"Obsesje" papieża Franciszka
Nie ma takiego środowiska społecznego, z którym nie nawiązałby relacji. Nigdy i dla nikogo nie zrobił wyjątku - mówi o obecnym papieżu rabin Sergio Bergman.
"Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego" (Pwt 6, 5), "Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego" (Kpł 19, 18), "Przybysza, osiadłego wśród was (…) będziesz miłował jak siebie samego" (Kpł 19, 34). W zdaniach tych Rabi Akiva (Bereshit Raba, Parashah 24) widzi syntezę wszystkich nauk Tory; w takim sensie przytacza je Jezus, jak podaje Ewangelia Mateusza (22, 34-40) i Łukasza (10, 25-28).
Chociaż znaczenie każdego z tych dwóch nakazów w przykazaniu miłości bliźniego jak siebie samego nie jest oczywiste na mocy samego imperatywu, zarówno w judaizmie, jak i w chrześcijaństwie to przykazanie uważa się za etyczną esencję prawdziwej religii.
Powyższe fragmenty Biblii wskazał rabin Abraham Skórka w Prologu do wywiadu-rzeki z ówczesnym kardynałem Buenos Aires Jorge Bergoglio jako leitmotiv dla zrozumienia pewnej jego "obsesji", którą określił dwoma słowami: spotkanie i jedność.
Do słów o ówczesnym kardynale, a obecnym papieżu Franciszku, dołączył jeszcze osobiste wyznanie: "Gdy byłem dzieckiem, mój ojciec, imigrant urodzony w Polsce, zabierał mnie i mojego brata na zwiedzanie różnych miejsc związanych z historią Argentyny.
Gdy pewnego razu wychodziliśmy z budynku historycznego ratusza w Buenos Aires, ojciec zwrócił naszą uwagę na płaskorzeźbę znajdującą się na frontonie katedry.
Wyjaśnił, że przedstawia spotkanie Józefa z braćmi. Wiele słyszałem o przejawach antysemityzmu, których doświadczyli moi przodkowie, dlatego ornament ten, wieńczący budynek kościoła, przepełnił mnie nadzieją. Przyjdzie dzień - pomyślałem - gdy każdy człowiek rozpozna w swoim bliźnim brata".
Jak przybliżyć ów dzień? Nakaz "miłości bliźniego" idzie w poprzek tradycji etycznej stojącej u podstaw filozofii greckiej i współczesnemu myśleniu o człowieku zapoczątkowanym przez Zygmunta Freuda, a po okropieństwach drugiej wojny światowej, Zagładzie, Archipelagu Gułag, wielu rzeziach na tle etnicznym i religijnym, gwałtownym rozroście osiedli nędzy w ostatnich dekadach sama idea bliźniego utraciła niewinność.
Co można zrobić, aby obcy stał się bliźnim, a bliźni - bratem, aby nie powtarzało się coś, co trafnie jednym zdaniem uchwyciła Emily Dickinson: "Dusza dobiera sobie Towarzystwo/I - zatrzaskuje Drzwi", a co na różne sposoby potwierdzają badania psychologów nad wpływem stereotypów i uprzedzeń w tworzeniu się podziałów my versus oni? Zobaczmy, jak Franciszek rozpoznaje w innym bliźniego i jak w bliźnim dostrzega brata, pozwalając mu także zbliżyć się do siebie.
Franciszek i Żydzi
Gdy się myśli o papieżu Franciszku i jego postawie wobec Żydów i judaizmu, nasuwa się od razu osoba Abrahama Skórki, rektora Latynoamerykańskiego Seminarium Rabinicznego w stolicy Argentyny i rabina wspólnoty Benei Tikva, którego Franciszek uważa za "brata i przyjaciela".
Wiemy, że ich przyjaźń zaczęła się od obustronnych "docinek" dotyczących piłki nożnej, przeszła we wzajemne odwiedziny w synagogach i kościołach, była kontynuowana w rozmowach telewizyjnych (w ponad trzydziestu wyemitowanych odcinkach dotyczących różnych kwestii religijnych i społecznych), które następnie stały się podstawą do wspólnej książki "W niebie i na ziemi".
W 2012 r. Skórka był świadkiem jedności judeochrześcijańskiej, kiedy z rąk rektora Katolickiego Uniwersytetu Argentyny, księdza Victora Fernándeza, odbierał dyplom doktora honoris causa. Było to wydarzenie bezprecedensowe, ponieważ stał się pierwszym rabinem w Ameryce Łacińskiej uhonorowanym w ten sposób przez katolicką uczelnię, a na dodatek miało to miejsce w Argentynie, w której uczelnie katolickie nie były bliskie społeczności żydowskiej i nie przejmowały się jej losami.
