Zbyt wcześnie zaczęliśmy ze sobą sypiać [świadectwo]

Fot. Alejandra Quiroz / unsplash.com
Sara

Jestem młodą mężatką, parę miesięcy po ślubie. Chciałabym podzielić się z Wami moją historią, może kogoś uratuje przed konsekwencjami zbyt wczesnego sypiania z chłopakiem.

Mając 16 lat poszłam po pół roku chodzenia z chłopakiem do łóżka. Wtedy wydawało mi się, że jestem dorosła i gotowa, teraz wiem, że było to za wcześnie. Chodziłam z nim rok. Przez ten czas współżyliśmy może z 10 razy, ale nie było to fajne, nie sprawiało przyjemności. Zerwaliśmy, zaraz poznałam swojego obecnego męża. Z nim nie czekałam długo, żeby pójść do łóżka. Był starszy, wiedziałam, że chcę tego, że mnie pragnie. Zawsze byłam wierząca, ale Pan Bóg nie był dla mnie na tyle ważny, żebym dla niego przestała grzeszyć. Najgorsze były święta kiedy szłam do spowiedzi -wielkie wyrzuty sumienia, a potem kilka dni i wszystko zaczynało się od nowa. Zagłuszałam swoje sumienie.

Źle się czułam w takim zagmatwaniu, nie chciałam tego, ale to robiłam. Naprawdę było ze ,mną źle. Bałam się ciemności, diabła, bałam się w nocy otworzyć oczy, bo czułam, że diabeł przy mnie jest. Minęło tak dwa i pół roku, nadeszły święta bożonarodzeniowe i spowiedź.

Postanowiłam, że skończę z tym grzechem, który jako jedyny trzymał mnie w niewoli braku łaski uświęcającej i przyjęcia Komunii Świętej. Powiedziałam o tym chłopakowi, powiedziałam, że może odejść ode mnie jeśli moja decyzja mu się nie podoba. Musiałam zawalczyć o swoje szczęście także wieczne.

DEON.PL POLECA

On nie wierzył w ogóle w to, że skończymy ze współżyciem. Początki były bardzo trudne - kłótnie, kuszenie, namawianie, moja uległość i zawsze kończyło się to moimi łzami, zaraz po zakończonym stosunku. Były wielkie wyrzuty sumienia. Uratowało mnie to, że zawsze gdy zgrzeszyłam, szybko biegłam do spowiedzi. Czasami nawet po tygodniu od ostatniej spowiedzi, żeby znowu być w stanie łaski uświęcającej.

Pan Bóg naprawdę daje siłę w Eucharystii. Wiem to z własnego doświadczenia. Wcześniej sama w to nie wierzyłam. Mój chłopak widział, co ze mną się dzieje, kiedy zgrzeszymy. Nie chciał widzieć moich łez, nie chciał, żebym cierpiała. Stopniowo oswajał się z tą decyzją, że nie chcę się kochać przed ślubem. Może dlatego tak szybko się oświadczył?

Z czasem nauczyliśmy się opanowania, nawet nieraz u niego nocowałam, ale to była bardzo duża pokusa, a wiedziałam jaka słaba jestem. Zdarzały się upadki, ale coraz rzadziej i zawsze nie trwałam w tym grzechu, tylko szłam do spowiedzi i zaraz byłam w rekach Pana Boga i czułam się silniejsza.

Dotrwaliśmy do ślubu, było pięknie. Noc poślubna też była wyjątkowa, choć obawiałam się, że przez te zbyt wczesne zbliżenia będzie tak zwyczajnie, mało wyjątkowo. Teraz już możemy kochać się ze sobą ile chcemy, ale ja widzę, że przez to, że współżyliśmy przed ślubem. Mój mąż nie nauczył się zdobywać mnie powoli i czule, nie liczą się dla niego żadne inne części ciała oprócz piersi i okolic intymnych. Ja potrzebuje czułości, a on może tylko raz na jakiś czas przypomnieć sobie, że mam też inne wrażliwe części ciała. Nie potrafimy także normalnie ze sobą porozmawiać o rzeczach ważnych. W ogóle bardzo się różnimy. Nie wiem, czy teraz nadrobimy stracony czas.

Wcześniej był sam seks, a za mało rozmowy. Teraz wychodzą konsekwencje tego, że nie czekaliśmy. Czekanie przecież jest piękne i pokazuje, co jest najważniejsze w związku. Jedynym pocieszeniem jest to, że teraz mogę przystępować do Komunii Świętej zawsze i Pan Jezus jest ze mną zawsze i dodaje mi sił. Zawsze kiedy biorę Komunię, to serce mi drży naprawdę mocno i wzruszam się bardzo. Wierzę, że On w tym małym opłatku jest, wystarczy tylko otworzyć Mu swoje serce i powiedzieć: Ty Panie jesteś na pierwszym miejscu w moim życiu. Teraz już nie boję się ciemności ani diabła, bo wiem, że jest koło mnie Ten, który jest najsilniejszy i daję mi siłę.

Mam nadzieję, że moja historia może choć jedną osobę odwiedzie od tej zbyt wczesnej decyzji. Będę się za Was modliła. Módlcie się i wy do Miłosierdzia Bożego, które jest nieskończone.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbyt wcześnie zaczęliśmy ze sobą sypiać [świadectwo]
Komentarze (80)
ON
Olga Nesteruk
7 lipca 2017, 16:30
Powszechne zjawisko. Myślę, że wiele osób nie widzi, jaką siłą jest erotyka. Jest to cos wspaniałego, ale to jest najwyższy stopien zbliżenia, jaki jest znany człowiekowi, raz i tylko raz w życiu mamy szansę zrobic coś najbardziej ekscytującego w zyciu, wpisac to w nasza psycihkę  na zawsze: stanąć kompletnie ogołoceni przed drugim człowiekiem, więc pytanie, jesli to ma byc najlepsza, najfajniejsza rzecz w twoim zyciu, najwieksza uczta Twojego zycia, to, czy zrobisz to byle jak? Od tak po prostu po miesiącu, dwóch wskoczysz z kimś do łóżka ? Tutaj lezy główne pytanie i drugie równie ważne, jesli najlepsza ucztę swojego zycia odbędziesz z byle kim, nie znając go, albo przed poznaniem kogoś the best dla ciebie, to co zostanie ci na potem? Czy nie będziesz żałował, że święta przeszły bez pierników, bo wpieprzyłes je tydzień przed Wigilią?
P
pepe
4 lipca 2016, 17:56
To co pisze ta dziewczyna to nie jest odosobniony przypadek to historia wielu kobiet. Pomijajac nawet sprawy wiary to każdy eksuolog potwierdzi ,że kilka podstawowych warunków musi być spełnionych żeby seks przynosił pełna i głęboką satysfakcję obojgu - nie może byc poczucia lęku, postawy poswięcenia,dyskomfortu i poczucia bylejakości bo inaczej po fazie ekscytacji mozna się obudzić w codzienności która staje się koszmarem nerwów i frustracji.... seks z wiekszą ilością partnerów tylko pogarsza sprawę bo niczego się nie nauczymy powielajac złe schematy zachowania - z tąd się biorą wszystkie dramaty osobiste,frustracje, zdrady i znudzenie.... dlatego wstrzemieżliwość na poczatku jest dobra pomaga się nauczyć kultury relacji damsko męskich, gry wstepnej, dbania o swoją atrakcyjność... To jest mądrośc która nie ulega przedawnieniu. W polskim przekładzie bibli jest niefortunne tłumaczenie dziesięciu przykazań i z tąd się bierze błędne przekonanie masy ludzi że Bóg czegos zabrania  nic bardziej mylnego orginalne tłumaczenie jest takie: Jesli będziecie trwać przy mnie to Ja w Was sprawię ,że ..."Nie bedziecie cudzołożyć"  Czyli innymi słowy nie ma formy zakazu tylko zachęta do trwania przy Bogu który chce naszego szczęścia i żebyśmy nauczyli się budowania udanej trwałej i satysfakcjonujacej relacji seksualnej i szanowania siebie i innych.
4 lipca 2016, 17:19
Śmieszy mnie to, że wedlug autorki przez to że współżyła przed ślubem za mało rozmawiała ze swoim partnerem tym samym nie poznała go tak dobrze. No nie oszukujmy się, ale stosunek nie trwa paru godzin ;). Jest też czas na poznanie się. Zgadzam się, że nie powinno się podejmować tej decyzji pochopnie, ale jeżeli zrobimy to z odpowiednią osobą, to nie zaważy to wcale na naszym związku (niestety w stanie zakochania ciężko rozpoznać tą opdowiednią osobę). Ja też współżyłam przed ślubem. Na spowiedzi mówiłam księdzu, że nie żałuję samego uczynku, bo był wspaniały, żałuje tylko czasu w którym to się stało, bo przez to moja relacja z Panem Bogiem była tylko jeszcze bardziej skomplikowana. Na spowiedzi przedślubnej usłyszałam od księdza, że nawet te najmniejsze próby, by życ zgodnie z wiarą są miłe dla Boga. Ja z moim mężem, który jest równocześnie moim najlepszym przyjacielem, (wzięliśmy ślub 7 miesięcy temu) zawsze potrafiłam szczerze rozmawiać. Otwarcie mówiliśmy o swoich potrzebach. Tak jest do dziś i chociaż nie zawsze we wszystkim się zgadzamy, to umiemy się porozumieć. Świetnie, że są pary które żyją w czystości, to ich decyzje, ale brak współżycia wcale nie sprawia, że całe małżeństwo będzie udane. Jeżeli dwie osoby umieją się porozumieć, to życie w nieczystości wcale tego nie zniszczy. Myślę, że własnie walka o czystość może być destruktywna na związku. Łatwo wtedy o podejćie "nie współżyjemy, więc na pewno będziemy świetnym małnzeństwem".
O
Oskar
4 lipca 2016, 16:36
Skajnie chore myśłenie, pierw powinien być seks a potem dopiero myśl o małżeństwie. Skąd facet ma wiedzieć jaka kobieta jest w łóżku. Jak najbardziej pierw seks a małżeństwo to możeee. Ogólnie to już jest przestarzałe i całe te gadanie o bogu to same kłamstwa. Nikogo takiego nie ma.
