Żyd spotkał Jezusa na Górze Tabor: Powiedział mi, że mnie kocha

Greg Hershberg (Fot. ONE FOR ISRAEL Ministry/Youtube)
ONE FOR ISRAEL Ministry/Youtube/j

Czułem, jakby ktoś miał wędkę i rzucił nią ze szczytu góry, a jej hak wbił się w moje serce. I wjechałem na górę Tabor. Wysiadłem z samochodu i podbiegłem do miejsca, gdzie był napis: Bazylika Przemienienia Pańskiego. Usłyszałem głos, który mówił: „Chodź i módl się ze mną”, ale nie wiedziałem, jak się modlić, więc zamknąłem oczy. I intelektem, zobaczyłem obraz - opowiada Greg, nawrócony ortodoksyjny Żyd.

- Wychowałem się w ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie w Nowym Jorku. Chodziłem do synagogi, świętowałem każdy szabat i uczyłem się w szkole hebrajskiej - zaczyna opowiadać Greg Hershberg.

- Wiedziałem, że jestem Żydem i że to nie tylko religia, ale też narodowość. W pewnym momencie mojego życia na Bronksie było tak wiele antysemityzmu, że przestałem chcieć być Żydem. Szczerze mówiąc nie jestem pewien, czy kiedykolwiek wcześniej naprawdę byłem związany z judaizmem - dodaje.

DEON.PL POLECA

Mężczyzna był bardzo zaangażowany w sztuki walki. - Są nie tylko sportem, ale też religią. Miałem swojego guru, który uczył mnie o wschodnich kultach - mówi.

Podróż do Izraela

- Ożeniłem się z pewną modelką i kiedy planowaliśmy podróż poślubną ten guru powiedział, że muszę pojechać do Izraela. Ale nie miałem wtedy szczególnych przemyśleń na temat tego kraju. Myślałem o Jamajce, ale nie o Izraelu - zaznacza.

- Choć to trudne do uwierzenia, następnego dnia, gdy jechałem pociągiem do pracy na Manhattanie usiadłem obok kogoś, kogo nigdy wcześniej nie widziałem, a on zapytał mnie, czy kiedykolwiek myślałem o podróży do Izraela? Pomyślałem, że może powinienem tam pojechać, choć byłem przekonany, że będę się tam źle bawił - mówi.

Greg w podróż poślubną ze swoją żoną pojechał finalnie do Izraela. Z lotniska Ben Guriona w Tel Awiwie udał się do Ejlatu.

- Nurkowałem w Morzu Czerwonym, chodziliśmy do restauracji, imprezowaliśmy, tańczyliśmy, świetnie się bawiliśmy. Potem przyjechaliśmy do Jerozolimy - mówi.

- Zaproponowałem żonie, żeby wynająć samochód i pojechać na północ. Powiedziałem jej, że słyszałem o górze Tabor, gdzie wydarzyło się coś naprawdę wyjątkowego - mówi.

Spotkanie z Jezusem na Górze Tabor. „Kocham cię”

I dodaje: - Więc pojechaliśmy, nie wiedząc dokąd zmierzamy. Spojrzałem na lewo i zobaczyłem tę górę. To było bardzo dziwne, ale góra „wołała moje imię”.

- Czułem, jakby ktoś miał wędkę i rzucił nią ze szczytu góry, a jej hak wbił się w moje serce. I wjechałem na górę. Wysiadłem z samochodu i pobiegłem do miejsca, gdzie był napis: Bazylika Przemienienia Pańskiego. Usłyszałem głos, który mówił: „Chodź i módl się ze mną”, ale nie wiedziałem, jak się modlić, więc zamknąłem oczy. I intelektem, zobaczyłem obraz - opowiada dalej Greg.

- Zobaczyłem otwierające się niebo i kogoś zstępującego z niego. Kogoś, kto lśnił jak słońce, a jego ubranie miało barwę białą jak światło i przytulił się do mnie, a pierwsza rzecz, jaką powiedział, to: „Kocham cię” - mówi Greg, płacząc.

Mężczyzna podkreśla, że długo płakał. - Ale to nie były łzy radości ani bólu. To było jak uświęcenie, oczyszczenie. Jakby cały ten bałagan i ta wschodnia myśl, cała ta bzdura, religia, po prostu wyszła z mnie - podkreśla.

- Wtedy nie wiedziałem nic o Duchu Świętym. Nie wiedziałem, że Bóg może wejść do serca i zamieszkać w nim jak w świątyni. Pomyślałem więc, że Bóg był tylko na górze, kiedy z Nim rozmawiałem, dlatego powiedziałem Mu: „Tak mi przykro, że choć nie chcę odejść, ale muszę już iść. Mam jednak nadzieję, że kiedyś będę mógł tu wrócić” - mówi Greg.

