Walka o kulturę

(fot. andy castro/flickr.com)
ks. Jarosław Wąsowicz SDB

Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami nachalnej próby ulokowania w przestrzeni społecznej zwyczajów, które nie mają nic wspólnego z naszą kulturą. Zjawisku temu towarzyszy szeroko zakrojona kampania medialna, pokazująca w atrakcyjny sposób „nowości z zachodu”, jednocześnie bezwzględnie ośmieszająca próby przeciwstawiania się ich instalowaniu w Polsce.

Na przełomie października i listopada po raz kolejny na szklanych ekranach, falach radiowych i internetowych portalach zakróluje halloween. Niestety promowany będzie także w polskich szkołach.

Duchowe barbarzyństwo

DEON.PL POLECA

Starszemu i średniemu pokoleniu 1 listopada od zawsze kojarzy się z przygotowaniami do uroczystego przeżycia rodzinnego spotkania przy grobach bliskich osób. To przywoływanie w pamięci postaci, zdarzeń, grabienie liści na cmentarzach, palenie świeczek na mogiłach tych, których znaliśmy, którym wiele zawdzięczamy, ale także opieka nad opuszczonymi grobami, sprzątanie żołnierskich kwater... Zastanawiamy się w tym czasie nad wartościami duchowymi, życiem pozagrobowym, odnawiamy w sobie wiarę w Zmartwychwstanie.

Niestety, kultywowanie tych pięknych polskich tradycji związanych z celebracją uroczystości Wszystkich Świętych i wspomnieniem Wszystkich Wiernych Zmarłych może już nie być tak oczywiste dla przyszłych pokoleń.

W szkołach, zamiast zorganizowanych spacerów na pobliskie cmentarze i przypominania o rzeczach ostatecznych, coraz częściej dla dzieci i młodzieży organizuje się halloweenowe dyskoteki. Trzeba się na nie przebrać w stroje wiedźm lub postaci z horrorów. Ważne żeby było śmiesznie i strasznie zarazem. Oczywiście nie można zapomnieć o charakterystycznej dyni ze świeczką. Młodzież w podobnych strojach będzie się bawić w restauracjach i pubach. Kilka lat temu spytałem rozbawioną grupę, czy nie przeszkadza im spożywanie napojów i posiłków w restauracji stylizowanej na wnętrze grobowca, z obowiązkowymi trumnami, kelnerami przebranymi za kościotrupy i odpowiednio „mroczną” muzyką. Usłyszałem: „Jest ok, tylko za mało krwi się leje”. Duchowe barbarzyństwo?

Systematycznie i coraz głośniej praktykom związanym ze „świętowaniem” halloween sprzeciwiają się środowiska chrześcijańskie. Akcentują nie tylko jego pogańskie korzenie (halloween wywodzi się z pogańskiego, celtyckiego święta ku czci boga śmierci – Samhaina), ale także gloryfikację zła, przemocy i śmierci. Głos w tej sprawie zabierali także pasterze Kościoła. Emerytowany arcybiskup Mediolanu, kard. C.M. Martini, na łamach włoskiego dziennika katolickiego „Avvenire”, podkreślił, że „halloween jest obcy naszej tradycji tak bogatej w wartości zasługujące na pielęgnowanie”, wyrażając ubolewanie, że „obyczaj ten jest coraz częściej obchodzony w krajach katolickich”. W podobnym tonie na propagowanie halloween w mediach i polskich szkołach zareagował śp. bp. Jan Chrapek, który uznał to za „próbę zamazania chrześcijańskiej głębi uroczystości Wszystkich Świętych”.

Odwołanie do dziedzictwa

Sprawę lansowania halloween, walentynek, „Święta Zimy”, czerwonych pajaców, zamiast św. Mikołaja i innych tego typu pomysłów widzieć należy w szerszej perspektywie niezwykle ważnego sporu o kulturę, który w Europie przybrał na sile w XIX w. i trwa po dzień dzisiejszy. Wszyscy uczestnicy tego sporu zdają się doskonale zdawać sprawę, jak ważny dla kondycji świata stanie się jego wynik.

