Świat nie ginie dzięki nim

Zobacz galerię
(fot. Siostry Dominikanki)
s. Łucja OP i Natalia Panienkowska

Marysia urodziła się z wodogłowiem i porażeniem mózgowym. Przeszła zabieg wszczepienia zastawki, bez której nie mogłaby żyć. Nie widziała, prawie nie słyszała, nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Wymagała specjalistycznej opieki, rehabilitacji ruchowej i oddechowej, a także odsysania. Lekarze mówili, że dziecko nie rokuje na jakikolwiek rozwój i nazywali je "roślinką"...

Dziwny jest ten świat…dosłowne i prowokacyjne stwierdzenie. Myśląc "dziwny" znaczy relatywny, czasem jednostronny, tendencyjny, schematyczny. Świat, który reaguje alergicznie na określone słowa: niedoskonałość, słabość, zwyczajność, niepełnosprawność…Oczekujący gwarancji na sprawne działanie tego, co posiada - 2 lata, 5 lat… doskonałości wyboru, za niekiedy wygórowaną cenę. Zaraz nasuwa się pytanie dlaczego, nie pyta o gwarancję wieczną?

Rzeczywiście, "dziwny jest ten świat ludzkich spraw", których tak mnóstwo, że umysł tych, którzy już istnieją pomieścić nie może, a dla nowych nie ma miejsca (jeśli nawet znajdzie się, to dla jednego, może dwóch: zawsze doskonałych, kreatywnych, inteligentnych, dyspozycyjnych…).

Może nadszedł już czas, najwyższy czas, zobaczyć inny świat -nieznany, czasem zapomniany, dlatego napawający lękiem, czy wręcz - dla niektórych - oburzeniem zasadności jego istnienia.

Świat, gdzie słabość ludzka króluje, brzydota ciała góruje, a prostota funkcjonowania nie zawsze jest prostą sprawą. To świat osiemdziesięciu jeden osób - dziewczyn i chłopców, których zgromadziła przede wszystkim jedna cecha - bezbronność i całkowita zależność. Dom, w którym mieszkają - świat nazywa "Domem Pomocy Społecznej", ale nigdy nie jest tak nazywany przez Mieszkańców, którzy zawsze mówią: nasz Dom.

To Miejsce, to zwyczajny "świat ludzkich spraw", które Pan Bóg ofiarował jako zadanie i powołanie, siostrom ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika, które prowadzą DOM Pomocy Społecznej w Mielżynie od 1956r. Nie istniałoby to miejsce, gdyby nie cały sztab pracowników świeckich, zapewniających całodobową opiekę, pielęgnację, polegającą m.in. na pomocy przy myciu się, ubieraniu, jedzeniu, tych najprostszych czynnościach, które często są najtrudniejsze.

Mieszkańcy są podzieleni na sześć kilkunastoosobowych grup. Każda grupa ma do dyspozycji pawilon z pokojami mieszkalnymi, łazienką, kuchnią i pokojem dziennego pobytu. Dom wyposażony jest w salę wzbudzania aktywności motorycznej, salę doświadczania świata, pracownię gospodarstwa domowego, pracownię hafciarstwa i robótek ręcznych, pracownię plastyczną, prowadzone są też zajęcia rewalidacyjne - uspołeczniające.

Wszystko po to, żeby Mieszkańcy mogli nie tylko żyć, ale także rozwijać się, każdy według swoich talentów.

Byłoby to jednak może zbyt proste i zwykłe…zrobić zajęcia, zabiegi pielęgnacyjne, to co konieczne i iść dalej?

W naszym Domu chodzi jeszcze o coś więcej - o relację, niepowtarzalną, jedyną, często budowaną latami, chodzi o uczenie się nawzajem siebie poprzez OBECNOŚĆ.  Życie z osobami niepełnosprawnymi to przede wszystkim próba delikatnego wejście w ich świat, by móc odkryć potrzeby, marzenia i uczynić je realnymi do zaspokojenia. Najpiękniejsze momenty we wspólnym życiu, to przede wszystkim te, w których mieszkaniec i pracownik odkrywają, że nie ma między nimi lęku przed niezrozumieniem siebie nawzajem, a pojawia się radość bliskości i miłość, ta codzienna między jedną prozaiczną czynnością, a drugą.

Spojrzenie, dotyk, nieartykułowany dźwięk - to niekonwencjonalny sposób dialogu między osobami niepełnosprawnymi, a pełnosprawnymi, wymagający miłości w jego odczytaniu. Do każdego inaczej, o czym innym i w indywidualny sposób - 81 osób, tyle samo odblasków i odbić człowieczeństwa, podprowadzającego do tego Jedynego - oblicza Jezusa Chrystusa, który jest obecny w ich milczącym cierpieniu i w centrum naszego Domu.

