Wierni jak męczennicy
W dzisiejszym świecie kardynalska purpura nie jest już martwym symbolem. Chrześcijanie giną za swą wiarę praktycznie każdego dnia. W sumie 170 tysięcy rocznie. 18 lutego, na konsystorzu, Benedykt XVI obarczy ciężarem tej krwi 22 hierarchów. Odtąd mają być wierni wierze, Kościołowi i papieżowi jak męczennicy, aż do przelania krwi.
Znamienne jest, że tej wierności Benedykt XVI domaga się przede wszystkim od swych najbliższych współpracowników. Spośród 22 nowych kardynałów, w tym 18 elektorów (poniżej 80. roku życia), aż 10 to watykańscy kurialiści, w przeważającej większości Włosi. Podobnie było zresztą na poprzednim konsystorzu. Mało jest natomiast kardynałów z tych regionów, gdzie za wiarę rzeczywiście przelewa się krew (wyjątki to pojedynczy biskupi z Indii i Hongkongu). Żadnego biskupa z Afryki, Ameryki Łacińskiej czy Bliskiego Wschodu. Z tego ostatniego regionu niemal pewnym kandydatem do kardynalskiego biretu był nowy patriarcha maronitów z Libanu Béchara Boutros Raï. Okazało się jednak, że ważniejsi od niego byli dostojnicy kurialni. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Prawdziwą odpowiedź zna tylko papież i jego najbliżsi doradcy.
Problemy z Kurią
Warto jednak pamiętać, że nieraz w tym pontyfikacie słyszeliśmy o problemach, które Benedykt XVI ma ze swoją Kurią. Już trzy lata temu Andrea Tornielli i Paolo Rodari, życzliwi papieżowi i z reguły dobrze poinformowani watykaniści, napisali nawet o tym książkę Atak na Ratzingera. Ostatnio wielkim skandalem był wyciek z Sekretariatu Stanu poufnej korespondencji byłego sekretarza Gubernatoratu Państwa Watykańskiego abp. Carla Marii Viganò oraz prezesa Banku Watykańskiego prof. Ettore Gotti Tedeschiego, skierowanej do rąk własnych papieża i kardynała sekretarza stanu. Już tylko z tego faktu oraz z oficjalnych komunikatów Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej można wnioskować, że w Watykanie przebiega jakiś proces oczyszczenia i uzdrowienia. Nie można się dziwić, że w takiej sytuacji papież chce, by wszyscy, którzy sprawują w Watykanie ważne funkcje, również te związane z zarządzaniem dobrami materialnymi (jak gubernator Państwa Watykańskiego czy szef Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej), byli z nim blisko związani, niejako zaprzysiężeni, właśnie jako kardynałowie, aż do świadectwa krwi.
Włoski Watykan
Dominacja kurialistów w gronie neokardynałów odbiła się negatywnym echem w świecie. Tym bardziej że jest to również dominacja włoska. Choć Sobór Watykański II chciał umiędzynarodowienia Watykanu, Włosi pozostają najwyraźniejszą grupą w Kolegium Kardynałów Elektorów. Jest ich aż 30, jedna czwarta ewentualnego konklawe. Dla porównania, wszystkich kardynałów z Azji jest 9, z Afryki 11, z Ameryki Północnej 15, a z Ameryki Łacińskiej, gdzie żyje ponad połowa katolickiej populacji świata, jedynie 22. Z tego zestawienia jasno wynika, że Kolegium Kardynalskie nie ma nic wspólnego ze standardami przyjętymi na przykład w ONZ. Przewaga liczbowa nie daje żadnego prawa do zasiadania w Kolegium Kardynalskim.
Skąd tak wielka obecność Włochów? Z jednej strony jest pewne, że w Watykanie mogą liczyć na pewne preferencje. Potwierdzają to losy metropolitów Florencji i Genui, których ominęła niepisana zasada, że papież nie mianuje kardynałów w tych diecezjach, których kardynałami elektorami są byli ordynariusze tych diecezji, również gdy awansowali do pracy w Watykanie (przykładem Toledo i Quebec, byłe diecezje kardynałów Cañizaresa i Ouelleta). Na obecnym konsystorzu papież zrobił też wyjątek dla metropolitów Pragi i Nowego Jorku, jednak w obu tych przypadkach kardynałowie seniorzy ukończą niebawem, w kwietniu i maju, 80. rok życia. Na marginesie warto zaznaczyć, że owa niepisana zasada nie dotyczy kardynałów kurialnych. Fakt, że były prefekt jakiejś dykasterii nie ukończył 80. roku życia, nie blokuje bynajmniej nominacji dla jego następcy.
