Dlaczego biskupi milczeli po ujawnieniu skandali? "Osoby zranione zostały zostawione same sobie. Bardziej interesował nas los księdza"
"Co więcej można powiedzieć? Przecież wszyscy wiemy, że to się nie powinno nigdy zdarzyć. Każdy wie, że to jest sytuacja trudna i przygnębiająca, która kładzie się cieniem na Kościele. Osoby zranione zostały zostawione sami sobie, nieraz może nie dawano im wiary" - mówi bp Piotr Jarecki.
Tomasz Krzyżak ujawnił na Facebooku pierwszy fragment z książki "Obudzić proroków", która jest wywiadem-rzeką z bp. Piotrem Jareckim. Książka została wydana przez Wydawnictwo WAM.
"Jeszcze zanim napadł na nas koronawirus siedliśmy z biskupem Piotrem Jareckim z Archidiecezji Warszawskiej, by pogadać. Potem zamknięci w swoich domach doszlifowaliśmy tekst ostateczny a WAM teraz opublikował" - zapowiada publicysta "Rzeczpospolitej" i DEON.pl.
Prezentujemy fragment książki:
Tomasz Krzyżak: W naszych rozmowach bardzo często pojawia się słowo „lęk”. Zgadzamy się co do tego, że nie przynosi on nic dobrego, że jest właściwie drogą donikąd. Widać to na przykład w podejściu biskupów do kwestii molestowania seksualnego nieletnich. Część chce iść odważnie do przodu, inni przyjmują postawę zachowawczą. Ostatnio Kościołem w Polsce wstrząsnął skandal w diecezji kaliskiej. Najpierw film braci Sekielskich, wystąpienie arcybiskupa Wojciecha Polaka do papieża o zbadanie sprawy, odsunięcie biskupa Edwarda Janiaka i ustanowienie administratora apostolskiego. Reakcja Watykanu była zdecydowana, a w Polsce biskupi milczeli. Zastanawiam się dlaczego.
Bp Piotr Jarecki: Ze wstydu, smutku, zażenowania, przygnębienia. Różnymi słowami można to opisać.
Tylko tyle?
A co więcej można powiedzieć? Przecież wszyscy wiemy, że to się nie powinno nigdy zdarzyć. Każdy wie, że to jest sytuacja trudna i przygnębiająca, która kładzie się cieniem na Kościele. Osoby zranione zostały zostawione same sobie, nieraz może nie dawano im wiary. Bardziej interesował nas los księdza, jego „wyprostowanie moralne”. I co? Okazuje się, że tych wstydliwych problemów, o których mniej lub więcej wiedzieliśmy, nie potrafiliśmy załatwić we własnym gronie albo staraliśmy się to załatwić, stosując złe metody. Dopiero gdy świat się tym zajął, to przymuszeni zaczęliśmy się za to brać. To źle świadczy o środowisku Kościoła, że nie ma woli, siły, zdolności do samooczyszczenia, tylko musi przyjść coś z zewnątrz. Wymusić, zachęcić, zmobilizować. Choć w imię prawdy trzeba także stwierdzić, że niektóre środowiska wewnątrz Kościoła bardzo zdecydowanie zajęły się tym bolesnym problemem. Temat jest złożony.
Osoby zranione zostały zostawione sami sobie, nieraz może nie dawano im wiary. Bardziej interesował nas los księdza, jego „wyprostowanie moralne”.
Źle świadczy o środowisku, od którego oczekuje się więcej.
Tak, o środowisku, które powinno stać na straży ideału, a nie potrafiło sobie poradzić z brakiem prawości moralnej w swoich szeregach. Grzech w Kościele jest obecny. Czasem księża, biskupi upadają jeszcze niżej niż ludzie świeccy, choć tak być nie powinno. Trzeba to sobie otwarcie mówić. Ale mnie dużo bardziej od tych upadków boli to, że nie potrafiliśmy się tym zająć. Że była jakaś bagatelizacja tego problemu. Wierzyliśmy w nawrócenie człowieka, dawaliśmy mu kolejną szansę, ale nic poza tym. Z drugiej strony, kiedy głębiej zastanowimy się nad problemem relacji Kościoła do świata, to dojdziemy do przekonania, że pomoc idzie w obu kierunkach. Nie tylko Kościół ma pomagać światu w kształtowaniu rzeczywistości na miarę godności człowieka, ale także świat nieraz pomaga Kościołowi zawrócić ze złej drogi i powrócić do ideału Chrystusowego. Przecież Duch Święty działa też w świecie.
To źle świadczy o środowisku Kościoła, że nie ma woli, siły, zdolności do samooczyszczenia, tylko musi przyjść coś z zewnątrz. Wymusić, zachęcić, zmobilizować.
Teraz się to zmieni?
Gdy to już jest tak nagłośnione, to zmienić się musi. Nie widzę innej drogi. To nagłośnienie uświadamia także ludziom wewnątrz Kościoła tragizm zagubienia moralnego. Metoda jest jedna: wykorzeniać zło, żeby ludzie widzieli, że się za to wzięliśmy. Kiedy nie dajemy przykładu, wpływamy na tych, którzy się w wierze zawahali. I jeśli będziemy dalej ukrywać problemy czy zbyt opieszale działać, to coraz więcej ludzi będzie odchodzić z Kościoła. My musimy dawać przykład. Innej drogi niż nawrócenie nie ma. Miłosierdzie Boga ma zawsze związek z nawróceniem. Jest to bowiem uprzedzająca ludzkie nawrócenie Boża wola przebaczenia.
Wpis ukazał się również na Facebooku Tomasza Krzyżaka.
***
Już w środę zapraszamy na wirtualne spotkanie promocyjne z bp. Piotrem Jareckim i Tomaszem Krzyżakiem. Więcej info znajdziesz na Facebooku:
Dbając o bezpieczeństwo naszych czytelników w tym wyjątkowym czasie spotkanie odbędzie się za pośrednictwem transmisji live. Do udziału w nich już teraz serdecznie zapraszamy.
Transmisja on-line na naszym profilu facebookowym DEON.pl oraz kanale DEON Live [YouTube].
Skomentuj artykuł