? Np tak jak tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=AoiiP-u5OWs
K
katolik
28 lutego 2011, 12:32
"Rezultatem reformy liturgicznej jest nie odnowa, ale dewastacja" Józef Kardynał Ratzinger <a href="http://www.tradycja.koc.pl/art1.htm">www.tradycja.koc.pl/art1.htm</a>
T
tomasz
28 lutego 2011, 11:33
kiedys się złościłem na Kościół, szukałem tylko wad. Uczę się tego, że nie przychodzę do księdza, ale do Chrystusa. Ponadto faktycznie sporo rzutuje "kultura", mentalność lokalna, narodowa itd. Kościół jest wielki, i każdy w nim znajdzie miejsce. Długo się męczyłem  plotkami na swój temat - jaki to jestem religijny, że oto 42 latek, najmłodszy na porannej mszy :) itp... dziś mam to w nosie. W tym samym Kościele jest i Benedykt XVI i jakiś smoleński fan w sutannie. Zawsze byli "właściciele Kościoła", sprawiedliwi... a ja akurat z tych łajdaków marnotrawnych, więc mogę się rozrzewnić i uśmiechnąć :) bo dobry jest Bóg...  Trza się zgodzić na tę różnorodność. Tym bardziej że i moje postrzeganie wspólnoty czasem budzi u innych opór. Eh, szkoda może gadania, cześć! 
M
Mark
28 lutego 2011, 11:20
Nie zauważyłem i wpisałem powyżej oznakowania: Niekoniecznie (mają ten sam korzeń)... etc.
M
Marcin
28 lutego 2011, 11:20
mOcna dziękuję za wyjaśnienie odnośnie ołtarza i tabernakulum. Faktycznie źle się wyraziłem. Ja też nie uważam, że któraś z obu form (ryt trydencki i ryt posobowowy) jest lepsza lub gorsza. To byłby fałsz!!! Chciałem tylko zaznaczyć i podzielić się taką refleksją, że uczestnictwo we Mszy Trydenckiej otworzyło mnie na głębsze przeżywanie Eucharystii. Klasyczny ryt rzymski traktuję zgodnie z wolą Papieża jako ryt nadzwyczajny. Jak najbardziej uznaję i uczestniczę w Eucharystii sprawowanej zgodnie z reformą II Soboru Watykańskiego. Ale poznawszy ryt klasyczny, chyba bardziej rozumiem i głębiej niż kiedyś przeżywam ryt posoborowy. W rycie zwyczajnym niestety występuje wiele nadużyć, na co wskazał autor artukułu. Ale wcale tak być nie musi i nie zawsze tak jest. Wielu Kapłanów takich nadużyć nie stosuje i skupia się na istocie liturgii.
M
Mark
28 lutego 2011, 11:18
Św. Pius X P.P. - Pascendi Dominici gregis (O zasadach modernistów) Warto zauważyć, że obecne czasy określane są mianem postmodernizmu. Zagrożenia się zmieniają. Przytaczanie zdezaktualizowanych dokumentów niewiele wnosi. To tak jakbyś chciał stosować wypowiedzi przestrzegające przed herezją katarów. Niekoniecznie (mają ten sam korzeń)... etc.
28 lutego 2011, 11:12
Św. Pius X P.P. - Pascendi Dominici gregis (O zasadach modernistów) Warto zauważyć, że obecne czasy określane są mianem postmodernizmu. Zagrożenia się zmieniają. Przytaczanie zdezaktualizowanych dokumentów niewiele wnosi. To tak jakbyś chciał stosować wypowiedzi przestrzegające przed herezją katarów.
M
Mark
28 lutego 2011, 11:04
Św. Pius X P.P.  - Pascendi Dominici gregis (O zasadach modernistów) Ojciec Święty opisuje błędną doktrynę modernistów, którą nazywa „syntezą wszystkich herezji”. Wśród najbardziej niebezpiecznych zasad św. Pius X wymienia: immanentyzm życiowy, religię jako owoc przyrody, ewolucję dogmatów, doświadczenie religijne, negację Tradycji, symbolizm teologiczny, permanentyzm, agnostycyzm, ewolucjonizm oraz manię reformatorską we wszystkich dziedzinach życia kościelnego. Już na wstępie papież zaznacza, iż wrogowie Chrystusa „ukrywają się w samym wnętrzu Kościoła, stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni”
28 lutego 2011, 11:00
Celebrowanie ofiary przez Kapłana zwróconego w stronę krzyża i tabernakulum kieruje wszystkich wiernych do Chrystusa. Nieporozumienie. Nie chodzi o tabernakulum i krzyż - one nie są centrum Mszy Świętej (Tabernakulum w ogóle nie jest potrzebne przy sprawowaniu liturgii mszalnej). Chodzi o skierowanie całego zgromadzenia w jednym kierunku - kapłan i wierni patrzą w jednym kierunku (opcjonalnie ku wschodowi, który symbolizuje nadejście Chrystusa). Natomiast w centrum celebracji Mszy Św. jest ołtarz. Ołtarz na którym uobecnia się ofiara Chrystusa. Ołtarz jest symbolem Zbawiciela. Dlatego w zwyczajnym rycie Mszy Świętej olatrz jest otoczony przez zgromadzenie liturgiczne. Obie symboliki są piękne i nie dezawuowałabym żadnej z nich (że jedna jest lepsza od drugiej).
Tess S
28 lutego 2011, 10:54
Niestety autor artykułu ma sporo racji co do samego tematu. Dzisiaj w wielu kosciołach w Msze Św. wkrada się sporo różnych elementów, które są dalekie od sacrum. Ale bardziej skłaniam sie do tego co pisała Mocna. Często pojawia się niedbałość w odprawianiu Mszy, źle dobrane śpiewy liturgiczne, albo wręcz nieliturgiczne, kiepskie homilie (mówione nie na temat, bez intonacji itp). Jeśli chodzi o plitykowanie to już dawno nie słyszałam kazania w tej tematyce, a że czasem pojawi się cos narodowego to przecież  niekoniecznie jest to coś złego. Moja córka zaczęła chodzić na Msze Św Trydenckie bo tamten klimat sacrum bardziej jej odpowiada. Więc może warto korzystać z tego bogactwa KK?
K
katolik
28 lutego 2011, 10:53
Wystarczyło 40 lat od usunięcia katolickiej Mszy św. /.../ Kto i gdzie usunął msze św.? Nie rozumiem. Tadeusz-katolik zerwał komunię z Kościołem i nie uznaje władzy ostatnich papieży. Kościół Katolicki, Kościół wojujący przestał istnieć wraz ze śmiercią papieża Piusa XII, ostatniego katolickiego papieża, jednak walka z piekłem nie ustała i trwać będzie do końca świata. Ap 12: 17 "I rozgniewał się Smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa." Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może całe życie żyliśmy w błędzie. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
M
Marcin
28 lutego 2011, 10:49
Opisane wyżej nadużycia liturgiczne wynikają z nadinterpretacji bądź błędnej interpretacji reformy liturgicznej II Soboru Watykańskiego. Wielkim, darem dla Kościoła jest bulla Ojca Świętego Motu Proprio Summorum Pontificum i powrót do sprawowania liturgii w klasycznym rycie rzymskim. Msza Święta Trydencka kieruje nasze myśli i serca ku istocie Eucharystii, która jest uobecnieniem w sposób bezkrwawy ofiary krzyżowej Chrystusa. Celebrowanie ofiary przez Kapłana zwróconego w stronę krzyża i tabernakulum kieruje wszystkich wiernych do Chrystusa. Uczestnictwo we Mszy Świętej Trydenckiej nauczyło mnie głębiej, w skupieniu, ciszy i rozmodlemiu przeżywać Eucharystię.
28 lutego 2011, 10:40
Wystarczyło 40 lat od usunięcia katolickiej Mszy św. /.../ Kto i gdzie usunął msze św.? Nie rozumiem. Tadeusz-katolik zerwał komunię z Kościołem i nie uznaje władzy ostatnich papieży.
K
katolik
28 lutego 2011, 10:18
Moderniści, czyli wrogowie Kościoła. Polecam encyklikę Pascendi dominici gregis św. Pisa X.
R
R
28 lutego 2011, 10:15
Wystarczyło 40 lat od usunięcia katolickiej Mszy św. i owoce widać jak na dłoni: apostazja, obojętność religijna, samobójstwa, brak sensu życia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9 Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może całe życie żyliśmy w błędzie. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/ Kto i gdzie usunął msze św.? Nie rozumiem.
