Polska drugą Japonią? Byle nie w Święta
Jaka jest szansa, żeby Japończycy stali się chrześcijanami? Nie jest to sprawa łatwa. Nie przyjmują oni istnienia Bytu Absolutnego (...). Według nich nie ma " czegoś poza", nie ma wieczności.
Polska drugą Japonią? Pewnie nie o to by nam chodziło w kontekście Bożego Narodzenia.
Mogłoby się wydawać, że Boże Narodzenie obchodzą wszyscy w Japonii, tyle tu światełek, girland, choinek, Mikołajów (spod znaku amerykańskiego Santy) i nawet czegoś w rodzaju szopki, choć z krasnoludkami i zajączkami.
Piosenki o czerwononosym Rudolfie i białych świętach (w tym roku śniegu nie ma praktycznie nawet w Sapporo) towarzyszą nastrojowi zakupów, które uprzejmi Japończycy, dbali o każdy szczegół, zawsze umieli organizować z perfekcją.
Dzień Bożego Narodzenia jest dniem pracy, poprzedzają go natomiast państwowe obchody urodzin cesarza. Tradycja świąteczna jest jednak masowa.
Smażone kurczaki z Kentucky Fried Chicken! 40 lat temu ta amerykańska firma widząc świąteczne zapotrzebowanie obcokrajowców na tradycyjnego indyka, tu niedostepnego, wystąpiła z hasłem "Kurisumasu ni wa kentakkii!", Kentucky for Christmas! I reklama ta przekonała cały kraj. Wszyscy teraz muszą jeść takiego kurczaka, a po nim torcik przybrany truskawkami.
Pamiętajmy jednak, że nie tradycyjne jadło czyni Boże Narodzenie. Jako żywo nie smażony kurczak ani - być może to dla wielu bluźnierstwo - nie barszcz z uszkami i karp. A nawet nie zasiadanie przy stole z rodziną, co stało się w Japonii sylwestrowo-noworocznym zwyczajem. Ani też nie składanie sobie życzeń szczęścia i powodzenia, bo - choć indywidualnie - można to przecież robić na codzień wrzucając do specjalnej skrzyni pieniążek i pociągając za dzwonek przed licznymi świątyniami shinto.
Dla wszystkich świątyń Japończyli znaleźli jakieś uzasadnienie - do shinto idzie się z okazji urodzin dziecka (pewnie z myślą o zapewnieniu mu szczęścia i powodzenia), do buddyjskiej z okazji pogrzebu, bo nastrój wyraźnie bardziej sprzyja skupieniu. Chrześcijańskie kaplice zarezerwowane są na śluby. A jakże - tam zapewniona będzie najokazalsza "oprawa".
Szacuje się, że w Japonii jest ok. 1% chrześcijan i w dużych miastach większe dzielnice mają swoje kościoły katolickie, znane bardziej z nazwy dzielnicy niż z chrześcijańskiego wezwania.
Rodzimych kapłanów nie jest wielu, pomagają księża z Korei, Indii, Filipin i z Zachodu. Kościoły (może nazwalibyśmy je dużymi kaplicami o nowoczesnym wystroju) są w godzinach nabożeństw wypełnione wiernymi, którzy aktywnie uczestniczą we mszy, modlą się z przejęciem. Świeccy pomagają, kobiety są lektorkami. Kościoły są miejscem katechezy, po mszy często wierni zbierają się w "szkółce".
Nie umarła pamięć o wielkich męczennikach. Najsłynniejszych jest dwudziestu sześciu z młodym japońskim jezuitą św. Pawłem Miki na czele.
Upamiętnionych 6 lutego w powszechnym kalendarzu liturgicznym ukrzyżowano w 1597 roku w Nagasaki. Moje tokijskie Boże Narodzenie wypadło na południu miasta, w kościele Matki Bożej Królowej Męczenników.
Wzniesiono go w pobliżu przypuszczalnego miejsca kaźni tzw. męczenników z Edo, jak dawniej nazywano Tokio, siedzibę szogunatu Tokugawów panujących w latach 1603-1868. Blisko 400 lat temu, w 1623 roku zamęczono tu w najwymyślniejszy sposób kilkudziesięciu chrześcijan z świetnie rozwijającej się misji, dokonując tym samym jej zniszczenia na bardzo długie lata.
Wraz z nimi szczególnie okrutną śmierć poniosło też wielu okolicznych mieszkańców sprzyjających chrześcijanom.
3 Szogunat Tokugawów obawiających się kolonizacji (widząc przykład Filipin opanowanych przez Hiszpanię) położył kres chrystianizacji Japonii. W 1640 roku powstał Centralny Urząd Nadzoru ws. Zakazu Chrześcijaństwa.
Wcześniej jednak, w XVI wieku Japonia nieomal stała się chrześcijańskim krajem. W 1549 roku, dążąc wytrwale na coraz dalszy Wschód, św. Franciszek Ksawery SJ (1506-1562) wraz z czterema towarzyszami, wśród których był Japończyk Yajiro, władający biegle portugalskim, przypłynął do Kagoshimy na samym południu tego wyspiarskiego kraju.
Dzieło misyjne św. Franciszek oparł na rozpoznaniu u Japończyków szczególnych zdolności i potrzeb intelektualnych. Bo to właśnie Yajiro zapytany przez tego wielkiego jezuitę, misjonarza Azji, o perspektywy przyjęcia chrześcijaństwa przez Japończyków miał odpowiedzieć: "To może chwilę potrwać. Ale będą zadawali ci wiele pytań, będą obserwowali ciebie i twoje postępowanie i rozważą, czy warto zdecydować się na przyjęcie tej religii".
Św. Franciszek Ksawery pracował w Japonii nieco ponad 2 lata. Pokonywał trudności, zjednał kilku możnowładców. Kiedy opuszczał te ziemie, w Japonii było ponad 2000 chrześcijan.
Zanim dotarli tam franciszkanie, przez 45 lat jezuici byli jedynymi chrześcijańskimi misjonarzami. W 1580 było w Japonii 200 kościołów gromadzących 150 tys. wiernych.
W świeżo wydanej książce "W krainie kami. Podróż do serca Japonii" (kami to po japońsku bóg, bóstwo, stąd kamikaze - boski wiatr) Michael Hoffman rozważając przypadek wybitnego katolickiego pisarza Shusaku Endo (1923-1996) zastanawia się nad ciągle aktualnym pytaniem św. Franciszka Ksawerego.
Jaka jest szansa, żeby Japończycy stali się chrześcijanami? Endo skłonny jest uważać, że nie jest to sprawa łatwa, by nie powiedzieć przegrana. Bo Japończycy nie przyjmują istnienia Bytu Absolutnego, transcendentnego wobec człowieka, natury. Według nich nie ma " czegoś poza", nie ma wieczności.
Są natomiast niezwykle wrażliwi na piękno - o czym może świadczyć ich szczególne umiłowanie kwitnienienia wiśni, reprezentatywnego dla nich symbolu ulotności.
Ale nie bądźmy do końca pesymistami. Benedykt XVI kiedyś powiedział, że siła chrześcijaństwa w świecie opiera się na świętych Kościoła oraz pięknie jego sztuki.
Skomentuj artykuł