Podczas wręczania mu tego wyróżnienia jej rektor powiedział: "Instytucje chrześcijańskie mogą czerpać z mądrości, jaką posiada rabin, niezależnie od różnic, które nas dzielą". Jak podkreśla: "chodziło o gest wykraczający ponad poziom czysto serdeczny czy dyplomatyczny, zakładał on uznanie, że żydowski mistrz posiada mądrość, wiedzę i naukę, z której także my, katolicy, możemy czerpać korzyści".
Te słowa zostały przypieczętowane oklaskami siedzących w pierwszym rzędzie kardynała Bergoglio i nuncjusza apostolskiego Paula Tscherriga. Skórka wspomina, że tuż przed wręczeniem mu dyplomu przez moment stał twarzą w twarz z kardynałem, który mu powiedział: "Nawet sobie nie wyobrażasz, od jak dawna marzyłem o tej chwili".
Po wyborze Bergoglio na papieża rabin odwiedził go w Rzymie i mieszkał w Domu św. Marty. Wszystkie posiłki jadł przy wspólnym stole z Franciszkiem, ale ponieważ w tym czasie przypadały dwa święta żydowskie i szabat, przy jednym z posiłków powiedział do siedzącego po prawej stronie papieża: "Słuchaj, muszę mieć na stole koszerne wino i chleb".
Papież przychylił [nachylił] się do niego i odpowiedział: "Mów, co masz mówić, i rób, co masz zrobić". "Tak więc papież, jego sekretarz i ja stanęliśmy wokół stołu, a ja zacząłem recytować modlitwy" - wspomina Skórka. Nieco później Franciszek zaprosił go do towarzyszenia mu w pielgrzymce do Izraela. Papieżowi i rabinowi towarzyszył także szejk Omar Abboud - również długoletni przyjaciel i współpracownik Bergoglio, chociaż nie tak bliski jak rabin, pełniący funkcję dyrektora Centrum Islamskim w Buenos Aires.
Dialog międzyreligijny
Rabin Skórka to nie jedyny żydowski przyjaciel papieża Franciszka. Kolejną taką osobą jest rabin Sergio Bergman kierujący najstarszą synagogą w Argentynie, która ma swoją siedzibę w stolicy. Bergman nazywa Bergoglio "swoim rabinem, swoim nauczycielem".
Poznali się w trudnych dla Argentyny czasach, jakie towarzyszyły kryzysowi w 2001 r. W tym właśnie okresie prezydent Eduardo Duhalde zwrócił się do Kościoła, aby ten zaangażował się jako gwarant i strażnik pokoju społecznego. W odpowiedzi na ten apel biskup diecezji San Isidoro, w północnej strefie Gran Buenos Aires, wystosował zaproszenie do Stołu Dialogu, w którym mieli uczestniczyć reprezentanci różnych instytucji i środowisk zjednoczonych w celu poprawy sytuacji społeczno-ekonomicznej.
Jak wspomina Bergman: "To właśnie Bergoglio poszerzył Stół Dialogu o przedstawicieli wszystkich religii. Powiedział: «To nie Kościół katolicki jest gwarantem, lecz religia, wiara». To był punkt zwrotny w naszych kontaktach. Odtąd nie był już dla mnie zwierzchnikiem argentyńskiego Kościoła katolickiego, lecz kimś bardzo bliskim" - mówi rabin, który ponadto podkreśla dyskretne przywództwo Bergoglia w sytuacji zagrożenia: "Stanął na czele, oddając miejsce na pierwszym planie innym. Był obecny w całym tym procesie, którego efekt został później przez Argentyńczyków zaprzepaszczony, kiedy gospodarka zaczęła się podnosić z upadku".
W 2006 r. w stosunkach między kardynałem a rabinem pojawił się kolejny przełomowy etap. Bergman zrezygnował z reprezentowania społeczności mniejszościowej i stał się działaczem obywatelskim, a następnie politycznym. Kiedy oświadczył, że jego aspiracją jest być rabinem społeczeństwa argentyńskiego, przyznał, że bierze przykład z papieża i ma zamiar uruchomić duszpasterstwo rabinackie, które wyjdzie ze świątyni na ulicę, na tułaczkę.