DK
D K
3 lipca 2016, 23:18
Średnio się z tym zgodzę, miałam chłopaka 2 lata i po 18 rż zgodziłam się stracić dziewictwo bo uważałam, że to jest wielka długa miłość. Podobnie jak bohaterka artykułu kilka razy doszło do współżycia, ale nie było to nic szczególnego. Poznałam później chłopaka, o kilka lat starszego i wiedziałam, że to ten i chcieliśmy oboje, do współżycia doszło wcześnie i w związku były rozmowy, randki, "zdobywanie" siebie dobrym jedzeniem lub lepszym kabaretem. Związek jak związek tylko nieślubny. Problem nie pojawił się w związku i z jego "jakością" i zdolnością okazywania uczuć, ale w poczuciu winy. Czemu każda kobieta jest tak wychowana że wstydzi się siebie, wstydzi się swojego ciała i jaka kolwiek przyjemność musi być źle odbierana, przez rok było mi przykro bo robię coś złego, ale nie widzę w tym krzywdy, nie rozumiem czemu każdej z nas nakłada się habit, jestem osobą wierzącą, spowiadam się regularnie, współżyjemy rzadko i robimy to z uśmiechem na ustach, a nie jak w filmach. Kobiety nie powinny się wstydzić tego kim są, nie wyobrażam sobie pierwszej nocy po ślubie w wieku 23 lat, przez ten ból i strach czułabym się gorzej i bałabym się, że to zniszczy małżeństwo 
20 marca 2015, 08:31
Dla jednych 16 lat to za wcześnie, dla innych nie. Różnie bywa. Zazwyczaj związki nastolatków nie trwają zbyt długo. Tak jet, człowiek musi nabrać doświadczenia. Problem autorki wynika z poczucia winy. - A niby co złego się stało? Kto kogo skrzywdził? Seks nie jest jedynym wymiarem życia. Nie powinien być obsesją - zarówno jako cel, jak i jako grzech. Ważne, czy się kocha, czy jest się uczciwym cżłowiekiem - a dreszcze orgazmu? - Miłe urozmaicenie. Wspaniale, jeżeli wynikają z wielkiej miłości. - Ale jeśli nie, jeśli są tylko przyjemnością, to też nie ma tragedii. Nie wmawiajmy Bogu małostkowości.
V
Vangelia
19 marca 2015, 23:56
Ręce opadają! Co kościoł robi z mózgami ludzi? A pytanie moje jest takie: Czy księża pedofile nie uważają, że seks z ludźmi poniżej 15 lat to za wcześnie? Może tak nie uważają , bo jescze do 2013r wg prawa watykańskiego ( czyli legalnie w Watykanie) można było uprawiać seks z dziećmi , które ukończyły 12 lat!!! Normalnym ludziom wydaje się to za wcześnie ( nawet jeśli dzieci same do łóżka się pchają).
Ł
Łukasz
19 marca 2015, 23:49
"Nie potrafimy także normalnie ze sobą porozmawiać o rzeczach ważnych. W ogóle bardzo się różnimy" - przepraszam Cię bardzo, ale uważam, że sex przedmałżeński nie jest winen tego, że nie umiecie rozmawiać... z całym szacunkiem, ale nie wierze, że przez sex nie mieliście czasu rozmawiać i poznawać się.... tak samo jak wszystkie wcześniejsze zblirzenia były takie złe, a ta noc tak wspaniała... kolejny paradoks i z głupota jak dla mnie. Sex wzmacnia tylko związek, miłość fizyczna jest jednym z najważniejszych elementów związku. To właśnie przez brak sexu dochodzi do zdrad, rozwodów itp... "Stopniowo oswajał się z tą decyzją, że nie chcę się kochać przed ślubem. Może dlatego tak szybko się oświadczył?" To zdanie też jest bardzo smutne.... bo tylko pokazuje, że podejście kościoła jest złe.... być może nadal byście byli tylko parą, a tak to się chłopak ośwadczył żeby nie wyjść na chama co myśli tylko o jednym... Mężczyna który się oświadcza powinien robić to dlatego że kocha swoją kobiete, zna ją, jest jej pewny itp itd, a nie dlatego że chce mu się za przeproszeniem "bzykać" :( Niestety, ale Twoje "świadectwo" tylko mnie utwierdza w moim przekonaniu, że nie ma nic złego, że dwoje kochających się ludzi, podkreślam KOCHAJĄCYCH SIĘ LUDZI uprawia ze sobą miłość fizyczną.  I proszę nie mylić tego z przygodnym sex-em, bo temu jestem przeciwny i to jest dla mnie grzech... ale nigdy nie zgodzę się z tym, że sex przed ślubem jest zły... bo jak dla mnie, nie dzieje się nikomu krzywda, a w przypadku ciąży.... gdyby mi i mojej dziewczynie się przytrafiło.... to BYŁBYM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI!!! pozdrawiam  i życze trzeźwiego spojrzenia na świat i ZDROWEJ wiary, po pan Bóg chce być naszym przyjacielem, a nie wodzem..... przynajmniej ja go tak odbieram i jest mi z tym bardzo dobrze... a niestety często w kościele słyszę co innego.... Łukasz 
A
ala
27 stycznia 2014, 17:12
Ja zaczełam współżyc z chłopakiem po 2 miesiacach bycia ze soba a znaliśmy sie z 3 mialam wtedy 17 lata on 20 i byl moim pierwszym jestesmy ze soba prawie 2 lata sa wzloty i upatki ale nie czuje sie specjalnie winna nie jestem tez bardzo wierzaca wiec niektórych ludzi poprostu nie rozumiem. Jeśli ludzie maja byc ze soba to beda pomimo wszystko i beda sie kochac. Zdradziłam go bardzo tego żałuje do tej pory mam wyrzuty sumienia powiedziałam mu o tym z trudem ale mi wybaczyl bardzo mnie kocha wiem o tym i ja go tez i mam nadzieje ze bedziemy ze soba juz zawsze. A ze współzycia cięzko by bylo mi zrezygnowac nie czarujmy sie sex jest przyjemny i dla ludzi i jeżeli robi sie to z osoba która sie kocha to dlaczego mamy sie postrzymywac.    
J
ja
24 stycznia 2014, 23:51
pewnie niedługo bedziesz i po rozwodzie Kombinacje alpejskie jakieś robić Ale ważne żeby dorby tytul wstawić - ciekawe jaki był cel?
K
Kasia
24 stycznia 2014, 22:19
Brawo ~Ewelina, to jest prawdziwe świadectwo :) nie mówię tego jako pochwały dla współżycia przed ślubem, ale widzę jak naturalne i szczere jest Twoje świadectwo :) Z kolei moja historia jest taka... Po 2-3 miesiacach zaczelam wspolzycie ze swoim chlopakiem. Trwalo to rok. Mieszkalismy razem. Jednak coraz gorzej sie z tym czulam. Pewnego dnia poszlam do spowiedzi, powiedzialam o wszystkim ksiedzu, nie moglam sie powstrzymac od łez. Gdy odeszlam od konfesjonalu nadal plakalam, powiedzialam chlopakowi, ze dluzej tak nie chce.  Oczywiscie przytaknal mi ale wieczorem juz probowal sie do mnie dobierac. Bylo ciezko.... ale nie poddalam sie. Probowal jeszcze przez kolejny tydzien. Prosilam o zrozumienie. Decyzja nalezala do niego. Jesli mu tak zalezalo na wspolzyciu mogl odejsc. Powiedzial, ze nie chce, ze dla niego najwazniejsza jestem ja, ja jako osoba. W kolejnym tygodniu mielismy niespodziankę. Okazalo sie, ze jestem w ciazy. 3 Miesiace pozniej wzielismy slub cywilny. Dopiero 1,5roku po cywilnym wzielismy slub koscielny i czy chcecie wierzyc czy nie ale wytrwalismy do slubu koscielnego. Z nocy poslubnej mamy drugie dziecko :) Jestesmy malzenstwem od 8 lat i dziekuje Bogu, ze dal nam sile. ...
D
Daizy
21 stycznia 2014, 18:44
 Pożyjemy - zobaczymy. :) Ale seks przedmałżeński nie jest zły. Nawet gdyby bóg istniał, to dalej nie byłoby żadnego powodu by za niego karać.
RI
rozum i ja
16 stycznia 2014, 15:05
ale wy jestescie pojebani wszyscy sie dookola pierdola a wy nie?
TM
Trzezwo myślący
15 stycznia 2014, 23:16
Ćwierćinteligencja jest wszędzie.. Tam gdzie zaczyna się samodzielne myślenie, tam wkracza KK z dogmatami.. Powodzenia.
ZS
zgadzam się
15 stycznia 2014, 16:21
Jezu trafiłem na tą strone niechcaco i powiem szczerze ze takiego pier**lenia jak problemy tej pani z artykułu nie przeczytalem w calym internecie odkad dostalem komputer w 2000 roku. Co to ma być? Wam sie po**balo w głowach ze wypisujecie to takie brednie? Widać nie znam jeszcze świata, nie wiedziałem, że w Polsce jest jeszcze tak wiele ludzi chorych na Katolicyzm. To ciezka choroba, ale mozna ja w obecnych czasach juz leczyć. Radze wam, udajcie się po pomoc. ... popieram
I
I
15 stycznia 2014, 12:16
Wiesz, Daizy... Jak to mówią: ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Ze szczęściem jest podobnie. Zobaczymy, czy tak samo będziesz mówiła za 10, 30, 50 lat. No i po śmierci.
CT
CO TO MA BYĆ
15 stycznia 2014, 12:12
Jezu trafiłem na tą strone niechcaco i powiem szczerze ze takiego pier**lenia jak problemy tej pani z artykułu nie przeczytalem w calym internecie odkad dostalem komputer w 2000 roku. Co to ma być? Wam sie po**balo w głowach ze wypisujecie to takie brednie? Widać nie znam jeszcze świata, nie wiedziałem, że w Polsce jest jeszcze tak wiele ludzi chorych na Katolicyzm. To ciezka choroba, ale mozna ja w obecnych czasach juz leczyć. Radze wam, udajcie się po pomoc.
S
sara
15 stycznia 2014, 10:59
to że chrzci papież takie dzieci to nie znaczy że daje przyzwolenie na seks przed ślubem.. On to robi dla tych dzieci bo dlaczego ono ma żyć w grzechu swoich rodziców!
