Odnaleźć pokolenie JPII

(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)
Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR

Wstańcie, chodźmy - tak zatytułował swoją książkę adresowaną do biskupów w Polsce Jan Paweł II. Była to jedna z jego książek poniekąd testamentalnych. Charakterystyczny był ów tytuł - wezwanie do powstania i zaproszenie do wspólnej drogi.

Tytuł wskazywał jednoznacznie, że On stoi na drodze, że jest w tej drodze, a adresatów zaprasza do porzucenia stabilizacji i podjęcia ryzyka drogi.

Dziś możemy sparafrazować ten tytuł. A ponieważ nikt z nas, śmiem twierdzić, nie jest w tej pozycji uprzywilejowanej w stosunku do innych, możemy się wzajemnie zachęcać: Wstańmy, chodźmy!

Do pokolenia JPII

A powstać trzeba. Znaleźliśmy się bowiem w dość dziwnej pozycji i dziwnym położeniu.  Warto bowiem spojrzeć na pewien dość dramatyczny etap drogi, jaki przebyliśmy od 2 kwietnia 2005 r., a raczej od dni poprzedzających tę datę do chwili obecnej.

Dni poprzedzające 2 kwietnia 2005 r. i sam dzień 2 kwietnia tegoż roku obejmowały dwie warstwy zdarzeń. Jedną z nich, fundamentalną i najistotniejszą, było odchodzenie Jana Pawła II. Na tle kultury współczesnej naznaczonej kultem ciała, zdrowia i młodości Papież Cierpienia odsłaniał wartość słabego życia, wartość agonii, fizycznej niemocy i bezradności. Ta śmierć w dobie śmierci zdziczałej, lękającej się odsłaniania twarzy umierającego, chowającego ludzką słabość za parawan szpitalny i aparaturę, ta śmierć Jana Pawła II, była przywróceniem "śmierci oswojonej". Była nawiązaniem do majestatu Golgoty i piękna ewangelicznego przejścia do domu Ojca. Była też druga warstwa wydarzeń.

To my nią byliśmy. My, świadkowie tamtej niezapomnianej Encykliki Miłości.

To byliśmy my,
my, którzy otwieraliśmy zamknięte wieczorną porą drzwi kościołów,
my, którzy rozliczaliśmy całe lata życia w głębi konfesjonału,
my, którzy nie kierowani przez hierarchię, pokazywaliśmy drogi do kościołów,
my, którzy na hasła SMS-ów szliśmy na ulice zapalić lampy,
my, którzy czytaliśmy słowa Ojca Świętego, bo może wcześniej coś nam umknęło,
my, którzy pisaliśmy do niego pozornie spóźnione listy, w księgach, na forach internetowych.
My, którzy odkryliśmy w tych dniach zapomnianą po ’89 solidarność,
my, którzy zobaczyliśmy w sobie braterstwo,
my, którzy zobaczyliśmy, że tak naprawdę, w głębi siebie samych, w głębi naszej tożsamości jesteśmy jego pokoleniem, pokoleniem JPII.

Entuzjazm tamtych dni był niezwykły. I tak jak zazwyczaj z entuzjazmem bywa - okazał się przemijający.

Czy pamiętamy?

W tym roku przypadnie kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II. Każda rocznica oddala nas czasowo i emocjonalnie od tamtych zdarzeń, od tego, co było w nas piękne, prawdziwe i budzące szacunek. Owszem, między tymi rocznicami było wydarzenie beatyfikacji Jana Pawła II, świadka wiary, świadka Boga i człowieka. Beatyfikacja Ojca Świętego była dla wielu z nas jak przetarcie oblicza i możliwość spojrzenia znów we własną twarz.
Ale jest też to wszystko, co wypełnia te lata niechlubnym ciągiem zdarzeń. W ciągu tych kilku lat dotknęła nas zdumiewająca amnezja. Zapomnieliśmy, jakie znaczenie miały słowa wypowiedziane na placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r.: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!".

Zignorowaliśmy i ignorujemy wołanie, które wtedy było dla nas oczywiste, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa, że dziejów tego narodu nie można zrozumieć bez Chrystusa. Dziś poniekąd próbujemy pisać nowe dzieje państwa laickiego, wypierającego się dumnego i szlachetnego dziedzictwa chrześcijańskiego.

Jakby obce stały się nam słowa, że nie może być walka przed solidarnością, przeciwnie, czynimy walkę główną siłą życia politycznego, może bardziej nawet niż w czasach PRL. Wtedy była ona narzędziem narzucanym odgórnie przez ludzi systemu komunistycznego, dziś jakby przenikała tkankę życia politycznego i społecznego.

Kościół, który zawsze był z narodem polskim, jest dziś traktowany jako czynnik uwsteczniający, jako instytucja w opozycji do człowieka. Czy zapomnieliśmy, że to człowiek właśnie jest drogą Kościoła?