K
katolik
28 lutego 2011, 09:57
Wystarczyło 40 lat od usunięcia katolickiej Mszy św. i owoce widać jak na dłoni: apostazja, obojętność religijna, samobójstwa, brak sensu życia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-9 Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może całe życie żyliśmy w błędzie. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
E
Elinia
28 lutego 2011, 09:39
... Linia destrukcji w liturgii nie przebiega wcale na jej upolitycznieniu, bo to jest jakiś margines. Rzadki eksces. Linia destrukcji przebiega w niedbałości w jej sprawowaniu, w lekceważeniu, we wprowadzaniu profanum. Ale o tym wujek google milczy, bo wiodące potrale internetowe nie są zainteresowane prawdziwymi problemami, ani zabieganiem o prawdziwą, głęboką religijność. One są zainteresowane jątrzeniem. ... tutaj, to jest prawdziwa destrukcja: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded">yer_em<x>bedded">http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded</a> Ciarki mi po plecach przeszły, gdy spojrzałam na ten filmik... Coś przerażającego, że ksiadz się na to zgodził, plątał się gdzieś tam  w tle ogłuszajacego hałasu i kolorowych świateł...   
28 lutego 2011, 09:15
 Ja też nie miałem jak dotąd okazji spotkać z polityką podczas mszy świętej. Jest inna sprawa, która przeszkadza mi bardzo: po przyjęciu Komunii chciałbym się w ciszy pomodlić bo to najlepszy czas na modlitwę ale się nie udaje bo nie ma na to nawet 30 sekund. Mój proboszcz (z doktoratem) przyznał mi rację, że ten czas jest ważny i potrzebny ale i tak dalej robi po swojemu.
28 lutego 2011, 08:59
@ mOcNA - zadziwiajaca jest Twoja retoryka. Najpierw wysnuwasz wniosek, ze problemu nie ma, bo Ty sie z tym nie spotkalas w Kosciele Proszę mi nie wmawiać, czegoś, czego nie twierdzę (ani nie napisałam). Nie napisałam, że problemu nie ma. Zwróciłam tylko uwagę na jego niewielką skalę. , pozniej, jak ktos podsyla linka, to nagle twierdzisz, ze jest marginalny. Ja nie wiem, czy jest marginalny czy nie , ale fakt faktem takei rzeczy sie zdarzaja... chyba nierzadko. wystarczy wpisac u ' wujka google'a; 'agitacja w kosciele'. Wujek google jest tu akurat tak samo rzetelny jak portale internetowe, które uwielbiają dokopać Kościołowi (gazeta.pl, onet itp). To był zresztą jeden z zarzutów stawianych przez moich przedmówców autorowi artykułu - że powiela antykościelny stereotyp. Linia destrukcji w liturgii nie przebiega wcale na jej upolitycznieniu, bo to jest jakiś margines. Rzadki eksces. Linia destrukcji przebiega w niedbałości w jej sprawowaniu, w lekceważeniu, we wprowadzaniu profanum. Ale o tym wujek google milczy, bo wiodące potrale internetowe nie są zainteresowane prawdziwymi problemami, ani zabieganiem o prawdziwą, głęboką religijność. One są zainteresowane jątrzeniem. Zajrzyj sobie tutaj, to jest prawdziwa destrukcja: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded">http://www.youtube.com/watch?v=hvyTyD8PZgQ&feature=pla<x>yer_em<x>bedded</a>
L
leszek
28 lutego 2011, 08:45
U mnie w parafii nie ma mówienia na kogo głosować. Ale jak już kiedyś pisałem, ze Mszy św. robi się płatne spoty wyborcze wskutek intencji mszalnych typu: 'msza św. w intencji XX - od osób pokładających w XX nadzieję'. Przy czym XX jest powszechnie znaną jedyną słuszną osobą startującą w wyborach. Tak samo w ogłoszeniach mszalnych przekazuje się informacje, że o godz. gg odbędzie się przedwyborcze spotkanie z osobą XX. Również stojący przed kościołem ministranci rozdają chyłkiem (wkładając je do różnych gazetek) ulotki wyborcze jedynie słusznego kandydata. A w gazetce parafialnej przedrukowuje się życiorys w/w jedynie słusznego kandydata. Nie zamierzam twierdzić że tak jest wszędzie, ale jeśli chodzi o moją parafię, to mają rację wszyscy krzykacze że odbywa się szkalowanie Kościoła, bo w mojej parafii nie mówi się na kogo głosować...
W
wanda
28 lutego 2011, 01:45
...Jezusa Ewangelii zastępuje się Jezusem Św.Faustyny.....-?
7
7TJYG
28 lutego 2011, 00:05
walenie ad personam... Dobrze, że nie kamieniami. Jest postęp :) Nie rób z siebie aż takiego męczennika :)
N
Nie,
27 lutego 2011, 23:46
walenie ad personam... Dobrze, że nie kamieniami. Jest postęp :)
7
7TJYG
27 lutego 2011, 23:08
autor tekstu taki młody? To go skarcić, bo śmie krytykować! "50-ciu" lat nie ma i zobaczył "Abrahama"? Proszę zauważyć, jak Mistrz w Ewangeliach "przegina" w krytyce swoim braci i sióstr w wierze - zwłaszcza tych na świeczniku. Na zdrowie oczywiście - ku opamiętaniu. Jasne, Dudycz nowym wcieleniem Chrystusa. Megalomania czy choroba?
T
To
27 lutego 2011, 22:48
autor tekstu taki młody? To go skarcić, bo śmie krytykować! "50-ciu" lat nie ma i zobaczył "Abrahama"? Proszę zauważyć, jak Mistrz w Ewangeliach "przegina" w krytyce swoim braci i sióstr w wierze - zwłaszcza tych na świeczniku. Na zdrowie oczywiście - ku opamiętaniu.
E
Elinia
27 lutego 2011, 22:44
.......... Czuję niepokój (ku czemu zmierzamy..), gdy siadają przede mną w ławkach ludzie, lub stoją i gadają ze sobą jak w parku, czy u cioci na imieniach tyle, że może odrobinę ciszej, a ja wysilam się, żeby tego nie słyszeć, a jeśli to możliwe zmieniam miejsce na inne (oczywiście mogę brać jako ćwieczenie; skupiania się, cierpliwości etc.) Niepokojąco coraz częściej mi się to przytrafia - brak poczucia Sacrum i sacunku dla tych, którzy przyszli się spotkać z Panem.. Trzeba opierniczyć albo przejść bliżej ołtarza :) ...jeśli to możliwe przechodzę, co napisałam. A kościół jest miejscem Sacrum, nie po to przychodzę, by innych pouczać i kolejnym osobom przeszkadzać... Tym bardziej, że znając z obserwacji zachowania się wielu w życiu codzennym (autobusy, kolejki itp), to zaraz dostałoby mi sie po głowie, a może i małe zamieszanie powstałoby i to ja byłabym czarna owcą ... Cierpliwoscią mądrą wiecej można, chyba, że wolimy kultuwowac i ekskalować, naganne cechy, jako skarb ;-) :-)
S
Sic
27 lutego 2011, 22:15
Jak to jest, chodzę na Mszę w różne miejsca, na wsi, w mieście, na wakajach w ciagu roku, w niedziele, w dni poszednie... Msza Święta jest częścią mojego życia. I ani razu. Ani nawet jeden raz... nie słyszałam agitki wyborczej. Mam takie szczęście, czy autor powyższego artykułu ma takiego pecha? Wydawało mi się bowiem, że nieszczęściem jakości liturgii jest po prostu niedbałość w jej odprawianiu. Źle dobrana, nieliturgiczna muzyka, poprzekładane akcenty, czyli ogłoszenia parafialne królujące nad czytaniami i homilią, dzieci traktujące światynię jak wielki plac zabaw, niestosowne stroje parafian, ksiadz ucinający sobie pogawędki w czasie zbierania na tacę, dziwaczne dekoracje ołtarza, itd. Te zjawiska spotykam nagminnie. A pouczeń na kogo głosować, czy też która partia jest dobra - nigdy.
E
Elinia
27 lutego 2011, 22:11
P.S. uważam, że przytoczone wcześniej przez osobę, która wkrótce ma zostać księdzem słów św. Ingnacego o wewnętrznym  przygotowaniu się kapłana przed mszą, czyli modlitwa o czystą intencję, ..aby wszystkie moje myśli, uczucia, pragnienia były skierowane ku wiekszej chwale Boskiego Majestatu, a  rozpoczynajac modlitwę zastanów się do kogo idiesz  i po co... Każdy z nas powinien  przygotować się...
