Znany kaznodzieja wyrusza na misję do Rosji. "Pomyślałem: właściwie dlaczego nie?"
Posługa misyjna nie jest główną aktywnością dominikanów, mimo to można ich spotkać w kilku miejscach na świecie, m.in w Niemczech, Australii, Japonii czy Kamerunie. Na wyprawę misyjną postanowił się też udać o. Paweł Krupa OP, znany warszawski kaznodzieja.
O tym, jak narodził się ten pomysł i jak będzie wyglądać posługa o. Krupy w dalekim Petersburgu, opowiada on w rozmowie z Maciejem Kluczką dla portalu misyjne.pl. Pełny wywiad można znaleźć TUTAJ.
To był "ten" moment
W charakterze misyjnym dominikanin wyjeżdża po raz pierwszy. Jednak o podróży do Rosji myślał, już… 30 lat temu! "Nikt wtedy jeszcze nie marzył o tym, że to będzie możliwe, ale przygotowaliśmy się do tego, bardzo solidnie, pod wodzą przełożonego, o. Aleksandra Hauke-Ligowskiego. Ja mówiłem dobrze po rosyjsku, jeszcze ze szkoły. Lubię Rosję, miałem zaszczepioną sympatię do kultury rosyjskiej, do rosyjskiej historii. Było jasne, że jak tylko będzie możliwość, to ja pojadę do Rosji" - mówi duchowny.
Życie potoczyło się jednak całkiem inaczej. O. Krupa wyjechał na Zachód, gdzie najpierw studiował, a potem podjął się pracy naukowej. Do kraju wrócił po 18 latach. Najpierw został dyrektorem Instytutu Tomistycznego w Warszawie, a później poprosił o jak sam mówi "kapelowanie" mniszkom w Radoniach. "Cisza, spokój, a jednocześnie praca pisarska i duszpasterska…"
CZYTAJ: Paweł Krupa OP: Nie jestem przebojowy ani niezawodny >>
Decyzja o wyjeździe była spontaniczna. "W zeszłym roku nasz prowincjał w liście - dotyczącym zresztą czegoś innego - zapytał, czy byliby chętni na wyjazd za granicę. Napisał to na końcu listu, podał kilka kierunków, w tym Rosję i to był moment, gdy pomyślałem: «właściwie dlaczego nie?»" Swoją własną myślą był bardzo zaskoczony, bo miał już inne plany. Ale zdecydował, że za tym głosem podąży.
Ograniczona praca duszpasterzy
"W Sankt Petersburgu jesteśmy od blisko 30 lat. Służymy w kościele w samym centrum miasta, na Newskim Prospekcie" - opowiada duchowny - "Budynek należy do państwa, ale jest udostępniony Kościołowi rzymskokatolickiemu. W pewnym sensie wróciliśmy do siebie, bo w 1814 r. dominikanie przejęli ten kościół i prowadzone przy nim gimnazjum po jezuitach".
W rozmowie został też poruszony problem działalności duszpasterskiej w Rosji. "Wszelka akcja duszpasterska na zewnątrz jest bardzo ograniczona, państwo bardzo tego pilnuje. Ale tak po prostu jest i trzeba to przyjąć. Jesteśmy wdzięczni za to, że pozwalają nam tam być i pracować z tymi, którzy do nas przychodzą a jest ich sporo - i Rosjan, przedstawicieli innych narodowości" - mówi o. Krupa. Dodaje, że katolicy są bardzo rozproszeni po kraju, dlatego praca duchownych jest głównie misyjna, bo do wiernych trzeba często dotrzeć.
O Petersburgu, do którego się udaje, o. Krupa mówi, że to wielokulturowe miasto, głównie w klimacie zachodnim, jest tam wielu Francuzów, Holendrów i Włochów. "Jest ciągle bardzo duża wspólnota francuskojęzycznych studentów afrykańskich. Oni ciągle przyjeżdżają tam na studia, dość licznie!" - dodaje.
"Jadę z głębszym doświadczeniem"
O. Krupa będzie piątym dominikaninem w Petersburgu. Nie wie jeszcze, na jak długo wyjeżdża. "Wiadomo, że w tego typu miejscu są różne, dość trudne uwarunkowania. Stosunki między Patriarchatem Rosyjskim a Watykanem bywają trudne, tak samo między Rosją a Polską, czy szerzej - Europą. Jedziemy tam jednak z dobrą wolą, nikt niczego głupiego nie chce robić, nie chcemy prowokować".
ZOBACZ: Jezuici vs. Dominikanie czyli historia pewnej uszczypliwej miłości [WIDEO] >>
Na pytanie, co dokładnie będzie robił w Rosji, odpowiada z uśmiechem: "Będę dominikaninem!". Choć ma doświadczenie posługi za granicą, to jednak nigdy nie pełnił jej na Wschodzie. Ale widzi mocne strony tego przedsięwzięcia: "Nie przyjedzie do nich ani młody entuzjasta, ani stary wyjadacz ale ktoś, kto wie, że ludzi najpierw trzeba zrozumieć, ktoś, kto kocha ich kulturę, kto chce ich poznać. A przede wszystkim wyznawać i głosić Chrystusa". Dodaje przy tym, że doświadczenie pokazuje, że na misjach lepiej sprawdzają się duchowni z kilkuletnim stażem. "W całym doświadczeniu duszpasterskim ważne jest to ludzkie doświadczenie, czyli poznanie siebie: przeżyj, zobacz, doświadcz" - dodaje.
Pod kątem doświadczenia postrzega również swój wyjazd. "Teraz jadę już nie taki młody i nie taki zdrowy, ale z głębszym doświadczeniem świata i samego siebie, które pozwala mi zachować spokój. To nie jest tak, że ja się nie cieszę, ale mój pomysł zaskoczył mnie samego".
Listy z Rosji?
W związku ze swoim wyjazdem i trudnym rozstaniem z braćmi i siostrami, o. Krupa przywołuje pewną historię. Jego znajomi, którzy zorganizowali pielgrzymkę do Santiago de Compostela, po tym, jak dominikanin ogłosił, że wyjeżdża, przyszli do niego i powiedzieli, że ich modlitwa z Compostela została wysłuchana. Brzmiała następująco: "Modliliśmy się o to, byśmy nie byli egoistami. Jeśli Pan Bóg ma jakieś plany wobec Ojca, to niech Ojca zabierze".
Na koniec wywiadu duchowny wyjawił, że ma w planach pisanie listów z Rosji, jeśli - jak sam zauważył - będzie o czym pisać. Maja one być publikowane na stronie sióstr w Radoniach i, być może, na portalu dominikanie.pl.
Skomentuj artykuł