Kopa dziewic - zakochane na wieki

(fot. Mary/flickr.com)
Teresa Nowak / "Wzrastanie"

– W dziejach Kościoła było dużo dziewic konsekrowanych – mówi pionierka polskich dziewic konsekrowanych, siostra Zofia Prochownik ze Skawiny. – Niektóre nawet konsekrowali papieże i kardynałowie. Wspomnę choćby Marcelinę, rodzoną siostrę świętego Ambrożego, którą w roku 353 konsekrował w Rzymie sam papież Liberiusz, nakładając welon na jej głowę. Dziewicą konsekrowaną była również święta Genowefa, urodzona w roku 422 niedaleko Paryża. Ta świątobliwa dziewczyna, która nigdy nie rozstawała się z krzyżem, ofiarowanym jej przez świętego Germana, po śmierci swoich rodziców udała się do Paryża, gdzie na ręce miejscowego biskupa złożyła ślub czystości. Wkrótce wokół niej zaczęły się gromadzić młode pobożne paryżanki, pragnące pójść w ślady tej przyszłej świętej.

 

Dziewica konsekrowana poprzez swój publiczny ślub czystości, tak jak publicznie składają sobie śluby małżonkowie, jest umieszczona w środku Ludu Bożego, w bezpośrednim kontakcie i bez żadnej separacji zewnętrznej od świata.

Kopa dziewic

 

W Polsce jest już prawie 60 dziewic konsekrowanych w różnych diecezjach. Pani Maria, nauczycielka w katolickiej szkole na Śląsku, ślub czystości złożyła trzy lata temu. Przedtem przez długie lata szukała swojego miejsca w życiu.

 

– Zawsze byłam osobą wierzącą – opowiada. – Dlatego czułam potrzebę silniejszego związania się z Bogiem. Nie chciałam iść do zakonu, bo to oznaczałoby rezygnację z zawodu nauczycielskiego. Dlatego obrałam stan dziewictwa konsekrowanego. Znam wiele kobiet, nawet z tytułami naukowymi w różnych zawodach, które przygotowują się do wstąpienia w stan życia dziewic konsekrowanych.

 

Wspomniana już siostra Zofia Prochownik złożyła uroczysty ślub czystości na ręce biskupa w kaplicy krakowskich arcybiskupów w dniu 12 października 1991 roku, po odpowiedniej formacji teologiczno-duchowej, zgodnie z kanonem 604 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi: „Do tych różnych form życia konsekrowanego jest upodobnione Zgromadzenie Dziewic, które deklarując święty zamiar naśladowania Chrystusa z bliska, są konsekrowane przez biskupa diecezji Panu Bogu według aprobowanego rytu liturgicznego i złączone w mistycznych ślubach Chrystusowi, Synowi Bożemu, oddają się na służbę Kościoła”.

 

Człowiek żyjący w dobrowolnym celibacie, chociaż przez swój ślub czystości wyrzeka się płodności fizycznej, staje się jednak płodny duchowo. Dziewica staje się matką, poprzez współpracę w dziele kształtowania się rodziny wedle zamysłu Bożego.

Do konsekracji dopuszcza biskup danej diecezji, który przedtem rozmawia z kandydatką. Ma ona opiekę duchową w postaci kapłana wyznaczonego przez biskupa. Formacja duchowa przyszłej dziewicy konsekrowanej trwa od dwóch do czterech lat.

 

Zdane tylko na siebie

 

Siostra Maria mówi o swoich lękach, które minęły po konsekracji: – Ludzie często pytają mnie, czy dam sobie radę sama w okresie starości. Bardzo ważną rolę odgrywa ksiądz biskup w zakresie rozpoznania materialnego, czy dana osoba żyjąc samotnie poradzi sobie, czy mieszka przy rodzinie. W stanie dziewictwa konsekrowanego nie mogę liczyć na nikogo, nawet na pomoc ze strony Kościoła. Ja muszę sama wszystko sobie wypracować i mieć silną wiarę w Bożą pomoc.

 

Dziewice konsekrowane, podobnie jak mężatki, noszą obrączki. To właśnie biskup w czasie konsekracji mówi: – Przyjmij obrączkę, znak zaślubin z Chrystusem, i dochowaj nie naruszonej wierności Twojemu Oblubieńcowi, abyś mogła wejść na wieczne gody.