W ostatnich dziesięcioleciach Kościół, jako jeden z podmiotów biorących udział we wspomnianym sporze, niezwykle aktywnie włączył się w promocje kultury chrześcijańskiej i wartości, które ze sobą niesie. Amerykański publicysta katolicki, teolog i filozof George Weigel zauważył, że cały pontyfikat i dzieło Jana Pawła II dało światu lekcję o prawdziwej sile napędowej zmian, które właśnie się dokonują. Dzięki papieżowi okazało się, że nie jest nią wcale uwielbiana przez świat ekonomia i polityka, ale właśnie kultura. Odwołanie się papieża do kultury, do dziedzictwa swojego własnego narodu, wskazanie na ten dziejowy potencjał, sprawiło, że od pamiętnej pielgrzymki z czerwca 1979 r. świat z zapartym tchem obserwował, jak Polska zrywa kajdany niewoli – i to nie tylko dla siebie, ale jak to bywało w przeszłości, walczy za „wolność naszą i waszą”, torując innym narodom Europy Środkowo-Wschodniej drogę do wolności.

Kontynuacja myśli Jana Pawła II

Podobną rolę przypisuje kulturze w misji dziejowej obecny papież Benedykt XVI. W swojej refleksji na temat kultury Josef Ratzinger, jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, pisał: „Na ścieżce racjonalizmu Europa rozwinęła kulturę, która w nieznany dotąd dla ludzkości sposób wyklucza Boga z publicznej świadomości, zarówno negując go zupełnie, jak też uznając jego istnienie za niemożliwe do udowodnienia, niepewne, a więc należące do zakresu subiektywnych wyborów, zatem jako mało ważne dla publicznego życia”.

W chwilę później przyszły papież w swojej książce dodaje: „Jeśli z jednej strony chrześcijaństwo znalazło swoją najskuteczniejszą formę w Europie, to z drugiej strony trzeba także powiedzieć, że w Europie rozwinęła się kultura, która jest w absolutnej sprzeczności nie tylko z chrześcijaństwem, ale z religijnymi i moralnymi tradycjami ludzkości. Stąd zrozumiałe jest, że Europa doświadcza prawdziwej »próby napędu«; stąd zrozumiały jest także radykalizm napięć, którym nasz kontynent musi sprostać. Jednak wyłania się tu także i przede wszystkim odpowiedzialność, którą my, Europejczycy, musimy podjąć w tym historycznym momencie. W dyskusji na temat definicji Europy i jej nowej formy politycznej nie chodzi tyle o jakąś nostalgiczną bitwę »tylniej straży historii«, co raczej o wielką odpowiedzialność za współczesną ludzkość”. Cytowana książka kardynała Ratzingera nosi tytuł „Europa Benedykta w kryzysie kultur”.

Nikogo, kto słucha słów obecnego Ojca Świętego, nie dziwi stwierdzenie, że współcześnie rozgrywa się na naszych oczach bitwa kultur. Antykatolicki „kulturkampf”, podjęty przez przywódców wielu europejskich krajów, wciąż znajduje wielu gorliwych naśladowców. Wiedzą oni, że władza nad umysłami wiąże się z opanowaniem kultury. Dlatego zadanie ewangelizacji kultury, zaproponowane przez Benedykta XVI, jest dzisiaj niezwykle ważnym wyzwaniem. Jesteśmy świadkami walki o kulturę, nie gdzieś na marginesie życia, ale w samym jego centrum. Bo walka idzie o istotę życia, jego fundamenty i pryncypia. Walka idzie o Boga i jego miejsce we współczesnej Europie.

Zdaje się, że nasza ojczyzna stała się już frontem starcia, o którym mowa. Latem na Krakowskim Przedmieściu mogliśmy się naocznie przekonać, że chrystofobia jest rzeczywistością, z którą przyszło się nam konfrontować także i w naszym – rzekomo katolickim kraju. Potrzeba nam dzisiaj wielkiej czujności, aby nie dać się odciąć od korzeni chrześcijańskiej kultury. Musimy bronić cywilizacji życia, chrześcijańskiej moralności, obecności wartości nam bliskich we wszelkich przejawach życia społecznego, politycznego i gospodarczego. Wspierać stewardessę, której nakazuje się zdjąć krzyżyk z szyi, pielęgniarza, który odmawia modlitwę nad śmiertelnie chorym człowiekiem w szpitalu i traci przez to pracę, reagować, kiedy naszej młodzieży w szkołach nakazuje się świętować halloween.

