Prymas Polski: nacjonalizm to grzech zaniedbania Kościoła

(fot. Damian Kramski)
Abp Wojciech Polak / Marek Zając

"Sugerowanie, że Prymas Tysiąclecia był nacjonalistą, jest w najlepszym razie przejawem ignorancji, zaś w najgorszym, cynicznym kłamstwem. Proszę, nie wykorzystujmy go w taki niecny sposób" - mówi w wywiadzie abp Wojciech Polak, Prymas Polski.

***

Marek Zając: Jako jedyny z biskupów odniósł się Ksiądz Prymas do manifestacji ONR, która wiosną 2017 roku pod hasłami antyimigranckimi przemaszerowała przez Warszawę. W homilii mówił Ksiądz Prymas: krzyż "upomina i przestrzega, że prawdziwym bluźnierstwem jest wykorzystywanie go jako znaku walki z kimkolwiek czy przeciw komukolwiek". Nie może być więc niesiony na czele "grupy, choćby sama miała jakieś poczucie, że jest wierząca czy do wiary się odwołuje, gdy podczas tego marszu czy pochodu padają słowa nienawiści, złości, agresji, podszyte wprost chęcią poniżenia, zniszczenia czy zniesławienia innych".

DEON.PL POLECA

Abp Wojciech Polak: To była właśnie taka reakcja. Kilka dni po marszu głosiłem homilię we franciszkańskim sanktuarium w Pakości, nazywanym Kujawską Jerozolimą, gdzie czci się cząstkę relikwii Krzyża Świętego. Trudno w takim miejscu nie mówić o istocie drzewa, na którym Jezus umarł za wszystkich; które jest symbolem miłości i odkupienia. Trudno zamknąć oczy na wydarzenia, których świadkami była niemal cała Polska, gdy stoi się w takim miejscu.

Dlaczego w takim razie zamiast powszechnego potępienia ze strony naszych pasterzy usłyszeliśmy tylko głos Księdza Prymasa?

Trudno mi odpowiedzieć. Na pewno wielu ludzi Kościoła uważa, że są to zjawiska marginalne, niszowe i nie ma potrzeby zajmować stanowiska. Jednak w moim przekonaniu, biorąc pod uwagę siłę medialnego rażenia takiego przekazu, powinniśmy reagować. To nie może być obraz pozostawiony bez komentarza, zwłaszcza że przesłanie idzie w świat. Jeżeli Kościół milczy, wielu uzna, że łączenie krzyża z nienawiścią jest dopuszczalne, a może i uzasadnione czy wręcz wskazane. Milczenie wobec zła przyczynia się do jego biernego, ale niestety skutecznego promowania. Oczywiście domyślam się, że manifestanci nawet przez chwilę się nie zastanowili, jak ich okrzyki odnoszą się do śmierci Jezusa, do odkupienia ludzkości przez Jego mękę i zmartwychwstanie. To porażająca schizofrenia. Dlatego powinnością prymasa Polski było zabrać głos.

To trudna misja, tym bardziej że nie wydaje się Ksiądz Prymas człowiekiem lubującym się w twardych słowach. Pewnie wolałby Ksiądz Prymas łączyć, łagodzić, wypracowywać kompromisy.

To nie jest łatwe. To mnie trochę kosztuje.

Działa czasem Ksiądz Prymas wbrew sobie? Przełamuje wewnętrzny opór, żeby zabrać głos?

Bywa, że działam wbrew mojemu charakterowi. No i owszem, wolałbym przypominać wyłącznie fundamentalne zasady. Przywoływać tylko piękne i... bezpieczne ogólniki. Ale zarazem wiem, że są granice, po przekroczeniu których trzeba powiedzieć non possumus. Nie chciałbym, żeby moje słowa zabrzmiały mało wiarygodnie czy patetycznie, ale ja naprawdę myślę, że to także kwestia mojego zbawienia. Ciąży na mnie określona odpowiedzialność i Bóg mnie będzie sądził z tego, czy nie zgubiłem skarbu złożonego w moich niegodnych rękach.

Poza tym trzeba mieć świadomość, że oczywiście przekaz Kościoła w pierwszym rzędzie powinien być pozytywny i jednoczący, jednak nie piętnując niektórych zachowań — przyczyniamy się do narastania zła. Do pewnego momentu w naszym kraju można było ograniczyć się do apeli o przyjmowanie uchodźców, ale teraz trzeba też potępiać podsycanie nienawiści. Mówić wprost, że radykalne i brutalne odrzucenie bliźniego jest postawą nieludzką i antychrześcijańską.