"Kiedy mówię, że moja służba rabinacka jest służbą dla społeczeństwa, a nie dla wspólnoty wyznaniowej, moim punktem odniesienia jest Bergoglio. On jest mistrzem duchowości obywatelskiej. On zawsze mówi, że różnic nie trzeba tolerować, tylko je celebrować. Nie chodzi o to, że akceptuję twoją odmienność, lecz że się cieszę, że jesteś inny. I to jest idea, którą Franciszek rozwinie podczas swego pontyfikatu".
Ostatnia ceremonia, w jakiej wspólnie brali udział, miała miejsce w grudniu 2012 r. kiedy Bergoglio przybył do synagogi, aby zapalić świece z okazji żydowskiego święta Chanuka, obchodzonego w tym samym czasie co Boże Narodzenie.
Kilka lat wcześniej, w 2007 r., wziął udział w obchodach Rosz Haszana, mówiąc do świętujących Żydów, że przyszedł do ich wspólnoty, by zbadać swoje serce, jak "pielgrzym, razem z wami, moimi starszymi braćmi". Potem przewodniczył w synagodze ceremonii i wygłosił kazanie z okazji Jom Kippur, najważniejszego święta w judaizmie, święta oczyszczenia.
Bergman wspomina: "Ja podziękowałem mu za odwagę przybycia do świątyni w najświętszym, najważniejszym dla nas dniu. A on mi odpowiedział: «Z nas dwóch osobą obdarzoną odwagą i duchem jesteś ty. Świątynia jest pełna twoich wiernych, a ty pozwalasz mi przemawiać. Chyba oszalałeś!» Po części miał rację: niejeden z wyznawców wstał i odszedł".
Bergman przywołuje jeszcze inną znaczącą anegdotę. Kiedy w 2005 r. odprawiana była w katedrze w Buenos Aires msza za zmarłego Jana Pawła II: "Nie bardzo wiedzieli, co zrobić z takim rabinem jak ja podczas tak uroczystej mszy, więc posadzili mnie na honorowym miejscu, ale honorując mnie, przede wszystkim okazali szacunek naszej jedności".
Obaj stworzyli wspólnotową jadłodajnię judeochrześcijańską o nazwie Tzedaka (co w hebrajskim oznacza zarówno sprawiedliwość, jak i miłosierdzie), która na początku działała przy synagodze, a potem w siedzibie Caritasu. Obaj interesowali się także villas de emergencia. Co nie mniej znaczące, Bergoglio nigdy z żadnym środowiskiem czy instytucją nie utrzymywał kontaktów na wyłączność.
"Nie ma takiego środowiska społecznego - podkreśla Bergman - z którym nie nawiązałby relacji. Nigdy i dla nikogo nie zrobił wyjątku. Nie powiedział: «Utrzymuję kontakty z judaizmem za pośrednictwem określonego rabina czy gminy». On prowadził dialog ze wszystkimi rabinami i wszystkimi instytucjami: przychylnymi reformom oraz konserwatywnymi, tymi z lewej, tymi z centrum i tymi z prawej; obejmował całą konstelację. To świadczy o jego wielkości. Wszystko to spowodowało, że odważyłem się wybrać go sobie za nauczyciela".
Z kolei z rabinem Danielem Goldmanem oraz wspomnianym już szejkiem Abboudem, Bergoglio pracował przy założeniu Instytutu Dialogu Międzyreligijnego (Instituto del Diálogo Interreligioso). Fakt, że Goldman był bliski polityce ówczesnego rządu, który z kolei krytykował Bergoglio, nigdy nie stanowił przeszkody w ich współpracy, co dodatkowo podkreśla, że dla argentyńskiego hierarchy nikt nie pozostawał poza orbitą dialogu.
Tuż po swoim wyborze na papieża, dwa dni po zakończeniu konklawe, Franciszek osobiście zaprosił naczelnego rabina Rzymu, dr. Riccardo Di Segni, na uroczystości pontyfikalne.
Poza osobistymi kontaktami ze środowiskiem żydowskim Bergoglio wybudował kaplicę poświęconą ofiarom Zagłady w katedrze metropolitarnej w Buenos Aires i udostępnił ją wspólnocie żydowskiej do corocznego upamiętnienia Nocy Kryształowej (Kristallnacht) - nie zrażając się krytyką lefebrystów i innych tradycjonalistów bojkotujących te uroczystości.
Po ataku bombowym na centrum żydowskie w stolicy Argentyny w 1994 r. jako pierwsza osoba publiczna stanął solidarnie po stronie Żydów, domagając się od rządu szczegółowego dochodzenia w sprawie zamachu. Jako papież zabronił również przeprowadzenia publicznego pogrzebu Erika Priebke, niemieckiego zbrodniarza nazistowskiego, który po wojnie schronił się w Argentynie.