●●●

Przed nami egzamin z wierności Kościołowi i Piotrowi naszych czasów – papieżowi. Czy staniemy w pierwszych szeregach walki o człowieka, o prawdziwą wolność, którą dać może tylko Chrystus, o należyte miejsce dla chrześcijańskiej kultury, która, tak jak przez ostatnich dwadzieścia wieków, była siłą napędową pozytywnych przemian w Europie? Może być nią nadal, pokonując współczesne zło i stając się gwarantem prawdziwego szczęścia wszystkich narodów zjednoczonej Europy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Walka o kulturę
Komentarze (22)
G
Gość
1 listopada 2010, 15:06
Jestem anglistką i boli mnie niewiedza, jaka panuje w naszym kraju na temat Halloween. Albo mówimy prawdę, albo nie mówmy wcale! Halloween świętowali Celtowie! (a Słowianie obchodzili Święto Dziadów, bardzo podobne w obchodach, niestety skutecznie wykorzenione przez kościół). A do Ameryki zawędrowało wraz z osadzającymi się tam Irlandczykami... Przeciętny Amerykanin nie ma pojęcia co świętuje. Historia, obyczaje i cała etymologia tego święta jest ogromnie interesująca. Polecam poczytać na ten temat. Fakt dzień ten jest skomercjalizowany, tak samo jak Święta Bożego Narodzenia. No cóż... czasy współczesne. Do tej pory kościół odnosił się z wyższością i ignorancją w stosunku do Halloween, które mamy w programie nauczania. Powoli zamienia się to w agresję i straszenie młodzieży szatanem i "wierzącymi" w niego nauczycielami języka angielskiego. SKANDAL!!!Najgorsze jest to, że księża i katecheci (z tego co wiem, to nie tylko w mojej szkole) zaczęli głosić, że jest to święto szatana i każdy kto obchodzi ten dzień, lub po prostu o nim mówi w niego wierzy... Bardzo "ciekawa" teoria! A tak a propos, ciekawe czy na katechezach mówi się o tym skąd się wzięło Święto Zmarłych, dlaczego obchody zostały przełożone z 1 maja na 1 listopada i skąd zwyczaj zapalania zniczy...
Jadwiga Krywult
1 listopada 2010, 08:20
Największym złem w kościele są osoby, które przyznają się (jest to trochę samozwańcze) że są katolikami, ale zaraz jednym tchem wymieniaja, że nie przeszkadza im aborcja, in vitro, parady miłości, halloween itd, itd. Jednym tchem wymieniają te rzeczy tylko prawdziwi Polacy-katolicy. Są oni święcie przekonani, że wszystkie nauki Kościoła są jednakowej rangi, ale za to nie wszyscy biskupi są wg nich równi, np. nie uwierzą bp Pieronkowi, że katolikiem jest się w wyniku chrztu, trudno więc być samozwańczym katolikiem biorąc pod uwagę, że chrzci się niemowlęta :))
Jadwiga Krywult
1 listopada 2010, 08:10
jest dla nas ważna. jeśli ktoś tego nie rozumie... :) po prostu nie jest Polakiem Nie jest prawdziwym Polakiem-katolikiem zapomniałeś dodać :))
NP
nasza polskość
1 listopada 2010, 06:59
 jest dla nas ważna. jeśli ktoś tego nie rozumie... :) po prostu nie jest Polakiem
NW
na wszystkim można zarobić (?)
1 listopada 2010, 06:58
 to dewiza kapitalizmu. tylko czy dlatego warto żyć? czy "zaśmiewanie" wszystkiego to dobry styl życia? czy można "zaśmiać" śmierć? czy na wszystkim powinno się zarabiać?
Jurek
31 października 2010, 12:56
Ech, bracie_robot, nie posądzam Cię o taki niski poziom intelektualny więc to co piszesz jest po prostu manipulacją. A na czym polega wychowywanie, kształtowanie postaw?  Pytanie retoryczne.