Dziewicami konsekrowanymi mogą zostać nie tylko świeckie kobiety, ale również siostry, które zrezygnowały z życia zakonnego, np. z powodów zdrowotnych.

 

Do codziennych obowiązków dziewicy należy modlitwa brewiarzowa i przyjmowanie Komunii Świętej.

 

Dziewice konsekrowane ślubują czystość Bogu, ale ich praca zawodowa i społeczna nie musi być bezpośrednio związana z działalnością duszpasterską Kościoła. Znam cenioną panią architekt ze Szczecina, która od lat jest dziewicą konsekrowaną. Natomiast pod Gnieznem mieszka siostra Teresa, od trzech lat dziewica konsekrowana, na co dzień pracuje w banku.

 

 

W czasie grudniowej pielgrzymki stanu dziewic, wdów i pustelników są prowadzone konferencje, modlitwy i Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze.

Życie dziewicy jest trudniejsze od sióstr w zakonach. Trzeba samemu czuwać nad swoim życiem duchowym, codziennie ustalać sobie rytm życia, modlić się. Jest się bardziej samotnym. Łatwiej jest we wspólnocie zakonnej, bo trudniej tam wpaść w rutynę i zaniedbać obowiązki.

 

Jedna z dziewic konsekrowanych powiedziała mi: – Dziewictwo konsekrowane ma wielką wartość wobec Boga, Kościoła i ludzi w świecie, ale ponieważ we współczesnym świecie jest znakiem sprzeciwu, dlatego się go pomniejsza, ignoruje i ośmiesza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kopa dziewic - zakochane na wieki
Komentarze (36)
SD
Szewczyk Dratewka
4 lutego 2010, 22:40
brat_robot Bóg nie ma płci. Poczytaj św. Tomasza: Tomasz pisze, że istota pojęć odnosi się do Boga, natomiast treść tych pojęć w ogóle się nie umywa do doskonałości jaka istnieje w Bogu naprawdę. <a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_tom.html">www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_tom.html</a> Bądź człowieku na tyle rzetelny, by nie przedstawiać, jako wypowiedzi św. Tomasz, tego co napisał ktoś inny!!!
SD
Szewczyk Dratewka
4 lutego 2010, 22:36
"Zaślubiny człowieka z Bogiem" i to może jeszcze z takim, co "nie ma płci"??? Padło wam na mózgi ludziska??? Przecież to heretyckie brednie mieszające pogańskie podania z satanistycznym obrazem diabła-obojnaka. To diabeł jest przedstawiany przez satanistów, jako ten który łączy w sobie obie płci. A Bóg ma jasno określoną w biblii płeć - jest mężczyzną!!! Albo to sobie przyswoicie, albo jesteście zwykłaymi heretykami... Bóg powiedział ludziom, aby byli płodni i rozmnażali się i nigdy tego nie odwołał, więc proszę się nie powoływać na Boga podważając jego przykazanie. Nie pierwszy raz słyszę o tym dziwactwie, że niektóre osoby "konsekrowane" uważają Jezusa za oblubieńca, co jest dziwne nawet w przypadku kobiet (zakonnic i dziewic konsekrowanych), a w przypadku mężczyzn (księży i zakonników) jest po prostu niesmaczne i zalatuje dewiacją. Zadałem kilka konkretnych pytań i domagam się choćby próby poważnej odpowiedzi: "Jakie zaślubiny z Chrystusem? Czyżby islamskie do haremu? A Jezusa o zdanie ktoś pytał? Czy można go tak po prostu zmuszać do tych wszystkich zaślubin? Czy te kobiety są żonami Boga? A cóż to za wieczne gody? A gdzie w tym wszystkim poszanowanie dla pierwszego biblijnego przykaania boskiego, by ludzie byli płodni i rozmnażali się?"
4 lutego 2010, 21:04
