Od tej rzezi minęło zaledwie 22 lata. Miała miejsce ok. 900 km od Krakowa
11 lipca we włoskim senacie odbyła się krótka ceremonia upamiętniająca 22. rocznicę masakry w Srebrenicy. Nazwa tego miasta kojarzy się z ludobójstwem blisko 9 tysięcy bośniackich muzułmanów, dokonanym przez Serbów, pod dowództwem Radko Mladicia.
Wspólnie do zaciekawionej publiczności zwrócili się: Senator Aldo Di Biagio, członek Komisji ds. Ochrony Praw Człowieka, parlamentarzysta Giulio Marcon ze stowarzyszenia Parlamentarzyści dla Pokoju, minister Planinic z ambasady Bośni i Hercegowiny, Slavica Josipović, reprezentantka 30 tysięcy bośniackich emigrantów we Włoszech i dwóch dziennikarzy: Luca Leone i Mario Boccia relacjonujących bośniacką wojnę. Wśród słuchaczy znaleźli się: wiceprezes włosko-żydowskiej społeczności, a także rzymski przedstawiciel "American Jewish Committee" oraz włoski wysłannik organizacji Religie dla Pokoju.
W przemówieniach wspomniano ponad 8 tysięcy nagrobków zamordowanych chłopców i mężczyzn, powołanych do armii w 1995 roku. Podkreślono jednak fakt, iż najprawdopodobniej nie jest to ostateczna liczba zabitych, ponieważ masowe mogiły mogą zawierać tysiące szczątków, które trzeba odnaleźć, zidentyfikować i pogrzebać. Nie można opisać potworności tego powojennego, barbarzyńskiego rozlewu krwi, którego dokonano mimo obecności holenderskich sił ONZ stacjonujących w pobliżu zamkniętego obszaru, nazywanego w tamtym czasie "bezpiecznym niebem bośniackich muzułmanów".
Profesor Semso Osmanović, przywódca bośniackiej społeczności w Trieście, był obecny na upamiętniającym zbrodnie wykładzie w Senacie. W wieku 8 lat przeżył ludobójstwo, a jeden z serbskich żołnierzy mierzył jego wzrost pistoletem. Uczony wspomina słowa wojskowego: "Jesteś za mały", który odesłał go do autobusu. Cztery lata później Semso wyemigrował do Triestu z mamą i siostrami.
Jednak reszta jego znanych i szanowanych krewnych nie miała takiego szczęścia. Dziadek Osmanovicia był wielkim muftim (najwyższym duchownym) w Srebrenicy, dlatego jego rodzinę umieszczono na liście osób przeznaczonych do likwidacji. 33 bliskich krewnych dziadka Semso, włączając ciocie, wujków i kuzynów, zamordowano. "Serbowie byli niesamowicie zorganizowani i działali jak naziści. Do dziś nie czuję się bezpiecznie w Srebrenicy, bo kilku popleczników biorących udział w masakrze z 1995 roku pracuje teraz w policji" - powiedział profesor Osmanović.
Zdaniem profesora napięta sytuacja spowodowana jest niemożnością postawienia przed sądem, ukarania czy deportacji. Bierność to główny powód, dla którego Bośnia i Hercegowina negocjuje wejście do Unii Europejskiej. Dołączenie do wspólnoty jest znaczącym krokiem w stronę pokoju, dzięki któremu możliwe jest uniknięcie rozlewu krwi. Według uczonego tylko za sprawą większego wsparcia i lepszej relacji ze społecznością międzynarodową można zamienić bolesną przeszłość w świetlaną przyszłość.
W zeszłym tygodniu, na ceremonii upamiętniającej masakrę można było zauważyć porażkę włoskiego parlamentu, który pomimo wyroku Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze nie nazwał wydarzenia w Srebrenicy "ludobójstwem". Holenderski organ wymiaru sprawiedliwości w swoim orzeczeniu skazał także serbskiego przywódcę Radovana Karadzicia na 40 lat pozbawienia wolności za zbrodnie przeciwko ludzkości. Nie zapadła natomiast decyzja w sprawie Mladicia, lidera masakry w Srebrenicy, która najprawdopodobniej będzie ogłoszona w listopadzie.
Jednak mimo tragedii nieustannie widoczny promyk nadziei, głównie za sprawą licznych świadectw, okazywanie empatii, przyjaźni i solidarności. Iskra tli się też dzięki współpracy pomiędzy bośniackimi muzułmanami a niewielką społecznością żydowską w Bośni.
"Musimy zapomnieć o kolaboracji bośniackich muzułmanów, pod dowództwem wielkiego muftiego z Jerozolimy, a nazistami w trakcie II wojny światowej". Profesor Osmanović przypomina, że to właśnie dzięki wsparciu kilku członków społeczności żydowskiej w Trieście zdołał pokonać depresję. Jako nastoletni imigrant widział i przeżył najgorsze okropieństwa dokonywane przez ludzi, jednak pomimo życia w tak trudnych czasach zaprzyjaźnił się z ofiarą Holokaustu. Diamantina Vivante Salonicchio, o której mowa, ma obecnie 92 lata i jest matką przywódcy społeczności żydowskiej w Trieście. Została wywieziona do obozu Auschwitz, gdzie straciła mamę oraz dwie siostry. Aż do swego powrotu do domu ukrywała te fakty przed swym ojcem, któremu udało się przetrwać wojnę w Trieście.
