Wołanie do Ojca
Uczniowie prosili Chrystusa, by nauczył ich się modlić (Łk 11,1). Czyżby nigdy wcześniej się nie modlili? Czyżby byli takimi ignorantami w tej dziedzinie, że musieli prosić Jezusa o najbardziej elementarne wskazówki? Nie wydaje się to prawdopodobne.
Musimy założyć, że uczniowie byli co najmniej przeciętnie pobożnymi Żydami, wychowanymi w bogatej tradycji żydowskich modlitw i błogosławieństw. Ich domem modlitwy była Świątynia z rozbudowanymi rytuałami ofiarnymi. Z Księgi Psalmów czerpali hymny pochwalne i przebłagalne, pieśni radości i lamentacje. Praktykowali obrzędy szabatu, obchodzili doroczne święta i uroczystości żydowskie. Odmawiali modlitwy poranne i wieczorne oraz błogosławieństwa. Modlitwa była zakorzeniona w życiu i kulturze uczniów Jezusa w sposób, którego większość ludzi nam współczesnych nigdy nie doświadczy.
A jednak przyszli do Jezusa prosząc, by nauczył ich modlić się. O co tak naprawdę prosili? Czy chcieli, aby przekazał im jakiś szczególny sposób modlitwy, który wyróżniałby ich jako uczniów Jezusa? Wydaje się, że Jan Chrzciciel nauczył swoich uczniów modlić się w sposób charakterystyczny tylko dla nich (por.: Łk 5,33). Uczniom Jezusa mogło więc chodzić o styl modlitwy, który określałby ich tożsamość. Jednak okoliczności, w których prosili Jezusa, aby nauczył ich modlić się, wskazują, że pragnęli czegoś więcej.
Jezus często modlił się w obecności swoich uczniów: "Gdy raz modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy?" (Łk 9, 18). W podobnych okolicznościach uczniowie poprosili Jezusa, by nauczył ich modlić się: "Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas modlić się" (Łk 11,1). Uczniowie widzieli modlącego się Jezusa i widzieli, że Jego modlitwa była inna - odmienna od ich tradycji, od sposobu, w który się modlili. Chcieli nauczyć się tego nowego rodzaju modlitwy, chcieli modlić się jak Jezus.
Ojcze...
Co widzieli uczniowie, kiedy obserwowali modlącego się Jezusa? Czym wyróżniała się Jego modlitwa?
Najbardziej charakterystyczną cechą modlitwy Jezusa było zwracanie się do Boga: "Ojcze". Ewangelie świadczą o tym jednoznacznie. Niewątpliwie ten właśnie aspekt Jego modlitwy wywierał największe wrażenie na Jego uczniach. Dzisiaj być może nie widzimy nic wstrząsającego w tym, że Jezus nazywał Boga swoim Ojcem. Natomiast u ludzi współczesnych Jezusowi zwracanie się do Boga w ten sposób musiało wywoływać szok. Tradycja judaistyczna nie przygotowała ich na taką śmiałość.
Stary Testament wspomina wprawdzie o ojcostwie Boga, ale z pewnością nie jest to jego główny wątek. W Psalmie 103 czytamy: "Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją" (w. 13). Bóg mówił do swego ludu przez proroka Jeremiasza:
"Myślałem: będziesz Mnie nazywał: Mój Ojcze! i nie odwrócisz się ode Mnie" (Jr 3,19).
Podobnych fragmentów, określających Boga mianem "Ojca", jest jednak w Starym Testamencie stosukowo niewiele.
Jezus natomiast zwracał się do Boga jako do Ojca i mówił o Nim jak o Ojcu. W Ewangeliach zwraca się tak do Niego 170 razy, nie tylko w czasie modlitwy, przede wszystkim w Ewangelii według św. Jana, w której relacja Jezusa do Boga-Ojca jest tematem centralnym. Z wyjątkiem modlitwy z krzyża, kiedy Jezus modlił się słowami psalmu, każda Jego modlitwa skierowana jest do Boga jako Ojca. Na przykład przed wskrzeszeniem Łazarza Jezus modlił się: "Ojcze, dziękuje Ci, żeś Mnie wysłuchał" (J 11, 41).