:
:)
27 lutego 2011, 22:06
Pokusa upolityczniania religii albo równiez "sakralizowania" polityki jest stara jak świat. To, że księża uciekają się do tego tu i ówdzie w Polsce, nie ulega wątpliwości. I jest godne nagany. Największą ironią jest jednak to, że instrumentalne traktowanie religii, którą chrześcijaństwo tak naprawdę nie jest, to domena często krytykowanych także przez duchowieństwo liberalnych koncepcji politycznych. Na przykład, Thomas Hobbes uważał, że religia jest w sumie pożyteczna, bo trzyma lud w karności i uczy dyscypliny, posłuszeństwa, (choć nic więcej w niej nie ma). Zygmunt Baumann uważa, że jest ona wytworem ludzkiego lęku, to znaczy, czymś co łagodzi naszą niepewność i trwogę przed jutrem. Potrzebujemy Boga, państwa, radia, grupy, wspólnoty, żeby oswoić w sobie ten lęk. Czasem mam wrażenie, że te "niechrześcijańskie" koncepcje religii wkradają się do chrześcijaństwa, chociaż o tym nie wiemy. W tym sensie artykuł jest godny zauważenia, bo uwypukla te tendencje, brak rozeznania, działanie pod wpływem naturalnych impulsów. Ale zgodzę się z niektórymi przedmówcami, że nie spotykamy się z tym we wszystkich parafiach. Zresztą, jak to zbadać? Trzeba by objechać wszystkie parafiie i posłuchać kazań. Czuję niepokój (ku czemu zmierzamy..), gdy siadają przede mną w ławkach ludzie, lub stoją i gadają ze sobą jak w parku, czy u cioci na imieniach tyle, że może odrobinę ciszej, a ja wysilam się, żeby tego nie słyszeć, a jeśli to możliwe zmieniam miejsce na inne (oczywiście mogę brać jako ćwieczenie; skupiania się, cierpliwości etc.) Niepokojąco coraz częściej mi się to przytrafia - brak poczucia Sacrum i sacunku dla tych, którzy przyszli się spotkać z Panem.. Trzeba opierniczyć albo przejść bliżej ołtarza :)
7
7TJYG
27 lutego 2011, 21:49
W zasadzie myslałem o autorze artykułu :) To bez znaczenia kogo miałeś na myśli. Użycie słów "typ umysłowości" charakteryzuje przede wszystkim Ciebie. Widzisz, jak się coś publikuje, w dodatku tym tonem, trzeba się liczyć z ewentualnym i nieuniknionym osądem ze strony czytelników. I z tym, że ktoś urazi twoją 20- czy 40- letnią dumę. Co gorsza, będzie miał do tego prawo.
E
Elinia
27 lutego 2011, 21:48
Pokusa upolityczniania religii albo równiez "sakralizowania" polityki jest stara jak świat. To, że księża uciekają się do tego tu i ówdzie w Polsce, nie ulega wątpliwości. I jest godne nagany. Największą ironią jest jednak to, że instrumentalne traktowanie religii, którą chrześcijaństwo tak naprawdę nie jest, to domena często krytykowanych także przez duchowieństwo liberalnych koncepcji politycznych. Na przykład, Thomas Hobbes uważał, że religia jest w sumie pożyteczna, bo trzyma lud w karności i uczy dyscypliny, posłuszeństwa, (choć nic więcej w niej nie ma). Zygmunt Baumann uważa, że jest ona wytworem ludzkiego lęku, to znaczy, czymś co łagodzi naszą niepewność i trwogę przed jutrem. Potrzebujemy Boga, państwa, radia, grupy, wspólnoty, żeby oswoić w sobie ten lęk. Czasem mam wrażenie, że te "niechrześcijańskie" koncepcje religii wkradają się do chrześcijaństwa, chociaż o tym nie wiemy. W tym sensie artykuł jest godny zauważenia, bo uwypukla te tendencje, brak rozeznania, działanie pod wpływem naturalnych impulsów. Ale zgodzę się z niektórymi przedmówcami, że nie spotykamy się z tym we wszystkich parafiach. Zresztą, jak to zbadać? Trzeba by objechać wszystkie parafiie i posłuchać kazań. Czuję niepokój (ku czemu zmierzamy..), gdy siadają przede mną  w ławkach ludzie, lub stoją i gadają ze sobą jak w parku, czy u cioci na imieniach tyle, że może odrobinę ciszej, a ja wysilam się, żeby tego nie słyszeć,  a jeśli to możliwe zmieniam miejsce na inne (oczywiście mogę brać  jako ćwieczenie; skupiania się, cierpliwości etc.)  Niepokojąco coraz częściej mi się to przytrafia - brak poczucia Sacrum i sacunku dla tych, którzy przyszli się spotkać z Panem.. 
8
8WYMG
27 lutego 2011, 21:41
Powiem szczerze, że z problemem to zaznaczonym czyli upolitycznieniem księzy i przez to liturgii - nigdy osobiście sie nie spotkałem. A pochodzę z dość niedużej parafii - niecale 5 tys. a dokładnie z Lasowic :) i współczuję naprawdę tym którzy się z takimi zjawiskami stykają. Niewazne skąd, ważne, czy Dudycz był tam na przeszpiegach.
K
kemot
27 lutego 2011, 21:38
W zasadzie myslałem o autorze artykułu :)  To bez znaczenia kogo miałeś na myśli. Użycie słów "typ umysłowości" charakteryzuje przede wszystkim Ciebie.
K
kemot
27 lutego 2011, 21:34
Do "kemot"- zrozumiałam i to bardzo dobrze, i stąd moja troska o zrozumienie tego, co istotne, a nie ciągłe szukanie winy u innych - tylko nie u siebie... pozdrawiam Alicjo, mimo wszystko nie zrozumiałaś tego, co chciałem powiedzieć. Możliwe, że po prostu nie wypowiedziałem się w sposób czytelny. Powiem zatem tylko tyle, że perfidne odzieranie Mszy z sacrum, o którym pisze autor artykułu może wpłynąć negattywnie na uczestników tego spotkania z Bogiem a jeśli powtarza się to cyklicznie to sama sobie dopowiedz...
7
7TJYG
27 lutego 2011, 21:29
A dwudzistoparoletni publicyści z Bożej łaski niech się nie mądrzą i nie dyktują księżom, co mają robić. Do mnie pijesz? Pomyliłeś sie o 20 lat. Ale nie co do typu umysłowości. Dziękuję bracie za Twoją przepełnioną chrześcijańską miłością wypowiedź. Przyjmuję ją z pokorą i staram się nie zastanawiać kto jest dla Ciebie wzorem godnym naśladowania. Mimo wszystko mam nadzieję, że kochasz Chrystusa. W zasadzie myslałem o autorze artykułu :) Ale skoro odnalazłeś siebie w moich słowach... Troche mniej przwrażliwienia na własnym punkcie :)
K
kemot
27 lutego 2011, 21:25
A dwudzistoparoletni publicyści z Bożej łaski niech się nie mądrzą i nie dyktują księżom, co mają robić. Do mnie pijesz? Pomyliłeś sie o 20 lat. Ale nie co do typu umysłowości. Dziękuję bracie za Twoją przepełnioną chrześcijańską miłością wypowiedź. Przyjmuję ją z pokorą i staram się nie zastanawiać kto jest dla Ciebie wzorem godnym naśladowania. Mimo wszystko mam nadzieję, że kochasz Chrystusa.
Piotr
27 lutego 2011, 21:21
Powiem szczerze, że z problemem to zaznaczonym czyli upolitycznieniem księzy i przez to liturgii - nigdy osobiście sie nie spotkałem. A pochodzę z dość niedużej parafii - niecale 5 tys. a dokładnie z Lasowic :) i współczuję naprawdę tym którzy się z takimi zjawiskami stykają.