Moim zdaniem milczenie Kościoła w takich sytuacjach powodowane jest czymś jeszcze: kalkulacją. Wielu ludzi o poglądach nacjonalistycznych uważa Kościół za swoje środowisko naturalne, aktywnie działa w jego strukturach. I biskupi mogą się wahać: dlaczego mielibyśmy się narażać na ich utratę, skoro i tak mamy tylu wrogów zewnętrznych...

Owszem, można powiedzieć: są nasi, zadomowieni, zaangażowani, publicznie przyznają się do chrześcijaństwa. Kłopot w tym, że realizują jego prywatną wizję. Ja jednak nie zamierzam wyrzucać nikogo z Kościoła. Przeciwnie — jako pasterze musimy wreszcie dojrzeć do świadomości, że ci ludzie potrzebują naszego towarzyszenia i pomocy. W moim przekonaniu za lękiem niektórych ludzi Kościoła przed jakąkolwiek interwencją skrywa się bezradność. Nie bardzo wiemy, jak dotrzeć do tych grup, jak rozmawiać i mądrze im towarzyszyć; jak oczyszczać ich wyobrażenia o wierze i Kościele. Oczywiście należy również klarownie wyłożyć, czego w postawach takich osób nie da się pogodzić z Ewangelią. Ale to nie musi oznaczać automatycznego odrzucenia człowieka jako człowieka.

Spotkał Ksiądz Prymas takich ludzi?

U nas w archidiecezji nie, ale kilka razy na Lednicy.

Na Lednicy, gdzie gromadzi się pokolenie JP2?

Tam przyjeżdżają także młodzi, którzy żyją duchem nacjonalistycznym. Nie jest ich wprawdzie wielu i trzymają się nieco na uboczu tego, co się toczy głównym nurtem lednickim. Chodzą po obrzeżach; nie bardzo wiedzą, jak to wszystko skonsumować i przetrawić. To ich nieco dziwi i odpycha, ale zarazem intryguje i pociąga.

Jak wyglądały wasze spotkania?

Sami do mnie podchodzili i mówili prosto z mostu, że ja nie rozumiem, czym jest nacjonalizm; że nie potrafię odróżnić nacjonalizmu od szowinizmu; że jestem niedouczony. Nie ukrywali swoich ocen.

Chodziło im o wypowiedź Księdza Prymasa z 2016 roku, podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy, że aprobata dla łączenia wiary z nacjonalizmem "nie tylko jest niewłaściwa, ale wręcz heretycka tak nie może być. To odciąga od tego, co jest istotą chrześcijaństwa".

O to dokładnie chodziło. Ci młodzi ludzie powoływali się też na cytaty z Prymasa Tysiąclecia.

Te cytaty od dawna krążą i robią furorę w internecie: "Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu".

Znowu mamy przykład ahistorycznego wyrywania z kontekstu słów kardynała Wyszyńskiego. Kilkadziesiąt lat temu, w Polsce pod ścisłą kontrolą Kremla i PZPR, gdy propaganda głosiła komunistyczny internacjonalizm bądź Moczarowski nacjonalizm — takie pojęcia jak "naród" miały nieco inny wydźwięk. Sugerowanie, że Prymas Tysiąclecia był nacjonalistą, jest w najlepszym razie przejawem ignorancji, zaś w najgorszym — cynicznym kłamstwem. Kiedy kardynał Wyszyński mówił o nacjonalizmie, miał na myśli postawę, którą współcześnie utożsamiamy z patriotyzmem.

Proszę, nie wykorzystujmy prymasa Wyszyńskiego w taki niecny sposób. Nie przekłamujmy przesłania i dziedzictwa wielkiego Polaka i Sługi Bożego, który — mam nadzieję — wkrótce będzie ogłoszony błogosławionym i świętym. Kiedy kardynał Wyszyński wskazywał na pierwszeństwo troski o to, co nasze — mówił to w czasach, gdy nasza kultura, tożsamość i duchowość były niszczone, a nasze narodowe cele podporządkowano obcym interesom. Nigdy jednak w jego nauczaniu nie było mowy o wykluczaniu kogokolwiek. Nie było przekonania, że Polacy są lepsi od innych narodów. Przeciwnie — Prymas Tysiąclecia bezgranicznie kochał Polskę, ale dobrze znał i piętnował nasze słabości i wady. Nie mówił, że jesteśmy narodem chrześcijańskim czy katolickim, lecz ochrzczonym — to znaczy takim, który przyjął określoną tradycję, ale wciąż musi nad sobą pracować, pogłębiać swą wiarę i nawracać się do Boga.