W odpowiedzi na nazistowską eksterminację i nienawiść do Żydów Diamantina chwaliła życie. Fakt ten zachęcił profesora Semso do założenia wielkiej rodziny. "Empatia i radość były dla niej siłami, które przekazywała w rozmowach Bośniakom. To one mnie zainspirowały" - wspomina uczony - "dzięki mamie oraz zachęcie i wsparciu nauczyciela, głównego rabina w Trieście Ariela Haddada, postanowiłem skupić się na edukacji". Z pomocą Haddada profesor Semso dostał stypendium na Harvardzie, gdzie otrzymał tytuł magistra z dziedziny nauk politycznych, a także stopień doktora socjologii.
Kolejnym poważnym wydarzeniem zapamiętanym przez profesora jest spotkanie z Elie Wieselem w Nowym Jorku. Wiesel to ocalały z Szoah i laureat pokojowej Nagrody Nobla, którego starania o zażegnanie trwającej w Bośni rzezi wojennej były wszystkim sznane. Także dzisiaj, profesor Semso inspiruje się "radością życia", którą odnajduje w ocalałych osobach w Żydowskim Domu Starców w Trieście.
Historia Semsona Osmanovicia jest jednym z przykładów solidarności między żydami a muzułmanami w Bośni i Hercegowinie. Podczas trwającej tam wojny sarajewska społeczność żydowska i stworzona przez nią organizacja humanitarna były jedynymi instytucjami świeckimi oferującymi wsparcie: jedzenie, pomoc medyczną i ochronę. Pomoc dla wszystkich (chorwackich katolików, serbsko-bośniackich prawosławnych, a także bośniackich muzułmanów) bez dyskryminacji.
Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy, żydowska organizacja non-profit, była jedyną organizacją pozarządową, która odpowiedziała na apel Czerwonego Krzyża. Instytucja ta znana jest także z wysyłania żywności społeczności żydowskiej w Sarajewie, począwszy od 1920roku. Z kolei wyżej wymieniona "Benevolencija" (założona w 1890, zamknięta przez komunistów w 1946, ponownie otwarta przez społeczność żydowską w 1990) zwróciła się do Komitetu Rozdzielczego o fundusze na otwarcie apteki w Centrum Społeczności Żydowskiej w Sarajewie, z wolnym dostępem do leków i żywności dla wszystkich potrzebujących.
Co więcej, dzięki niej możliwa była organizacja konwojów dla katolików, prawosławnych, a także muzułmanów uciekających z kraju ogarniętego wojną. Za sprawą eskort ocalono około 3 tysięcy ludzi. Żydowscy wolontariusze codziennie transportowani do Centrum Społeczności Żydowskiej zajmowali się niesieniem pomocy humanitarnej w każdej dziedzinie życia. W tym miejscu najmniejszy gest miał znaczenie: "Tutaj nie mówimy o polityce". Kiedy misja ludzi dobrej woli na tym obszarze okazała się zbyt niebezpieczna, muzułmańsko-palestyński właściciel sklepu z narzędziami pozwolił na nieodplatne korzystanie z jego parceli, tak by misja humanitarna mogła być kontynuowana w bezpiecznym, jak na otaczające realia, miejscu.
Starania podejmowane przez społeczność żydowską w Sarajewie, w czasie bośniackiej wojny domowej, były możliwe dzięki przywódcy tej grupy Ivanowi Ceresnjesowi oraz jej wiceprezesowi- ambasadorowi Jakobowi Finciowi. Ostatnia z wymienionych osób jest dziś przywódcą społeczności żydowskiej i "Benevolenciji, a także przewodniczacym i jednym z założycieli Międzyreligijnej Rady Bośni i Hercegowiny( powstałej w 1997 roku). Ambasador Finci został także uhonorowany prestiżową Nagrodą Prima Leviego w 2013 roku, francuskim Orderem Narodowym Legii Honorowej oraz Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.
Dzisiaj bośniaccy muzułmanie starają się zapobiec wpływom fundamentalistów znad Zatoki Perskiej. Wielki mufti Bośni i Hercegowiny Husein Kavazovic, powiedział: "Bośniaccy muzułmanie czują, że należą do Europy, dlatego niepokoi ich stały wzrost wpływów państw Zatoki Perskiej w Bośni".
Poprzedni, honorowy wielki mufti, dr Mustafa Ceric (przewodniczący międzynarodowej organizacji Religie dla pokoju) pierwszy raz w życiu odwiedził Auschwitz w lutym w 2011 roku. Wizytę złożył w ramach międzyreligijnej pielgrzymki, towarzyszył mu wówczas profesor Semso Ismanović. Głęboko poruszony tym, co zobaczył, dr Ceric stwierdził: " Gdybyśmy zapobiegli Holocaustowi w Auschwitz, zapobieglibyśmy także masakrze w Srebrenicy".
Lisa Palmieri-Billig - przedstawicielka AJC (Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego) we Włoszech i Stolicy Apostolskiej AJC. Tekst został udostępniony pierwotnie w serwisie Vatican Insider na licencji Creative Commons (CC BY-NC-ND 4.0).
Tłumaczenie: Weronika Czerwińska
Skomentuj artykuł