A
Alicja
27 lutego 2011, 21:19
Do "kemot"- zrozumiałam i to bardzo dobrze, i stąd moja troska o zrozumienie tego, co istotne, a nie ciągłe szukanie winy u innych - tylko nie u siebie... pozdrawiam
N
Nisa
27 lutego 2011, 21:18
 "Dobra, dobra. A teraz może coś bardziej merytorycznie?" - miniax - Proszę bardzo: "Źródłem naszego apostolstwa jest Chrystus posłany przez Ojca, jest więc oczywiste, że skuteczność apostolstwa zależy od naszego żywego zjednoczenia z Chrystusem (por. J 15,5; Sobór Watykański II, dekret Apostolicam actuositatem, 4). Stosownie do naszego stanu duchownego czy świeckiego, wymagań czasów i darów Ducha Świętego apostolstwo przyjmuje bardzo zróżnicowane formy. Zawsze jednak miłość, czerpana przede wszystkim z Eucharystii, «jest jakby duszą całego apostolstwa» (Sobór Watykański II, dekret Apostolicam actuositatem, 3). Eucharystia jest «źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego» (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 11..)  Autorowi przydałoby się też takie spojrzenie, jakie przedstawiła niżej Alicja: "Ja idę na spotkanie z Chrystusem i nieudolność kapłana nie przeszkadza łasce Bożej". Niech się nie martwi, że Eucharystię "zepsuje" słabszy kapłan lub jakaś liturgiczna wstawka z życia wzięta, nawet polityczna, czy prywatna. Jeśli pan Jarosław Dudycz chce pouczać w Kościele, to niech sam najpierw dostrzeże czym jest Eucharysta i KTO tam gra "pierwsze skrzypce", jak zauważył BS_LEx. A opinii  poszuka u bardziej wiarygodnych autorytetów, niż tych co wystapili z kaplaństwa. Pozdrawiam Nisa
7
7TJYG
27 lutego 2011, 21:18
A dwudzistoparoletni publicyści z Bożej łaski niech się nie mądrzą i nie dyktują księżom, co mają robić. Do mnie pijesz? Pomyliłeś sie o 20 lat. Ale nie co do typu umysłowości.
K
kemot
27 lutego 2011, 21:12
A dwudzistoparoletni publicyści z Bożej łaski niech się nie mądrzą i nie dyktują księżom, co mają robić. Do mnie pijesz? Pomyliłeś sie o 20 lat. 
7
7TJYG
27 lutego 2011, 21:00
Księża powinni oceniać polityków i publicznie nawoływać do ich sumień aby nie szkodzili bliźnim i nie siali zgorszenia. Księża powinni przede wszystkim głosić Ewangelię. Nie są w stanie nawet najbardziej płomiennymi kazaniami wyeliminować zła z życia politycznego i społecznego. Każdy powinien robić to, do czego został powołany. Wrednych polityków niech zwalczają politycy chrześcijanie. Wrednych dziennikarzy - dziennikarze chrześcijanie. A księża niech głoszą Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym. A dwudzistoparoletni publicyści z Bożej łaski niech się nie mądrzą i nie dyktują księżom, co mają robić.
K
kemot
27 lutego 2011, 20:52
Księża powinni oceniać polityków i publicznie nawoływać do ich sumień aby nie szkodzili bliźnim i nie siali zgorszenia.  Księża powinni przede wszystkim głosić Ewangelię. Nie są w stanie nawet najbardziej płomiennymi kazaniami wyeliminować zła z życia politycznego i społecznego. Każdy powinien robić to, do czego został powołany. Wrednych polityków niech zwalczają politycy chrześcijanie. Wrednych dziennikarzy - dziennikarze chrześcijanie. A księża niech głoszą Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym. 
MB
moherowy beret
27 lutego 2011, 20:50
Pan Jezus w ogóle nie zajmował się polityką, poza jednym zdaniem: "Oddajcie Cezarowi co cesarskie, a Bogu co boskie". Hierarchia w Polsce się przyzwyczaiła do bycia "przewodnia siłą narodu", co po części jest zrozumiałe: zabory, wojny, komunizm. Ale czasy jednak trochę się zmieniły, a w głowach niewiele. Ciągle ten sam model. Trzeba za ludzi decydować, co mają robić .To tylko świadczy o poziomie katolicyzmu
A
a.l.
27 lutego 2011, 20:47
Dziękuję księżom, którzy nie unikają poruszania tematów ze współczesnego życia, a składa się na nie także i polityka, ponieważ WSZYSTKO, absolutnie WSZYSTKO co się dzieje, każdy element naszego świata, można odnieść do Ewangelii i zawartego w niej 2000 lat temu systemu wartości. Kto ma większe prawo niż kapłani, by interpretować je w Duchu Prawdy.
K
kemot
27 lutego 2011, 20:45
 A przynajmniej również gdzie indziej. Cenna uwaga. Z naciskiem na "również"
M
Marek
27 lutego 2011, 20:44
Te sprawy, które wymieniłeś oczywiście mają wiele wspólnego i sam chętnie posłuchałbym i często słyszę kazań poruszajacych te tematy. Jeśli jednak miałbym słuchać o zdradzie interesów narodowych, zaprzaństwie i łże-elitach to miałbym już wątpliwości, czy to aby głoszenie Słowa Bożego. To dobrze, że jednak wbrew poprzedniemu komentarzowi uznajesz te sprawy za związane ze Słowem Bożym. A zdrada i działanie na szkodę własnemu narodowi dla włąsnych egoistycznych korzyście też jak najbardziej dotyka nauczania Kościoła. Księża powinni oceniać polityków i publicznie nawoływać do ich sumień aby nie szkodzili bliźnim i nie siali zgorszenia. Oczywiście to nie równa się szkodliwemu, niepotrzebnemu ale jednak marginalnemu nawoływaniu do głosowania na konkretną partię. Czyż jednak troska o los Ojczyzny nie jest troską o bliźnich? 
M
Marek
27 lutego 2011, 20:39
 Chciałbym się autora zapytać skąd się bierze w takim razie słabość Kościoła w innych państwach? Co sprawiło że został napisany przez teologów w niemczech list który kwestionuje nauczanie Kościoła, a reakcja jest co najmniej niemrawa? Czy tam w tych innych państwach też ta "okropna" bogoojczyźniana narzuta niszczy liturgie? Nie? To może jednak warto poszukać gdzie indziej źródła negatywnych zjawisk które dotykają nie tylko nasz Kościół. A przynajmniej również gdzie indziej. 
K
kemot
27 lutego 2011, 20:38
Więc sprawy aborcji in vitro antykoncepcji rozwodów itd itp nie mają nic wspólnego z prawdami wiary i Pismem Świętym?  [/quote Te sprawy, które wymieniłeś oczywiście mają wiele wspólnego i sam chętnie posłuchałbym i często słyszę kazań poruszajacych te tematy.  Jeśli jednak miałbym słuchać o zdradzie interesów narodowych, zaprzaństwie i łże-elitach to miałbym już wątpliwości, czy to aby głoszenie Słowa Bożego.
K
kemot
27 lutego 2011, 20:34
To przykre jeśli w tych kategoriach oceniamy Mszę świętą i czas jaki jej poświęcamy. Wydaje mi się, że to zależy od naszego zaangażowania duchowego. Nie zrozumiałaś. Szkoda.
M
Marek
27 lutego 2011, 20:33
Może lepiej, jeśli ksiądz wyjaśniałby prawdy wiary i Pismo Święte. Jak zauważył Autor, chodzi o to, że właśnie w ten sposób liturgię odziera się z sacrum. Ah! Więc sprawy aborcji in vitro antykoncepcji rozwodów itd itp nie mają nic wspólnego z prawdami wiary i Pismem Świętym? Pewnie to tylko jakieś wydumane poglądy polityczne? Co Pan też opowiada. Przecież te sprawy to są konkretne rzeczy w naszym życiu wynikające z nauki Chrystusa! Czy ksiądz ma mówić tylko o jakichś abstrakcyjnych rzeczach zupełnie nieprzystających do świata w którym żyjemy?! W jaki sposób narusza sacrum objaśnianie jak Pismo Święte i słowa Chrystusa mają się do naszego życia? No jak?! 
H
HXLN3
27 lutego 2011, 20:32
Dobrze, że deon zdumiewa nieustannie. Przynajmniej jakieś rozsądne głosy się tutaj słyszy. Sam ten komentarz jest dobitnym świadectwem, jak bardzo patrzy się na Kościół i liturgiię przez pryzmat polityki. Co PO czy PiS ma z tym wspólnego? A że w niektórych diecezjach i parafiach księża sprzymierzyli się z PiSem, to akurat prawda. Moja ciotka mówiła mi, jak to w jej parafii, ksiądz przed wyborami prezydenckimi, wołał, aby głosować tylko na Jarosława Kaczyńskiego, podczas kazania. Takich przypadków było sporo. Bo ten artykuł jest cały pośrednio poswięcony polityce. Autor wyciera sobie twarz swoim rzekomym zatroskaniem o liturgię, apelując o nieporuszanie sprawy Smoleńska jak gdyby nie wolno było się modlić podczas Mszy za zmarłych, i zmyśla przykłady politykowania księży na Mszy, niczym baba, której nagadali w maglu. Moja ciotka tez czasem coś donosi, ale zanim to powtórzę, sprawdzam, czy jest prawdą. Za dużo bezczelności jak na ten wiek, za mało pokory. Dziwię się, że pana publikują w katolickich mediach.
