Od tej rzezi minęło zaledwie 22 lata. Miała miejsce ok. 900 km od Krakowa

(fot. Adam Jones Adam63 / Mikhail Evstafiev CC-BY-SA-3.0 via Wikimedia Commons)
lastampa.it / Lisa Palmieri-Billig

11 lipca we włoskim senacie odbyła się krótka ceremonia upamiętniająca 22. rocznicę masakry w Srebrenicy. Nazwa tego miasta kojarzy się z ludobójstwem blisko 9 tysięcy bośniackich muzułmanów, dokonanym przez Serbów, pod dowództwem Radko Mladicia.

Wspólnie do zaciekawionej publiczności zwrócili się: Senator Aldo Di Biagio, członek Komisji ds. Ochrony Praw Człowieka, parlamentarzysta Giulio Marcon ze stowarzyszenia Parlamentarzyści dla Pokoju, minister Planinic z ambasady Bośni i Hercegowiny, Slavica Josipović, reprezentantka 30 tysięcy bośniackich emigrantów we Włoszech i dwóch dziennikarzy: Luca Leone i Mario Boccia relacjonujących bośniacką wojnę. Wśród słuchaczy znaleźli się: wiceprezes włosko-żydowskiej społeczności, a także rzymski przedstawiciel "American Jewish Committee" oraz włoski wysłannik organizacji Religie dla Pokoju.

W przemówieniach wspomniano ponad 8 tysięcy nagrobków zamordowanych chłopców i mężczyzn, powołanych do armii w 1995 roku. Podkreślono jednak fakt, iż najprawdopodobniej nie jest to ostateczna liczba zabitych, ponieważ masowe mogiły mogą zawierać tysiące szczątków, które trzeba odnaleźć, zidentyfikować i pogrzebać. Nie można opisać potworności tego powojennego, barbarzyńskiego rozlewu krwi, którego dokonano mimo obecności holenderskich sił ONZ stacjonujących w pobliżu zamkniętego obszaru, nazywanego w tamtym czasie "bezpiecznym niebem bośniackich muzułmanów".

Profesor Semso Osmanović, przywódca bośniackiej społeczności w Trieście, był obecny na upamiętniającym zbrodnie wykładzie w Senacie. W wieku 8 lat przeżył ludobójstwo, a jeden z serbskich żołnierzy mierzył jego wzrost pistoletem. Uczony wspomina słowa wojskowego: "Jesteś za mały", który odesłał go do autobusu. Cztery lata później Semso wyemigrował do Triestu z mamą i siostrami.

DEON.PL POLECA

Jednak reszta jego znanych i szanowanych krewnych nie miała takiego szczęścia. Dziadek Osmanovicia był wielkim muftim (najwyższym duchownym) w Srebrenicy, dlatego jego rodzinę umieszczono na liście osób przeznaczonych do likwidacji. 33 bliskich krewnych dziadka Semso, włączając ciocie, wujków i kuzynów, zamordowano. "Serbowie byli niesamowicie zorganizowani i działali jak naziści. Do dziś nie czuję się bezpiecznie w Srebrenicy, bo kilku popleczników biorących udział w masakrze z 1995 roku pracuje teraz w policji" - powiedział profesor Osmanović.

Zdaniem profesora napięta sytuacja spowodowana jest niemożnością postawienia przed sądem, ukarania czy deportacji. Bierność to główny powód, dla którego Bośnia i Hercegowina negocjuje wejście do Unii Europejskiej. Dołączenie do wspólnoty jest znaczącym krokiem w stronę pokoju, dzięki któremu możliwe jest uniknięcie rozlewu krwi. Według uczonego tylko za sprawą większego wsparcia i lepszej relacji ze społecznością międzynarodową można zamienić bolesną przeszłość w świetlaną przyszłość.

W zeszłym tygodniu, na ceremonii upamiętniającej masakrę można było zauważyć porażkę włoskiego parlamentu, który pomimo wyroku Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze nie nazwał wydarzenia w Srebrenicy "ludobójstwem". Holenderski organ wymiaru sprawiedliwości w swoim orzeczeniu skazał także serbskiego przywódcę Radovana Karadzicia na 40 lat pozbawienia wolności za zbrodnie przeciwko ludzkości. Nie zapadła natomiast decyzja w sprawie Mladicia, lidera masakry w Srebrenicy, która najprawdopodobniej będzie ogłoszona w listopadzie.

Jednak mimo tragedii nieustannie widoczny promyk nadziei, głównie za sprawą licznych świadectw, okazywanie empatii, przyjaźni i solidarności. Iskra tli się też dzięki współpracy pomiędzy bośniackimi muzułmanami a niewielką społecznością żydowską w Bośni.

"Musimy zapomnieć o kolaboracji bośniackich muzułmanów, pod dowództwem wielkiego muftiego z Jerozolimy, a nazistami w trakcie II wojny światowej". Profesor Osmanović przypomina, że to właśnie dzięki wsparciu kilku członków społeczności żydowskiej w Trieście zdołał pokonać depresję. Jako nastoletni imigrant widział i przeżył najgorsze okropieństwa dokonywane przez ludzi, jednak pomimo życia w tak trudnych czasach zaprzyjaźnił się z ofiarą Holokaustu. Diamantina Vivante Salonicchio, o której mowa, ma obecnie 92 lata i jest matką przywódcy społeczności żydowskiej w Trieście. Została wywieziona do obozu Auschwitz, gdzie straciła mamę oraz dwie siostry. Aż do swego powrotu do domu ukrywała te fakty przed swym ojcem, któremu udało się przetrwać wojnę w Trieście.

