Rewolucja, z której można się cieszyć [WYWIAD]

Rewolucja, z której można się cieszyć [WYWIAD]
(fot. Robert Hoetink / Shutterstock.com)
Krzysztof Tomasik / KAI / psd

Ogłoszona 50 lat temu deklaracja Soboru Watykańskiego II "Nostra aetate" to była rewolucja, z której można się cieszyć - uważa prof. Paweł Śpiewak.

Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w rozmowie z KAI mówi o fundamentalnym znaczeniu w relacjach chrześcijańsko- żydowskim i katolicko-judaistycznych pontyfikatu św. Jana Pawła II i wskazuje na potrzebę wspólnego czytania i egzegezy Biblii.

DEON.PL POLECA

"Gdy będziemy wspólnie czytali np. Księgę Rodzaju, Księgę Hioba - Żydzi, Polacy, katolicy, prawosławni, protestanci, to wtedy najwięcej się od siebie nauczymy, gdyż będą w to włączone różne interpretacje i sposoby myślenia. Chodzi nie tylko o wspólne oddawanie czci Bogu, ale o intelektualne wgłębianie się w teksty, w ich sens wraz ze znajomością historycznych egzegez i kontekstów kulturowych" - zaznacza prof. Śpiewak.

Krzysztof Tomasik: Jak z perspektywy 50 lat ocenia Pan Profesor deklarację Soboru Watykańskiego II "Nostra aetate"?

Prof. Paweł Śpiewak: To była rewolucja i można stale się z tego cieszyć. Dokumentem "Nostra aetate" Kościół katolicki pozbył się złej tradycji, agresywnego antysemityzmu, nieufności do judaizmu i traktowania go jako religii, której historia właściwie się skończyła, ma ona co prawda jeszcze swoich wyznawców, ale straciła już moc i siłę. Mniemano, że biblijne nauczanie i tradycję przejął całkowicie Kościół katolicki. Rewolucyjne w dokumencie jest też to, co odnosi się do tolerancji i wolności religijnej. Dokument nic nie stracił na swej aktualności. Pozostaje jedno pytanie, czy i na ile zalecenia znajdujące się w "Nostra aetate" są realizowane przez Kościół i episkopaty.

Przypomnijmy, że na treść dokumentu wpłynęła też wspólnota żydowska, szczególnie wybitny, pochodzący z Polski myśliciel, filozof, rabin Abraham Joshua Heschel, który był współtwórcą "Nostra aetate" i jednym z pionierów dialogu chrześcijańsko-żydowskiego...

- Trzeba o tym pamiętać, ale przede wszystkim należy podkreślić, że treść deklaracji świetnie realizował w konkretnych działaniach papież Wojtyła, który powtarzał, że Kościół nie kwestionuje, że Żydzi są narodem wybranym oraz prawo bycia wybranym zostało im dane przez Boga i nikt im tego nie odebrał. Podkreślił też, że nawracanie Żydów na chrześcijaństwo jest nie do zaakceptowania. Żydowscy świadkowie Boga muszą istnieć, gdyż są też świadkami dla chrześcijan. Gdyby usunięto judaizm, byłaby to również amputacja chrześcijaństwa.

Co - od czasu opublikowania deklaracji - uważa Pan Profesor za kamienie milowe w dialogu katolicko-judaistycznym i chrześcijańsko-żydowskim?

- Można wymienić ich wiele, ale na pewno była to wizyta Jana Pawła II w rzymskiej synagodze w 1986 i późniejsza jego następcy Benedykta XVI w 2010 r., podróże papieży do Izraela, zmiany antyżydowskich i antyjudaistycznych elementów w modlitwach, ponadto deklaracja rabinów Dabru Emet, dokument na temat relacji między wiarą żydowską a chrześcijańską podpisany w 2000 r. przez ponad 220 rabinów i intelektualistów żydowskich. Dla mnie bardzo ważne, może nie tak spektakularne, są coroczne Dni Judaizmu w Kościele katolickim. Jesteśmy świadkami wielu inicjatyw bynajmniej nie tylko świątecznych i okazjonalnych. Do tego musimy dodać niezwykłą liczbę literatury, jaka jest dostępna na temat samego judaizmu czy dialogu między obiema religiami. Dużo na temat judaizmu, filozofii i kultury żydowskiej od Martina Bubera do Emmanuela Levinasa naucza się w seminariach duchownych i klasztorach. Chciałoby się oczywiście, by cała kultura żydowska jeszcze bardziej była obecna w naszej przestrzeni kulturowej, aby nie napotykała już oporów ze strony niektórych księży czy biskupów, którzy sprawiają wrażenie, jakby im to przeszkadzało. Ale generalnie w ciągu ostatnich 50 lat jesteśmy świadkami olbrzymiej zmiany i to cieszy.