Bóg nie ma płci. Poczytaj św. Tomasza: Tomasz pisze, że istota pojęć odnosi się do Boga, natomiast treść tych pojęć w ogóle się nie umywa do doskonałości jaka istnieje w Bogu naprawdę. <a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_tom.html">www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_tom.html</a>
Jurek
4 lutego 2010, 20:59
Szewczyku, coraz bardziej mnie zaskakujesz :(. Zaślubiny człowieka z Bogiem odbieram jako całkowity dar z siebie. Jako deklarację ze strony człowieka: cały jestem Twój. I co w tym złego? Zresztą o wyższości dziewictwa pisał sam Paweł w swoich listach jako dobre zalecenia dla wspólnoty chrześcijan. A co z tym Bóg zrobi? Ja wierzę, że raduje się takim decyzjami. I uważam, że dla dziejszego świata jest to nieoceniony dar.
Jurek
4 lutego 2010, 20:49
Jeszcze trochę pociągnę ten temat bo niektórzy jednak albo nie mają doświadczenia wspólnoty, albo mają je złe. Zycie każdej wspólnoty (WŻCh, Odnowa Oaza, Neo, Kościół Domowy i wiele innych) nie zamyka się tylko do spotkań formacyjnych. Jest wiele spotkań, nazwijmy to mniej formalnych, ale gdzie jest obecna i msza św i modlitwa i zabawa. I to są piekne spotkania całych rodzin w duchu miłości i jedności, którego w sposób naturalny chłoną dzieci. Ale trzeba chcieć w nich uczestniczyć. Jeden z pieknijszych okresów w moim zyciu to ten kiedy dzieci miały po kilka tygodni, miesięcy, w nocy donosiłem je żonie do piersi, wstawałem o 5.15 do pracy, prawie po 12 godzinach wracałem do domu i dzień kończył się o pólnocy. Oczywiście nasza aktywnośc w tzw udzielaniiu się musi być dopasowana do naszej sytuacji zyciowej. Ale ciągle będę twierdził, że naduzywamy tego zwrotu: nie mam czasu. A juz najbardziej zaskakujące jest kiedy mówimy, że nie mamy go dla Boga.
RK
Robert Kożuchowski
4 lutego 2010, 20:37
Szewczyt byt Boga, to nie byt ludzki. Pierwsze przykazanie to miłość do Boga. To Jezus sam wybiera. Ej chłopie, ale banialuki wypisujesz. Wstyd. Dobrej nocy - dla ateistów, z Panem Bogiem- dla wierzących.
SD
Szewczyk Dratewka
4 lutego 2010, 19:19
 Bóg nie ma płci Jak nie ma, jak ma? Bóg objawiając się Hebrajczykom przychodził w postaci trzech mężczyzn. Bóg ojciec jest mężczyzną, bo jest ojcem. Jezus jest mężczyzną. Duch Święty też (to ten trzeci z objawień dla Hebrajczyków). Zastanawiam się skąd i po co taką herezję szerzyć, jakoby Bóg "nie ma płci". A bardziej do tematu: Dziewice konsekrowane, podobnie jak mężatki, noszą obrączki. To właśnie biskup w czasie konsekracji mówi: – Przyjmij obrączkę, znak zaślubin z Chrystusem, i dochowaj nie naruszonej wierności Twojemu Oblubieńcowi, abyś mogła wejść na wieczne gody. Oj, dziwnie to się czyta. Czy to aby nie herezja? Jakie zaślubiny z Chrystusem? Czyżby islamskie do haremu? A Jezusa o zdanie ktoś pytał? Czy można go tak po prostu zmuszać do tych wszystkich zaślubin? Czy te kobiety są żonami Boga? A cóż to za wieczne gody? A gdzie w tym wszystkim poszanowanie dla pierwszego biblijnego przykaania boskiego, by ludzie byli płodni i rozmnażali się?
Jadwiga
4 lutego 2010, 19:09
Jurku "A po za tym zatrzymałyscie się na wieku niemowlęcym i szkolnym dzieci, a przecież one w końcu dorastają. I mamy wtedy te 40-50 lat kiedy jak Bóg da zdrowie jeszcze wiele dobrego możemy zdziałać." W moim pierwszym wpisie napisałam ze teraz dopiero mam czas. Wczesniej nie miałam. Moj czas był tylko dla innych. Ostniałam dla innych.Teraz mam czas dla siebie. I jestem....duzo bardziej szczesliwa.....