31 października 2010, 12:14
I nie dziw się joan, że podnosi się ciśnienie kiedy próbuje nam się w naszą polskośc wciskac te wszystkie bzdury I co to znaczy "wciskać"? Zmusza Cię ktokolwiek do kupowania dyni, używania prezerwatyw, zabrania chodzić do kościoła?
31 października 2010, 12:12
I nie dziw się joan, że podnosi się ciśnienie kiedy próbuje nam się w naszą polskośc wciskac te wszystkie bzdury Co to jest ta "wasza polskość"?
A
anastazis
31 października 2010, 10:33
Paweł ma racje - witaj w klubie;-)
A
anastazis
31 października 2010, 10:31
CYTOWAŁEM TYLKO CIEBIE
Jurek
31 października 2010, 10:23
Największym złem w kościele są osoby, które przyznają się (jest to trochę samozwańcze) że są katolikami, ale zaraz jednym tchem wymieniaja, że nie przeszkadza im aborcja, in vitro, parady miłości, halloween itd, itd. Nie mozna służyć Bogu i mamonie. A to jest typowy przykład takich zachowań i doskonale widać na tym forum kto takie zachowania prezentuje. I nie dziw się joan, że podnosi się ciśnienie kiedy próbuje nam się w naszą polskośc wciskac te wszystkie bzdury. Trzeba nam więcej takich osób jak paweł, którzy głośno i bez zawiłości zło nazywają złem. Również moje BRAWO za takie zachowania.
31 października 2010, 09:11
 Benedykt nie zapłacze ale ty napewno! Po śmierci... Nie rozumiesz chrześcijaństwa to się nie wypowiadaj i nie obrażaj. Chyba że jesteś dzieciakiem, który pod nieobecność rodziców dorwał się do klawiatury i plecie byle co! Dziś zamiast piwa polecam cukiereczki bo jest Halloween ale pamiętaj że je rozdaje szatan abyś się udławił. Nie rozumie chrześcijaństwa ten kto nie mysli identycznie jak Ty? Nie wiemy co będzie po śmierci kogokolwiek z nas, nie wiesz kto zapłacze a kto będzie się radował. Jeżeli chodzi o obrażanie, to jedynie w Twoich wypowiedziach można się tego dopatrzeć. Nie obchodź halloween, poucz bliskich, ale nie miotaj się tak ze złości, bo z tego nie ma żadnego dobra.
31 października 2010, 08:49
Benedykt nie zapłacze ale ty napewno! Po śmierci... Życzę Ci dokładnie tego samego.
Jadwiga Krywult
31 października 2010, 08:11
A taka dynia może być ? <a href="http://www.episcopalcafe.com/lead/episcopal_church/episcopumpkin.html">http://www.episcopalcafe.com/lead/episcopal_church/episcopumpkin.html</a>
31 października 2010, 01:41
Przechodziłem z wnukiem wzdłuż bazaru. Gdy mijałem stoisko warzywne na którym stały dwie dynie charakterystycznie powycinamne, powiedziałem głośno do wnuka: nie kupuj nigdy na takim stoisku gdzie świętują Halloween. Gdy wracałem nie było już na tym stoisku tych dyń? Ktoś kupił? A może właściciel je schował? Oh, z pewnością. Tak to sobie tłumacz. Nie kupujesz w kioskach, gdzie dostępna jest pornografia? Wchodzisz do sklepu, w którym nie ma na ścianie krzyża?
31 października 2010, 01:39
