Życie duchowe jest pielgrzymowaniem

Fot. depositphotos.com
JK

W „Autobiografii”, czyli krótkiej opowieści o tym etapie życia, który Ignacego Loyolę doprowadził do głębokiego nawrócenia, autor nazywa siebie „pielgrzymem”. Pielgrzymi nie są tułaczami, włóczęgami, podróżnikami bez celu. Pielgrzymi mają jasno wytyczony cel, chociaż prawdą jest, że aby dotrzeć do kresu swej wędrówki, mogą pokonać wiele różnych dróg.

Dla Ignacego życie duchowe jest prawdziwą pielgrzymką, która nie wymaga mapy, lecz właściwego „sposobu postępowania”, przy pomocy którego pielgrzym ma osiągnąć upragniony cel. Pod koniec życia Ignacy podyktował krótką opowieść o swojej przeszłości jezuicie Ludwikowi Gonsalvesowi da Cámara. Uczynił to dość niechętnie, właściwie tylko dlatego, że o. Cámara i inni bliscy współpracownicy błagali go o to. Ignacy był skromnym człowiekiem. Nie widział powodu, by rozpowiadać wszędzie o swoich przygodach. Niemniej jego przyjaciele wiedzieli, że duchowe przemyślenia Ignacego były głęboko zakorzenione w wydarzeniach jego życia, dlatego chcieli uzyskać od niego zapis tych doświadczeń, aby na przyszłość zachować je od zapomnienia. „Autobiografia” to cenny dokument, który na wiele sposobów pomaga nam lepiej zrozumieć Ignacego oraz jego duchowość.

A zatem Ignacy nazywa siebie „pielgrzymem”. Był nim najpierw dosłownie. Kiedy zdecydował się, że poświęci swoje życie Bogu, wybrał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. W pewnym sensie należało to do kanonu religijnych praktyk ówczesnych ludzi, głównie tych, których na taką wyprawę było stać. Jednak Ignacy patrzył na całe swoje życie jak na pielgrzymkę w szerokim sensie tego słowa. Przez pewien czas jego duchowa podróż przebiegała dość przypadkowo. Przez całe lata dążył do celu, który wydawał mu się niewyraźny. Na własnych nogach przewędrował spore połacie Europy. Osobiście zbadał różne podejścia do życia duchowego. W sumie minęło sporo czasu, zanim sam Ignacy, a także jego pierwsi towarzysze, z którymi ostatecznie postanowił założyć zakon, znaleźli właściwą dla niego misję.

Idea wyruszania w drogę na duchową pielgrzymkę jest popularna także w naszej epoce, którą można nazwać wiekiem „duchowości poszukującej”. Nie było to jednak powszechne w czasach Ignacego. Na ogół życie duchowe przebiegało według pewnych ustalonych form i rytuałów. Przeżywało się je w jednym konkretnym miejscu, w klasztorach i opactwach, w miasteczkach i na wsiach, gdzie rytm wyznaczało wspólne śpiewanie Liturgii Godzin, pobożne praktyki i religijne obrzędy. Czasami było z góry określone przez jakąś konkretną misję, na przykład ewangeliczne ubóstwo w przypadku franciszkanów, bądź kaznodziejstwo i nauczanie, na których skupiali się dominikanie. Ignacy w pewnym sensie zerwał z tymi modelami. Miał jasno sprecyzowany cel. „Chcę i wybieram to, co lepiej prowadzi do pogłębienia życia Bożego we mnie” – tak wyraził to w jednej z zasad, na których zbudował Ćwiczenia duchowe. Zanim jednak dotarł do tego punktu, przebył krętą drogę.

DEON.PL POLECA

Ignacy utożsamiłby się zapewne ze słowami Jezusa: „Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć” (Mt 8, 20). Możemy więc spojrzeć na ignacjańską duchowość jako na zbiór podstawowych wskazówek dotyczących pielgrzymki, którą właśnie odbywamy. Nasza odpowiedź udzielana Bogu nie jest raz na zawsze ustalona. Okoliczności się zmieniają i otwierają się nowe możliwości. Bóg wyznacza nowe kierunki. Ze swej strony musimy stale zachowywać czujność i widzieć szanse, które pojawiają się każdego dnia. Narzędzia ignacjańskiej duchowości pomagają wyostrzyć uważność na poruszenia Ducha Świętego. Szczególnie ważny jest codzienny rachunek sumienia, metoda „wykrywania” Bożej.

Duchowość ignacjańska charakteryzuje się też szerokim rozumieniem modlitwy jako ciągłej wzajemnej wymiany i osobistej komunikacji. Jednak Ignacy proponuje również modlitwę opartą na pracy wyobraźni, która pozwala nam niejako dotknąć żywego Chrystusa Ewangelii. Pielgrzymka to nic innego jak kroczenie śladami Chrystusa. Chociaż Ignacy spełniał wiele pobożnych praktyk, nie zostawił nam jakiegoś ich zestawu. Nie prawi nam też kazań. Nie wydobywa z Ewangelii jakichś moralnych pouczeń. Zamiast tego stawia Chrystusa w centrum naszego życia i proponuje, abyśmy szli za Nim.

Początkowo Ignacy sądził, że celem jego pielgrzymki do Jerozolimy jest „ucałowanie miejsca, gdzie łagodny Jezus stał, siedział lub dokonał jednego ze swych cudów”. Tymczasem być pielgrzymem oznacza pozwolić na to, abyśmy byli prowadzeni przez Pana przez życie. Pielgrzymi są ludźmi w drodze. Ignacy dopracował pojęcie „drogi”, kiedy pisał „Konstytucje Towarzystwa Jezusowego”, które opisują życie jezuitów. Jedną z głównych idei tej drogi było przekonanie o tym, że jezuita powinien być dyspozycyjny do podjęcia pracy apostolskiej. Założyciel wiedział, że pielgrzymie życie jezuitów nie powinno być obarczone całą masą normatywnych zasad. W zamian opracował „sposób naszego postępowania”. Był to zbiór postaw, zachowań i zwyczajów, które jezuici winni sobie przyswoić w trakcie formacji. „Sposób postępowania” to wiarygodny przewodnik do podejmowania decyzji dla jezuitów w drodze. Ignacjańska droga ceni elastyczność i zdolność adaptacji do zmieniających się warunków. Te cechy zasadzają się na przekonaniu, że Bóg jest obecny w tym świecie i gotów jest włączyć nas w grono tych, którzy pomogą Mu uzdrawiać i zbawiać świat. Bóg komunikuje się z nami na różne sposoby, szczególnie przez okoliczności naszego codziennego życia. Ta droga zawiera w sobie nawyk konsekwentnej refleksji nad naszym doświadczeniem, aby rozeznać obecność Boga pośrodku życia i Jego wskazówki dla nas. Tak wyposażeni, możemy być pewni, że będziemy w stanie iść za Jezusem bez względu na okoliczności i komplikacje, jakie pojawią się na naszej drodze.

Więcej na ten temat w książce Davida L. Fleminga SJ, Czym jest duchowość ignacjańska?, Wydawnictwo WAM, Kraków 2022.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Życie duchowe jest pielgrzymowaniem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.