A
ann
4 lutego 2010, 18:14
 Nie chodzi o to, by się do kogoś porównywać, ale o to, by czerpać inspiracje, pragnąć więcej i rozwijać swoje możliwości. Możesz patrzeć w górę przed siebie, albo w dół za siebie. Twój wybór. Każdy sam wybiera źródło inspiracji. Dla mnie nigdy nie będzie to opis rodziny: ile dzieci i co jeszcze robią itd. Jurek, dlaczego sądzisz, że ktoś nie pamięta o ojcach? Myślałeś, że ktoś bierze pod uwagę, że utrzmanie, wychowanie dzieci i jeszcze cała masa zajęć o których mówisz to dla jednej osoby? Dlaczego zazrzucasz komuś nieznajomość funkcjonowania wspólnot? Nie każda jest dla całych rodzin, a poza tym nie mówimy akurat tylko o wspólnotach- Ty pierwszy dałeś przykład dużych rodzin, które mają czas na wszystko, bo nie marnują go. A ja sądzę, że niekórzy mają czas na wszystko bo robią byle jak i wszystko zaniedbują. Mogliby czerpać inspirację z przykładu rodzin, które dbają o dzieci i biorą na siebie tyle obowiązków, ile mogą wypełnić rzetelnie i co ważne- samodzielnie.
Jurek
4 lutego 2010, 17:18
Drogie Panie jakoś dziwnie zapomniałyście o ojcach jakbyście były skazane tylko na siebie w tym całym zabieganiu. Więc niesmiało protestuję. A po za tym zatrzymałyscie się na wieku niemowlęcym i szkolnym dzieci, a przecież one w końcu dorastają. I mamy wtedy te 40-50 lat kiedy jak Bóg da zdrowie jeszcze wiele dobrego możemy zdziałać. Powołuję się na swoje doświadczenie chociaż kto inny obmierzy to co robię. I widzę, że niektórzy mają pobiezne doświadczenia jak działaja wspólnoty. W życiu wspólnot uczestniczą nie tylko dorośli, ale także ich dzieci. I chociaz później dorastając wybieraja swoją drogę wiary to to doświadczenie w nich pozostaje.
4 lutego 2010, 17:12
Dziwne jest to, że próbujesz połączyć to z ilością dzieci i dzieł, a to sprawa bardziej skomplikowana. Jak powiedziałam- jet więcej aspektów, które trzeba by ocenić. Tylko po co oceniać? Nie chodzi o to, by się do kogoś porównywać, ale o to, by czerpać inspiracje, pragnąć więcej i rozwijać swoje możliwości. Możesz patrzeć w górę przed siebie, albo w dół za siebie. Twój wybór.
Krzysztof Pachocki
4 lutego 2010, 16:35
Cóż, resentyment każe nam wynajdywać porażki u ludzi wielkich. Jest taki jeden dość popularny medialnie katolicki hiper-ojciec, który wyklada ojcowstwo, pisze ksiązki o ojcowstwie,a ma kłopoty by wychować własnego syna. Panie psycholog doradzają innym, a same często maja problemy ze sobą. Może byliby odrobinę bardziej wiarygodni, gdyby wszyscy oni potrafili przyznac się także do wlasnych porażek. Pisać i gadać jest prosto.
A
ann
4 lutego 2010, 16:32
Dodałam nawet jeszcze jeden czynnik - własne predyspozycje. Są osoby, które działają wolniej, słabiej kojarzą, są mniej wydajne. Tak po prostu. Nie wiem co dziwnego w tym widzisz. Dziwne jest to, że próbujesz połączyć to z ilością dzieci i dzieł, a to sprawa bardziej skomplikowana. Jak powiedziałam- jet więcej aspektów, które trzeba by ocenić.
4 lutego 2010, 15:33
Zastanawiam sie tez czy łatwo było tym dzieciom zyc w cieniu wielkiej matki. Z doswiadczenia dzieci znanych rodziców szczesliwe nie sa..... Jadwigo, jeśli chodzi o dzieci - kardynał Jean Danielou SJ to dość znana postać...
4 lutego 2010, 15:31