A
Alicja
27 lutego 2011, 20:27
  "Msza będzie ważna ale czas zmarnowany." To przykre jeśli w tych kategoriach oceniamy Mszę świętą i czas jaki jej poświęcamy. Wydaje mi się, że to zależy od naszego zaangażowania duchowego. Ja idę na spotkanie z Chrystusem i nieudolność kapłana nie przeszkadza łasce Bożej i nie powinna przeszkadzać mnie - tego się trzeba uczyć, a tym smym pogłębiać sens ofiary Chrystusa w naszym życiu - konkretnie, a nie ciągle zasłaniać się brakiem przygotowania kapłana. Ciekawe, co my robimy w tym kierunku, aby ten czas był właściwie przeżyty? 
C
chrześcijanin
27 lutego 2011, 20:16
Dobrze, że deon zdumiewa nieustannie. Przynajmniej jakieś rozsądne głosy się tutaj słyszy. Sam ten komentarz jest dobitnym świadectwem, jak bardzo patrzy się na Kościół i liturgiię przez pryzmat polityki. Co PO czy PiS ma z tym wspólnego? A że w niektórych diecezjach i parafiach księża sprzymierzyli się z PiSem, to akurat prawda. Moja ciotka mówiła mi, jak to w jej parafii, ksiądz przed wyborami prezydenckimi, wołał, aby głosować tylko na Jarosława Kaczyńskiego, podczas kazania. Takich przypadków było sporo.
DZ
deon zdumiewa nieustannie
27 lutego 2011, 20:08
Niejaki Pan Dudycz wyolbrzymia upolitycznienie Koscioła w Polsce i polskiej liturgii. Bywam na niedzielnych Mszach św. w przeróżnych parafiach, zarówno miejskich, jak i w zabytkowych wiejskich kościółkach, i dotąd nie zauważyłam zjawiska, wokól którego pan Dudycz osnuł tyle tekstu. Tak młody człowiek nie ma też żadnych podstaw, żeby w oparciu o swoje jednorazowe obserwacje, wyznaczać zadania księżom i wzywać ich do nauczenia się odprawiania Mszy(!). To sie po prostu nie godzi. Cały artykuł jest naginaniem słusznej skądinąd potrzeby uszanowania liturgii, do poglądów politycznych pana Dudycza. Otóż liturgia jest ważna, ale nie jest ona na usługach żadnej formacji politycznej, PO również nie.
Bogusław Płoszajczak
27 lutego 2011, 20:04
Pisane tek jakby efekt liturgii był wyłącznie funkcją umiejetnosci celebransa, mnisitrantów, kaznodziei.... Tam jest jeszcze Pan Bóg i to On gra "pierwsze skrzypce"! To Jego ofiara na krzyżu nadaje mszy sens a nie piękna oprawa!
M
minimax
27 lutego 2011, 19:48
Tekst beznadziejnie jednoznaczny. Kompozycja naiwna, jakiś placzliwy list, który uwierzytelnia wprowadzane przez autora tezy. Ten list księdza, może nawet sam ułożył, a jeśli prawdziwy, to rzeczywiście najlepsza osnowa tego co chciał przekazać, aby ZOSTAŁO ZAPAMIĘTANE, a mianowicie: liturgia katolicka = pogański spęd. Jeśli mu się to udało; - to inni to podchwycą, gratulacje :( Przedstawia na końcu SWOJĄ wielką troskę o KK.. Jego autorytetem słuszności jest pan Tadeusz Bartoś, były dominikanin. Opiera się także na własnym doświadczeniu.. Baardzo ubogie to doświadczenie, gdy tylko takie. I nie musi podkreślać z takim pietyzmem tej odpowiedzialność za to co napisał. Bo każdy kiedyś i tak, czy tak, odpowie za swoje słowa. Nisa Dobra, dobra. A teraz może coś bardziej merytorycznie? No chyba że Ty też jesteś z tych którzy na Mszy celebrują ofiarę smoleńską sp. Lecha K. a nie tą złożoną na krzyżu przez Kogoś (tak tak! Był Taki!) znacznie większego... 
K
kemot
27 lutego 2011, 19:42
tak jakby ważność Mszy świętej zależała od kondycji księdza, który ją sprawuje, a tym bardziej od tego, jak się do niej przygotuje. To nie chodzi o ważność, czy nieważność Mszy. Chodzi o to, że niedzielne spotkanie wspólnoty wierzącym powinno być poświęcone Bogu i umacnianiu naszej wiary. Jeśli ksiądz się nie przygotuje lub przygotuje się źle to nie wyniesiemy z tego spotkania tego po co tam idziemy i nie oddamy chwały Bogu tylko komuś innemu. Msza będzie ważna ale czas zmarnowany. 
M
minimax
27 lutego 2011, 19:41
Czy nie wolno im wyjaśniać sprawy in vitro , antykoncepcji, homoseksualizmu, obrony rodziny, rozwodów, aborcji, eutanazji, co jest a co nie jest zgodne z nauką Kościoła? Przecież wszystkie te sprawy są tematami sporów politycznych.    Może lepiej, jeśli ksiądz wyjaśniałby prawdy wiary i Pismo Święte. Jak zauważył Autor, chodzi o to, że właśnie w ten sposób liturgię odziera się z sacrum. Jeden list, przypadkowego księdza o którym nic nie wiemy – może go denerwują poglądy proboszcza , bo sam by chętnie inne propagował- ma służyć za tak kategoryczne uogólnienia? O - coś typowego dla nie-wykształciucha. Jemu w głowie się nie mieści, że ksiądz może nie chcieć propagować na Mszy ŻADNYCH poglądów politycznych, a tylko Dobrą Nowinę... 
NW
nareszcie wiem!
27 lutego 2011, 19:32
Za kim agituje Duch Święty - za PO. Dotąd żyłam w nieświadomości... To nie dotyczy tylko liturgii. Na spotkaniach kręgu DK nasz ksiądz moderator, podczas dzielenia się życiem, ubolewa na PO (...) Potrzeba nam modlitwy o ducha chrystusowego w Kościele w Polsce. Tylko Duch Święty może tu coś zmienić, bo żadną argumentacją się nie trafi.
A
Alicja
27 lutego 2011, 19:27
Powiem szczerze, że jestem zdegustowana tym artykułem, tak jakby ważność Mszy świętej zależała od kondycji księdza, który ją sprawuje, a tym bardziej od tego, jak się do niej przygotuje. Wydaje mi się, że osądzanie Kościoła w Polsce z perspektywy patriotyzmu jest niesprawiedliwe. Spotkanie z Bogiem wiąże się z tym, co przeżywamy, w każdym kraju europejskim, czy gdziekolwiek indziej, ludzie wierzący mają prawo do tworzenia wspólnoty według własnej kultury, zwyczjów i odczuć, co wcale nie koliduje z mszałem. Takie użalanie się nad sobą, jak czyni ten kapłan, po pierwsze jest infantylne, a po drugie brzmi jak usprwiedliwienie, że nic nie może zrobić. Wydaje mi się to mało prawdopodobne i ta licytacja, jak jest w którym kościele, świadczy o naszym podejściu do Eucharystii. A tak w ogóle to zgadzam się z Arturem, artykuł jak z onetu... to smutne
K
katolik
27 lutego 2011, 19:21
I po co wybudowano w Polsce tyle wspaniałych kościołów???
K
Kościelny
27 lutego 2011, 19:03
To nie dotyczy tylko liturgii. Na spotkaniach kręgu DK nasz ksiądz moderator, podczas dzielenia się życiem, ubolewa na żydomasonerię w szeregach od PO począwszy na episkopacie i kardynałach skończywszy (jeszcze nie tknął papieża, ciekawe jak długo...) na wyprzedaż Polski, "zagraniczny kapitał", itp. itd. i agituje za kanapową partyjką o skrajnie NDckiej prowieniencji. Z drugiej strony, to człowiek o gruntownym wykształceniu i głębokiej duchowości, którego szczerze podziwiam i do którego czuję dużą sympatię.  Potrzeba nam modlitwy o ducha chrystusowego w Kościele w Polsce. Tylko Duch Święty może tu coś zmienić, bo żadną argumentacją się nie trafi. Kto przeciwko nam ten zdrajca...
K
kemot
27 lutego 2011, 18:57
Największą ironią jest jednak to, że instrumentalne traktowanie religii, którą chrześcijaństwo tak naprawdę nie jest, ... Ojcze Dariuszu, bardzo celny komentarz ale ja wyłowiłem z niego ten pogrubiony fragment zdania. Pamiętam, gdy pierwszy raz przeczytałem podobne słowa, że "Chrystus nie przyszedł na ziemię, by założyć nową religię ale, żeby każdemu człowiekowi ofiarować komunię w Bogu" byłem szczerze zaskoczony. Szkoda, że nie wszyscy chrześcijanie to uznają i traktują chrześcijaństwo właśnie jako TYLKO religię.