W odpowiedzi na nazistowską eksterminację i nienawiść do Żydów Diamantina chwaliła życie. Fakt ten zachęcił profesora Semso do założenia wielkiej rodziny. "Empatia i radość były dla niej siłami, które przekazywała w rozmowach Bośniakom. To one mnie zainspirowały" - wspomina uczony - "dzięki mamie oraz zachęcie i wsparciu nauczyciela, głównego rabina w Trieście Ariela Haddada, postanowiłem skupić się na edukacji". Z pomocą Haddada profesor Semso dostał stypendium na Harvardzie, gdzie otrzymał tytuł magistra z dziedziny nauk politycznych, a także stopień doktora socjologii.

Kolejnym poważnym wydarzeniem zapamiętanym przez profesora jest spotkanie z Elie Wieselem w Nowym Jorku. Wiesel to ocalały z Szoah i laureat pokojowej Nagrody Nobla, którego starania o zażegnanie trwającej w Bośni rzezi wojennej były wszystkim sznane. Także dzisiaj, profesor Semso inspiruje się "radością życia", którą odnajduje w ocalałych osobach w Żydowskim Domu Starców w Trieście.

Historia Semsona Osmanovicia jest jednym z przykładów solidarności między żydami a muzułmanami w Bośni i Hercegowinie. Podczas trwającej tam wojny sarajewska społeczność żydowska i stworzona przez nią organizacja humanitarna były jedynymi instytucjami świeckimi oferującymi wsparcie: jedzenie, pomoc medyczną i ochronę. Pomoc dla wszystkich (chorwackich katolików, serbsko-bośniackich prawosławnych, a także bośniackich muzułmanów) bez dyskryminacji.

Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy, żydowska organizacja non-profit, była jedyną organizacją pozarządową, która odpowiedziała na apel Czerwonego Krzyża. Instytucja ta znana jest także z wysyłania żywności społeczności żydowskiej w Sarajewie, począwszy od 1920roku. Z kolei wyżej wymieniona "Benevolencija" (założona w 1890, zamknięta przez komunistów w 1946, ponownie otwarta przez społeczność żydowską w 1990) zwróciła się do Komitetu Rozdzielczego o fundusze na otwarcie apteki w Centrum Społeczności Żydowskiej w Sarajewie, z wolnym dostępem do leków i żywności dla wszystkich potrzebujących.

Co więcej, dzięki niej możliwa była organizacja konwojów dla katolików, prawosławnych, a także muzułmanów uciekających z kraju ogarniętego wojną. Za sprawą eskort ocalono około 3 tysięcy ludzi. Żydowscy wolontariusze codziennie transportowani do Centrum Społeczności Żydowskiej zajmowali się niesieniem pomocy humanitarnej w każdej dziedzinie życia. W tym miejscu najmniejszy gest miał znaczenie: "Tutaj nie mówimy o polityce". Kiedy misja ludzi dobrej woli na tym obszarze okazała się zbyt niebezpieczna, muzułmańsko-palestyński właściciel sklepu z narzędziami pozwolił na nieodplatne korzystanie z jego parceli, tak by misja humanitarna mogła być kontynuowana w bezpiecznym, jak na otaczające realia, miejscu.

Starania podejmowane przez społeczność żydowską w Sarajewie, w czasie bośniackiej wojny domowej, były możliwe dzięki przywódcy tej grupy Ivanowi Ceresnjesowi oraz jej wiceprezesowi- ambasadorowi Jakobowi Finciowi. Ostatnia z wymienionych osób jest dziś przywódcą społeczności żydowskiej i "Benevolenciji, a także przewodniczacym i jednym z założycieli Międzyreligijnej Rady Bośni i Hercegowiny( powstałej w 1997 roku). Ambasador Finci został także uhonorowany prestiżową Nagrodą Prima Leviego w 2013 roku, francuskim Orderem Narodowym Legii Honorowej oraz Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.

Dzisiaj bośniaccy muzułmanie starają się zapobiec wpływom fundamentalistów znad Zatoki Perskiej. Wielki mufti Bośni i Hercegowiny Husein Kavazovic, powiedział: "Bośniaccy muzułmanie czują, że należą do Europy, dlatego niepokoi ich stały wzrost wpływów państw Zatoki Perskiej w Bośni".

Poprzedni, honorowy wielki mufti, dr Mustafa Ceric (przewodniczący międzynarodowej organizacji Religie dla pokoju) pierwszy raz w życiu odwiedził Auschwitz w lutym w 2011 roku. Wizytę złożył w ramach międzyreligijnej pielgrzymki, towarzyszył mu wówczas profesor Semso Ismanović. Głęboko poruszony tym, co zobaczył, dr Ceric stwierdził: " Gdybyśmy zapobiegli Holocaustowi w Auschwitz, zapobieglibyśmy także masakrze w Srebrenicy".

Lisa Palmieri-Billig - przedstawicielka AJC (Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego) we Włoszech i Stolicy Apostolskiej AJC. Tekst został udostępniony pierwotnie w serwisie Vatican Insider na licencji Creative Commons (CC BY-NC-ND 4.0).

Tłumaczenie: Weronika Czerwińska

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Od tej rzezi minęło zaledwie 22 lata. Miała miejsce ok. 900 km od Krakowa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.