Prof. de Barbaro: to, co się obecnie dzieje w Polsce jest dramatycznym odstępstwem od Ewangelii
"Niebezpieczeństwem (…) jest to, że często wściekłości czy nienawiści szukamy na zewnątrz siebie, podczas gdy rzecz dotyczy tego, co jest w każdym z nas" - mówi prof. Bogdan de Barbaro w rozmowie z "Przewodnikiem Katolickim".
Znany profesor psychiatrii wychodzi od rozróżnienia "słusznego gniewu" od "głębokiej nienawiści". "Jeśli znajdę to, co napełnia mnie gniewem, to powinienem umieć to rozpoznać i tego unikać" - także wirus nienawiści może ten gniew i sprzeciw wobec niego wywołać.
Człowiek jest emocjonalny i jako taki łatwo poddaje się "entuzjazmom dobra i zła", zaś na jego wybory często wpływają warunki, w których się znajduje. Zalicza się do nich sytuacja, z którą mamy obecnie bardzo często do czynienia, to znaczy taka, w której związek wolności z odpowiedzialnością się rozluźnia. Sprzyja temu Internet, w którym można zachować anonimowość, zaś "napisać coś chamskiego i nienawistnego pod własnym nazwiskiem jest znacznie trudniej".
"Patrząc na to, co się dzieje, aż się prosi, by głos zabrali ci, którzy poczuwają się do odpowiedzialności za nasz rozwój duchowy i naszą moralność" - podkreśla de Barbaro. "Mówię o księżach różnych wyznań. Powiedzmy sobie jasno: przecież to, co się obecnie dzieje w Polsce jest dramatycznym odstępstwem od Ewangelii, a my w tej sytuacji doświadczamy albo dumnego milczenia Kościoła, albo jesteśmy świadkami szkodliwego i dla Kościoła, i dla państwa sojuszu ołtarza z tronem" - precyzuje.
"Doceniam to, co robią pojedynczy biskupi, a jednocześnie zdarza mi się słuchać takich publicznych wystąpień ludzi kościoła, że mam wrażenie, jakbym buł na wiecu prawicowej partii, w dodatku często ksenofobicznej. Czy polscy biskupi tego nie zauważają?" - pyta psychiatra i zaznacza, że "wiernym należy się głos duszpasterzy", który mógłby zostać wyrażony w formie krótkiego, apolitycznego listu potępiającego nienawistne czyny i słowa.
Sprawa nie leży wyłącznie na barkach biskupów, ale wszystkich Polaków, bo "każdy z nas powinien sobie postawić fundamentalne pytanie: czy ja osobiście przyczyniam się do tego, by na świecie było więcej dobra, czy zła? (…) Czy mam w sobie życzliwość, wrażliwość na drugiego człowieka i ochotę niesienia pomocy, czy może jednak moja życiowa energia czerpie z nienawiści (…)?".
Powinniśmy także wykazać się ostrożnością w szybkim diagnozowaniu jakie miało miejsce choćby w stosunku do mordercy prezydenta Pawła Adamowicza. Z sugerowania, że jest to osoba chora psychicznie, już bardzo blisko do niesprawiedliwego piętnowania i twierdzenia, że "skoro morderca jest psychicznie chory, to jest to w istocie problem psychiatryczny". "W ten sposób wskazujemy kozła ofiarnego", a "żadna statystyka nie sugeruje, by chorzy psychicznie byli groźniejsi" - mówi de Barbaro.
"Ostatnie wydarzenia pokazują, jak wielkie pokłady zła drzemią w człowieku i jak niewiele potrzeba, by po nie sięgnąć. Dobrze jednak, że jako społeczeństwo odpowiadamy w takiej sytuacji hasłem: ‘Stop nienawiści’ (…) Pytanie, co zrobić, by pod tym hasłem zechcieli wyjść wszyscy bez poczucia, że ta nienawiść jest tylko w innych" - podsumowuje de Barbaro.
Skomentuj artykuł