A co dokładnie powiedział Ksiądz Prymas młodym nacjonalistom na Lednicy?

Trudno podczas przypadkowego spotkania na lednickim polu zdobyć się na głębsze wyjaśnienia. Mówiłem, że wystarczy sięgnąć do książki Pamięć i tożsamość i przeczytać, dlaczego Jan Paweł II twierdził, że postawy nacjonalistyczne są nie do pogodzenia z autentyczną wiarą i miłością narodu. Ta lektura pozwala uporządkować sobie trzy pojęcia: patriotyzm, nacjonalizm, szowinizm. Bo nacjonalizm, nawet jeżeli nie wzywa do przemocy, i tak wychodzi z założenia o wyższości własnego narodu oraz jego interesów nad innymi, bez względu na fakty czy okoliczności.

Chociaż krótkie, były to jednak bardzo ważne spotkania. Bo cały czas się zastanawiam, jak do takich ludzi, zwłaszcza młodych, się zbliżyć. Zanim wezwie się ich do zmiany myślenia — trzeba przecież nawiązać kontakt. Okazać szacunek i zainteresowanie; pokazać, że możemy rozmawiać, a Kościół nie zaczyna dialogu od gróźb, tylko od wysłuchania człowieka.

Nacjonaliści mają już oddanych, identycznie myślących duszpasterzy. Są przyjmowani w kościołach, w najważniejszych sanktuariach Polski.

To jest nasz, jako Kościoła, grzech zaniedbania. Nie mamy ludzi, którzy byliby gotowi iść, stanąć przed nacjonalistami i odważnie zmierzyć się z wyzwaniem. Nie tak, jak niektórzy ich obecni duszpasterze, którzy często — muszę to powiedzieć szczerze, z wielkim bólem — tylko przyklaskują herezji. Na konkretne działania musimy wreszcie przełożyć dokument, który wiosną 2017 roku ogłosiła Konferencja Episkopatu Polski...

...zatytułowany Chrześcijański kształt patriotyzmu. Powszechnie chwalony, poza radykalną prawicą...

...wskazujący jednoznaczny kierunek. Dodam tylko, że początkowo biskupi nie planowali wydania takiego dokumentu pod swoimi auspicjami. To miał być materiał stricte informacyjny, opracowany przez Radę do spraw Społecznych. Jednak po lekturze i debacie stwierdziliśmy, że to musi być nasz głos. Od swoich pasterzy wierni powinni usłyszeć, jakie jest nauczanie Kościoła. Uprzedzając pańskie pytanie — podczas debaty Episkopatu nie było żadnej różnicy zdań, lęków czy wątpliwości. Nikt nie sugerował, żeby się może nie spieszyć, nie wylewać dziecka z kąpielą. Poparcie biskupów było szczere i bezwarunkowe.

(…)

Wraz z przełomem 1989 roku dosłownie runęła lawina nowych zagadnień i wyzwań. Mógłbym długo wymieniać: demokracja, solidarność społeczna w obliczu mechanizmów wolnego rynku, społeczeństwo obywatelskie, granice wolności, nowe formy wykluczenia, potem pytania o nasze miejsce i rolę w Europie, o suwerenność, globalizację... Bardzo wiele cennych myśli pozostawił święty Jan Paweł II, zwłaszcza podczas pielgrzymek do Ojczyzny, ale przed nami — potężne zaległości do odrobienia.

Dziś pojęcie narodu zaczyna się przekształcać pod wpływem odradzających się populizmów, które z kolei żywią się lękami o przyszłość, globalnymi wstrząsami i perturbacjami, kryzysami ekonomicznymi; problemami owego płynnego i nieustannie zmieniającego się świata, w którym nic nie jest stabilne. Chwieją się systemy — wydawałoby się — nienaruszalnych wartości i zasad, tożsamość raz się rozpływa, a raz krzepnie. Nowe technologie przyniosły fantastyczne możliwości komunikacyjne, ale zarazem pękają więzi międzyludzkie, a debata publiczna zamienia się niekiedy w bijatykę. Prawda przestała być w cenie, merytoryczne argumenty wydają się mdłe. Rządzą zmienne, rozpalone emocje. Nie mówię o tym wszystkim, żeby narzekać. To nie jest jeremiada, lecz diagnoza. I właśnie w takim świecie, w ramach pluralistycznego społeczeństwa powinniśmy się zastanowić m.in. nad narodem jako wspólnotą wartości, języka, historii, kultury i celu.