Dzięki "Nostra aetate" wiele się zmieniło, ale nadal na naszej drodze znajdujemy wiele przeszkód...

- Musimy przede wszystkim zwrócić uwagę na zmianę geografii obecności Żydów w Polsce i Europie. Po Holokauście nie ma już konkurencji gospodarczej z Żydami, nie tworzą oni jakieś istotnej mniejszości w Europie. Powstaje pytanie, na które Kościół nie jest w stanie odpowiedzieć do końca, a jest ono stawiane przez różnych historyków żydowskich i izraelskich, począwszy od Raula Hilberga, autora książki "Pamięć i polityka. Droga historyka Zagłady", na ile postawa Kościołów chrześcijańskich doprowadziła do negatywnych wyobrażeń Żydów jako tych, którzy używają krwi chrześcijańskich dzieci do wypieku macy czy profanują hostię. I na ile doprowadziła do tworzenia gett, począwszy od katolickich Włoszech, palenia książek żydowskich i synagog, ograniczenia możliwości kształcenia, naznaczania żółtymi gwiazdami Dawida jako "piętnem hańby", wydawania edyktów zachęcających do prześladowania i usuwania Żydów. Jest to pytanie o odpowiedzialność chrześcijan za te zachowania i ostatecznie za Zagładę, która zdarzyła się nie gdzie indziej, ale w ramach cywilizacji chrześcijańskiej. Jeśli nawet Kościół nie chce tego problemu podejmować w ramach obrony dobrego imienia Polaków i innych narodów, to i tak od tego pytania nie uciekniemy. Ponadto nie możemy przyjmować postawy samoobrony i powtarzać, że byliśmy tylko szlachetni. Oczywiście mieliśmy olbrzymią liczbę ludzi wspaniałych, pomagających, a nawet oddających życie za ratowanie Żydów i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Spójrzmy choćby na postać Zofii Kossak-Szczuckiej, przed wojną zdeklarowanej antysemitki, która w ramach Rady Pomocy Żydom "Żegota" uratowała wiele żydowskich istnień. Otwartym nadal zostaje pytanie o to, jak patrzyła na Żydów ta większość, która została po tzw. aryjskiej stronie. Nie chodzi o zarzuty, ale o potrzebę wczucia się i zrozumienia tego, co wówczas czuli ścigani, brutalnie prześladowani, samotnie umierający i ginący z rąk Niemców Żydzi.

Jak długo dialog katolicko-judaistyczny, chrześcijańsko-żydowski będzie się toczył w cieniu Zagłady?

- Na pewno na powstanie deklaracji "Nostra aetate" miał duży wpływ fakt Zagłady. Myślę, że duży wkład w jej powstanie wnieśli księża pochodzenia żydowskiego, którzy widzieli, jak żywe są elementy łączące judaizm i chrześcijaństwo. Cień Zagłady chyba nas nigdy w tym dialogu nie opuści i stąd moje pytanie o odpowiedzialność cywilizacji chrześcijańskiej za nią. Raz jeszcze powtarzam, że nie chodzi o oskarżenia, ale o to, jaki wpływ na mordowania Żydów miały np. opinie katolickich księży o tym, że miłość bliźniego jest stopniowalna, czyli inaczej należy miłować nie-Żydów, a inaczej Żydów, czy też wskazówki, aby z nieufnością podchodzić do żydowskich przechrztów. Wszystko to wymaga spokojnych i obiektywnych analiz, które skądinąd już mamy. Napisano wiele ważnych książek na ten temat i teraz należy tylko tę tematykę kontynuować i pogłębiać.

Jednak fundamentalną i przełomową rolę w relacjach z judaizmem i Żydami odegrali chyba papieże...