Ann, są na pewno takie "organizatorki" jak wspominasz. Ale z drugiej strony są również osoby, które potrafią dużo osiągnąć nie uwieszając się na innych. Ja nie neguję, że warunki mają wpływ na to jak dużo jesteśmy w stanie zrobic. To oczywiste, że wpływają. Dodałam nawet jeszcze jeden czynnik - własne predyspozycje. Są osoby, które działają wolniej, słabiej kojarzą, są mniej wydajne. Tak po prostu. Nie wiem co dziwnego w tym widzisz. Chciałam jednak wzskazać na "światełko" - przykład takiej osoby, która godziła różne dziedziny zycia i była w tym bardzo dyspozycyjna wobec Boga. Uważam, że lepiej popatrzeć na osoby takie jak Madeleine Danielou niż na cwaniaków,  którzy urządzają sobie wygodne życie kosztem innych. Przykład Madeleine pomaga rozbudzać wielkie pragnienia, przykłady, na które Ty się powołałaś, pomagają usprawiedliwiać pozostawanie na takim poziomie życia, na jakim się jest. O sztuce rezygnowania z siebie: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje." Mt 16,24
Jadwiga
4 lutego 2010, 15:19
mOcna "Są ludzie, którzy są wspaniałymi rodzicami, angażują się zawodowo, angażują się społecznie i do tego prowadzą głębokie życie modlitwy. Jedną z mistrzyń tak prowadzonego życia była Madeleine Danielou Miała 6 cioro dzieci (i wychowała jednego z synów na jezuitę!), " Moze to i piekna postac, ale czy ta 6 dzieci była szczesliwymi, zadbanymi przez nią ( emocjonalnie!)dziecmi? Nie znalazłam wypowiedzi zadnego z tych dzieci. Zastanawiam sie tez czy łatwo było tym dzieciom zyc w cieniu wielkiej matki. Z doswiadczenia dzieci znanych rodziców szczesliwe nie sa.....
A
ann
4 lutego 2010, 15:03
Mocna, kiedy właśnie o tym mówimy, że wymienianie, co kto zrobił nie jest miarodajne. Nawet jeżeli to bardziej znana osoba. Trzeba by znać proces dochodzenia do tych dzieł, znać warunki w jakich ktoś działał itd. I dlaczego takie życie nazywać sztukę rezygnowania z siebie? Wychowynie własnych dzieci to przyjemność, a i działalność, którą prowadziła pewnie dawała jej satysfakcję. No i chyba zarobek, bo dzieciaki musiały z czegoś żyć. Moje doświadczenia są takie, jak Jadwigi- wrunki robią ogromną różnicę. Przywoływanie argumentu o większych uzdolnieniach i szczególnych cechach charakteru jest po porstu co najmniej dziwne.  Z doświadczenia wiem, że najbardziej "uzdolnione" i "najlepsze organizatorki" to ci, które "jadą" na pomocy rodziców albo koncentrują się na tym, co na zewnątrz i lepiej widać- działalność społeczna, wspólnoty modlitewne a obowiązki wobec bliskich na końcu.
4 lutego 2010, 13:54
Kwestia organizacji czasu jest chyba bardziej złożona. Jedni radzą sobei z tym lepiej inni gorzej (nie koniecznie z własnej winy, ale z np. powodu cech osobowościowych, uzdolnień). Są ludzie, którzy są wspaniałymi rodzicami, angażują się zawodowo, angażują się społecznie i do tego prowadzą głębokie życie modlitwy. Jedną z mistrzyń tak prowadzonego życia była Madeleine Danielou. Miała 6 cioro dzieci (i wychowała jednego z synów na jezuitę!), prowadziła szkoły we Francji (założyła sieć szkół), założyła wspólnotę apostolską, była "na czasie" z ówczesnym życiem politycznym i kulturalnym, i prowadziła głębokie życie duchowe, życie modlitwy. <a href="http://communaute-sfx.cef.fr/pol/fundatorka.html">Tu znalazłam stronę wspólnoty, którą założyła.</a> Jest dla mnie przykładem, że można chcieć więcej od życia i szukać tego więcej. Być może jest to sztuka rezygnowania z siebie.