Jeszcze jedno: katecheza, refleksja wokół narodu poprowadzi nasz Kościół do pytania, dlaczego w naszych czasach tak łatwo łączy się nacjonalizm i wiarę. Dlatego że wiara jest płytka, instytucjonalna i deklaratywna? A może kłopotem jest mizerna świadomość, czym naprawdę jest Kościół? Taką katechezę eklezjologiczną zawsze staram się głosić podczas wizytacji biskupich. Tłumaczę, na czym opiera się nasza wspólnota, co nas łączy, jakie wartości chcemy pielęgnować — po co i dlaczego Chrystus chciał, abyśmy zbawiali się nie w pojedynkę, lecz we wspólnocie.

***

Fragment pochodzi z książki "Kościół Katoludzki. Rozmowy o życiu z Ewangelią". Możecie ją kupić w księgarni Wydawnictwa WAM.

***

Wojciech Polak (ur. 1964) - arcybiskup metropolita gnieźnieński, prymas Polski. Doktor teologii moralnej. Były członek Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących. Koordynował prace nad przesłaniem pojednania do narodów polskiego i rosyjskiego oraz polskiego i ukraińskiego

Marek Zając (ur. 1979) - niezależny publicysta, były dziennikarz, konsultant ds. mediów. Sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej przy Premierze RP