DD
do Daizy
13 stycznia 2014, 17:05
Nie musisz się wstydzić że masz seks przed ślubem. Papież chrzci dzieci takich par, jak wasza
D
Daizy
13 stycznia 2014, 15:51
Pewnie, że wszystko może się pozmieniać! Dlatego zawsze rozmowa jest podstawą wszystkiego. Ja mam od czterech lat bardzo udany seks, cudowny związek, kocham mojego faceta bardzo, mieszkamy razem, przyjaźnimy się, rozmawiamy... Pornografii nie unikamy, ale sami dla siebie jesteśmy dużo ciekawsi niż wydumane plastikowe lale na ciekłokrystalicznym ekranie. Nic nie może się równać bliskości drugiego człowieka! Ślubu nie mamy i na razie nie planujemy, dzieci takoż. Jak będzie czas pokaże, ale jedno wiem na pewno: cokolwiek się stanie, nie żałuję, że tak pokierowałam swoim życiem, a jeśli coś zacznie sie psuć, to przede wszystkim będę starała się rozwiązać problem RAZEM z moim partnerem. Ale myślę, że każdy powinien żyć wedle swoich (czy też boskich) zasad - ja mam swoje i jestem szczęśliwa czego i Wam wszystkim życzę. ;)
M
MonikaB
10 stycznia 2014, 15:54
Poza tym, seks to integralna część życia i warto się przekonać, czy osoba z którą chcemy spędzić resztę życia ma podobny seksualny temperamet do nas. Jeśli tak nie jest, zapewne wszystko wktótce się rozpadnie, chyba że będziemy mieli do czynienia z białym małżeństwem i dwójką aseksualnych malżonków. ... Do Daizy: Jeśli chodzi o temperament to tak do końca nigdy nie da się sprawdzić temperamentu drugiej osoby (nawet jakby się współżyło przed ślubem), bo on może się zmieniać w ciągu życia pod wpływem różnych sytuacji, więc nigdy nie wiadomo jak będzie wyglądał za jakiś czas (nie jesteśmy święci, również czasami wpadamy w pułapki - mężowi też w pewnym momencie trochę się pozmieniało pod wpływem pornografii, co odbiło się chwilowo na naszych relacjach, ale jak przyznał się do tego, skończył z pornografią – nawet kupił gorszy telefon bez dostępu do Internetu, żeby go nie kusiło-to wszystko wróciło do normy, wystarczy szczerość, dobre chęci i praca nad sobą).  Ale zawsze temperament można częściowo rozpoznać i do tego wcale nie jest potrzebny seks przed ślubem, bo o temperamencie świadczą różne zachowania - wystarczy je obserwować i rozmawiać o swoich potrzebach i oczekiwaniach przed ślubem, a wszystko będzie się wiedziało. My czekaliśmy z seksem do ślubu, ale rozmawialiśmy dużo o naszych oczekiwaniach co do seksu itp. i wiedzieliśmy czego się spodziewać, czy nadajemy na tych samych falach. Okazało się, że tak i nasze rozmowy potwierdziły się teraz w małżeństwie i bez próbowania seksu wcześniej, dograliśmy się pod względem tych spraw.
M
MonikaB
10 stycznia 2014, 15:36
Jeszcze do Olka: Załóżmy, że dwie osoby są w sobie zakochane. Zakochanie powoduje, że nie widzi się wad w drugim człowieku. A należy je poznać, by związek miał perspektywy. Jeżeli na etapie przedślubnym do zakochania - stanu, w którym idealizuje się drugiego człowieka - dodamy również pożycie seksualne albo bardzo daleko idące pieszczoty (wymiar tyle samo piękny, co zaślepiający), to wkroczymy w iluzję, która sprawi, że tak naprawdę ciężko będzie poznać drugiego człowieka – twierdzi dr Szymon Grzelak. (W latach 1997-2002 oraz 2006-2007 wykładowca na Wydziale Psychologii UW. Specjalizuje się w tematach miłości, seksualności i wychowania. Ma dwudziestoletnie doświadczenie jako psycholog praktyk i badacz. Prowadzi zajęcia z młodzieżą szkolną i studencką, autorskie warsztaty dla rodziców oraz konsultacje indywidualne dla osób mających trudności w budowaniu związków i odnalezieniu drogi do trwałej miłości. Pomagał m.in. osobom wykorzystanym seksualnie, uzależnionym od seksu, doświadczającym skłonności homoseksualnych. Jest twórcą modelu profifilaktyki zintegrowanej oraz autorem programów profifilaktyki problemów młodzieży (w tym dynamicznie rozwijającego się programu „Archipelag Skarbów”). Autor książki naukowej pt. Profifilaktyka ryzykownych zachowań seksualnych młodzieży. Aktualny stan badań na świecie i w Polsce oraz popularnego poradnika dla rodziców pt. Dziki ojciec. Od 17 lat żyje w małżeństwie, ma cztery córki). Źródło: http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-intymne/wstrzemiezliwosc-seksualna-przed-slubem/f4jnq
M
MonikaB
10 stycznia 2014, 15:08
Saro nie martw się i nie przejmuj negatywnymi komentarzami – publikując świadectwo trzeba być i na takie gotową. Cieszę się, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem, bo nawet nie wiesz jak wiele osób ma podobny problem i jak wielu osobom dało to do myślenia i wielu osobom pomoże, tak jak chciałaś. Współżycie przedślubne w wielu przypadkach powoduje problemy (o których piszesz) później w małżeństwie, jednak przy dobrych chęciach da się je pokonać i wyjść na prostą, tylko jest trudniej niż gdyby relacje właściwie układało się wcześniej, od początku. Ale nie zadręczaj się tym, bo czasu już nie cofniesz, najważniejsze żeby zrobić coś, żeby teraz było lepiej w waszych relacjach. Przede wszystkim musicie dużo rozmawiać ze sobą i musicie wziąć się za formowanie swojego małżeństwa, rozwijanie go i za rozwijanie siebie nawzajem. Polecam rewelacyjnego bloga Ilony: http://www.zona-spelniona.blogspot.com/p/o-mnie.html oraz jej warsztaty dla żon, a także książkę: „Cenniejsza niż perły – o tym jak mądra żona pomaga mężowi osiągnąć pełnię męskości”, Thomas Gary L.- Między innymi pisze tak: „Relacje między mężem a żoną mogą umierać powoli z powodu długoletniej nudy, apatii czy emocjonalnego zamknięcia się jednego z partnerów. Widziałem wiele związków ginących z powodu niewłaściwych relacji, którymi albo jedna ze stron, albo obie nie chciały się przez lata zająć. Małżeństwo trzeba budować kamień po kamieniu, dokonywać wyborów, aktywnie działać i stawiać czoła słabościom, które dostrzegamy w samych sobie i w partnerze” i daje konkretne wskazówki co robić, żeby było lepiej. A oprócz tego oczywiście modlitwa – Bóg może wszystko! Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!:)
Y
yuna
10 stycznia 2014, 12:13
Sara - Pna bóg za Ciebie problemu nie rozwiaże. A problemy należy rozwiazywać, a nie z nimi żyć!
Y
yuna
10 stycznia 2014, 12:10
To jak mężczyzna traktuje kobietę w łóżku wcale nie musi wynikać z tego, ze za wcześnie rozpoczęło sie współżycie. Każdy ma swoją wrażliwość - jedni większą inni mniejsza. Czasami ta wrazliwość się zmienia (np. u mnie bardzo zmieniła się gdy urodziłam dziecko, dopiero wtedy zapradnełam czegoś wiecej niż tylko szybka prokreacyjna gra).Na szczęście z moim partnerem nie boimy się rozmawiać o tym co nas kreci co nas podnieca, więc w łóżku jest między nami świetnie, co przekłądasie też na inne aspekty życia. I kolejna sprawa, przekonałaś sie jak ważny jest seks i jak bardzo potępia sie to co jest naturalne dla człowieka. Gdybyś tak bardzo nie słuchała nakazów wymyślonych przez spragnionych dziewić, albo faktycznie zachowała to dziewictwo, to moze nie bałabyśsie z mężem rozmawiać o swoich potrzebach. A tak, sypiałaś z nim wcześniej, później odepchnęłaś i teraz dziwisz się, że jest jak jest. Inna sprawa, watpię,zeby wcześniejsze stosunki były bardziej udane niż to co jest teraz. Nie sprawdziłaś dobrze tego co bierzesz na całe życie (jezeli jest fatalnie w łóżku to i w życiu bedzie fatalnie - chociażby nie wiem jak Kosciół zaprzeczał, ze tak nie jest) i teraz bedziesz sie męczyc, bo zakładam, ze tak wierzaca osobanie pomyśli o skoku w bok, czy o rozstaniu (ale to tylko wtedy, gdy nie odważysz się na rozmowę z mężem, albo gdy twoje słowa trafią jak groch o ścianę).
K
kostro
10 stycznia 2014, 10:21
Saro, nie było moim zamiarem straszenia Ciebie. Po prostu pokaż ten tekst swojemu mężowi. Widać, tak przynajmniej wioskuję, że jedynie Ty sie starasz iśc do Boga, Ty już wykazujesz pewne elementy współuzależnienia od strachu. Ty dbasz o relację z Bogiem. Tak wynika z tekstu, ale nie ma żadnej pewności, bo nie widać tu jak do tej sprawy Boga podchodzi druga strona. Tak, więc głowa do góry, rzecz jasna> Bóg może wszystko. I będzie działał. Ale najpierw na działanie musi chcieć bardzo chcieć Twój mąż. Z całej praktyki terapeutycznej wnioskuję, że tylko Ty wciąz "stanowisz problem" z tym Bogiem, z tym, że jesteś tylko albo raczej "obiektem seksualnym". Bardzo pomocna dla mężczyzn jest wyłącznie rozmowa i przykład innych mężczyzn. Więc mówię niniejszym Twemu mężowi jak jest. Ale, tylko na podstawie Twojej wersji. Trzeba by znać stronę drugą.
10 stycznia 2014, 10:06
@kastro i @jac - te Wasze wpisy to z doswiadczenia, czy tylko teoretyczne? Ile macie stażu malżeńskiego?
10 stycznia 2014, 10:05
Poza tym, seks to integralna część życia i warto się przekonać, czy osoba z którą chcemy spędzić resztę życia ma podobny seksualny temperamet do nas. Jeśli tak nie jest, zapewne wszystko wktótce się rozpadnie, chyba że będziemy mieli do czynienia z białym małżeństwem i dwójką aseksualnych malżonków. A co będzie, jak pod wpływem wielu czynników temperamenty seksualne się zmienią. Nie będa takie, jak te "sprawdzone" przed ślubem. Pewnei trzeba bedzie zmienic małżonka. Bo kto przyjmie reklamacje? Wielką bzdurą jest tzw. konieczność sprawdzenia dopasowania sekusalnego. W mojej młodości nazywało sie to zresztą "dowodem miłości", teraz "sprawdzeniem dopasowania seksualnego". A tak naprawdę jest prostym usprawiedliwaniem sie. 
