Mahomet - sługa Boga czy oszust i zbrodniarz?

Mahomet - sługa Boga czy oszust i zbrodniarz?
(fot. shutterstock.com)
Mariusz Maciak

Być może nie ma dziś postaci, która bardziej niż Prorok islamu wywołuje tak przeciwstawne uczucia i postawy. Jednych fascynuje, u drugich wzbudza gniew i odrazę. Kim był naprawdę?

Odrzucić uprzedzenia

Do islamu i jego Proroka musimy podejść z mądrością i roztropnością Gamaliela. Gamaliel był jednym z najbardziej uczonych nauczycieli prawa żydowskiego swojego czasu. Jego uczniem był Szaweł z Tarsu. Dzieje Apostolskie przytaczają jego słowa, które wypowiedział w obliczu rodzącego się chrześcijaństwa: "Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem" (Dz 5,38-39). W swojej wypowiedzi uczony żydowski podaje przykłady fałszywych mesjaszy, którzy ponieśli porażkę, a ich zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął.

DEON.PL POLECA

Z perspektywy minionych stuleci wiemy, że Gamaliel miał rację. Chrześcijaństwo nie zostało unicestwione, a słowa Jezusa przetrwały próbę czasu i są pociechą dla ponad dwóch miliardów ludzi. To samo możemy powiedzieć o islamie. Fałszywi prorocy przeminęli, a Prorok islamu jest dziś inspiracją i duchowym natchnieniem dla 20 proc. ludzkości. Odróżniając islam od ekstremizmu, w obecnej dobie powinniśmy jako chrześcijanie na nowo przemyśleć swoje stanowisko wobec religii muzułmańskiej i jej Proroka, odrzucając pokusę dyskredytowania drugiej co do wielkości religii świata głoszącej wraz z chrześcijaństwem i judaizmem biblijny monoteizm odwołujący się do wiary Abrahama. [więcej na ten temat w moim artykule: "Czy chrześcijanie powinni zwalczać islam?"].

Mahomet w oczach chrześcijan minionych wieków

Jak to możliwe, że w czasach Kościoła pojawiła się jeszcze jedna wielka religia głosząca wiarę w jedynego Boga Stwórcę świata, Boga Abrahama, który przemówił do ludzkości poprzez swoje Słowo? To pytanie niepokoiło teologów i apologetów chrześcijańskich od wieków. I chociaż pierwszą chrześcijańską reakcją na rozwój islamu na Bliskim Wschodzie było przekonanie, że jest on spełnieniem biblijnych obietnic względem Hagar i Izmaela, najstarszego syna Abrahama, protoplasty Arabów, którego potomkiem jest prorok Mahomet, to jednak w poczuciu zagrożenia ze strony rozwijającego się imperium muzułmańskiego zaczęto rozgłaszać, że islam jest zwiastunem Antychrysta, a ostatni Prorok narzędziem szatana powołanym do obalenia Kościoła i chrześcijaństwa.

Jeszcze przed 661 rokiem armeński biskup Sebeos, nazywając Arabów potomkami Izmaela, pisał o Mahomecie: "Jako dobrze wykształcony i wprawiony w Prawie Mojżeszowym nauczał Arabów poznawać Boga Abrahama".

Zwalczani przez Bizancjum nestoriańscy i monofizyccy chrześcijanie pojawienie się islamu interpretowali jako sąd Boży nad błądzącym ludem znienawidzonego imperium. Świadectwo takiego podejścia daje pisarz Michał Syryjczyk (monofizyta): "Bóg pomsty wezwał z południa synów Izmaela, aby wyzwolili nas z rąk Rzymian". Jednak już dla Jana z Damaszku, wybitnego teologa chrześcijańskiego i doktora Kościoła, islam był herezją chrześcijańską i - jak każda herezja - był wyrazem duchowego zwiedzenia przez szatana.

Również Beda Czcigodny na Zachodzie uważał islam za herezję chrześcijańską, ale równocześnie uznawał związek biblijnych obietnic danych Izmaelowi z misją proroka Mahometa. Nie powinno zatem dziwić, że określenie "Saraceni", odnoszące się do muzułmanów w wiekach średnich, kojarzono z biblijną Sarą i utożsamiano z potomkami Izmaela "wygnanymi przez Sarę".

Na przestrzeni stuleci podejmowano liczne próby ośmieszenia i znieważenia Proroka islamu, zarzucając mu najgorsze intencje i czyny. W pamfletach i satyrach ukazywano go jako zabitego przez świnie szaleńca i epileptyka, wyuzdanego seksualnie fałszywego proroka i czarownika, syna poganina i żydowskiej okultystki, zmarłego w 666 roku Antychrysta (w rzeczywistości zmarł w 632 r.), zwalczającego Kościół Chrystusowy wojownika, narzucającego poprzez przemoc i zbrodnie swoją bałwochwalczą religię. W dobie reformacji protestanci z kolei uważali Mahometa i Papieża za dwa rogi Antychrysta.