A
ann
4 lutego 2010, 11:59
Trochę po tematem ale w odpowiedzi. Jurku, cóż to za argument, że koś ma piątkę dzieci i jesze wykonuje kupę innych rzeczy. Specjalnie napisłam "piątkę dzieci" żeby nie było to pod adresem Twoich znajomych. Można wychowywać na różne sposoby, wysługiwać  się babciami albo starszymi dziećmi, zaniedbywać ich emocjonalne potrzeby bycia z rodzicem. Sama mam dwoje i wiem ile czasu trzeba poświęcić na rozmowę chociażby.
Jadwiga
4 lutego 2010, 11:01
Jurku, nie można sytuacji czasowej dwóch osób porównywac.Nie mozna porównywac zdrowia, dlugosc dojazdu do pracy ( czy sie ma samochod czy zaleznym sie jest od komunikacji miejskiej) odległosc przedszkola od domu, czas na dojscie, samej pracy, sytuacji zdrowotnej dzieci a wreszcie sytuacji rodzinnej ( dziadkowie, babcie , siostry itp) Naprawde wierz mi ze znam ludzi którzy mają po tyle samo dzieci, ale tak rózne warunki, ze jedni nie mają czasu wytchnąc a inni marnotrawia cvzas na beznadziejne gapienie sie w telewizor.
4 lutego 2010, 08:52
Fakt, wymaga to wiele odwagi. Pełen szacunek, prawdziwa kontrkultura w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Jurek
2 lutego 2010, 22:23
Był czas kiedy sam wychowywałem synów, pracowałem, byłem w LM i mojej wspólnocie WŻCH, udzielałem się jako wolontariusz w DPS, spiewałem w chórze, miałem czas na rower. Więc nie mówcie mi, że nie mamy czasu dla siebie tylko jak go marnujemy. Moi znajomi ze wspólnoty maja 7-ke dzieci, są aktywni zawodowo, teraz uczestniczą w organizacji rekolekcji w zyciu i sami w nich wezmą udział. Więc przyjrzyjmy sie co z tym czasem robimy. A wrcając do artykułu. Zgadzam się z konkluzją, ze takie postawy są wyśmiewane w dzisejszym świecie. Tak sobie myślę, że jeżeli jest to ich swiadomy i dobrowony wybór to jest to prawdziwy dar dla Chrystusa.
Jadwiga
2 lutego 2010, 18:04
robercie Tak ludzie nie maja czasu na modlitwę. I nie mają czasu na samych siebie. Pamietam mój normalny dzien kiedy pracowałam i dzieci były małe.Rano pobudka, kes chleba, aby na czczo nie wyjsc bo choroba gotowa ( przynajmniej u mnie) ubieranie dzieci synek do przedszkola, ubieranie całkowite, córka do szkoły. Maz juz w pracy,ja predko synka do przedszkola i pędem na przystanek tramwajowy aby dojechac do pracy.Po pracy maż po córke ja po synka do przedszkola, i pędem do domu by zjesc obiad, bo jeszcze trzeba nastawic na jutro, odrobic lekcje z córka, zrobic podstawowe zakupy ( to podział zajęc z meżem ale wypełniony co do sekundy). I juz roibi sie 20 trzeba synka połozyc ukąpac , przepytac corke z zadania szkolnego pocerowac to co sie zniszczyło, przygotowac pranie na drugi dzien ( moze bedzie czas) i tak jest koło 22 23 i oadamy na łóżka nie myslac o niczym tylko o jutrzejsdzym rannym wstawaniu i co trzeba zrobic.No bo trzeba córkę na zajecia pozalekcyjne odprowadzic i kupic buciki dla synka, ale kiedy?I ile rzeczy nie zdazyło sie zrobic.Szczesciem ze nie wypadło cos nadzwyczajnego. No to teraz juz mam czas. Dla siebie.
RK
Robert Kożuchowski
2 lutego 2010, 17:12
Droga Jadwigo, one oddziaływują na seksualność. Myślę o niektórych reklamach. A kojarzą mi się tak,jak tobie. Co do TV, też u mnie tak samo( no może sport tylko). Ludzie mówią, że nie mają czasu na modlitwę, jeśli tak to nie mają czasu dla samych siebie. Najciekawszym, nie zawsze miłym, ale zawsze rozwijaącym jest poznanie samego siebie. W TV tego mi nikt nie powie.