Czy zapomnieliśmy, że to dziełem Jana Pawła II było budowanie kultury życia, w której nie ma miejsca na antykoncepcję, aborcję, reprodukcję in vitro? Czy przeminęły z wiatrem niepamięci wskazania papieskie na temat godności małżeństwa i rodziny? Czy współczesne ideologizowanie pod sztandarem gender nie uwłacza papieskiej myśli?

To właśnie dlatego, dla niektórych pokolenie JPII to już przeszłość, dla niektórych ono nigdy nie istniało, dla niektórych my sami też nie do końca jesteśmy sobą!

Tak nie musi być! Tak być nie powinno.

Rachunek sumienia

Na pewno potrzebny jest na początku drogi duchowego przygotowania do kanonizacji szczery rachunek sumienia. Spojrzenie na drogę, na której kiedyś byliśmy i na której obecnie jesteśmy. Warto powrócić pamięcią do zdarzeń sprzed lat. Wszak "pamięć i tożsamość" - to cenne wskazanie dla każdego z nas. To przypomnienie, że nie można wybierać tylko przyszłości, zapominając o teraźniejszości, a zwłaszcza o przeszłości.

Wróćmy pamięcią do naszych spotkań z Janem Pawłem II. Odbudujmy tę pamięć. Spiszmy wspomnienia. Może nie dane nam było uczestniczyć w prywatnych audiencjach z Ojcem Świętym, ale każdy z nas był zaproszonym uczestnikiem tych audiencji narodowych, tutaj w Polsce. Spiszmy wspomnienia, odkryjmy na nowo zapominane słowa "godność", "solidarność", "uczestnictwo", "dobro wspólne", "człowiek jest drogą Kościoła".

Zechciejmy spróbować spotkać się raz, potem drugi, i trzeci, i dalej... Zechciejmy spotykać się w każdy drugi dzień miesiąca w naszych kościołach. Stworzyć wspólnotę Eucharystii o godz. 20.00. Potem trwać do 21.37 na modlitwie. Ale zechciejmy czegoś więcej jeszcze.

Chciejmy podjąć ducha Jana Pawła w nas, pokazać, że nie zapomnieliśmy, że nie możemy zapomnieć. Chciejmy wyznaczyć sobie dobrowolnie, ale konsekwentnie etapy w naszej drodze duchowej za Janem Pawłem II do Boga. Te etapy to swoiste ścieżki duchowości codziennej - Bóg bogaty w miłosierdzie, Chrystus Odkupiciel i Maryja.

Ci z nas, którzy zechcą wejść na tę drogę, mogą zobowiązać się do codziennej modlitwy Koronką do Miłosierdzia Bożego. Każda taka modlitwa może zostać poprzedzona krótkim rozważaniem z bogactwa myśli Jana Pawła II. Posłuchajmy: "Nasze uprzedzenia na temat miłosierdzia są najczęściej wynikiem takiej właśnie zewnętrznej tylko oceny. Nieraz na drodze takiej oceny dostrzegamy w miłosierdziu nade wszystko stosunek nierówności pomiędzy tym, kto je okazuje, a tym, który go doznaje. I z kolei gotowi jesteśmy wyciągnąć wniosek, że miłosierdzie uwłacza temu, kto go doznaje, że uwłacza godności człowieka. Przypowieść o synu marnotrawnym uświadamia nam, że jest inaczej: relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa" (DM nr 6).

Nabożeństwo do miłosierdzia, kult Bożego miłosierdzia - to jedna ze ścieżek za Janem Pawłem II do Boga.

Modlitwa  i zawierzenie

Ścieżka druga to modlitwa - medytacja wydarzeń zbawczych z życia Jezusa. Jan Paweł podejmował ją - jak wielu zaświadcza - codziennie w postaci rozważania nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Możemy podjąć ją wspólnie raz w miesiącu, w każdy pierwszy piątek miesiąca. Kto jednak będzie chciał i mógł, może podejmować tę medytację i drogę częściej. Pomocą będą mu także służyły teksty - myśli i słowa wiary Jana Pawła II. Wsłuchajmy się, wczytajmy: "Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

Chrystus przybity do krzyża, ubezwładniony w tej straszliwej pozycji, wzywa Ojca. Wszystkie te wezwania świadczą, że stanowi jedno z Nim. «Ja i Ojciec jedno jesteśmy». Oto najwyższe, oto szczytowe działania Syna w zjednoczeniu z Ojcem. Tak, w zjednoczeniu - właśnie wówczas woła: «Eli, Eli, lama sabachtani - Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?». Te rozpięte ramiona z najwyższym wysiłkiem ogarniają całą ludzkość i cały świat. Oto człowiek. Oto Sam Bóg - «w Nim żyjemy, poruszamy się i w Nim jesteśmy». W Nim: w tych rozpiętych wzdłuż poprzecznej belki krzyża ramionach. Oto tajemnica Odkupienia!Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!".