Również dzisiaj wielu polemistów z islamem chce zdyskredytować arabskiego Proroka, próbując - jak faryzeusze w stosunku do Jezusa - przyłapać go na złym słowie lub czynie. A czynią to na podstawie hadisów, czyli opowieści o Proroku, jak również jego hagiograficznych życiorysów. (Niezrozumiałym, wręcz groteskowym paradoksem jest fakt, że część katolickich wydawnictw, czasopism i portali - zamiast wsłuchiwać się w głos ostatnich papieży mówiących z życzliwością o islamie - przedrukowuje i udostępnia świadectwa i opinie islamofobicznych chrześcijańskich konwertytów z islamu zaangażowanych w fundamentalistyczne wspólnoty protestanckie i "wolne" Kościoły, nie zauważając, że ich ocena islamu jest identyczna z ich stanowiskiem względem papiestwa i katolickiej czci Maryi: jedno i drugie ma dla nich diabelski charakter!).

W minionych wiekach tworzono czarną legendę o Proroku poprzez zmyślone opowieści; dziś czyni się to poprzez manipulację hadisami. Niestety, zarówno w przeszłości, jak i dzisiaj zwalcza się Proroka, zarzucając mu wezwanie do przemocy wobec innowierców i obwiniając za obecny islamski terroryzm. [Więcej na ten temat w moim poprzednim artykule "Koran i wezwanie do przemocy"].

Mahomet - jaki był naprawdę?

Jaka jest zatem prawda o Mahomecie? Jak zapamiętała go tradycja muzułmańska? Co mówią o nim podstawowe źródła islamu? W jakiego Proroka wierzą muzułmanie?

Opowieści o Proroku zbierane i weryfikowane przez muzułmańskich badaczy na przestrzeni trzech pierwszych wieków istnienia islamu i przekazywane z pokolenia na pokolenie przez jego wyznawców ukazują go jako człowieka wyjątkowego, obdarzonego wspaniałym charakterem, pełnego bojaźni i pobożności przed Bogiem oraz dobrotliwego i życzliwego względem ludzi.

Według muzułmańskich przekazów Mahomet w rodzimym mieście bardzo wcześnie zyskał miano człowieka uczciwego, godnego zaufania i prawdomównego. Był mistykiem. Każdego roku, zanim jeszcze stał się Prorokiem islamu, udawał się na odosobnienie do górskiej groty, aby przez cały miesiąc oddawać się medytacjom i modlitwom. To właśnie na jednym z takich odosobnień otrzymał - jak wierzą nasi bracia muzułmanie - pierwsze objawienie od anioła Gabriela.

Był już wtedy żonaty. Ożenił się w wieku 25 lat ze starszą od siebie Chadidżą. Ona pierwsza uwierzyła w jego prorockie posłannictwo i wspierała go w trudnych momentach jego życia. Przez kilkanaście lat - mimo trudności i prześladowań - głosił w rodzinnej Mekce przesłanie o jedynym Bogu Stwórcy świata, który przemówił wcześniej do Noego i Abrahama, zesłał Torę narodowi żydowskiemu oraz Ewangelię apostołom Jezusa. Samego siebie uważał za ostatniego Wysłannika Boga obiecanego Arabom. Po emigracji w 622 roku przyjęty przez starszyznę stał się przywódcą i rozjemcą społeczności w Medynie.

Ostatnie dziesięć lat swojego życia w Medynie poświęcił dalszemu głoszeniu Koranu, nauczaniu nowej wiary, zarządzaniu społecznością medyńską i prowadzeniu wojen w obronie integralności swojej wspólnoty. W ramach walki był też zmuszony do konfiskowania dobytku mekkańskich karawan, aby odebrać zagrabiony przez wrogów islamu majątek muzułmanów. W Mekce był tylko świadkiem wiary i prorokiem. W Medynie stał się również wojownikiem i przywódcą swojego ludu, nie zaprzestając głoszenia koranicznego orędzia o miłosiernym i litościwym Bogu.

Zesłany od Boga Koran jako ostatnie Słowo Boże był - jak przekazują hadisy - jego charakterem; całkowicie przeniknął jego serce i umysł. Dla muzułmanów Mahomet był człowiekiem całkowicie poddanym Bogu i dlatego stanowi dla nich doskonały wzór do naśladowania. Wyznawcy islamu kochają swojego Proroka i są zwykle gotowi oddać za niego życie. W muzułmańskich domach i meczetach nie tylko recytuje się Koran, ale również opowiada historie z życia Proroka świadczące o jego wierze, męstwie, cnotliwości i wspaniałomyślności.