Krzysztof Pachocki
2 lutego 2010, 16:41
Salome, miałem oczywiście na myśli miłość erotyczną, nie seks za pieniądze, ani z musu. Ten przygnębia. Czy muszę to tłumaczyć?
Jadwiga
2 lutego 2010, 16:39
Robercie, dla mnie reklamy nie kojarza sie z seksem (jak widac kazdy jednak rózne rzeczy widzi). Raczej kojarza mi sie z głupkowato usmiechnietymi ludzmi ktorzy zupełnie o rzeczywistosci nic nie wiedza ( ci ludzie z reklamy) i zyja w jakims wyimaginowanym nieszczerym nierealnym swiecie. Tak ja odbieram reklamę.Przynajmniej te na miescie bo TV nie oglądam.
Grażyna Urbaniak
2 lutego 2010, 16:38
Robaku, bez miłości jakoś smutno jest. Sam seks nie daje radości - czytałam niedwano, że dziewczyny przetrzymywane w burdelach mają zapuchnięte od płaczu oczy. A seksu wszak mają pod dostatkiem.
RK
Robert Kożuchowski
2 lutego 2010, 16:29
To zależy, każda sytacja każdego człowieka jest inna. Nie jest smutno, jeśli to wybór osobisty dla Pana. Ale to kwestia odczytania własnego powołania. Nic tu nie da się uogólnić.
Krzysztof Pachocki
2 lutego 2010, 16:22
Może i nie napędza, ale bez seksu jakoś smutno jest.
RK
Robert Kożuchowski
2 lutego 2010, 16:17
Jadwigo to skrót. Większość reklam jest z seksem powiązana nie bez kozery. Nie jestem wrogiem zdrowej seksualności. Jeżeli chodzi o mój świat, nie ma napędza go  seks i napędzać nie będzie. Myślę, ze tyle starczy, reszta jasnym być się zdaje
2 lutego 2010, 13:41
A czy mężczyźni też mogą zostać dziewicami konsekrowanymi? Bardzo dobre pytanie. Bóg nie ma płci, skąd zatem wciąż te narracje o zaślubinach, porównywanie sakramentu małżeństwa do konsekracji dziewic? Rozumiem tradycję, ale dlaczego to jest tak strasznie genderowe? Czy ktoś z użytkowników serwisu zna może prawo kanoniczne i wie, czy mężczyzna może też stać się "dziewicą konsekrowaną"? Pytam bez cienia ironii.
Jadwiga
2 lutego 2010, 11:33
Tak dla mnie tez jest to pomylenie czystosci duchowej z fizyczna. Ktos czysty fizycznie wcale nie musi byc czysty duchowo i vice versa. Owszem podziwiam te kobiety, ale z drugiej zas strony nie podzielam zdania roberta kozuchowskiego ze poped seksuakny napedza swiat. Moze swiat roberta tak jest napedzany dlatago takie ma zdanie. Znam wiele osób róznorakiej płci ktore bez seksu zyja, wiec jak widac zyc sie da i to całkiem szczesliwie i do tego nie trzeba byc konsekrowanym. Duzo wazniejsza jest uczciwisc, wiarygodność dobroc sprawiedliwosc. A to z seksem nie ma nic wspolnego.
RK
Robert Kożuchowski
2 lutego 2010, 10:31
Z fałszywą pobożnością nie ma to nic wspólnego. Popęd seksualny napędza świat, w który żyjemy obecnie. A te kobiety są świadectwem, że bez seksu da się żyć. Wielorakość życia konsekrowanego, to odpowiedź" Boga na dzisiejsze zagubienie człowieka. A te cudne i piękne kobiety są na "pierwszej linii ognia." Dla ateisty to niezrozumiałe, więc lepiej nazywać niezrozumiałe niezrozumiałym, niż prowokacyjnie "patologią."
2 lutego 2010, 10:20
A czy mężczyźni też mogą zostać dziewicami konsekrowanymi?
D
drażliwy
2 lutego 2010, 09:58
Dla mnie to patologia. Gdzieś nastąpiło pomylenie czystości duchowej z fizyczną. Faryzeizm.
RK
Robert Kożuchowski
2 lutego 2010, 09:24
Po przeczytaniu, zacząłem bić brawo. Chylę czoło.