Każdy nasz Mieszkaniec to inna historia, często święta, trudna i bolesna. To ich newralgiczny świat zranienia, odrzucenia, a czasem przemocy fizycznej i psychicznej ze strony rodziny, krewnych. Zawsze dźwigają krzyż choroby - autyzmu, dziecięcego porażenia mózgowego, zespołu Downa, braku możliwości widzenia, słyszenia, mówienia.

…Marysia urodziła się z wodogłowiem i porażeniem mózgowym. Przeszła zabieg wszczepienia zastawki, bez której nie mogłaby żyć. Nie widziała, prawie nie słyszała, nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Wymagała specjalistycznej opieki, rehabilitacji ruchowej i oddechowej, a także odsysania. Lekarze mówili, że dziecko nie rokuje na jakikolwiek rozwój i nazywali je "roślinką". Mamie trudno było pogodzić się z tym, że dziecko jej tak ciężko chore. Nie była w stanie zapewnić Marysi odpowiedniej opieki, dlatego zwróciła się z prośbą o pomoc do naszego Domu.

Marysia trafiła do nas w 2005r., gdy miała roczek. Została objęta rehabilitacją i zajęciami rewalidacyjnymi. Była pod stałą opieką lekarzy specjalistów. Przeszła zabieg założenia PEG-a, dzięki któremu mogła być karmiona bezpośrednio do żołądka.

Obecnie Marysia ma 9 lat. Przebywa na grupie "czwartej", gdzie siostry zakonne, panie i pielęgniarki roztaczają nad nią troskliwą opiekę i dbają o zaspokajanie wszystkich jej potrzeb. Dziewczynka jest niepełnosprawna intelektualnie w stopniu głębokim, jest dzieckiem leżącym, niesamodzielnym we wszystkich sferach życiowych. Jednak potrafi okazywać uczucia. Gdy słyszy znajomy głos uśmiecha się. Jest wrażliwa na muzykę, kieruje głowę w kierunku źródła dźwięku. Rozpoznaje ulubione utwory. Potrafi poruszać lewą ręką zgiętą w łokciu - co wykorzystywane jest jako próba komunikowania się z otoczeniem. Rozpoznaje też swoją mamę, która w miarę możliwości odwiedza córkę i troszczy się o nią.

Heroizmem może być dla nas czas spędzony w wózku, czy łóżku, często jedyna forma życia jaka jest możliwa. Heroizmem jest życie w poczuciu odrzucenia, odepchnięcia jak nasza Mieszkanka Natalka, która jako półroczne dziecko wraz ze swoim bratem bliźniakiem została adoptowana z Domu Dziecka, do rodziny, która nie potrafiła dać jej poczucia bezpieczeństwa i miłości, której została pozbawiona od samego urodzenia. W zamian za to, dzieci były krzywdzone fizycznie i psychicznie poprzez zachowania seksualne względem nich. Po ujawnieniu się niepełnoprawności malcy zostali oddani ponownie do Domu Dziecka, zupełnie jak rzeczy, które się nie sprawdziły, skąd trafiły do naszego Domu. Bardzo dużo czasu i cierpliwości kosztuje praca z Natalią, która cały czas próbuje naszą miłość, zaufanie. Trudno odgadnąć jej potrzeby, zainteresowania, wejść w jej bolesny świat, by móc go leczyć. Najlepsze dni, to te, gdzie się uśmiecha i jest chętna do proponowanych zajęć, bez chęci krzykliwego zwracania na siebie uwagi.

Najbardziej budujące w tych wszystkich sytuacjach jest to, że nigdy nie słyszy się od naszych dzieci skargi, czy narzekania na tak bolesne życie, przeciwnie mają piękny uśmiech, zawstydzający w swojej szczerości i prostocie. Uśmiech, który mówi: "Zatrzymaj się człowieku. Czemu zaprzątasz sobie głowę bzdurami, popatrz na świat rzeczy prostych!". Kubek z kawą cieszy, spacer z wolontariuszem, wyprostowane prostownicą włosy cieszą, rozmowa i gra w chińczyka…Ktoś powie, dziwny ten ich świat, nudny? A może świat ludzi zdrowych jest w obecnych czasach dziwny?

Niech każdy odpowie sobie sam - jedno jest możliwe, że świat jeszcze nie ginie właśnie dzięki nim - ich modlitwie, cierpieniu, świętości, czystości, ich ubogiemu życiu…które Pan Bóg przyjmuje z miłością i radością za nas wszystkich.

Wszystkich, którzy by chcieli pomóc naszemu dziełu w jakikolwiek sposób, modlitwą, ofiarami materialnymi, czy jeszcze inaczej dziękujemy - Wielka jest Wasza nagroda w niebie.

Nasz adres:
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży
ul. Szkolna 15, 62-230 Witkowo
tel. 61/477-50-12, e-mail dps_mielzyn@op.pl

Nr konta BZWBK 25 1090 1216 0000 0000 2101 7238

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Świat nie ginie dzięki nim
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.