Muzułmanie z przyjemnością przytaczają liczne opowieści o swoim Proroku, w których jest ukazana jego pracowitość i szlachetność. Jak podają hadisy, Prorok nie unikał - mimo swojej misji i pozycji - codziennych obowiązków: pomagał w sprzątaniu, doił owce, czyścił ubrania. Nie przywiązywał się do rzeczy materialnych, żył skromnie, spał na macie, rozdawał to, co posiadał, był hojny, zwłaszcza w ramadanie. Panował nad swoim językiem, szanował rozmówców, słynął z dobrych manier, kultury osobistej i dbałości o higienę: zawsze czysty, zadbany, obficie używał perfum. Nie wywyższał się ponad innych, często zasięgał rad u swoich towarzyszy, był cierpliwy dla swoich prześladowców, darował urazy. Nie lubił próżnych rozmów i gadatliwości; nie przedłużał kazań w meczecie, potępiał przesadę i fanatyzm, głosił zaś umiar w religii i pobożności, choć sam bardzo często spędzał na osobistej modlitwie i recytacji Koranu wiele godzin nocnych.

Tradycja muzułmańska podkreśla jego delikatność i wrażliwość, troskę o ubogich i wdowy, ale też o przyrodę i zwierzęta. Znany jest incydent, w którym w czasie przemarszu jego wojsk Prorok nakazał zadbać o szczenięta zauważone przy drodze, aby uchronić je przed rozdeptaniem. Wprowadził zakaz wycinania bez potrzeby drzew palmowych i owocowych. Surowo strofował też tych, którzy znęcali się nad zwierzętami, zapewniając, że za dobre traktowanie zwierząt czeka nagroda w niebie; natomiast głodzenie zwierząt i zadawanie im niepotrzebnego cierpienia może spowodować nawet potępienie w piekle. Nakreślony powyżej obraz Proroka islamu jest bliski wszystkim muzułmanom: w ten sposób opowiada o nim muzułmańska tradycja.

Widzimy zatem, że cechy charakteru Mahometa opiewane przez miliony muzułmanów są dla nich powodem do wielkiej dumy i chwały, a obrażanie Proroka uznają za prowokację, kłamliwą insynuację i bluźnierstwo.

Życie w Medynie: prorok - wojownik - mąż

Najwięcej emocji i kontrowersji u ludzi Zachodu budzi ostatnie 10 lat życia Mahometa, na które przypada działalność w Medynie, kiedy z prześladowanego proroka staje się potężnym przywódcą całej Arabii; natchnionym przez Boga wojownikiem broniącym praw swojej społeczności. Od tego czasu otrzymuje objawienia zezwalające na walkę zbrojną z mieszkańcami Mekki i sprzymierzonymi z nimi plemionami, ale - co należy podkreślić! - na ściśle określonych warunkach: wolno atakować przeciwnika jedynie w obliczu realnego zagrożenia militarnego, politycznej zdrady i złamania przymierza, ale z pominięciem kobiet, dzieci, starców, mnichów i księży.

Działalność proroka Mahometa z tego okresu przypomina bardziej biblijne dzieje Mojżesza, Jozuego, sędziów Izraela, Eliasza czy króla Dawida niż życie Jezusa czy Jana Chrzciciela. Czyż słowa z Listu do Hebrajczyków - mówiące o Gedeonie, Samsonie, Dawidzie i prorokach, "którzy przez wiarę pokonali królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnice (…), uniknęli ostrza miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w wojnie i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki" (Hbr 11,32-34) - nie mogą być przez podobieństwo kojarzone również z prorokiem Mahometem? Podobnie jak ci pierwsi musiał toczyć bitwy i wykazać się strategicznymi zdolnościami, odwagą i męstwem na polu walki, choć - jak podają hadisy - najgłębsza emocjonalna więź łączyła go właśnie z Mesjaszem, Synem Maryi.

Znajdując się w nowej sytuacji, potrafił okazywać litość i miłosierdzie; wyróżniał się zdolnością do kompromisów i wiernością wobec zawartych paktów i przymierzy. Chociaż delikatny, wspaniałomyślny i uprzejmy na co dzień, jako przywódca zatroskany o losy swojego ludu, czuł się zmuszony do surowego traktowania militarnych wrogów, jak również politycznych zdrajców i kolaborantów. Potrafił jednak w sposób nieznany ówczesnej kulturze staroarabskiej i plemiennej praktyce wojennej okazać miłosierdzie i przebaczyć mieszkańcom Mekki w chwili wkroczenia do miasta. Czyż - zamiast bezrefleksyjnie zestawiać zupełnie wyjątkowe i apolityczne życie Jezusa z działalnością proroka Mahometa - nie lepiej byłoby łączyć życiowe powołanie Proroka islamu z biblijnymi bohaterami Starego Testamentu, którzy jako Boży wybrańcy zmuszeni byli - tak jak on! - do obrony swojego narodu i militarnej walki z nieprzyjacielem?