S
Sara
10 stycznia 2014, 10:03
Cześć ,jestem autorką tego tekstu,napisałam tak jak potrafiłam,dziękuje za komentarze pozytyzne ale i negatywne choć cięzko czytać te drugie,że moje małżeństwo się rozpadnie i że mam takiego złego męża.. i że ja taka jestem...Wierzę że z Panem Bogiem wszystko można i On pobłogosławił nam nasz związek dlatego staramy się dobrze budować naszą rodzinę, kochamy się,ale każdy ma swoje wady,iniedoskonałości wyniesione z domu dlatego nie zawsze wychodzi dobrze..ale Bóg nas zna i kocha takimi jacy jesteśmy!!!Zawsze można zacząć wszystko od początku,On nikogo nie odrzuci!
K
kastro
10 stycznia 2014, 09:34
"Tylko w spojrzeniu można zobaczyć przepiękną symbolikę ciała - każdy jego fragment jest niekończącą się opowieścią o pragnieniu kochania i bycia kochanym. Oglądany człowiek czuje się jak rzecz. Konsumpcyjnie wyeksponowane ciało traci swoje piękno. Pozostaje erotyczny urok, który nie wystarczy, aby doświadczyć pierwotnego podziwu. Ogląd, który zatrzymuje się na ciele, oczekuje od niego zbyt dużo. A gdy się rozczaruje, odrzuca je, jak niepotrzebny przedmiot. Wtedy "ciała, co nic nie znalazły w sobie / stronią odległe i rozczarowane. W bezwstydnym oglądzie nie objawi się przez ciało piękno duchowe człowieka. Prawda o "obrazie i podobieństwie" (por. Rdz 1, 26-27) pozostaje już tylko na kartach suchej, nudnej teologii i poza wszelkim doświadczeniem. Blask stwórczego spojrzenia Boga, który zaklęty jest w ludzkim ciele, dla niewidomych, oglądających oczu pozostaje nieosiągalny. Nagość duchowa człowieka jest najpiękniejszym rejonem człowieka. Ciało jest ikoną tego wymiaru. Jego niewyrażalny blask odsłania właściwe piękno ciała, podobnie jak blask słońca ukazuje piękno witraży. W spojrzeniu ciało (moje i drugiej osoby) staje się także miejscem modlitwy - spotkania i dialogu z Bogiem, który sam wypełni najgłębsze pragnienia człowieka. Bóg, stając się człowiekiem, przyjmując ludzkie ciało, przypomina i radykalizuje tę prawdę. W Chrystusie - przez ludzkie ciało - mówi do mnie Bóg. Jego nagie ciało na krzyżu jest otwartym podręcznikiem żywej teologii. Tylko w modlącym, kontemplującym spojrzeniu można tego doświadczyć. W dziele muzycznym Dietricha Buxtehudego Membra Jesu nostri jesteśmy zaproszeni do takiego spojrzenia. W siedmiu kantatach wzrok koncentruje się na poszczególnych fragmentach ciała Chrystusa: stopach, kolanach, rękach, przebitym boku, piersiach, sercu i obliczu. Przed oczami kontemplującego objawia się zadziwiające znaczenie duchowe każdego z tych fragmentów. W tej modlitwie ogląd przemienia się w spojrzenie po niej inaczej już jawi się każde ludzkie ciało. "
K
kastro
10 stycznia 2014, 09:31
Jak znam życie, to tekst dla wrzutki, do komentowania, no ale nigdy nie wiadomo. W każdym razie, raczej będzie to małżeństwo, jak każde inne, czyli po kilku latach rozpad. Grzech to smierć. Gdy się od śmierci zaczyna, a widać, że niczego innego w tym nie ma ze stroyn Twojego męża, oby się śmiercią nie skończyło. Rzecz jasna Twoją, bo on po dwóch miechach będzie miał kolejną. Prawdopodobnie, zostawi Cię, jak już będzie dwójka dzieci. [url]http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,289,zawstydzone-cialo.html[/url] Zawstydzone spojrzenia "Tajemnica nagości" wiąże się nierozerwalnie z tajemnicą spojrzenia. Człowiek stworzony przez Boga w Jego spojrzeniu jest nagi. Nagość ciała, pełna prawda o nim, odsłania nagość psychiczną i duchową. Odsłania prawdę o człowieku, który w oczach Bożych jest piękny i godny podziwu. Nagość jest rejonem Bożym, strefą Jego szczególnej obecności. W spojrzeniu Boga nagi człowiek czuje się bezpiecznie i godnie. Dopiero grzech, który zawsze łączy się z krzywdą i poniżeniem, wywołuje wstyd - strażnika nagiej godności człowieka (por. Rdz 3, 1-14). Grzech dotyka spojrzenia. Odbiera mu głębię i miłosny charakter. Dotknięte grzechem spojrzenie przemienia się w ogląd. W nim nagość ciała traci swoją "sakramentalność". Ogląd jest zbyt płytki, aby zobaczyć i podziwiać nagość psychiczną: intymne pragnienie więzi, bezpieczeństwa, troski, bycia podziwianym, wierności, oddania i poświęcenia. Jest zbyt powierzchowny, aby zauważyć, że ciało jest ikoną, opowieścią o ojcostwie i macierzyństwie.
K
kastro
10 stycznia 2014, 09:20
Musisz zdać sobie sprawę, że Twoje małżeństwo, dla Twego męża to tylko zinstytucjonalizowana masturbacja. Twój mąz, jeśli siadłabyś na wózku inwalidzkim, zostawi Cię dla seksu z innymi. Jesteś dla niego tylko i wyłącznie dwoma strefami erogennymi. Módl się, byś nie siadła na wózku inwalidzkim i by nie okazało się, jaka jest prawda. Niestety. To straszne, ale na świecie nie ma nic innego. Nie jest Twoim obrońcą, Twoją ostoją, która ma Ciebie prowadzić do Boga, być przewodnikiem, ochroną, finansową, życiodajną, siłą, która chroni i broni, lecz ekploratorem. Nie wiadomo, bo z tekstu nie wynika, czy Ty także chciałaś tego seksu, z Twej strony. Wynika, jakbyś cały czas miała do czynienia z chłopaczkiem, któremu musiałaś tłumaczyć, prosić, zabraniać, tłumaczyć, negocjować, dawać, bo nie wytrzyma, znów negocjować, negocjować, bo chłopak prosi, błaga. Nie zauważyłaś, że do niczego Cię nie prowadził a jedynie używał? Jak dla mnie, co wynika z tego tekstu, obyś tylko nie zachorowała. Jak przyjdzie dziecko, to będzie masakra.
D
Daizy
10 stycznia 2014, 08:44
Do współżycia faktycznie trzeba dojrzeć i wybrać odpowiedniego mężczyznę. 16 lat to zdecydowanie za młody wiek. Ja straciłam dziewictwo w wieku 22 lat i ani trochę nie żałuję, że stało się to w tym akurat wieku. Co zaś tyczy się świadectwa, to moim zdaniem, jeśli stosunki nie sprawiają przyjemności to żadna komunia święta nie pomoże - trzeba porozmawiać z mężczyzną o swoich i jego potrzebach. Bo najpierw o seksie trzeba rozmawiać, potem dopiero go uprawiać. Tak myślę, że ślub tu niczego zmienić nie może... Poza tym, seks to integralna część życia i warto się przekonać, czy osoba z którą chcemy spędzić resztę życia ma podobny seksualny temperamet do nas. Jeśli tak nie jest, zapewne wszystko wktótce się rozpadnie, chyba że będziemy mieli do czynienia z białym małżeństwem i dwójką aseksualnych malżonków. Ale - jak podejrzewam - to dość rzadkie zjawisko. Dlatego ja hołduję zasadzie - żadnego ślubu przed seksem. Tylko wybierać mężczyzn trzeba umieć, a nie trzymać się tych, którzy okazali nam odrobinę zaiteresowania. Jeśli facet nie jest najpierw przyjacielem, a potem kochankiem, to nie warto w ogóle zaczynać rozmowy o seksie. Takie moje zdanie. ;)
P
Paulina
10 stycznia 2014, 00:22
~Duoloop: Może i nie wszyscy faceci są tacy sami, ale niestety większość z nich myśli tylko o jednym i do jednego dąży. Bynajmniej ja takich spotkałam na swojej drodze. Nie rozumieli tego, że chcę wytrwać w czystości do ślubu... Dlatego wg mnie lepiej być samemu niż z kimś takim. Twoje świadectwo jest budujące :)
M
MonikaB
10 stycznia 2014, 00:11
„Proszę podaj mi artykuł naukowy, który mówi o tym, że seks przed ślubem źle wpływa na psychikę”. ... Do Olka: dr Weronika Juroszek Zakład Nauk o Rodzinie Uniwersytet Śląski „PSYCHOLOGICZNE KONSEKWENCJE PRZEDMAŁŻEŃSKIEGO WSPÓŁŻYCIA SEKSUALNEGO”, źródło: http://www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/Presentations0/02a%20JUROSZEK.pdf W niniejszym opracowaniu analizowano, jakie są psychologiczne konsekwencje przedmałżeńskiego współżycia seksualnego w wybranych sferach: gotowości do zawarcia małżeństwa, zapotrzebowania na określone bodźce seksualne (pierwsze doświadczenia seksualne jako imprinting), powstawania przywiązania między małżonkami. Wydaje się, że wyjątkowo ciekawe jest zagadnienie wcześniejszych kontaktów erotycznych i ich konsekwencji  dla relacji małżeńskiej, w szczególności w sferze przywiązania. Wydaje się, że przedmałżeńskie współżycie seksualne odracza czas osiągnięcia dorosłości. Dodatkowo np.: http://rhetos.istore.pl/pl/wielka-milosc-i-seks-z-doswiadczen-psychologa-szymon-grzelak.html#op1
M
MonikaB
10 stycznia 2014, 00:01
„Proszę podaj mi artykuł naukowy, który mówi o tym, że seks przed ślubem źle wpływa na psychikę”. ... Do Olka: dr Weronika Juroszek Zakład Nauk o Rodzinie Uniwersytet Śląski „PSYCHOLOGICZNE KONSEKWENCJE PRZEDMAŁŻEŃSKIEGO WSPÓŁŻYCIA SEKSUALNEGO”, źródło: http://www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/Presentations0/02a%20JUROSZEK.pdf W niniejszym opracowaniu analizowano, jakie są psychologiczne konsekwencje przedmałżeńskiego współżycia seksualnego w wybranych sferach: gotowości do zawarcia małżeństwa, zapotrzebowania na określone bodźce seksualne (pierwsze doświadczenia seksualne jako imprinting), powstawania przywiązania między małżonkami. Wydaje się, że wyjątkowo ciekawe jest zagadnienie wcześniejszych kontaktów erotycznych i ich konsekwencji  dla relacji małżeńskiej, w szczególności w sferze przywiązania. Zagadnienie to nie powinno być pomijane w analizie czynników warunkujących jakość relacji między małżonkami. Dodatkowo np.: http://rhetos.istore.pl/pl/wielka-milosc-i-seks-z-doswiadczen-psychologa-szymon-grzelak.html#op1
I
Iza
9 stycznia 2014, 23:50
R-e-w-e-l-a-c-y-j-n-e w tym temacie są wykłady Marka Gungora (wyd. Vocatio "Przez śmiech do lepszego małżeństwa", zdarzają się publiczne pokazy ale można tez kupić płyty DVD) - dla małżeństw, dla młodzieży. Choć protestant, to wielki i zagorzały zwolennik czystości przed ślubem. Ma dowody naukowe, medyczne, psychiczne, o które tu padają pytania - dlaczego warto, dlaczego trzeba, chyba że się chce zaprzepaścić swoje życie w małżeństwie lub budować je z trudem. Ponadto uczy jak radzić sobie z odmiennością psychiki i kobiety, naprawdę polecam, jesli ktos chce zrozumieć, że tu chodzi o zasady dotyczące wszystkich, a nie o odosobnione świadectwo poranionej osoby.