Antykatolicki "kulturkampf" .(Benedykt XVI) Jak kupię dynię, to Benedykt zapłacze? Halloween to w krajach anglosaskich bardzo tradycyjne święto (przynajmniej od XVI wieku), podobnie jak u nas odwiedzanie grobów. Coś jest w listopadzie, że niektórzy zaczynają na chwilę myśleć o śmierci, szkoda tylko, że w obu przypadkach (Halloween i polskiego odwiedzania grobów) niewiele ma to wspólnego z prawdziwą refleksją - jest raczej aktem kulturowym i towarzyskim. Jakoś dziwnie osoby oburzające się na Halloween nie zauważają tendencji podobnych w samym katolicyzmie - robienie z Chrystusa hollywoodzkiego aktora, pięknej laurki dla naiwnych, okładanie obrazów Matki Boskiej rozmaitymi sukienczynami w tym samym czasie, kiedy na stoiskach obok kościoła kupić można butelki na wodę w Jej kształcie. Nie bronię recepcji Halloween w Polsce - wydaje mi się, że ono tu nie pasuje - jednak każdy niech radzi sobie z perspektywą śmierci na swój sposób. Jedni wolą napić się piwa, inni pójść na cmentarz. Być może doświadczymy, którzy mieli racje.
E
ela
30 października 2010, 23:22
Ktoś kto świętuje halloween przeszkadza Ci w chrześcijaństwie? Mnie nie przeszkadza. Moja wiara jest większa od jakiejś zabawy. Możemy apelować do chrześcijan aby wgłębili się w sens tej zabawy, możemy napominać znajomych, ale nie możemy zakazać jej innym. To nie jest żadne dawanie świadectwa. Chcesz dać świadectwo? Pomóż straszej sąsiadce albo zaproś nielubianą, samotną ciotkę na wigilię.
E
emm
30 października 2010, 15:15
Paweł ma rację na ile możemy robić należy robić. Gdyby każdy myślał tak jak ty że przez swoje działanie niewiele może to nic by nikt nie robił. Wielkie rzeczy zaczynają się od małych. Twoje myślenie nie jest właściwe dla chrześcijaństwa! Nie ma tu żadnej wypowiedzi o tym, że niewiele możemy zrobić. Oczywiście, że może zrobić bardzo wiele. Ale w sprawach waznych a nie tylko takich "chwytliwych", gdzie można sobie pokrzyczeć na handlarza dyniami, podemonstrować swoją wiarę- to nic nie kosztuje. Ludzie mają prawo kupować te nieszczęsne dynie, nie muszą podzielać naszych poglądów. Mogą też nie chodzić do kościoła. Zajmij się swoim sumieniem. To nie są sprawy najbardziej istotne dla chrześcijaństwa.
E
emily
30 października 2010, 13:21
Paweł czy nie przypisujesz sobie zbyt wiele? Mslisz, że jesteś wyrocznią dla handlujących? Ty nie będziesz tu kupował, to będą kupować inni. Ty nie świętujesz halloween a inni może nie tyle świętują, co się bawią i nie potrzebują twojej pozytywnej opinii. Nie jestem zwolenniczką halloween, ale denerwuje mnie że aż takie zainteresowanie i oburzenie wywołuje godne ważniejszej sprawy. Postawy katolików wobec bliźnich nikogo nie gorszą. A szczerbata dynia gorszy.
P
paweł
30 października 2010, 12:24
Przechodziłem z wnukiem wzdłuż bazaru. Gdy mijałem stoisko warzywne na którym stały dwie dynie charakterystycznie powycinamne, powiedziałem głośno do wnuka: nie kupuj nigdy na takim stoisku gdzie świętują Halloween. Gdy wracałem nie było już na tym stoisku tych dyń? Ktoś kupił? A może właściciel je schował? Warto aktywnie reagować na to czego nie lubimy, a najlepiej to obśmiać.
M
mark
30 października 2010, 11:35
Rolą Kościoła jest bycie solą i światłem czyli mniejszością i świadectwem miłości. Żądanie wielich sukcesów, gromadzenie mas jest fałszywym pragnieniem. Cechuje to wielu duchownych, którzy sami nie znają lub nie wierzą czym jest Kościół.
T
to
30 października 2010, 11:14
 sól ziemi - jak sądzę soli jest szczypta... czy Kościół jest gotowy stać się garstką, resztą ? jeśli historia kołem się toczy, a na to wygląda, być może wrócimy do pierwotnego barbażyństwa, a chrześcijanie to będzie reszta, inspirująca reszta, Mocni w Duchu