Pytanie o liczbę Włochów w Kolegium Kardynalskim jest w dużej mierze pytaniem o to, dlaczego tak wyraźna jest obecność Włochów na kierowniczych stanowiskach w Kurii Rzymskiej. Na to pytanie nie potrafię dać odpowiedzi. Trzeba jednak pamiętać, że Watykan zawsze był bardzo włoski i że włoscy hierarchowie radzą tu sobie zazwyczaj dość dobrze. Takie kościelne "złote rączki", specjaliści od wszystkiego. Nie mają problemu z "aklimatyzacją" w Watykanie, na którą skarżą się niekiedy hierarchowie ściągnięci tu przez papieża z dalekiego kraju. Przykładem abp João Braz de Aviz, nowy szef Kongregacji ds. Zakonów, który zaraz po przyjeździe z Brazylii wyznał z rozbrajającą szczerością, że na życiu konsekrowanym nie zna się wcale, bo jako fokolarin z zakonami nigdy nie miał nic wspólnego.
Zły przykład Dobrego Papieża
Warto też pamiętać, że włączanie do Kolegium Kardynalskiego przede wszystkim kurialistów i Włochów nie jest czymś wyjątkowym w niedawnej historii Kościoła. Co ciekawe, jak pokazują statystyki, najchętniej obdarzał purpurą swych ziomków i współpracowników Jan XXIII (Włosi to 44 proc. kardynalskich nominacji, a kurialiści połowa). Był przecież Dobrym Papieżem. Najbardziej powściągliwy był zaś pod tym względem Pius XII (odpowiednio 24 i 18 proc.). U obecnego papieża Włosi to 30 proc., a kurialiści 41 proc. kardynalskich nominacji. A i te statystyki jeszcze się poprawią przy kolejnym konsystorzu, bo w ciągu najbliższych dwóch lat w Kurii Rzymskiej żaden purpurat, z wyjątkiem kard. Williama Levady z Kongregacji Nauki Wiary, nie odejdzie na emeryturę.
Pozostając przy statystykach, trzeba zauważyć, że po tym konsystorzu kardynałowie mianowani przez Benedykta XVI będą już stanowić większość na ewentualnym konklawe. Dodajmy jeszcze, że Kolegium Elektorów będzie liczyło 125 purpuratów, czyli powyżej normy, ale już w najbliższych miesiącach powróci poniżej wymaganego przez prawo progu 120 kardynałów.
Kardynałowie honorowi
Również i na tym konsystorzu nie zabraknie kardynałów honorowych, czyli duchownych powyżej 80. roku życia, którzy zostaną włączeniu do Kolegium Kardynalskiego ze względu na szczególne zasługi. Tym razem jest ich czterech. Jeden to rumuński biskup obrządku wschodniego Lucian Mureşan. Trzej pozostali to papiescy koledzy po piórze, czyli wybitni naukowcy. Dwaj z nich to zakonnicy, którzy pracowali na rzymskich uczelniach (ks. Prosper Grech, maltański augustianin, i ks. Karl Josef Becker, niemiecki jezuita) i byli doradcami watykańskich dykasterii, w tym również kard. Ratzingera. Ostatni zaś to 91-letni Belg ks. Julien Ries, który zajmuje się antropologią religijną, a konkretnie wykazuje, że człowiek, począwszy od australopiteka, zawsze ze swej natury interesował się Bogiem.
Innowacje Benedykta
Tegoroczny konsystorz będzie się różnił od poprzednich. Benedykt XVI zdecydował się uprościć nieco ceremonię, łącząc w jedno trzy elementy, właściwe dla kardynalskiej nominacji: wręczenie biretu, nałożenie pierścienia i przydzielenie kościoła tytularnego. Konsystorz będzie mieć uroczystą oprawę liturgiczną, ale bez dwuznaczności, które mogłyby sugerować, że kardynalstwo jest kolejnym sakramentem.
Zgodnie ze zwyczajem przyjętym przez Benedykta XVI konsystorz zostanie poprzedzony dniem modlitwy i refleksji całego Kolegium Kardynalskiego. Tym razem będzie on poświęcony głoszeniu Ewangelii, od misji ad gentes po nową ewangelizację. W tematykę obrad wprowadzi metropolita Nowego Jorku abp Timothy Dolan. W programie przewidziano też wystąpienie abp. Rina Fisichellego, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Zapozna on kardynałów z planami na Rok Wiary. Swoją drogą, przy abp. Fisichellim warto się jeszcze na chwilę zatrzymać. Stoi on na czele najnowszej dykasterii w Kurii Rzymskiej. Co ciekawe, po raz kolejny został pominięty w kardynalskich nominacjach. Trudno powiedzieć dlaczego. Benedykt XVI darzy go na pewno wielkim zaufaniem. Powierza mu wciąż nowe funkcje, a jego rola zapewne jeszcze wzrośnie podczas Roku Wiary, bo to właśnie jego dykasteria prowadzi sekretariat tej papieskiej inicjatywy. Możliwe, że wstrzymując nominację abp. Fisichellego, Benedykt XVI chce dać wyborcom swego następcy jasny sygnał, że były rektor uniwersytetu laterańskiego to, owszem, człowiek o wielkich możliwościach, nadaje się do trudnych zadań, mógłby być także kardynałem, ale chyba jeszcze nie papieżem.
Skomentuj artykuł