O
Olek
9 stycznia 2014, 22:50
Istnieje coś takiego jak prawo pierwszych połączeń. To silna więź psychiczna, która wytwarza się pomiędzy ludźmi współżyjącymi po raz pierwszy. Ta więź powoduje, że patrzymy na naszego wybranka trochę (a może nawet całkiem) przez różowe okulary. Nie dostrzegamy w należytym stopniu wad, tolerujemy zachowania, które nam nie do końca odpowiadają. Co najważniejsze - nie skupiamy się na poznaniu drugiej osoby tylko na emocjach, które towarzyszą związkowi. ... Proszę podaj mi artykuł naukowy, który mówi o tym, że seks przed ślubem źle wpływa na psychikę. To o czym mówisz to się po prostu nazywa "zakochanie". Moim zdaniem to nie ma znaczenia kiedy zacznie się współżycie tylko to z jakim nastawieniem ktoś to robi i co ma w głowie. Jeśli kobieta myśli "pójdę z nim do łóżka i już zawsze będziemy razem" to rzeczywiście sama sobie szkodzi. Ale jeśli para dogaduję się w każdym aspekcie. Potrafi rozmawiać o swojej seksualności i jest gotowa dzielić ją fizycznie to nie ma mowy o krzywdzie dla związku. Jedni do tego dojrzeją i wiedzą po co i dlaczego chcą to robić a inni muszą czekać do ślubu, bo niby to gwarantuje szczęście w seksie i w związku. Jeśli od początku oboje partnerzy chcą dla siebie nawzajem szczęścia to od początku będą mówić o swoich potrzebach i nie będzie mowy o tym, że kobiecie jest źle bo facet widzi tylko piersi i pośladki. Gdzie komunikacja? Niekótrzy chyba myślą, że z rozmową o swojej intywności też należy czekać do ślubu. A potem kobieta jest rozczarowana. Co do Twojej wypowiedzi to się zgadzam, że kiedy ktoś robi to mając 16 lat będąc pół roku z chłopakiem sam sobie szkodzi. Ale jeśli ludzie chodzą ze sobą 10 lat znają swoje wady i zalety uprawiają seks to po co czekać do ślubu? Tego nie rozumiem.
M
MonikaB
9 stycznia 2014, 22:16
Do IRA: Kościół chroni człowieka. Z psychologicznego punktu widzenia, seks przed ślubem jest właśnie szkodliwy!!!  Istnieje coś takiego jak prawo pierwszych połączeń. To silna więź psychiczna, która wytwarza się pomiędzy ludźmi współżyjącymi po raz pierwszy. Ta więź powoduje, że patrzymy na naszego wybranka trochę (a może nawet całkiem) przez różowe okulary. Nie dostrzegamy w należytym stopniu wad, tolerujemy zachowania, które nam nie do końca odpowiadają. Co najważniejsze - nie skupiamy się na poznaniu drugiej osoby tylko na emocjach, które towarzyszą związkowi. Dzieje się tak dlatego, że "zachłyśnięci" cielesnością, czułością, nie zwracamy uwagi na rzeczy nieraz bardzo istotne, rzutujące na przyszłe życie. Jesteśmy po prostu niemal bezkrytyczni. Dlatego przedmałżeński seks przeszkadza we wzajemnym poznawaniu siebie.Jeżeli młodzi zbyt wcześnie rozpoczynają życie zmysłowe [seksualne], to hamują także rozwój pozostałych sfer w sobie. Zostaje zahamowana sfera psychiczna, intelektualna, duchowa. Wbrew pozorom swoboda seksualna czyni człowieka niewolnikiem instynktów. Człowiek, który oddał się tylko zmysłom wygląda jak dziecko, myśli infantylnie, nie jest odpowiedzialny za swoje czyny, nie chce się uczyć, a także zaczyna mieć kłopoty z wiarą i wartościami, jest niedojrzały. Dzieje się tak dlatego, bo zmysły przysłaniają wszelkie inne ludzkie wartości. Człowiek, jeśli chce osiągnąć dojrzałość psychiczną i uczuciową, musi w działaniu uniezależnić się od instynktu, gdyż w przeciwnym razie nie będzie mógł realizować swojej płciowości w oparciu o rozum, dojrzale i odpowiedzialnie. Dlatego niezależnie od religijności, czekanie pomaga lepiej się poznać i wytworzyć w związku lepsze procedury komunikacji. Te zaś pomagają poprawić stabilność oraz zadowolenie ze związku na długą metę.
I
IRA
9 stycznia 2014, 21:36
Z psychologicznego punktu widzenia, seks przed ślubem jest naturalny. Z katolickiego nie. Natomiast kapłani w celibacie powinni sobie ulrzyć w osiołku - tak pisze pismo świente! A ja się pytam gdzie przy kościołach osły? (O wiernych nie mówie) A
J
jac
9 stycznia 2014, 21:00
cudowne świadectwa, naprawdę. Ile tu uniesień i zranień. Bardzo Wam dziękuję za te słowa. Nie dziękuję tylko "przyjacielom Hioba", albo jak kto woli  "wujkom Dobra Rada", czyli tym którzy umieją wyłącznie "dobrze radzić". Świadectwa są zdreterminowane   etyką chrzescijańską, która zakłąda, że kobieta i mężczyzna są dla siebie darem. Jakie to wspaniałe, że sex to nie tylko "sport", ale przede wszystkim ofiarowanie siebie drugiej osobie w sposób najbardziej intymny, to elemnt procesu miłości dwojga, którzy ofiarują się sobie nażycie i śmierć - jakże potężna to przysięga! Miłość góry przenosi - MIŁOŚĆ przenosi wszystkie zranienia, o których piszecie. A dla chrześcijan przyrzeczenie przed Jezusem jest ukoronowaniem tego związku...
A
Amadeusz
9 stycznia 2014, 20:50
słaby ten tekst trochę. Nie chodzi tylko o sex, ale o rozmawianie o bliskość, o bycie przyjacielem, o wsparcie, o to by otwarcie mówić o swoich oczekiwaniach i potrzebach (i nie mówię tu o oczekiwaniach i potrzebach łóżkowych, ale ogólnie). Jeśli tego nie było przed ślubem to jest dramat po ślubie. Niezbyt udane życie seksualne w małżeństwie to nie kwestia braku wytrwania bez seksu do ślubu, a raczej braku komunikacji między małżonkami. 
9 stycznia 2014, 19:47
Prawda jest dosyć bananlna, bez wzgledu na żal, złość, rozczarowanie nie wórci dziewictwo, czasu nie da sie cofnąć. Stąd bez sensu jest ropamiętywanie i powracanie do tego, co było. Wazne jest dziś, a nie wczoraj. Jeżłi dziś nie budujecie razem małżeńśtwa, to ono poprotstu legnie w gruzach. I nie z winy seksu przed ślubem, ale z winy ciagłęgo rozpamiętywania przeszłosci. Zamknąć rozdział, szczególnie iż pewnie przed śłubem zostaliście z grzechów nieczystości oczyszczeni w Sakramencie Pokuty i Pojednania.
A
agnessska
9 stycznia 2014, 19:22
oj żal mi was cnotki... szukacie idealow, nie chcecie wspolzyc przed slubem wiec szybko ciagniecie ich do oltarza a potem wychodzi szydlo z worka :-) a ja mam zajebistego faceta z ktorym moge robic wszystko i o wszystkim rozmawiac, mam w nim 100 % oparcia i fizycznego i psychicznego i jakos fakt wspolzycia przed slubem nie zniszczyl naszej milosci. nie rozumiem jak mozna o wlasnym partnerze mowic zle, za jego plecami, gdzies na forum zamiast porozmawiac szczerze wlasnie z nim.
K
k#
9 stycznia 2014, 19:15
tak jakbym czytała o sobie... niestety... ja też teraz bardzo żałuję współżycia przed ślubem
M
M'
9 stycznia 2014, 18:18
Genialne! Ja również czytając utożsamiłm tą historie z sobą.. daje mi to nową nadzieje że jednak moge z tym skończyć, coś zmienić .. Dzięki wielkie za to świadectwo! Dobrze że jesteś!!