- Byłem w szoku, bo nauczono mnie jako młodego człowieka, że Jezus nie miał nic wspólnego z nami. Myślałem, że jest głową Kościoła katolickiego, a Mojżesz jest głową synagogi żydowskiej - mówi.

Genealogia Jezusa i poznanie Nowego Testamentu

Potem Greg poznał Nowy Testament. Spodziewając się, że zobaczy coś naprawdę chrześcijańskiego czy pogańskiego, zaczął czytać jeden fragment: a było tam napisane: „To jest genealogia Yeshuy (Jezusa) Mesjasza, Syna Abrahama. Syna Dawida”. - Byłem w szoku, bo była to czysta genealogia żydowska - dodaje.

- I szalone jest to, że Jezus, głowa „Kościoła” przyprowadził mnie niereligijnego Żyda do mojego judaizmu. Więc jeśli ktoś wierzy w Yeshue (Jezusa - red.), nie staje się mniej Żydem. A w pewnym sensie stajesz się nim bardziej! - podkreśla.

I mówi: - Nigdy nie oglądałem się za siebie. Jestem tak wdzięczny Bogu za to, co dla mnie zrobił. I czuję się tak wolny i bardziej żywy niż kiedykolwiek.

- Często mówię ludziom, że jeśli Bóg nie jest wystarczający, nic nie będzie wystarczające. Będziesz szukał i szukał po całym świecie, będziesz przechodził z jednego szczytu na drugi, będziesz przechodził od jednej rzeczy do drugiej, ale kiedy Go spotkasz, to koniec, udało się. Koniec poszukiwań - kończy Greg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Żyd spotkał Jezusa na Górze Tabor: Powiedział mi, że mnie kocha
Komentarze (4)
RL
Rafał Laskowski
13 stycznia 2024, 18:51
Piękne świadectwo. Trzeba wiedzieć, że Jezus zabrał tylko 3 uczniów na górę Tabor, dlatego tym większa łaska, że Greg dostąpił zaszczytu spotkania Boga na tej sławnej górze.
IL
~Iza Laszczak
12 stycznia 2024, 23:06
Właściwie można by dodać,że w artykule człowiek przeżył wycieczkę do Izraela,której w zasadzie nie planował.Inny powie,że przeżył wojnę ,której nie planował.A inny,że przeżył straszną chorobę ,a nawet uwikłał się w chorobę innej osoby.A lekarzem Chrystus,w zasadzie nie złodziej,a dobrodziej.
IL
~Iza Laszczak
12 stycznia 2024, 22:14
To bardzo wzruszające przeżycie,którego ten człowiek doświadczył .Jezus umiłował każdego człowieka i uczył byśmy się wzajemnie miłowali.Aby poznać co nam chciał przekazać trzeba wiedzy i doświadczenia,aż wreszcie zauważa się o czym On chciał nas pouczyć .Mówił o życiu ziemskim,o życiu wiecznym,o śmierci i przemijaniu.Pokonał śmierć ludzką i gdy się Mu wierzy i wypełnia Bożą wolę można uniknąć śmierci ,a przejść do światła ,którym jest On Sam na końcu stoi Król Wszechświata,który chce nieustannie pomagać każdemu człowiekowi .Wraz z matką ,która go porodziła,a którą przyjął w Niebie,nieustannie pragną pomagać.Jednakże jest też wiele myśli i proroctw, które są pełne grozy.Np.że w dniach ostatecznych przyjdzie jak złodziej,że przyjdzie oczyścić ludzkość i osądzić z uczynków.Zastanawiało mnie jaki złodziej.Czy to chodzi o starość?Nawet serce człowieka potrzebuje wapnia do pracy,a gdy go zabraknie pobiera go z kości niczym złodziej.Zatem Słowa Boże są drogowskazem.
MM
~Mirosław Michalak
12 stycznia 2024, 20:22
Dobre podsumowanie tego świadectwa ❤️ Gdy żyjemy w dobrej relacji z Bogiem, każdego z nas spotykają cudowne dla nas sytuację i zdarzenia, które na innych mogą nie robić takiego wrażenie, a nawet budzić brak pewności, czy to nie przypadki, a to dlatego, że Bóg nie robi nic przypadkiem, ale każde wyjątkowe dla nas zdarzenia ma jakiś cel i jest dla indywidualnej osoby, aby wzmocnić wiarę, aby pomóc w realizacji czynienia dobra drugiemu człowiekowi, czy wtedy, kiedy Bóg wybrał moment, żeby zaprosić kogoś do zbawienia, do poznania Boga, a wtedy szczęśliwy ten, który nie przegapił jednego z takich momentów, ponieważ wtedy znajdzie to czego nawet nie wiedział, że szukał i już tylko będzie rozwijał relację z Bogiem, bo odejścia będą powodować smutek, przeciwność Boga, ponieważ Bóg jest radością i miłością, i kieruje do szczytnych i stałych czynów miłosierdzia względem bliźnich, aby inni mogli również wychwalać Jego imię. Bóg jest miłością ❤️