Wreszcie trzecia ścieżka, to zawierzenie Maryi, włączenie naszych codziennych historii w historię zbawienia - w tajemnice radosne, światła, bolesne, chwalebne. Każdy z nas może zobowiązać się do przynajmniej jednej dziesiątki Różańca dziennie, wspartej rozważaniem myśli Jana Pawła II. Tak naprawdę to niewielkie zobowiązania, ale ważne, by stały się znakiem naszej miłości do Boga i wierności Janowi Pawłowi II.
Jesteśmy mu winni tę wierność.

Przypomnijmy sobie te wszystkie impulsy, te inspiracje, pomysły, działania, manifestacje żywej wiary z kwietnia 2005 r. Białe marsze z pierwszej rocznicy jego śmierci. Co dzisiaj możemy zrobić? Jak okazać to, że zawdzięczamy mu wiele, że jesteśmy dzięki niemu tym, kim jesteśmy?

Nie bójmy się odważnych, śmiałych pomysłów. Nie bójmy się organizować spotkań, manifestować ślady naszej pamięci.

Ale nade wszystko nie bójmy się być codziennymi świadkami Jego wiary, miłości, patriotyzmu, wrażliwości na drugiego człowieka, bezkompromisowej obrony życia, jego nauczania prawdy.

Pamiętajmy w naszych rodzinach, że przyszłość świata idzie przez rodzinę...
pamiętajmy w naszych parafiach, że człowiek jest drogą Kościoła,
pamiętajmy w naszych cierpieniach, że jesteśmy współodkupicielami z Chrystusem,
pamiętajmy w naszych miejscach konfliktów interesów, że miłosierdzie jest ponad sprawiedliwością,
pamiętajmy w naszych szpitalach, że Ewangelia miłości Boga do człowieka i Ewangelia życia stanowią jedną i niepodzielną Ewangelię,

pamiętajmy w naszych obszarach  życia politycznego, że demokracja bez wartości łatwo staje się systemem totalitarnym,

pamiętajmy w naszych obawach, że trzeba otworzyć drzwi Chrystusowi i nie lękać się!

Być może chcemy o tym pamiętać, ale zapomniane zostały niektóre słowa, zatarte zostały treści. Uczmy się Jana Pawła II, tak jak uczymy się literatury i historii, jak uczymy się katechizmu i modlitwy. Jan Paweł II wołał kiedyś: Polska woła o ludzi sumienia.

Powiedzmy sobie dziś tak: Polska woła o pokolenie JPII.

Poczujmy w sobie tę młodość, którą On nam dawał. Odkryjmy w sobie na nowo bogactwo nadziei, które jest wpisane w młodość niezależnie od wieku biologicznego. Pomocą w tym wędrowaniu w głąb własnej młodości niech się staną nasze refleksje wokół orędzi Jana Pawła II do ludzi młodych - nasz przewodnik bogactwa nadziei, która jest w nas. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Odnaleźć pokolenie JPII
Komentarze (6)
I
Ika
8 sierpnia 2014, 09:25
Moze nalezałoby stworzyć pokolenie Franciszka?
G
Gośc
23 stycznia 2014, 23:53
Myślę, że poniższe komentarze sa wypowiadane przez osoby, które nie znają Kościoła i po prostu nie spotkały osób, które spotykały, żyły, żyja nadal spuścizną JPII. Tyle.
H
Hola
22 stycznia 2014, 12:31
Jonny ma rację. Szukanie tego pokolenia jest jak szukanie zaginionej arki przymierza. Lepiej zająć się spuścizną JPII, bo jest bardzo aktualna.
13 stycznia 2014, 17:43
Niestety tzw. pokolenie JP2 nigdy nie istniało. To wymysł. Media wykreowały tę ,,wydmuszkę''. Ludzie pobiegli tu i tam, zapalili trochę zniczy, ale to wszystko. Później wszystko wróciło do porządku. Chwilowe uniesienie, które tak szybko zniknęło jak się pojawiło. Diagnoza Wyspiańskiego wciąż aktualna. Jesteśmy zaklęci i przeklęci w tym chocholim tańcu, skwapliwie wykorzystywanym przez pajacujących macherów od zarządzania zbiorową wyobraźnią, których, na wyrost, zwiemy politykami, a którzy traktują swój naród jak bydlęta. Naród zaś jak bydlęta traktować się daje, gdyż upadły dobre obyczaje...
P
pg
13 stycznia 2014, 14:42
Myślę, że tempo sekularyzacji w Polsce, mniejsze niż gdzie indziej, świadczy o istnieniu pokolenia JPII. Może trochę jest uśpione, ale wierzę, że w momentach krytycznych się obudzi.
TP
taka prawda
13 stycznia 2014, 14:24
Pokolenie JPII to pokolenie bez wiary, które nie wie, po co się żyje.