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prymas Polski: nacjonalizm to grzech zaniedbania Kościoła
Komentarze (16)
MP
Mariusz Piotrowski
20 kwietnia 2018, 15:17
Właśnie przeczytałem wypowiedź Ks. Prymasa, który sugeruje, że Kardynał Wyszyński używał słowa nacjonalizm myśląc tak na prawdę o patriotyzmie. Dość to dziwna hipoteza biorąc pod uwagę, że Prymas tysiąclecia był człowiekiem oczytanym, a pojęcie nacjonalizm było w Jego czasach szeroko omawiane nie tylko w mediach, ale i od strony naukowej. Nie wiem czy śmiać się czy płakać po tej wypowiedzi obecnego Prymasa Polski, bo jest to wypowiedź obniżająca autorytet Prymasa Wyszyńskiego, który jak wiemy ważył sobie słowa. Ten wywiad, to chyba próba wyjścia z twarzą po  stwierdzeniu, że nacjonalizm jest herezją z czym nie zgadzają się nawet duszpasterze w Kościele Katolickim. No cóż brakuje nam w tych ciężkich czasach modlitwy za kapłanów. Sam jestem winny temu co dzisiaj się dzieje z powodu zaniedbania modlitwy w tym temacie. Zatem Prymasowi życzę wiele owocnych przemyśleń, a my bierzmy się do modlitwy! :-)
MM
Marco M
18 kwietnia 2018, 08:22
To, że Wojciech Polak został prymasem Polski, to jest dopiero grzech zaniedbania Kościoła...
GW
Grzegorz Wysoki
18 kwietnia 2018, 00:49
To co, będzie kasacja zakonu paulinów na Jasnej Górze, czy to tylko takie pitolenie?
17 kwietnia 2018, 22:45
Cóż, rzymski katolicyzm jest internacjonalistyczny, ale sam nacjonalizm nie oznacza niczego złego.
18 kwietnia 2018, 11:11
Ale idąc tym tokiem rozumowania, który przyjęli okupanci watykańscy, należy dojść do stwierdzenia, że chrześcijanizm jest grzechem zaniedbania „interreligionistów”. To rozumowanie, o ile ma choćby pozory rozsądnego uzasdnienia, zasadza się na stwierdzeniu, że istnieją inne wspólnoty (narodowe, wyznaniowe) i samo to ma być powodem wyparcia się własnej tożsamości wspólnotowej. Skoro chrześcijanie toczyli wojny z wyznawcami innych religii (mniejsza o to czy napastliwe, czy obronne, tak samo jak nieistotne jest dla tego prymasa, że polski nacjonalizm był obronny, zrodził się po zniewoleniu i upodleniu narodu), to należy uznać samo jego istnienie za błąd. Oczywistym też jest chrześcijanizm nie może występować z żądaniem uznania go za nadrzędny wobec innych wyznać i obrządków. To byłby religionizm! Skrajna głupota rządzi nawjyższymi włodarzami chrześciajn.
17 kwietnia 2018, 19:47
A jeszcze jedno, z nadzieją, że da to komuś do myślenia. Nie można niemieckiego hitleryzmu czy ukraińskiego banderyzmu nazywać nacjonalizmami. To są rzecz jasna antynacjonalizmy. Nie tylko z tak oczywistego powodu, że obie postawy obrały sobie na celownik inne narody do wyniszczenia. Także z mniej oczywistego obrania na celownik naordu własnego. Przecież Hitler wraz ze współpracownikami uczynili z Niemcow naród morderców, a zatem przyczynili się do poniżenia własnego narodu, sprowadzenia go do poziomu dzikich zwierząt. Z tym poniżeniem Niemcy borykają się do tej pory, stąd przecież mamy cały ten nieład z nachodźcami – Nie,cy chcą zrzucić z siebie cieżar narodu przeklętego, narodu niezdolnego do współczucia i pomagania innym. Hitleryzm był antynacjonalizmem!
17 kwietnia 2018, 19:35
Jeszcze dodam, że idąc tak napastliwym tokiem rozumowania, nie dziwmy się, gdy usłyszym w odpowiedzi: „Ten kościół, który się nam rozpanoszył, to grzech naszego narodowego zaniedbania. Zawierzyliśmy jak dzieci, że oni chcą dla nas dobrze, a oni chcą nas wyrwać z korzeniami, zrobić z nas bezmyślne, pozbawione wspólnotowej tożsamości bydlęta”.
17 kwietnia 2018, 19:26
Pomieszanie z popląteniem, zwyczajowe dla postmodernistycznego lewactwa. Kościół mówi głosem współczesnej lewicy. Patryiotyzm i nacjonalizm nie są sobie przeciwstawne, lecz się uzupełniają. Nacjonalizm dotyczy więzi z ludźmi, z narodem. Patriotyzm wynika z więzi z ziemią. Tyle. Nic więcej. Nie ma tu miejsca na żadną nienawiść. W tym zwierają się postawy dodatnie. Od dawna mamy wśród nas ludzi, którzy działają na naszą zgubę. Dla wielu może być zaskoczeniem, iż są nimi również obywatele Państwa Watykańskiego.
MarzenaD Kowalska
17 kwietnia 2018, 17:47
[url]https://twitter.com/DemaskatorProp/status/986112906747170816[/url]
MarzenaD Kowalska
17 kwietnia 2018, 17:46
[url]https://twitter.com/IsakowiczZalesk/status/986145404524875776[/url]
17 kwietnia 2018, 11:52
X.Prymasie toż to nic nowego! Wszak już błogosławionej pamięci Józef Stalin mówił: Patriotyzm dobry,nacjonalizm zły, internacjonalizm dobry,kosmopolityzm zły
S
Szymon
17 kwietnia 2018, 10:36
Skoro Kościół milczy na temat wypowiedzi bpa Pieronka, to lepiej niech też milczy w sprawie pielgrzymki narodowców.
Agamemnon Agamemnon
17 kwietnia 2018, 10:19
Wiele wmawia się by pod pojęciem naród wcisnąć określenia pejoratywne. Pracowała nad tym cała plejada specjalistów od propagandy w połowie XX wieku, nawet  zniekształcony opis natio czyli naród wprowadzony został do encyklopedii. Dziś  do pojęcia naród nawet sam prymas podtrzymuje hasła propagandowe międzynarodówki z lat 50. ubiegłego stulecia. Narodowcy to nacjonaliści a nacjonaliści to i tamto. Tyle, że zarzuty te są wyssane z palca. Nawet hasła przypisywane demonstrantom w 2017 roku a publikowane w mass mediach nie były prawdziwe. Natio czyli naród to wartość podstawowa wszystkich społeczeństw żyjących na Ziemi i wcale nie musi oznaczać najwyższego dobra jak twierdzą propagandyści międzynarodówki, których ostrze krytyki skierowane jest przeciwko temu pojęciu. Nie ma co się wstydzić swojej  ojczyzny i dołączać do propagandystów nienawidzących pojęcie naród. Naród to wartość podstawowa wszystkich społeczeństw żyjących na Ziemi, wzajemnie się szanujących. Komuś  jak widać pomyliło się pojęcie naród z pojęciem szowinizmu.
S
Szymon
17 kwietnia 2018, 10:50
Trudno powiedzieć, czy ktoś na taki jak prymas rzeczywiście dał się zmanipulować, czy świadomie powiela propagandę. Polski Kościół zadziwiająco chętnie przejął to "mylenie" pojęć, typowe dla walczących z tożsamością narodową środowisk lewicowych.
Agamemnon Agamemnon
17 kwietnia 2018, 11:49
Nie wykluczam Twojej racji. Osobowość prymasa to nic wyróżniającego się .
Baruch Marzel
17 kwietnia 2018, 09:14
Ale ta kopia papieskiego krzyża pektoralnego na piersiach prymasa to trochę słabiutko.....