D
dev
27 lutego 2011, 18:42
Myślę, że niektórzy mają tutaj problem ze zrozumieniem tego tekstu. Autorowi nie można odmówić troski o to, co w Kościele jest najważniejsze, samo sedno, sacrum. Jako teolog odważnie i głośno sprzeciwia się brukaniu tego sacrum przez instrumentalne posługiwanie się nim do osiągnięcia doraźnych, zupełnie doczesnych celów - dla jednych będzie to korzyść czysto polityczna, dla innych psychologiczna, polegająca na osiągnięciu błogiego przekonania, że są dobrymi katolikami, wiedzą najlepiej jak żyć i mogą, patrząc na innych z góry, pouczać ich co dobre, a co złe. Trzeba mieć dużo wrażliwości, żeby to dostrzec i dużo odwagi, żeby o tym głośno mówić.
K
kemot
27 lutego 2011, 18:36
Pan Bóg obdarzył mnie łaską sakramentu kapłaństwa. Ten artykuł jest dla mnie rachunkiem sumienia i popieram go całkowicie. Serdecznie dziękuję za ten komentarz. Niech księdza błogosławi nasz Pan Jezus Chrystus. :-)
27 lutego 2011, 18:11
@A Ja akurat mam szczęście do parafii, w których przedstawione nadużycia nie mają miejsce - zresztą, na Śląsku sytuacja w ogóle wydaje się wyglądać inaczej niż w innych regionach. Z którego seminarium jesteś? Mam nadzieję, że nie z diecezji katowickiej. Bardzo nie lubię kiedy muszę być na mszy w pewnym kościele w tej diecezji, bo takiego niedbalstwa w podejściu do mszy (od oprawy muzycznej zaczynajac, a na kazaniach kończąc) nie zdarza mi się spotykać w innych miejscach. A co takiego strasznego się tam dzieje? Jeśli się powiedziało A, należy powiedzieć też B. I mniej krytykanctwa radzę, a życie stanie się jaśniejsze.
N
Nisa
27 lutego 2011, 17:48
 Tekst beznadziejnie jednoznaczny. Kompozycja naiwna, jakiś placzliwy list, który uwierzytelnia wprowadzane przez autora tezy. Ten list księdza, może nawet sam ułożył, a jeśli prawdziwy, to rzeczywiście najlepsza osnowa tego co chciał przekazać, aby ZOSTAŁO ZAPAMIĘTANE, a mianowicie: liturgia katolicka = pogański spęd. Jeśli mu się to udało; - to inni to podchwycą, gratulacje :( Przedstawia na końcu SWOJĄ wielką troskę o KK.. Jego autorytetem słuszności jest pan Tadeusz Bartoś, były dominikanin. Opiera się także na własnym doświadczeniu.. Baardzo ubogie to doświadczenie, gdy tylko takie. I nie musi podkreślać z takim pietyzmem tej odpowiedzialność za to co napisał. Bo każdy kiedyś i tak, czy tak, odpowie za swoje słowa.  Nisa
P
Poznaniak
27 lutego 2011, 17:28
Pokusa upolityczniania religii albo równiez "sakralizowania" polityki jest stara jak świat. To, że księża uciekają się do tego tu i ówdzie w Polsce, nie ulega wątpliwości. I jest godne nagany. Największą ironią jest jednak to, że instrumentalne traktowanie religii, którą chrześcijaństwo tak naprawdę nie jest, to domena często krytykowanych także przez duchowieństwo liberalnych koncepcji politycznych. Na przykład, Thomas Hobbes uważał, że religia jest w sumie pożyteczna, bo trzyma lud w karności i uczy dyscypliny, posłuszeństwa, (choć nic więcej w niej nie ma). Zygmunt Baumann uważa, że jest ona wytworem ludzkiego lęku, to znaczy, czymś co łagodzi naszą niepewność i trwogę przed jutrem. Potrzebujemy Boga, państwa, radia, grupy, wspólnoty, żeby oswoić w sobie ten lęk. Czasem mam wrażenie, że te "niechrześcijańskie" koncepcje religii wkradają się do chrześcijaństwa, chociaż o tym nie wiemy. W tym sensie artykuł jest godny zauważenia, bo uwypukla te tendencje, brak rozeznania, działanie pod wpływem naturalnych impulsów. Ale zgodzę się z niektórymi przedmówcami, że nie spotykamy się z tym we wszystkich parafiach. Zresztą, jak to zbadać? Trzeba by objechać wszystkie parafiie i posłuchać kazań. Aniu u SJ ani u OP ani nawet u Salezjan nie spotykam się z politykowaniem w homiliach. O czym donoszę uprzejmie z ND-ckiego tradycyjnie Poznania.
K
katolik
27 lutego 2011, 16:43
Pan Jezus nazwał to Ohydą spustoszenia. Pan Jezus mylić się nie może.
WD
Wojtek Duda
27 lutego 2011, 16:19
Pokusa upolityczniania religii albo równiez "sakralizowania" polityki jest stara jak świat. To, że księża uciekają się do tego tu i ówdzie w Polsce, nie ulega wątpliwości. I jest godne nagany. (...)   Zresztą, jak to zbadać? Trzeba by objechać wszystkie parafiie i posłuchać kazań. Zgadzam sie z o.Dariuszem SJ . BTW: koncem zeszlego tygodnia dotarla do mnie najnowsza pozycja Chrisa Lowneya ;), mam nadzieje, ze wkrotce znajde czas na lekture.
WD
Wojtek Duda
27 lutego 2011, 16:11
@ mOcNA - zadziwiajaca jest Twoja retoryka. Najpierw wysnuwasz wniosek, ze problemu nie ma, bo Ty sie z tym nie spotkalas w Kosciele, pozniej, jak ktos podsyla linka, to nagle twierdzisz, ze jest marginalny. Ja nie wiem, czy jest marginalny czy nie , ale fakt faktem takei rzeczy sie  zdarzaja... chyba nierzadko. wystarczy wpisac   u ' wujka google'a;  'agitacja w kosciele'. @JurekS - A co znowu masz do naczelnegoantykolejrzaRP - screening na NK wypadl negatywnie  ? Podziel, sie co sie nie podoba w osobie ksiedza - czyzby nie mial w 'ulubionych' RM :)  ?  @diakon ze Slaska - serdecznie pozdrawiam, tez jestem ze Slaska. W tych parafiach, do ktorych ja uczeszczam, rzeczywiscie sie nie spotkalem z czyms takim (glownie dekanat tyski).
N
nieprawdziwy
27 lutego 2011, 16:10
Zauważyłwem że jaka kolwiek forma krytyki Kościoła czy czegokolwiek co go dotyczy nawet bez cienia złej woli  spotyka się zaraz z atakiem i posądzeniem o niecne zamiary czy też inspiracje nie mówiąc już o tym że krytykują wrogowie Polski i Kościoła.Mnie natomiast wydaje się że wszystkim nam którzy przynależymy do Kościoła powinno zależeć na tym by był on jak najlepszy,żeby zmieniać to co być może jest złe.Nawet jeżeli ktoś poruszając jakiś problem zwyczajnie się myli to nie znaczy że nie robi tego z troski i jest wrogiem Kościoła .Czy chodzi o to byśmy byli Kościołem klakierów?
Dariusz Piórkowski SJ
27 lutego 2011, 16:06
Pokusa upolityczniania religii albo równiez "sakralizowania" polityki jest stara jak świat. To, że księża uciekają się do tego tu i ówdzie w Polsce, nie ulega wątpliwości. I jest godne nagany. Największą ironią jest jednak to, że instrumentalne traktowanie religii, którą chrześcijaństwo tak naprawdę nie jest, to domena często krytykowanych także przez duchowieństwo liberalnych koncepcji politycznych. Na przykład, Thomas Hobbes uważał, że religia jest w sumie pożyteczna, bo trzyma lud w karności i uczy dyscypliny, posłuszeństwa, (choć nic więcej w niej nie ma). Zygmunt Baumann uważa, że jest ona wytworem ludzkiego lęku, to znaczy, czymś co łagodzi naszą niepewność i trwogę przed jutrem. Potrzebujemy Boga, państwa, radia, grupy, wspólnoty, żeby oswoić w sobie ten lęk. Czasem mam wrażenie, że te "niechrześcijańskie" koncepcje religii wkradają się do chrześcijaństwa, chociaż o tym nie wiemy. W tym sensie artykuł jest godny zauważenia, bo uwypukla te tendencje, brak rozeznania, działanie pod wpływem naturalnych impulsów. Ale zgodzę się z niektórymi przedmówcami, że nie spotykamy się z tym we wszystkich parafiach. Zresztą, jak to zbadać? Trzeba by objechać wszystkie parafiie i posłuchać kazań.
