Zakochany ksiądz

Zakochany ksiądz
(fot. shutterstock.com)
Logo źródła: Życie Duchowe Jacek Bolewski SJ

On ślubował celibat. Ona nigdy nie spojrzałaby na kapłana w taki sposób. Ale stało się. Zakochali się. Mimo to, da się i z takiej sytuacji wyciągnąć dobro - pisze Jacek Bolewski SJ.

Nie każdy duchowny jest od razu zakochany w Miłości, którą jest Bóg... W przypadku św. Franciszka dokonało się to stopniowo; potrzebował czasu, by dojrzeć. Miłość-amour-eros, opiewana przez trubadurów, dopełnia się w miłości-agape, którą najpełniej objawił Ukrzyżowany.

DEON.PL POLECA

 

 

W końcu dane było Franciszkowi zjednoczenie z Nim tak ścisłe, że na swoim ciele nosił stygmaty - ślady męki Jezusa, znaki ran otwartej Miłości. Przejście to może przyjąć inne jeszcze postacie. Wyraża je wymownie ksiądz-poeta, nieodżałowany śp. Janusz Pasierb, gdy opisuje doświadczenie poety, który jednocześnie jest uczniem Jezusa.

W utworze "Poeci i uczniowie" mówi najpierw o poetach w duchu Platona: "nie potrafimy iść drogą piękna / żeby nie przyplątał się Eros". I na tym tle pojawia się - jako dopełnienie - wspomnienie Trzeciego w drodze do Emaus, ukrytego pod imieniem Miłości.

Kapłan-poeta łączy się z uczniami, którzy "jak Łukasz z Kleofasem" uciekają z miasta, "gdzie umiera nasza nadzieja", doświadczają wszakże, jak przyłącza się "do nas / ubrana podróżnie / idąca o wiele dalej / Miłość".

Oto nowa nadzieja: wprawdzie poeci nie mogą sprawić, "żeby nie przyplątał się Eros", jednak uczniowie nie zdołają dotrzeć do miejsca swej ucieczki, "żeby nie przyłączyła się... Miłość".

DEON.PL POLECA


Jeszcze raz odsłania się napięcie, lecz i droga pojednania, także między platońskim Erosem a chrześcijańską, Chrystusową Miłością. Czy kapłan-uczeń-poeta wyraźniej ukazuje tę drogę?

Można pytać o sens aluzji do Platona, nie tyle do Uczty, wspomnianej wyżej, ile do Fajdrosa, gdzie miłość-eros jawi się zwłaszcza w swym ukierunkowaniu wobec osób tej samej płci. Dalej uderza to, że słowa z utworu Pasierba wydają się najbliższe nie samemu Fajdrosowi, ale wizji literackiej, która do niego nawiązuje - z opowieści Tomasza Manna śmierć w Wenecji.

Właśnie pod adresem Fajdrosa kieruje swe słowa pisarz Aschenbach, zakochany na śmierć... Urojenia, które "wydobywał jego na wpół drzemiący mózg z osobliwej sennej logiki", zawierają przekonanie: "my, poeci, nie możemy iść drogą piękna, żeby nie przyłączył się Eros i nie narzucił się na przewodnika".

Wypada przyjąć, iż kapłan-poeta nie szukał w Erosie ni przewodnika, ni pośrednika... Jako jedyny Pośrednik przyświecał mu Jezus, udzielający właśnie kapłanom uczestnictwa - nie tylko w swym pośrednictwie, lecz i związanej z nim tajemnicy krzyża.

Może najgłębiej pisał o tym Pasierb w eseju "Ksiądz - istota nieznana", w uwagach o samotności, która jest problemem "nie tyle celibatu, co sytuacji duchowej, będącej konsekwencją «sakramentu pośrednictwa». (...) Mówiąc do Boga księża muszą być po stronie ludzi; mówiąc do ludzi, muszą być po stronie Boga. Być między niebem a ziemią to nie jest sytuacja towarzyska".

Zakochanie, związane z miłością-erosem, przydarza się nie tylko duchownemu-poecie. Różne są drogi powołania zakonnego i kapłańskiego... Niektórzy z powołanych - kobiet albo mężczyzn - byli zakochani jeszcze przed odkryciem, że Bóg oczekuje od nich innej odpowiedzi na miłość aniżeli związku małżeńskiego.

Wtedy zgoda na powołanie do zakonu czy stanu kapłańskiego wymagała wyboru - między miłowaną osobą, którą należało zostawić, a Bogiem. I kiedy została wybrana miłość-agape jako poddanie się we wszystkim Bogu, wolno żywić nadzieję na przyszłość, że również eros oddany Jemu włączy się w służbę miłości - bez względu na osoby.

W praktyce nie jest to łatwe, trudności na tej drodze wiążą się z dojrzewaniem osobowym. Niektórym otwierają się oczy na miłość-eros dopiero na dalszym etapie życia konsekrowanego. Czasami prowadzi to zgoła do rewizji wyboru dokonanego wcześniej. Ale częstsza jest potrzeba nie zmiany, tylko pogłębienia decyzji, podjętej w obliczu Boga-Miłości.

Jeśli mamy miłować Go z całego serca, to znaczy, że całość osoby - duch i ciało - wymaga włączenia w służbę miłości-agape. Nie wystarczy sama wola; potrzeba jej wcielenia - w integracji całej osoby.

Zakochanie może być o tyle pomocne - powtórzmy za Lewisem - o ile dzięki pojedynczej osobie człowiek opuszcza - może po raz pierwszy - kokon egoizmu, stając się przynajmniej w jednym przypadku zdolnym do postawy, której Miłość oczekuje także wobec innych, a ostatecznie wszystkich.

Zakochanie się, również osoby duchownej, nie stanowi nigdy jedynie wypadku czy wpadki. Może naturalnie znaczyć ostrzeżenie, sygnał, iż potrzeba miłości dała znać o sobie tak nagle, że zaburzyła porządek miłości-agape.

Samo zaburzenie jest oznaką braku ze strony człowieka zadurzonego, jednak wszystko zależy od odpowiedzi na zaistniałą sytuację.

Konkretnie: jeśli już stwierdzę, że się zakochałem - choćby był to tylko początek, gdy zaczyna się marzenie o trwałej bliskości drugiej osoby, bardzo żywo pociągającej - ode mnie samego zależy to, czy zaangażuję się w owe marzenia, podsycając niejako zadurzenie, czy uznam, że druga osoba jest darem od Boga, nie do mojej wyłącznej dyspozycji, ale żeby mi pomóc w drodze do Niego, Dawcy wszelkiego daru.

Skoro kiedyś oddałem się - czy oddałam - w całości Bogu, Jego Miłość pragnie zaspokoić wszystkie moje potrzeby, także potrzebę dania siebie miłowanej osobie. Także miłość-eros od Niego pochodzi, dlatego nie należy się jej wypierać, a raczej także ją (może zwłaszcza ją) zwrócić ku Temu, który ma moc oczyścić i przemienić ludzkie serce, by całe miłowało nie tylko jedną, wybraną osobę, lecz Osobę Miłości wcielonej.

Ona nie jest tylko jedna: Jezus wprowadza nas w misterium Jedności we Wspólnocie w pełni Miłości. Kiedy wreszcie Ją przyjmę, będę jak ewangeliczny święty - zakochany w Miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zakochany ksiądz
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.