List Rektora Akademii Ignatianum
List Rektora Akademii Ignatianum na 26 grudnia 2011 roku, Święto Św. Szczepana, pierwszego męczennika.
Drodzy Przyjaciele.
Chciałbym rozpocząć tę krótką refleksję od uzmysłowienia sobie, że św. Łukasz ewangelista zechciał wpisać swoje opowiadanie o narodzinach Jezusa w Betlejem w kontekst poważnego wydarzenia politycznego i społecznego jakim był spis ludności zarządzony "dla całej ziemi" - jak pisze z emfazą. W takim sformułowaniu jest oczywiście wiele przesady, gdyż w rzeczywistości nie chodziło bynajmniej o całą ziemię. Pozwala nam to jednak popatrzeć na Boże Narodzenie na tle wydarzeń o globalnym znaczeniu, o których informacje bombardują nas z wszystkich stron. Czy chcemy czy nie chcemy stajemy się świadkami powodzi na innych kontynentach, rewolucji w Afryce północnej, kryzysu finansowego w Grecji i tak dalej. Coraz więcej scentralizowanych środków przekazu przekazuje nam w coraz większych dawkach te same w sumie informacje, ze szczególnym upodobaniem nurzając się w skandalach i wszelakich innych przejawach sensacyjnego zła.
Świętemu Łukaszowi zależało, wydaje się, na tym, byśmy nie patrzyli na Jezusa przychodzącego na ten świat w oderwaniu od tego świata i jego problemów i dlatego wspomniał o spisie ludności. Miał się on wiązać z ogromnymi przemieszczeniami ludności, gdyż ponoć każdy musiał iść do swego miejsca pochodzenia. Niesłychany zamęt zatem, ruch na drogach; we współczesnym świecie mówiłoby się o korkach na ulicach i wypadkach drogowych. A policja zorganizowałaby jaką akcje pod stosownym kryptonimem - na przykład "Akcja spis". Kto by w takiej sytuacji zwracał uwagę na jedną więcej czy mniej ciężarną kobietę? Na jednego noworodka więcej?
Jak ludzie wtedy przejmowali się spisem ludności, tak my przejmujemy się kursem Euro, cenami benzyny, światowym kryzysem gospodarczym - cokolwiek by to miało znaczyć. Jak w takich ciężkich czasach myśleć o Bożym Narodzeniu, o jego znaczeniu dla nas?
Po dwóch tysiącach lat sytuacja jednak zmieniła się niebywale. O tym ważnym ponoć spisie nic nie wiemy poza tym jednym zdaniem w Ewangelii; nie zachowały się żadne inne źródła, które by nam cokolwiek powiedziały. Natomiast globalnego znaczenia nabrało Boże Narodzenie obchodzone na całym świecie. To niepozorne, ubogie, jakby skazane na niepowodzenie od początku okazało się nieskończenie ważniejsze.
Jeśli historia jest nauczycielką życia - a jest - mamy pełne prawo przypuszczać, że ludzie zapomną o kryzysie, może nawet w ogóle o Euro zapomną, nawet o Euro 2012, a prawda o Bożym Narodzeniu będzie trwała nadal. Nie to bowiem okazuje się być na dłuższą metę najważniejsze, o czym jest głośno, a wręcz hałaśliwie, nie to ma znaczenie, co skupia na sobie uwagę, co wręcz wierci dziurę w brzuchu, ale to, co jest dziełem Bożym. A Jego dziełem jest PRZYCHODZENIE. Jak prorokował Izajasz, Syn Boży to Emanuel, co znaczy Bóg z nami!
Syn Boży nie wysłał emisariuszy na świat, jak do zwołania powstania, by powiedzieć ludziom, na przykład, że na nich czeka, ale po prostu stał się człowiekiem, by być z nami. By w tych czasach, niezmiennie ciężkich, przynieść nam kawałek nieba - tyle ile jesteśmy w stanie przyjąć. Byśmy nie musieli zamartwiać się kryzysami czy kursami walut, jakby były to najważniejsze sprawy świata. Łukaszowy spis ludności uczy nas, że naprawdę ważne jest to, że sam Bóg do nas przychodzi.
Jest tradycją w Polsce, że co roku w drugim dniu świętowania Bożego Narodzenia zwracamy uwagę na uczelnie kościelne kształcące ludzi, którzy będą mogli - o ile będą chcieli, oczywiście - przyczyniać się do budowy świata, w którym będzie widać nie tylko różne nachalne "spisy ludności" czy inne kataklizmy, ale przychodzącego Boga.
Zakon jezuitów, który stara się służyć Wam w kościołach i w innych miejscach prowadzenia bezpośredniego duszpasterstwa, prowadzi od 80 już lat w Krakowie wyższą uczelnię, która po licznych burzach dziejowych i przekształceniach uzyskała niedawno prawa nazywania się Akademią Ignatianum. Studiuje w niej około 4 tysięcy studentów, w tym 99% studentów świeckich. Wybierają akurat naszą Akademię, by studiować filozofię, pedagogikę różnych specjalności, kulturoznawstwo czy politologię. Mogliby pójść na inne uniwersytety, ale widocznie cenią sobie chrześcijański światopogląd, jakim chcemy się kierować, wizję człowieka, jaką wspólnie odkrywamy, na wzór człowieczeństwa Chrystusa, i staramy się wcielać w życie.
W tym świątecznym okresie polecamy się Waszej modlitwie i trosce. Nasza praca zda się na coś, jeśli znajdzie zrozumienie i oparcie.
Życzę Wam Bożego pokoju, radości i dostrzegania na co dzień Chrystusa, który przychodzi do naszego życia, bez względu na to ile w nim zabiegania i problemów.
Z odwzajemnioną modlitwą
Henryk Pietras, jezuita,
Rektor Akademii Ignatianum w Krakowie
Skomentuj artykuł