S
SLI
9 stycznia 2014, 16:01
owszem nie powinno się współżyć za wcześnie ani przed ślubem ale z tą spowiedzią to już lekka przesada nie uznaje spowiedzi w BIBLI nigdzie nie ma tego napisane  jest to wymysł kościoła aby kontrolować ludzi  Ty sam na sam z BOGIEM zacznij rozmawiać, zwykła z nim rozmowa jest modlitwą czasami wystarczy przeprosić i powiedzieć kocham cię Jezu, przebaczyć największemu wrogowi i sobie samemu,jeżeli oddasz swe życie Jezusowi Chrystusowi to ON wtedy ratuje cię ale musisz wyznać swoje grzechy i pokutować modlić się aby Duch Święty stąpił na ciebie wtedy dostajesz nowe życie Jezus w nim jest i żyje nawet kiedy upadamy ON zawsze cię podniesie raz oddasz życie Jezusowi zawsze będzie cię ratować dzięki jego łasce a nie dzięki nam samym pozdrawiam. ...Nie zapominaj że jesteś częścią wspólnoty kościoła, a Pan Jezus powiedział do Piotra że na nim zbuduje swój kościół, następnie mówił też komu odpuścicie grzechy są im odpuszczone, komu zatrzymacie są im zatrzymane. Współczesnym Piotrem jest Franciszek. Bóg Ci przebaczył grzech zaraz po jego popełnieniu ale żeby być w pełnej relacji z Bogiem musisz być w stanie łaski uświęcającej, analogicznie więc musisz się wyspowiadać ;D
S
sandra
9 stycznia 2014, 13:53
owszem nie powinno się współżyć za wcześnie ani przed ślubem ale z tą spowiedzią to już lekka przesada nie uznaje spowiedzi w BIBLI nigdzie nie ma tego napisane  jest to wymysł kościoła aby kontrolować ludzi  Ty sam na sam z BOGIEM zacznij rozmawiać, zwykła z nim rozmowa jest modlitwą czasami wystarczy przeprosić i powiedzieć kocham cię Jezu, przebaczyć największemu wrogowi i sobie samemu,jeżeli oddasz swe życie Jezusowi Chrystusowi to ON wtedy ratuje cię ale musisz wyznać swoje grzechy i pokutować modlić się aby Duch Święty stąpił na ciebie wtedy dostajesz nowe życie Jezus w nim jest i żyje nawet kiedy upadamy ON zawsze cię podniesie raz oddasz życie Jezusowi zawsze będzie cię ratować dzięki jego łasce a nie dzięki nam samym pozdrawiam.
M
Marysia
9 stycznia 2014, 13:21
Czytając to, to tak jakby czytała o samej sobie... bardzo chciałabym się skontaktować z tą dziewczyną jesli to możliwe! proszę o kontakt marysialac@wp.pl ! Chciałam napisać że nie tylko może to uratować choć jedną osobę przed wczesnym współżyciem, ale także dodać otuchy osobom które walczą o to samo...
O
o.
9 stycznia 2014, 09:07
PS.Jak to mówią,że taki ktoś jak książe z bajki nie istnieje.
O
o.
9 stycznia 2014, 08:39
Tak patrzę na to wszystko i sobie uświadomiłam,że w dzisiejszych czasach ciężoko o porządnego faceta,taki będzie miał podobne poglądy do naszych.
W
Willer
9 stycznia 2014, 08:30
Zagubiona! Jeżeli przed ślubem nie potraficie dogadać się w takiej sprawie i boisz się, że postawienie sprawy na swoim zniszczy wasz związek - to w zasadzie sama sobie odpowiedziałaś. Jeżeli boisz się, że zostawi Cię, bo nie chcesz sexu przed - to znaczy że do końca mu nie ufasz. Skoro nie ufasz - nie kochasz i mylisz z tym uczuciem pożądanie i pragnienie bycia na przekór samotności. Więc może ten związek należy zakończyć! Co będzie, jak zaczną się prawdziwe problemy? A po ślubie, gdy zaczniecie prawdziwe dorosłe i odpowiedzialne życie, takie problemy się zaczną. I wtedy nie będzie odwrotu - bo ciężar sakramentalnego TAK - będzie nad wami wisiał do końca życia. Jeszcze jedno - współżycie przed ślubem nie jest samo w sobie złe. Zły jest jedynie moment - chwila w którym zostaje ono podjęte - i to jedynie on kwalifikuje czyn jako grzech.
M
MonikaB
8 stycznia 2014, 21:58
Do Zagubionej: Jestem mężatką od prawie 5 lat. Z mężem wytrwaliśmy w czystości do ślubu i muszę powiedzieć,że wiele nam to dało,wiele nauczyło,a zwłaszcza dojrzałości, odpowiedzialności i prawdziwej miłości. Mąż w pewnym okresie naszego związku miał inne podejście do seksu przedmałżeńskiego i namawiał mnie do tego - przez pornografię i masturbację był zniewolony, niedojrzały. A dzięki temu, że walczyliśmy o naszą czystość i ja dojrzałam do prawdziwej miłości i mąż - obsesja męża minęła, później już zaczął świadomie i dobrowolnie trwać w czystości i dzięki temu bardzo dojrzał, stał się odpowiedzialny i mogę na nim zawsze polegać w każdej sprawie! Znam wiele przypadków wśród znajomych (i to zarówno kobiet jak i mężczyzn), że chociaż mieli już doświadczenie współżycia przed ślubem w swoim życiu, zdecydowali się w pewnym momencie z tego wycofać i dalej czekać już w czystości do ślubu i niesamowicie dojrzeli w tym czasie,co też sami zauważyli. Także jeśli mogę coś podpowiedzieć, to idź za głosem swojego sumienia, które chce chronić Ciebie i waszą miłość,aby mogła stać się prawdziwa i wycofajcie się ze współżycia. Na początku będzie ciężko, zawsze ciężko sie wycofać, jak już się czegoś doświadczyło,ale dla dobra waszego rozwoju osobistego - WARTO!!! Chyba,że wolisz mieć niedojrzałego chłopaka,a później męża,(bo wiek nie świadczy o prawdziwej dojrzałości-osobiście znam kilku dwudziestoparolatów bardziej dojrzałych niż niejeden trzydziestolatek,właśnie dzięki umiejętnosci trwania w czystości do ślubu).A związek, miłość powinny spajać inne wartości np. odpowiedzialność, szacunek itp.,a nie seks - seks powinien rozwijać miłość już małżeńską - dojrzałą i odpowiedzialną. Ale w żadnym wypadku seks nie może być fundamentem związku. Jeśli chcesz, to możesz napisać do mnie na maila: monika.l77@op.pl. Pozdrawiam serdecznie i życzę prawdziwego szczęścia i pokoju ducha!:)
A
ania
8 stycznia 2014, 21:30
My wytrwaliśmy w czystości do ślubu, chociaż jak pamiętam to nie było łatwo. Dla mnie osobiście pomogło bycie we wspólnocie ... Teraz po 8 latach małżeństwa widzę jak dobrym doświadczeniem była nasza "wstrzemięźliwość". W małżeństwie też są okresy kiedy nie można współżyć, trudna ciążą, okres połogu, choroby dzieci itp.
PT
Przemo Tadeusz
8 stycznia 2014, 21:19
~Moni słuchaj ty sie męczysz w tym związku, w tym małżeństwie, ja bym Ci radził rozstac sie z mężem ale nie brać rozwodu, po prostu wyprowadzic sie z dziecmi. Po pierwsze cierpisz bo niestety poslubiłaś męzczyznę ktory okazał sie nieodpowiedzialny i całkiem nie szanujacy Twojej Osoby, a od tego trzeba zaczynać jak sie planuje ślub czy zaręczyny z dana osobą. Sa osoby których nie uratujesz jesli one same tego nie chcą. A nie jest dobrem pójść na dno z taka osoba, ktora nie chce sie zmienić, musisz myslec o dzieciach ktore masz. Moim zdaniem lepiej aby nie widziały awantur i tego typu rzeczy oraz tego jak ich ojciec sie stacza a Ty trwasz przy nim, choc nie ma nadziei aby sie odbił od dna. Te życie z nim niszczy nie tylko Ciebie ale i na dzieci wpływa negatywnie, szczególnie na rozwoj emocjonalny i psychiczny. Jeżeli dzieci zobacza coś i to się powtarza to zapamiętają to i potem im to zostanie w pamięci i moze potem negatywnie wpłynąć w przyszłości na ich życie. Moja rada jest konkretna odejdź od Niego i ratuj siebie oraz dzieci, zasługujesz na spokojne i dobre życie. w świetle nauczania Kościoła rozwodu nie dostaniesz, ale mozesz życ bez męża obecności przy sobie, i to mam nadzieję spowoduje jesli podejmiesz te decyzję dobre skutki dla Ciebie i dzieci. Nauczyłem sie że nie mozna na siłę zbawić człowieka czy go nawrócić, jesli On sam nie chce próżny trud sie starać. Mam nadzieje że dokonasz właściwego wyboru
Z
Zagubiona
8 stycznia 2014, 21:01
Jak przeczytałam ten artykuł to dodał mi on otuchy i wiary na lepsze jutro. Ja zawsze byłam głęboko wierząca i pragnęłam być dziewicą do ślubu. Nie spotykałam się poważnie z chłopakami, aż do momentu gdy łuk amora trafił i mnie i gdy spotkałam idealnego dla mnie partnera. Mając obecnie 22 lata, jestem z nim od pół roku i ciągle sę zastanawiam nad naszym związkiem, bo.. ciągle jest coś nie tak. Kłocimy się bardzo często, głwonie dlatego, że mi ciągle czegoś brakuje. Aaaa... współżycie niestety zaczęliśmy, bo on jest 7 lat starszy ode mnie i dla niego to było, jak argumentował: wyrazem miłości i bliskości. Niestety nawet nie powiedziałam mu, że byłam dziewicą, bo wszystko wyszło tak.. nawet nie wiem kiedy... On ciągle mnie nakłaniał do zbliżenia... Aż się stało. W momencie gdy poznałam co to i czym to smakuje to spodobała mi się bliskość między nami  w tym momencie. Z drugiej strony on ciągle chce więcej, a ja tkwię w przekonaniu, że wystarczy.. Bo jesteśmy za krótko i zamiast.. umieć rozmawiać zwykłych nawet sprawach... my po prostu tego nie umiemy.. zawsze kończy się na seksie... Bardzo go kocham, ale doprowadza mnie to do obsesji, bo nie wiem jak mam odbierać jego zachowanie? Z jednej strony ufam mu, że mnie kocha, ale z drugiej czy gdyby mnie nie kochał to by aż tak nie naciskał od samego początku znajomości na seks? Doszłam do wniosku, że jeśli przerwiemy stosunki to i ja będę szczęśliwa wreszcie, bo będę m gła znów przyjmować Komunię i zrzucić z siebie ten ciężar... a  z drugiej myślę, że jest zbyt dojrzały i że mężczyzna ma potrzeby itd... tyle się o tym mówi... i że nasz związek nie będzie miało co spajać.... (nie przeczę, bo seks sprawia mi przyjemność, ale duchowo czuję się marnie). Co w ogóle o tym sądzicie?