- Rola Jana Pawła II jest nie do przecenienia tym bardziej, że judaizm i Żydzi nie byli dla niego abstrakcją, lecz konkretną rzeczywistością. Stąd jego wiele wspaniałych inicjatyw, o których już wspomnieliśmy. Papież Wojtyła znał Żydów od dzieciństwa, ale był też świadkiem antysemityzmu. Widział księży, którzy mimo że byli świadkami zbrodni na Żydach, nadal podtrzymywali swoją do nich niechęć. Do dzisiaj są tacy. Jan Paweł II znając to, wyciągnął właściwą lekcję. Ponadto trzeba sobie uświadomić zróżnicowanie żydowskiej diaspory. Inny jest Żyd z Polski, inny z Ameryki, Niemiec itd. Najczęściej czują się oni obywatelami i patriotami kraju, w którym żyją. Jedno, co ich łączy, to to, że zawsze znajdzie się taki, który powie: "Ale ty jesteś Żydem". Dlatego często Żydzi stają się Żydami pod wpływem nacisku świata zewnętrznego. Mamy całą masę przykładów na to, że Żydzi wcale nie chcieli nimi być, uciekali od tego, negowali, a nawet nienawidzili siebie za to, że urodzili się w żydowskich rodzinach. Także wśród Żydów religijnych widzimy znaczące różnice. Czytają jedną Torę, ale inaczej ją interpretują, inaczej się modlą. Inaczej modli się Żyd w Indiach, a inaczej w Ameryce, inaczej też wygląda synagoga w Warszawie, a inaczej np. w Bucharze.

Co powinno być zatem fundamentem naszych relacji?

- Dla mnie osobiście fundamentalna jest lektura Biblii. Na tej świętej Księdze ufundowana jest religijność żydów i chrześcijan. Jesteśmy "religiami Księgi", bez której nie można sobie ich wyobrazić. A spotkanie dwóch egzegez jest niezwykle ważnym elementem naszych relacji. Musimy pokazać, jak te same fragmenty Biblii są odczytywane w obu tradycjach religijnych. Jest to coś, co możemy od razu wykonać i nie widzę w tym żadnych przeszkód.

Co dalej zatem z naszym dialogiem w 50 lat po ogłoszeniu "Nostra aetate"?

- W Polsce dialog jest trudny, gdyż w naszym kraju nie ma już prawie Żydów, nie ma dynamicznie rozwijających się dużych wspólnot. Nie znajdujemy się w sytuacji Stanów Zjednoczonych czy Izraela, gdzie ze strony żydowskiej są partnerzy do poważnej rozmowy. Kościół w Polsce znajduje się w sytuacji, którą określiłbym jako potrzebę znalezienia sobie partnera do rozmowy. Nie może się on oglądać na stronę żydowską, ale musi sam podjąć pewien wysiłek samokształcenia i samowiedzy na temat judaizmu bez względu na to, ilu jest Żydów w naszym kraju. Przypomnijmy też, że sama wspólnota żydowska jest bardzo podzielona, ma kilkanaście denominacji od ortodoksyjnych poprzez konserwatywne po reformowane i tym samym nie ma jednego stanowiska wobec chrześcijaństwa i prowadzenia z nim dialogu. Jedni nie lubią chrześcijan, inni tolerują, mają dystans, inni się ich boją, a jeszcze inni darzą sympatią i są otwarci na dialog. Kościół w Polsce musi w dużym stopniu w osamotnieniu zajmować się judaizmem, tym bardziej że w jego łonie, jak na razie, brak jakiejś idei, która pozwoliłaby pchnąć istotnie ten dialog do przodu. Kościół w Polsce nie może się bać trudnych problemów, ale z odwagą je podejmować. Ponadto najważniejsze jest czytanie i egzegeza Biblii. Gdy będziemy wspólnie czytali np. Księgę Rodzaju, Księgę Hioba - Żydzi, Polacy, katolicy, prawosławni, protestanci, to wtedy najwięcej się od siebie nauczymy, gdyż będą w to włączone różne interpretacje i sposoby myślenia. Chodzi nie tylko o wspólne oddawanie czci Bogu, ale o intelektualne wgłębianie się w teksty, w ich sens wraz ze znajomością historycznych egzegez i kontekstów kulturowych. Przed nami dużo pracy, ale warto ją podjąć tym bardziej, że mamy bardzo dużo ośrodków akademickich zajmujących się judaizmem i kulturą żydowską. Pracują tam w 99 proc. chrześcijanie i oni mogą wzbogacać swoją wiedzą nie tylko Kościół, ale całą naszą kulturę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rewolucja, z której można się cieszyć [WYWIAD]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.