DP
Daniel Pieczka
27 lutego 2011, 15:40
 Mocne słowa, chociaż wydaje mi się że sprawa jest nieco przerysowane, a uogólnienia nie są prawdziwe w każdym przypadku
DP
Daniel Pieczka
27 lutego 2011, 15:38
 a
A
amisan
27 lutego 2011, 15:06
Artykuł do bani - szkoda na niego czasu. Zgadam się z przedmówcami, autor na wstępie dobrze zaczął. Dalej nie było przykładów ale same ogólniki z których nic nie wynika, chociaż pewnie problem w niektórych parafiach istnieje (list księdza z zach. Polski).  Ja mam szczęście, że w moim mieście (6 kościołów) msza św. jest mszą św. Przyznam też ze nie słyaszałem aby jakoś specjalnie kapłani zmieniali charakter mszy św.  Oczywiście ogłoszenia parafialne zawierają dużą dozę lokalności ale o to w nich chodzi. Odnośnie nagrania, to uważam że ten wyjątek raczej potwierdza regułę.
Jurek
27 lutego 2011, 15:01
W przypadku księdza to rzeczywiście zasadne. szczególnie po tym co obejrzałem na nk. Chyba, że nastapiła zbieżność i imienia i nazwiska i profesji.
STANISŁAW SZCZEPANEK
27 lutego 2011, 14:30
Pan Bóg obdarzył mnie  łaską sakramentu kapłaństwa. Ten artykuł jest dla mnie rachunkiem sumienia i popieram go całkowicie. Jest także we mnie pokusa stania w centrum zainteresowania, zbierania aplauzu i uznania. Istnieje na to jedyne lekarstwo - jak pisze św. Ignacy - modlitwa o czystą intencję - "aby wszystkie moje myśli, uczucia i pragnienia były skierowane wyłącznie ku większej chwale Boskiego Majestatu" i regularny rachunek sumienia właśnie z tego. Św. Ignacy zachęca w innym miejscu "rozpoczynając modlitwę zastanów się, do kogo idziesz i po co". Pasuje to idealnie do rzeczywistości Mszy Świętej. Gdy rozpoczynam świadomie celebrację Męki, Śmieci i Zmartwychwstania Naszego Pana Jezusa Chrystusa, a nie spotkania towarzyskiego czy też politycznego, to niejako oczywistością staje się pokora, zachwyt a także lęk, wobec Rzeczywistości, która dokonuje się przede mną i z moim współudziałem. I chyba tutaj rozgrywa się problem - w braku skupienia przed Mszą Świętą i nieświadomości Misterium. Józef Ratzinger ostrzega - wspólnota nie celebrująca Misterium Paschalnego Jezusa Chrystusa jest skazana na zagładę.
T
tad
27 lutego 2011, 14:25
Przepraszam coś mi się poplątało i wziąłem autora tego tesktu za księdza. Przepraszam wszystkich księży. A czytelników Listu mi żal.
T
tad
27 lutego 2011, 14:15
Czemuż to ksiądz nie zająknął się nawet nad teologiem, który neguje Boskość Jezusa Chrystusa ? Chyba, że ksiądz uważa, że jest on ofiarą tych księży , którzy za dużo czasu poświęcają sprawom polityki. Ale chwileczkę, za dużo tzn. ile? Czy zamiast modlitw, czytań, Ewangelii, Ojcze Nasz, Komunii Św. przez te 40 minut do 1 godziny o niczym, innym nie mówią tylko o sprawach politycznych? Czy nie wolno im wyjaśniać sprawy in vitro , antykoncepcji, homoseksualizmu, obrony rodziny, rozwodów, aborcji, eutanazji, co jest a co nie jest zgodne z nauką Kościoła? Przecież wszystkie te sprawy są tematami sporów politycznych. Cytuje ksiądz osoby, które zrezygnowały ze stanu kapłańskiego – czy to naprawdę są najlepsze przykłady, a ich opinie najbardziej godne zaufania? Jeden list, przypadkowego księdza o którym nic nie wiemy – może go denerwują poglądy proboszcza , bo sam by chętnie inne propagował- ma służyć za tak kategoryczne uogólnienia? Czy to uczciwe? Każdy sobie może napisać co mu w duszy gra. Czy równie ochoczo popierał by ksiądz autora listu o całkowicie odmiennej treści? Proszę ? Nie ?! To proszę nie udawać obiektywnego. To robi większość wykształciuchów- giętcy w mowie aż tak , że każdą niedorzeczność potrafią sobie ( pół biedy) , ale i innym wmówić jako obiektywną prawdę.
T
tad
27 lutego 2011, 14:14
Bardzo mi się podobała część teoretyczna (czyli pierwsza) tego tekstu. Ale okazuje się, że najtrudniej Autorowi zobaczyć belkę we własnym oku. Otóż część praktyczna kompletnie wyświechtana , reprezentująca poglądy tych księży, którym się nie podoba , że w kościołach nie propaguje się poglądów z którymi sami się zgadzają , lecz takie z którymi żywo się nie zgadzają. Są tak samo , niekiedy i bardziej politycznie zaangażowania niż ci, których krytykują. Autor chyba nie zdaje sobie sprawy ( a może jednak zdaje sobie), że krytykuje Jana Pawła II, np.: Jego nieszpory na Krakowskich Błoniach, gdzie błagał , abyśmy nie stracili tego wielkiego dziedzictwa jakim jest Polska, ileż w Jego wystąpieniach było patriotyzmu, miłości do Ojczyzny, przykładów Bożej Opatrzności w odniesieniu do naszego narodu. W innych krajach wskazywał na obecność Boga w ich historii. Jeżeli mam wybierać kto ma rację , czy Autor który nie chce obecności historii, kultury i rzeczywistości w tym politycznej danego narody, czy Papież bez wahania wybieram Papieża. W moim mniemaniu szacunek i miłość Ojczyzny i rodaków w niczym nie przeszkadza w chwaleniu i wysławianiu Boga. Czyż nie mamy mu dziękować za obronę Częstochowy, Cud nad Wisłą? Czy woli ksiądz abyśmy nie wierzyli w pomoc Bożą? Tak potrafi ateista!
27 lutego 2011, 14:11
http://www.pardon.pl/artykul/13068/ksiadz_mowi_podczas_mszy_na_kogo_glosowac_wideo To dla tych którzy nie spotkali się z polityczną agitacją w kościele i uważają że właśnie takie posądzenia są politycznie inspirowane Przegięcie. Chodzi jednak o skalę problemu. Artykuł, który komentujemy nosi tytuł "destrukcja liturgii". To, co jest na tym smutnym filmie, to jest margines. A nadużycia liturgiczne, które deprecjonują liturgię, o których pisałam, są nagminne. To one są problemem, a nie jednostkowe przypadki księży wskazujących na kazaniu kandydatów wyborczych.
U
uczynny
27 lutego 2011, 14:02
 http://www.pardon.pl/artykul/13068/ksiadz_mowi_podczas_mszy_na_kogo_glosowac_wideo To dla tych którzy nie spotkali się z polityczną agitacją w kościele i uważają że właśnie takie posądzenia są politycznie inspirowane
C
Castle
27 lutego 2011, 13:03
Nie podaba mi sie ten artykuł. Uważam, ze jest mocno przestrzelony. Również doceniam walory uniwersalnej liturgii, dlatego zdarza mi się być na maszach łacińskich. Jednak w artykule widzę więcej polityki i świeckiego swiatopoglądu, niż troski o uniwersalny przekaz kościoła. Prostota i katolicyzm ludowy powinien imponować. Oczywiście politykowanie i pokazywanie ego musi być złe. Jednak ja jak i inni nigdy politykowania na mszy nie spotkałem. Czasem natomiast widzę dużo "ego" u"aktywnych" księży na mszach dla studentów, młodzieży i dzieci.  
A
A.
27 lutego 2011, 13:00
Ja akurat mam szczęście do parafii, w których przedstawione nadużycia nie mają miejsce - zresztą, na Śląsku sytuacja w ogóle wydaje się wyglądać inaczej niż w innych regionach. Z którego seminarium jesteś? Mam nadzieję, że nie z diecezji katowickiej. Bardzo nie lubię kiedy muszę być na mszy w pewnym kościele w tej diecezji, bo takiego niedbalstwa w podejściu do mszy (od oprawy muzycznej zaczynajac, a na kazaniach kończąc) nie zdarza mi się spotykać w innych miejscach.