K
Kala
8 stycznia 2014, 20:07
"Nie potrafimy także normalnie ze sobą porozmawiać o rzeczach ważnych. W ogóle bardzo się różnimy" - strasznie to smutno brzmi, niezależnie od tego czy sypialiście ze sobą przed ślubem czy nie, bo są również pary które współżyją przed ślubem, pobierają się a nigdy o sobie tak nie powiedzą. Idea czekania z seksem do ślubu jest przepiękna. Ale myślę, że istnieje też związana z tym pułapka zbyt wczesnego oświadczania się, brania ślubu itp. z powodu błędnych pobudek drzemiących w partnerze lub partnerach, pobudek takich jak chęć współżycia i posiadania fizycznie drugiej osoby. W przypadkach, w których tak się dzieje później może się okazać, że partnerzy faktycznie są sobie dalecy bo przez cały związek chodziło im o coś innego. ... Dokładnie. Znam sporo par co do ktorych jestem przekonana, że z niczym nie czekali, a są ze sobą bardzo szczęsliwi po paru latach małżeństwa, niektórzy nawet żyją bez slubu... po przeczytaniu tego od razu nasunęlo mi się - moze po prostu nie powinniście się byli w ogóle pobierać, może głównym powodem dla którego się pobraliście bylo to, że chcieliście w końcu mieć możliwość współzycia bez poczucia winy (w sumie to właśnie wynika z tego tekstu). Nie obrażając nikogo, to świadectwo wydaje mi się trochę infantylne a problemy wynikają raczej z niedojrzałości malżonków - ale życzę powodzenia i wytrwałości, Bóg potrafi sobie z tym poradzić!
L
Lioncourt
8 stycznia 2014, 19:13
Świadectwa mężczyzny tu raczej nie będzie bo "my" (spróbuję napisać o szerszym gronie) nie widzimy tego problemu, że przez sex zaczyna czegoś brakować w relacji i  się nie rozwija normalnie tylko ma skrzywienie w stronę cielesną. O braku czułości często słyszę, że kobieta chce sexu bo po jakimś czasie chwila gry wstępnej jest jedyną czułością jaką "dostaje" a stosunek staje jedyną formą bliskości w związku. Jak ktoś się tak skrzywi raz, drugi, ... to potem myśli że tak ma być, zauroczenia/zakochania oparte głównie na sexie nie przechodzą w prawdziwą miłość tylko w dziwny sinusoidalny twór, który jak dojedzie do obrączkowania się wypala po jakimś czasie i ludzie stają nad przepaścią z pytaniem "rozwód?" i wtedy płacz bo są dzieci, wspólny kredyt, myśl o tym że w nowym "związku" nie będzie stanu łaski uświęcającej itp... Recepta na to to chyba tylko dziewictwo do ślubu, zazdroszczę każdemu komu się udało, bo ma wybrankę/wybranka nie ma porównania i jest pewność wyboru... A tak są wątpliwości, że poprzedni byli lepsi, poprzednie ładniejsze, co może czasem kiełkować w momentach zwątpienia.
W
Willer
8 stycznia 2014, 18:57
Świetnie, że pani wygłosiła te świadectwo! Ale na temat swojej seksualnej relacji z mężem powinna porozmawiać przede wszystkim z nim samym, mieć odwagę komunikować mu swoje potrzeby i mieć odwagę rozmawiać o z nim o problemach. To że "nie nauczył się jej zdobywać" nie leży w tym, że zbyt wcześnie podjęli współżycie, ale w tym jaki gość ma w sobie potencjał empatii. Może miast filmu sensacyjnego w piątkowy wieczór, warto podsunąć mu dobrą książkę, lub wciągnąć w ciekawą rozmowę o własnym hobby - o ile takie jest - prócz gotowania, sprzątania i pisania świadectw.  
H
Heniek
8 stycznia 2014, 17:01
"z całym szacunkiem,ale raz w życiu chciałabym przeczytać świadectwo mężczyzny.to po pierwsze.po drugie,odnoszę wrażenie,że czsami problemem jest nie tyle przedwczesne rozpoczęcie współżycia ale brak dojrzałości psychoseksualnej i lękowe podejście do seksualności"         Sory za brak polskich znakow, nie ma tu autokorekty a ja nie mam polskiej klawiatury.         Co do braku dojrzalosci - ja bym to nazwal raczej brakiem swiadomosci skutkow i tego ze krzywdzimy nie tylko siebie - bo skutki dotykaja rowniez druga strone, co zgrabnie ujeto w artykule.         Nie wiem dlaczego chcesz swiadectwo chlopaka, czy grzech ma inne skutki na nas niz na kobietach? Raczej nie. Moze kiedys napisze swiadectwo, narazie nie mam czasu. Ja rowniez popelnialem ten i inne grzechy z usmiechem na twarzy, moje podejscie zmienilo sie dopiero gdy spotkalem sie z miloscia Jezusa.   Moim zdaniem u podstaw problemu lezy wlasnie brak poprawnego zdefiniowania milosci. Trzeba sobie w pewien, taki badz inny sposob uswiadomic ze milosc Boga ma byc wieksza od wszystkich innych uczuc. U mnie bylo tak, ze zostal juz tylko On - niestety dopiero wtedy, przebudowalem swoja hierarchie wartosci. Grzech jest dla czlowieka bardzo interesujacy bo oferuje falszywie pojmowana wolnosc i pozwala czlowiekowi na wszystko, nie ustalajac zadnych granic moralnych. Budzimy sie dopiero gdy jego skutki zaczynaja byc uciazliwe.
D
Duoloop
8 stycznia 2014, 16:58
z całym szacunkiem,ale raz w życiu chciałabym przeczytać świadectwo mężczyzny.to po pierwsze.po drugie,odnoszę wrażenie,że czsami problemem jest nie tyle przedwczesne rozpoczęcie współżycia ale brak dojrzałości psychoseksualnej i lękowe podejście do seksualności Proszę bardzo. Może nie mam żony ale mam już kilka związków za sobą, niedlugo stuknie mi trzydziestka. Zawsze marzyłem, żeby doczekać do ślubu i żeby najlepiej związać się z dziewicą ktora chcialaby tego samego. Jak na ilość pokus i realia dzisiejszych czasów dość długo wytrzymałem - do 24 roku życia. Niestety, wtedy upadłem. Potem trochę się posypało. Kiedy postanowiłem zmienić swoje postępowanie z powodu potwornych wyrzutów sumienia moja dziewczyna podeszła do tego ze zrozumieniem (jak mi się wtedy wydawało). Lecz po jakimś czasie abstynencji zauważyłem, że jej to przeszkadza i że wydawało się jej że to taka abstynencja na jakiś określony okres. A gdy ją uświadomiłem, że to będzie trwało do ślubu to dala wyraz swojemu niezadowoleniu. Niestety rozstaliśmy się. Od tamtej pory jestem abstynentem i nie chcę tego zmieniać. Ciągnie oczywiście ale myśl o ciągłej Łasce Uświęcającej i korzystaniu z Sakramentów jest nieporównywalną z żadną przyjemnością fizyczną. Pozdrawiam, nie wszyscy faceci są tacy jak się ich przestawia
M
med
8 stycznia 2014, 15:59
piękne świadoectwo, aż się wzruszyłam... mogę znaleźć kawałek siebie w tych słowach, jednak te piękniejsze pozostają marzeniami, może kiedys i mi się uda :) czy jeżeli ktoś żyje w grzechu to Jezus nie może być obok niego?
8 stycznia 2014, 14:54
z całym szacunkiem,ale raz w życiu chciałabym przeczytać świadectwo mężczyzny.to po pierwsze.po drugie,odnoszę wrażenie,że czsami problemem jest nie tyle przedwczesne rozpoczęcie współżycia ale brak dojrzałości psychoseksualnej i lękowe podejście do seksualności ... Mężczyźni nie zajmują się pisaniem świadectw. Problemów jest więcej, choćby brak wiary, brak wiary w Sakrament Pokuty, czy Sakrament Malżeństwa. Problemem jest też doskonałe alibi - w małżeństwie jest źle, bo współżyliśmy przed ślubem. Kolejny problem, to magiczna wiara w noc poślubna, czy magia hasła "od dzis mozna"
S
SBA
8 stycznia 2014, 14:52
"z całym szacunkiem,ale raz w życiu chciałabym przeczytać świadectwo mężczyzny.to po pierwsze.po drugie,odnoszę wrażenie,że czsami problemem jest nie tyle przedwczesne rozpoczęcie współżycia ale brak dojrzałości psychoseksualnej i lękowe podejście do seksualności" Dzięki, wreszcie jakieś normalne podejście! :) ...
8 stycznia 2014, 14:51
Znani mi księża nie udzielają rozgrzeszenia w takich sytuacjach, skąd więc tutaj mowa o bieganiu do spowiedzi po stosunku żeby znowu być w stanie łaski uświęcającej? ... Dlaczego nie udzielają? Chyba nie dlatego, ze ktoś odbył stosunek, ale przeważnie z powodu braku zalu za grzechy albo faktycznej woli poprawy.