Podobieństwo arabskiego Proroka do świętych postaci Starego Testamentu istnieje również w kwestii jego stosunku do kobiet. Podobnie jak Abraham, Jakub czy Dawid i zgodnie z panującą semicko-arabską obyczajowością prorok Mahomet poślubił wiele kobiet, stając się - jak podaje tradycja - przykładnym mężem dla swoich żon i ojcem dla swoich córek. Starotestamentalna tradycja rodzinna pozwala właściwie zinterpretować model małżeństwa przyjęty przez Proroka po śmierci jego ukochanej żony Chadidży.

Boży wybraniec czy fałszywy prorok?

Mimo wielowiekowych uprzedzeń i polemik między wyznawcami obu religii, zawsze pojawiały się w Kościele jednostki, które potrafiły pozytywnie spojrzeć na Proroka islamu. Była już mowa o interpretacji misji Mahometa jako znaku Bożego błogosławieństwa i realizacji obietnic danych Abrahamowi i Hagar. W tym miejscu warto również wspomnieć o jedenastowiecznym papieżu Grzegorzu VII i jego liście apostolskim "Gaudemus in Domino" skierowanym do sułtana Al-Nasira, w którym papież zapewnia o swojej miłości chrześcijańskiej względem wyznawców islamu i pisze o wspólnym wielbieniu jedynego Boga przez chrześcijan i muzułmanów. Już dziś z całą pewnością możemy powiedzieć, że misja ostatniego Proroka i świadectwo jego wiary pozwoliły milionom ludzi zaufać jedynemu Bogu i powierzyć się Jego miłosierdziu.

Niewątpliwie Mahomet był geniuszem religijnym obdarzonym ogromną charyzmą. Jego oddanie Bogu nie może być już dzisiaj kwestionowane. Wbrew wrogim zarzutom był człowiekiem pokornym: uważał się za skromnego sługę Bożego i był nim rzeczywiście. Stoimy dziś przed wielkim wyzwaniem wyjaśnienia roli Mahometa w Bożym planie zbawienia, do czego zachęca katolickich teologów słynna deklaracja "Dominus Iesus" (zob. DI, 14). Podobnie islam musi na nowo określić swój stosunek do chrześcijaństwa, wyzbywając się krzywdzących opinii i ocen obecnych w tradycyjnej antychrześcijańskiej apologetyce uprawianej przez islamskich polemistów. Wiele kwestii w relacjach chrześcijańsko-muzułmańskich, zarówno teologicznych, jak i praktycznych wymaga stanowczego zrewidowania.

Najbliższy czas pokaże, czy jesteśmy na takie przeobrażenie gotowi. Są już po stronie chrześcijańskiej pierwsze teologiczne "jaskółki" zwiastujące ocieplenie w stosunkach między dwoma religiami abrahamowymi. Wśród niektórych teologów, uczonych i mistyków katolickich, ewangelickich i prawosławnych można znaleźć pozytywne oznaki otwarcia, a nawet fascynacji duchowością i misją Proroka islamu: Thomas Merton, Christian de Chergé, Louis Massignon, Henry Corbin.

Z kolei Reinhard Leuze i Hans Küng opowiadają się za tym, aby Mahometa uznać za autentycznego proroka, choć w sposób ograniczony i warunkowy, to jest podporządkowany nauce Chrystusa i doktrynie Kościoła. Podobnie patriarcha ekumeniczny Bartłomiej I, idąc za przykładem patriarchy Tymoteusza I z IX wieku, twierdzi, że Mahomet "szedł drogą proroków", ponieważ odwracał ludy pogańskie z Arabii "od wielbienia bożków", głosząc przesłanie o jedynym Bogu. Ciekawe jest też spostrzeżenie libańskiego metropolity Jerzego Khodra, że Mahomet nie jest tylko prorokiem, który przeprowadza całe narody na etap Starego Testamentu, ale również zwiastunem nadchodzącego Sądu Bożego. Takich przykładów świadczących o coraz większym rozumieniu duchowej głębi islamu i jego Proroka jest więcej.

Być może nie ma dziś postaci, która bardziej niż Prorok islamu wywołuje tak przeciwstawne uczucia i postawy. Jednych fascynuje, u drugich wzbudza gniew i odrazę. Dla tych pierwszych jest sługą Boga, człowiekiem o nadzwyczajnym pięknie duchowym, moralnym i fizycznym, dla drugich - szarlatanem, grabieżcą, rozpustnikiem i mordercą. Niewątpliwie jest - podobnie jak Jezus - znakiem sprzeciwu. Od nas zależy, po której stronie się opowiemy.

Mariusz Maciak (ur. 1978 r.) - religiolog

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mahomet - sługa Boga czy oszust i zbrodniarz?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.