Tradycjonalistyczne Stowarzyszenie św. Piusa X zamierzało sprawić mu uroczysty pogrzeb w Rzymie, gdzie ostatnie lata spędził w częściowym areszcie domowym. "Ostatnio" Franciszek zachęcał polskich biskupów do wsparcia społeczności żydowskiej w naszym kraju do lobbowania przeciwko wprowadzeniu prawa zabraniającego uboju rytualnego.
Teologia dialogu w przyjaźni
Nie przytoczyłem tych wszystkich historii po to, aby Państwa zabawić czy pochwalić się jezuitą-papieżem, choć oczywiście to dla naszego zakonu wyjątkowe wydarzenie i powód do dumy. Franciszek zwykł powtarzać, że "kto chce być dobrym katolikiem, musi wcześniej być dobrym żydem", bowiem "dialog i przyjaźń z synami Izraela stanowi część życia uczniów Jezusa" (EG 248).
Nie chodzi tu o samą działalność ani o jakieś zadanie do wykonania, ale o przyjaźń, która jest częścią naszego życia. Nie będę rozstrzygał, ilu w takim razie jest takich "dobrych katolików", także wśród jezuitów.
W odróżnieniu od swoich dwóch poprzedników obecny papież niewiele miejsca poświęca teologii dialogu międzyreligijnego. W "Evangelii Gaudium" przestrzega przed "łatwym synkretyzmem", podkreślając równocześnie, że "fundamentalizm" po którejkolwiek ze stron uniemożliwia prawdziwe spotkanie, i wskazuje, że alternatywą dla nich jest "przyjacielski i szczery dialog".
Amerykański teolog James L. Fredericks uważa, że co do ogólnych założeń dialogu międzyreligijnego Franciszek w dużej mierze podąża za nauczaniem Jana Pawła II, chociaż niektóre fragmenty z "Evangelii Gaudium" wskazują, że nie będzie rozwijał dalej teologii papieża-Polaka ani nie będzie się starał pogodzić rozbieżności, jakie w tej kwestii istnieją pomiędzy Wojtyłą a jego następcą - papieżem Benedyktem XVI.
Nie można jednak nie zauważyć, że w swojej programowej adhortacji Franciszek zrobił krok do przodu w refleksji i działaniu Kościoła, gdy powiedział: "Bóg nadal działa w narodzie Starego Przymierza i sprawia, że rodzą się skarby mądrości wypływające z jego spotkania ze słowem Bożym. Dlatego również Kościół się wzbogaca, gdy przyjmuje wartości judaizmu" (EG 249).
Arcybiskup Fernández, którego można nazwać "papieskim teologiem", podkreśla, że jest to "bardzo mocne stwierdzenie. Wszak łatwo się zgodzić z faktem, że my, chrześcijanie, przyjmujemy bogactwo Starego Testamentu, a nawet wkład judaizmu wcześniejszego od Jezusa Chrystusa; tu mowa jest jednak o współczesnych wartościach, ponieważ mają one związek z tym, że Bóg «nadal działa» w narodzie żydowskim.
To, co wyraził Bergoglio, przyznając doktorat honoris causa rabinowi, zostało teraz wyrażone w słowach Magisterium odnoszących się do «skarbów mądrości», rodzących się dzisiaj ze spotkania Żydów ze słowem Bożym".
Arcybiskup ma nadzieję, że "ten krok naprzód, uczyniony w krótkim paragrafie, zostanie należycie doceniony przez teologów badających relacje chrześcijan z judaizmem oraz przez tych, którzy w Stolicy Świętej zajmują się tymiż relacjami". Rabin Skórka wyznał, że Franciszek zapewnił go wprost, że ten dialog będzie miał teraz teologiczną kontynuację ("Our next step must be a theological one").
Kiedy pół wieku temu Jan XXIII powiedział: "Jestem Józef, twój brat" - otworzył nową erę dialogu w historii relacji Kościoła ze wspólnotą żydowska. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że w ustach papieża Franciszka słowa te stały się czymś więcej niż teologiczną przenośnią. "Józefie, nasz bracie" - mówią do niego rabini, a on się dobrze czuje w tej rodzinie. Obyśmy umieli wykorzystać tę Opatrznościową chwilę dla pogłębienia dialogu między nami, bo mamy wspólną przeszłość i wspólną przyszłość.
Skomentuj artykuł