E
Ewelina
8 stycznia 2014, 14:32
Znani mi księża nie udzielają rozgrzeszenia w takich sytuacjach, skąd więc tutaj mowa o bieganiu do spowiedzi po stosunku żeby znowu być w stanie łaski uświęcającej? ... ja dostalam bo obiecalam poprawe :) i slowa dotrzymalam
M:
M :)
8 stycznia 2014, 14:12
Wiesz Marlenko, może napisze jak to u mnie było... Prawie do początku co nas łączyło, to cielesnosci, najpierw pieszczoty a potem po pół roku doszło do współżycia... a potem każde spotkanie kończyło się na seksie. Moja wiara nie pomogła mi w przerwaniu tego, byłam bardzo spragniona drugiej osoby, bo długo byłam sama, choć po każdym współżyciu czułam się żle. Po roku weekendowej znajomości zaszłam w ciąże, potem był ślub... Urodziło się pierwsze dziecko, zaczęły się problemy ze współżyciem, urodziło się drugie dziecko, problemy były jeszcze większe. Mój mąż nie pomagał mi wcale przy dzieciach, a ja wieczorem padałam na pysk a seks był ostatnią rzeczą o której marzyłam. Potem przyszła chorobą i przez nią zupełny brak ochoty na współżycie, długa abstynecja, podjęcie próby współżycia, który skończył się kłótnią. Od tej pory zupełnie straciłam ochotę na seks. Nasłuchałam się z tego powodu tyle wizwisk, na trzeźwo i po pijanemu że mało kto by to zniósł. Rozmowy... czegoś takiego w moim małżeństwie nie było, bo w zasadzie każda próba kończyła się monologiem mojego męża, bo on ma racje i niestety niezłą gadkę. Jak próbowała coś powiedzieć, zawsze zostałam zakrzyczana... Wiem że powinnam zakończyć to małżeństwo, nie wierze że cokolwiek jest w stanie nam pomóc, ale z drugiej strony nie chcę wyrzucać go na bruk, żeby stoczył się jeszcze bardziej... Zostaw GO!!!! Nikt nie ma prawa Cie wyzywac,krzyczec na Ciebie,bo nie ejstes na cos gotowa. Jestes jedyna, wyjatkowa, wspaniala-bedadz z facetem,ktory zneca sie nad Toba nie jest dobre ani dla Ciebie,ani dla twoich dzieci. skad wiesz,ze sie jeszcze stoczy??? Moze sie "obudzi" moze zechce rozmawiac??? Moze sprobuje Ci zrozumie??. Jesli Ty siebie nie bedziesz szanowala to on tym bardziej. Ja zoatawilam ludzi,ktorzy mnie krzywdzili i czuje,ze zyje. Pozdrawiam
Z
Zainteresowana
8 stycznia 2014, 14:12
Znani mi księża nie udzielają rozgrzeszenia w takich sytuacjach, skąd więc tutaj mowa o bieganiu do spowiedzi po stosunku żeby znowu być w stanie łaski uświęcającej?
T
talala
8 stycznia 2014, 14:10
z całym szacunkiem,ale raz w życiu chciałabym przeczytać świadectwo mężczyzny.to po pierwsze.po drugie,odnoszę wrażenie,że czsami problemem jest nie tyle przedwczesne rozpoczęcie współżycia ale brak dojrzałości psychoseksualnej i lękowe podejście do seksualności
A
Agnieszka
8 stycznia 2014, 13:59
Dziękuję za to świadectwo - chwała Panu! +
M
Madzia
8 stycznia 2014, 13:45
Nam udało się wytrwać do ślubu- nie było łatwo, ale owoce tego: wiem, że nawet gdyby zjawił się w życiu mojego męża ktoś kto chciałby mi go odebrać to nie ma szans... i nie chodzi tu o moją atrakcyjność, ale o siłę woli mężczyzny, o jego kręgosłup moralny, wiarę. Myślę, że jeżeli był w stanie mi się oprzeć jako młodej dziewczynie to teraz jako dojrzały już mężczyna zwycięzy każdą pokusę. 12 lat po ślubie mąż czeka na mój powrót z pracy nawet późną nocą, nigdy nie kłócimy się, spędzamy wspólnie każdą chwilę tak jak za narzeczeństwa;) Czuję też, że gdyby miała świadomość, że mój mąż ma za sobą stosunki z innymi kobietami byłoby to dla mnie jak koszmar. Jestem pewna, że moje wcześniejsze współrzycie dręczyłoby mnie i męża. Bogu dziękuję, że tak pokierował naszym losem i oszczędził nam wiele cierpienia. Polecam ;)
E
Ewelina
8 stycznia 2014, 13:05
Z kolei moja historia jest taka... Po 2-3 miesiacach zaczelam wspolzycie ze swoim chlopakiem. Trwalo to rok. Mieszkalismy razem. Jednak coraz gorzej sie z tym czulam. Pewnego dnia poszlam do spowiedzi, powiedzialam o wszystkim ksiedzu, nie moglam sie powstrzymac od łez. Gdy odeszlam od konfesjonalu nadal plakalam, powiedzialam chlopakowi, ze dluzej tak nie chce.  Oczywiscie przytaknal mi ale wieczorem juz probowal sie do mnie dobierac. Bylo ciezko.... ale nie poddalam sie. Probowal jeszcze przez kolejny tydzien. Prosilam o zrozumienie. Decyzja nalezala do niego. Jesli mu tak zalezalo na wspolzyciu mogl odejsc. Powiedzial, ze nie chce, ze dla niego najwazniejsza jestem ja, ja jako osoba. W kolejnym tygodniu mielismy niespodziankę. Okazalo sie, ze jestem w ciazy. 3 Miesiace pozniej wzielismy slub cywilny. Dopiero 1,5roku po cywilnym wzielismy slub koscielny i czy chcecie wierzyc czy nie ale wytrwalismy do slubu koscielnego. Z nocy poslubnej mamy drugie dziecko :) Jestesmy malzenstwem od 8 lat i dziekuje Bogu, ze dal nam sile.
A
ania
8 stycznia 2014, 12:53
"Nie rozumiem o.O To jeśli ktoś uprawia seks z miłości to jest to grzechem??? Chyba że składało się śluby czystości to wtedy jeszcze bym zrozumiał..." ...nie ma czeos takiego jak "seks z milosci", jak juz owocem milosci jest wspolzycie. ale owocem tego sa również dzieci. nie wierze, że w seksie przed ślubem jest się otwartym na macierzyństwo, chodzi o zaspokojenie popędu, egoizm, który nijak ma się do miłości.
E
ewa
8 stycznia 2014, 12:46
mam dziwne wrażenie, że to świadectwo było pisane na zamówienie: sporo tu zwrotów dziecinnych, raczej nie pasujących do osoby dorosłej: "bałam się otworzyć oczy, bo czułam że diabeł przy mnie jest", nie lepiej by było użyć zamiast diabeł, zwyczajnie: Szatan? Poza tym to świadectwo mnie nie przekonuje, bo nie było nagłego zwrotu w życiu tej dziewczyny, problem się skończył gdy weszła ze swoim narzeczonym w sakramentalny związek małżeński... oczywiście, że ulżyło, bo w tej sytuacji seks nie jest już grzechem, to zupełnie normalne odczucie... Problemy z porozumiewaniem się, odczuwaniem własnych potrzeb? - to się zdarza również w związkach, które zachowały czystość przedmałżeńską... Jeśli zależy Wam na tym, żeby ktoś rzeczywiście w świadectwie ujrzał prawdę, musicie się bardziej postarać.
M
Moni
8 stycznia 2014, 12:45
Wiesz Marlenko, może napisze jak to u mnie było... Prawie do początku co nas łączyło, to cielesnosci, najpierw pieszczoty a potem po pół roku doszło do współżycia... a potem każde spotkanie kończyło się na seksie. Moja wiara nie pomogła mi w przerwaniu tego, byłam bardzo spragniona drugiej osoby, bo długo byłam sama, choć po każdym współżyciu czułam się żle. Po roku weekendowej znajomości zaszłam w ciąże, potem był ślub... Urodziło się pierwsze dziecko, zaczęły się problemy ze współżyciem, urodziło się drugie dziecko, problemy były jeszcze większe. Mój mąż nie pomagał mi wcale przy dzieciach, a ja wieczorem padałam na pysk a seks był ostatnią rzeczą o której marzyłam. Potem przyszła chorobą i przez nią zupełny brak ochoty na współżycie, długa abstynecja, podjęcie próby współżycia, który skończył się kłótnią. Od tej pory zupełnie straciłam ochotę na seks. Nasłuchałam się z tego powodu tyle wizwisk, na trzeźwo i po pijanemu że mało kto by to zniósł. Rozmowy... czegoś takiego w moim małżeństwie nie było, bo w zasadzie każda próba kończyła się monologiem mojego męża, bo on ma racje i niestety niezłą gadkę. Jak próbowała coś powiedzieć, zawsze zostałam zakrzyczana... Wiem że powinnam zakończyć to małżeństwo, nie wierze że cokolwiek jest w stanie nam pomóc, ale z drugiej strony nie chcę wyrzucać go na bruk, żeby stoczył się jeszcze bardziej...
S
Sebastian
8 stycznia 2014, 12:43
Nie rozumiem o.O To jeśli ktoś uprawia seks z miłości to jest to grzechem??? Chyba że składało się śluby czystości to wtedy jeszcze bym zrozumiał...
J
jbk
8 stycznia 2014, 12:32
Współżycie przed ślubem jest na pewno fatalne w skutkach, ale niekoniecznie takich, że po ślubie się nie potrafi rozmawiać o rzeczach ważnych, że mało jest gry wstępnej etc. My czekaliśmy z seksem aż do ślubu a mamy po parunastu latach małżeństwa podobnie. Bo nie o to chodzi, żeby po ślubie było fajniej jeśli nie będziemy tego robić przed. Za to teraz, patrząc dziecku w oczy mogę z dumą powiedzieć - bądź czysty do ślubu tak jak byli twoi rodzice :)
O
Ola
8 stycznia 2014, 12:21
Piękne świadectwo! Dziękuję za wsparcie w czystości i obiecuję swoją modlitwę w intencji Waszego małżeństwa :)
M
Marlenka
8 stycznia 2014, 12:10
Czasem zastanawiam się, czy te świadectwa to pisze Wam ktoś na zlecenie, bo są sztuczne jak palma w Warszawie. Jeśli chcecie kogoś przekonać, to sugerowałabym napisanie historii prawdziwego człowieka, przez niego samego, jego własnymi słowami. 
A
Anna
8 stycznia 2014, 12:10
"Nie potrafimy także normalnie ze sobą porozmawiać o rzeczach ważnych. W ogóle bardzo się różnimy" - strasznie to smutno brzmi, niezależnie od tego czy sypialiście ze sobą przed ślubem czy nie, bo są również pary które współżyją przed ślubem, pobierają się a nigdy o sobie tak nie powiedzą. Idea czekania z seksem do ślubu jest przepiękna. Ale myślę, że istnieje też związana z tym pułapka zbyt wczesnego oświadczania się, brania ślubu itp. z powodu błędnych pobudek drzemiących w partnerze lub partnerach, pobudek takich jak chęć współżycia i posiadania fizycznie drugiej osoby. W przypadkach, w których tak się dzieje później może się okazać, że partnerzy faktycznie są sobie dalecy bo przez cały związek chodziło im o coś innego.