Ojcze mój
Jezus nie tylko nazywał Boga Ojcem, ale mówił o Nim "mój Ojciec". Starotestamentalne odniesienia do ojcostwa Boga określały Go mianem Ojca narodu wybranego. Jezus, zaś, zwracał się do Boga jako do swego własnego Ojca. Szedł w tym względzie znacznie dalej, niż pozwalała na to żydowska tradycja. Pobożnemu Żydowi nazywanie Boga swoim własnym Ojcem wydawało się zarozumiałością, wręcz bluźnierstwem. A jednak Jezus modlił się do Boga - swego Ojca - bez obawy czy skrępowania:
"W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, ze zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić" (Łk 10,21-22).
Świadkami tak śmiałej i serdecznej modlitwy byli właśnie uczniowie Jezusa. To właśnie ona - nie mając precedensu w tradycji judaistycznej - odróżniała Go od innych.Abba, Ojcze
Zwracając się do Boga Ojca Jezus używał aramejskiego słowa abba. Żydzi, zamieszkujący Palestynę za czasów Jezusa, posługiwali się językiem aramejskim, był to zatem Jego język ojczysty. Cztery Ewangelie, spisane w języku greckim, przekazują jedynie kilka słów wypowiedzianych przez Jezusa po aramejsku. Jednym z nich jest abba: "Abba, Ojcze dla Ciebie wszystko jest możliwe" (Mk 14, 36).
Abba jest nieformalnym, potocznym odpowiednikiem słowa ojciec. Dzieci zwracając się do ojca mówią abba. Także kiedy już dorosną i będą miały własne dzieci dalej w ten sposób będą się zwracać do własnego ojca. W języku polskim nie ma idealnego odpowiednika słowa abba: ojcze jest zbyt formalne, a tatusiu zbyt zdrobniałe; najlepszym tłumaczeniem jest chyba tato. Słowo abba nie należy do języka dziecinnego ani do slangu. Jest bardzo intymne, wyraża zażyłość, a zarazem pełen przywiązania szacunek.
Możemy przypuszczać, że Jezus od chwili, gdy nauczył się mówić, aż do śmierci Józefa zwracał się do niego abba. Byłoby to najzupełniej normalne. Ale modląc się, Jezus również używał słowa Abba, kierując je do Boga. To było uderzające - nikt inny tego nie robił. Modlitwy Jezusa, z jednej strony pełne szacunku, z drugiej strony cechowały się zażyłością i serdecznością. Jezus modlił się do Boga nie jak do odległego Ojca, ale jak do bliskiego i kochającego Abba. Do swego niebieskiego Ojca mówił tak poufale, jak mówią dzieci do swego ziemskiego taty. Była to najbardziej rzucająca się w oczy cecha modlitwy Jezusa, która nie mogła umknąć uwadze Jego uczniów.
Syn Boży
Skoro Jezus mógł zwracać się do Boga jako do swego Abba, to znaczy, że z Bogiem Izraela, Stworzycielem nieba i ziemi, łączyła Go szczególna więź. Co więcej, ta szczególna więź stanowiła istotę życia i misji Jezusa. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba był Jego Ojcem. Jezus był Synem Bożym. Ten fakt nadawał doniosłość wszystkiemu, co Jezus czynił i czego nauczał. W Ewangelii Św. Jana misja Jezusa jest przedstawiona jako pełnienie woli Ojca, głoszenie Jego orędzia, a przez to objawianie nam prawdy o Nim:
"Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie" (J 14, 9-11).
Jezus zamieszkał wśród nas jako objawienie Ojca. Ponieważ był prawdziwym Synem Bożym, ci, którzy widzieli Jezusa, widzieli także i Ojca. Jezus nie był tylko posłańcem Bożym, tak jak prorocy Starego Testamentu - On sam był orędziem Boga, Słowem Boga skierowanym do nas.
Gdyby Jezus nie był Synem Bożym, Jego słowa i czyny faktycznie grzeszyłyby zuchwalstwem. Niektórzy oskarżali go o bluźnierstwo (por.: Mt 26, 65) i byli zgorszeni tym, że przypisywał sobie tak bliską więź z Bogiem: "Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu" (J 5,18). Ale ci, którzy uwierzyli w Jezusa i przyjęli Jego słowa, pragnęli mieć udział w Jego zażyłej relacji z Ojcem. Kiedy uczniowie prosili Jezusa: "Panie, naucz nas modlić się" (Łk 11, 1), chcieli nie tylko nauczyć się modlić jak On, ale także wejść w tak bliską zażyłość, jaka łączyła Jezusa z Jego Ojcem.
Fragment pochodzi z książki Uczmy się modlić jak Chrystus, George Martin, Wydawnictwo WAM.
Skomentuj artykuł