Jurek
27 lutego 2011, 12:34
Mocna dobrze to ujęłaś. Ja też myslałem, że ten artykuł bedzie rzetelnym pochyleniem się nad niedostatkami w sprawowaniu mszy św. A u autor pojechał po wyswiechtanych już zarzutach ze środowisk, które najczeście ( o ile) bywają czasami w kosciele. Czy autor tych słów, trzydziestodwuletni ksiądz z zachodniej Polski, nie obrazuje rzeczywiście największego bólu polskiego Kościoła, największej jego traumy? Nie drogi autorze tego artykułu. To ne ma nic wspólnego z niby to największą traumą polskiego Kościoła. Ja podobnie jak m0cna miałem tę radość uczesniczyć w mszach w przeróżnych częściach i miejscach naszego kraju. Owszem mogłem dopatrzeć się czasami niedostatków, o których pisze m0cna, ale ani ksiądz, wierni czy cokolwiek innego nie było mi zawadą w spotkaniu z Chrystusem na Eucharystii.
K
kemot
27 lutego 2011, 12:34
 do życzliwego Znam dwóch wspaniałych proboszczów i Eucharystia w ich parafiach to jest to, czego oczekuję. Więc nie jest tak źle :)
Z
zyczliwy
27 lutego 2011, 12:25
Duży niesmak mimo że to prawda w wielu wypadkach... Krytykę Kościoła piszę się wszędzie, ale jakbyśmy mieli znaleźc coś wspaniałego to już gorzej...
K
kemot
27 lutego 2011, 12:11
- Politykowanie z ambony ma miejsce bardzo sporadycznie, owszem, nie można tego bagatelizować, ale też nie róbmy z tego powszechnego zjawiska... Całe szczęście, że nie jest to powszechne zjawisko. Ale co jeśli w konkretnej małomiasteczkowej lub wiejskiej parafii ksiądz pozwala sobie na tego ro? W skali kraju to może mały procent ale co mają zrobić parafianie takiego politycznie zaangażowanego proboszcza?
DZ
diakon ze Śląska
27 lutego 2011, 12:03
Jeden z autorów komentarzy napisał, że duchowieństwo diecezjalne milczy, dlatego też chciałbym zabrać głos. Nie jestem jeszcze kapłanem - jestem diakonem i przygotowuję się do święceń kapłańskich, obecnie przebywam na praktyce duszpasterskiej w pewnej parafii na Śląsku. Jeśli chodzi o artykuł, to uważam, że jest on odważną, mądrą analizą sytuacji Kościoła, a konkretnie liturgii w naszym kraju. Postulaty podnoszone przez autora są wartościowe, i zasadniczo się z nimi zgadzam. Ja akurat mam szczęście do parafii, w których przedstawione nadużycia nie mają miejsce - zresztą, na Śląsku sytuacja w ogóle wydaje się wyglądać inaczej niż w innych regionach. Ale jeżeli rzeczywiście jest tak, jak pisze autor, to naprawdę jest to poważny problem, nad którym należy się głęboko zastanowić, i który należy jakoś rozwiązać. W liturgii na pierwszym miejscu musi być "sacrum" - zresztą bardzo wyraźnie przypomina o tym np. Papież Benedykt XVI. Jeśli jest inaczej,to rzeczywiście można mówić o poważnym kryzysie Kościoła, dotyczącym najważniejszej sfery jego życia i działalności. Ale kryzys może też być okazją dą mądrego rozwoju, do mądrej przemiany. Oby tak się stało!
27 lutego 2011, 11:52
Jak to jest, chodzę na Mszę w różne miejsca, na wsi, w mieście, na wakajach w ciagu roku, w niedziele, w dni poszednie... Msza Święta jest częścią mojego życia. I ani razu. Ani nawet jeden raz... nie słyszałam agitki wyborczej. Mam takie szczęście, czy autor powyższego artykułu ma takiego pecha? Wydawało mi się bowiem, że nieszczęściem jakości liturgii jest po prostu niedbałość w jej odprawianiu. Źle dobrana, nieliturgiczna muzyka, poprzekładane akcenty, czyli ogłoszenia parafialne królujące nad czytaniami i homilią, dzieci traktujące światynię jak wielki plac zabaw, niestosowne stroje parafian, ksiadz ucinający sobie pogawędki w czasie zbierania na tacę, dziwaczne dekoracje ołtarza, itd. Te zjawiska spotykam nagminnie. A pouczeń na kogo głosować, czy też która partia jest dobra - nigdy.
M
Matthai
27 lutego 2011, 11:51
Gdy tak patrzę na komentarze to myślę że to faktycznie głos wołającego na puszczy. Bulwers i pokpiwanie, kto by tam się chciał zastanawiać nad tymi słowami, nie?
AP
Artur Potrapeluk
27 lutego 2011, 11:43
 No ładnie, taki artykuł w Niedzielę. Obyście nie zrobili z tego portalu onetu bo zaczynało mi się tu podobać.
M
Marek
27 lutego 2011, 11:37
 A może wypaczeniami opisywanymi na <a href="http://breviarium.blogspot.com/">tym blogu</a>  by się pan Jarosław Dudycz pochylił?:) 
J
Jaśko
27 lutego 2011, 11:37
Artykuł ma swoje + i -, jak wszystko, co ludzkie... Minusy: - Politykowanie z ambony ma miejsce bardzo sporadycznie, owszem, nie można tego bagatelizować, ale też nie róbmy z tego powszechnego zjawiska... - A objawienia prywatne, jak np s. Faustyny zostały uznane przez Kościół i są Jego bogactwem, więc wara od nich! i nie nazywajmy ich "mitologiami i banialukami"! Plus: + Rzeczywiście nam - księżom - potrzeba liturgicznego rachunku sumienia, w którym odpowiemy sobie na pytanie o osobistą relację z Bogiem budowaną przede wszystkim na Jego Słowie (a w dalszej kolejności na pobożności, objawieniach etc), o relację, której świadectwo będzie obecne podczas homilii(!), komentarzy, koniecznych ogłoszeń... zamiast cytowania tylko i wyłącznie homiletów książkowych lub internetowych...
MI
mądry inaczej
27 lutego 2011, 11:36
Ja nieraz będąc w kościele zastanawiam się czy chrześcijaństwo to religia która jest religią narodową polską i powstała specjalnie i wyłącznie dla Polski i Polakóww  jeżeli ktos "nieraz bywa w kościele"... to co wie na ten temat? i czy wogóle ma prawo sie wypowiadać? oczywiscie liturgii nie powinno sie mieszac do polityki. kiedyś jedynie Kościól był miejscem gdzie patriotyzm mógł być obecny i tak zostało w swiadomości wielu ludzi. od czasów zaborów poprzez komunizm nigdzie indziej w prastrzeni publicznej nie było miejsca dla patriotyzmu. dlatego Kosciól dalej "ciągnie " ten temat. oczywiście budzi to jawny sprzeciw osób, które chciałyby wykluczyć to ważne dla Polaków uczucie i wyeliminować Kosciól z Zycia publicznego. ale czy jest teraz na to dobra pora? czy obecnie możemy pozwolić na tego typu działanie przeciwników Kościoła? bo przeciez NIE działają oni dla dobra naszej wspólnoty. chcąnas zniszczyć
W
wstrząśnięty
27 lutego 2011, 11:16
O bosze, bosze a cóz to za dziwny artykuł? A jaki ogień z niego bije, oj bije... Właśnie wychodzę na sprawowanie Eucharystii; jeśli dopatrzę się rozwiniętych sztandarów i hucpy to powiadomię wszystkich na tym forum...
R
realista
27 lutego 2011, 09:53
Znakomita i prawdziwa analiza.Ja nieraz będąc w kościele zastanawiam się czy chrześcijaństwo to religia która jest religią narodową polską i powstała specjalnie i wyłącznie dla Polski   i  Polakóww celu podtrzymywania polskiej tożsamości narodowej.Czasami wydaje  mi się że to Polska a nie Jezus Chrystus jest najważniejsza. Dziękuję za mądry głos i pozdrawiam.
K
kemot
27 lutego 2011, 09:29
Bardzo prawdziwa i dobra analiza. Dziękuję za ten artykuł.
Andrzej Szymański
27 lutego 2011, 09:15
To świete słowa, ale jednocześnie głos wołajacego na puszczy. Jednak szacunek dla Autora za podjęcie tego tematu. Cecha charakterystyczna - autorem jest świecki, medium zakonne. Kler świecki milczy....