Czy chrześcijanie powinni zwalczać islam?

Czy chrześcijanie powinni zwalczać islam?
(fot. PAP/EPA/MAST IRHAM)
Mariusz Maciak

Nie będzie żadną przesadą stwierdzenie, że chrześcijanie (wszystkich wyznań!) różnią się w swoich ocenach islamu. Dla jednych islam jest religią miłości i pokoju, dla drugich - pełną przemocy religią Antychrysta.

Istnieją również opinie bardziej ostrożne i wstrzemięźliwe, według których religia muzułmańska, choć niepozbawiona ułomności i braków, stanowi ważną odpowiedź na łaskę Bożą ze strony człowieka szukającego Boga i choćby tylko z tego powodu zasługuje na szacunek i uznanie.

Przykładami przeciwstawnych sądów dotyczących religii Mahometa niech będą dwie postawy duchownych chrześcijańskich, które zostały nagłośnione przez media i obiegły cały świat. Pierwszym przykładem jest zachowanie amerykańskiego pastora Terry’ego Jonesa z Florydy, który w rocznicę zamachów z 11 września ogłosił swój zamiar spalenia Koranu, natomiast drugim - papieża Jana Pawła II, który w 1999 roku ucałował ofiarowaną mu świętą księgę islamu.

DEON.PL POLECA

Powyższe przykłady jasno pokazują, jak bardzo rozbieżne bywają stanowiska chrześcijan w tej sprawie. Podział ten nie przebiega jednak wzdłuż poszczególnych wyznań chrześcijańskich, ponieważ można spotkać pastorów otwartych na dialog z islamem, jak również katolickich księży gotowych palić egzemplarze świętej księgi islamu - i odwrotnie.

Z jednej strony organizuje się międzyreligijne spotkania modlitewne i nabożeństwa, na których czyta się fragmenty Pisma Świętego i Koranu (np. w Polsce w ramach obchodów Dnia Islamu), z drugiej strony inicjuje się pikiety i manifestacje, na których protestuje się przeciw domniemanej islamizacji świata zachodniego.

Trudna historia - trudna teraźniejszość

Na negatywną ocenę islamu niewątpliwie wpłynęła historia stosunków chrześcijańsko-muzułmańskich. Mimo wielu przykładów pokojowego współżycia wyznawców Jezusa i naśladowców Mahometa w pamięci zbiorowej głęboko zapisały się zdarzenia dramatyczne, które przyniosły wrogość, cierpienie, śmierć i nienawiść.

Dzieje cywilizacji muzułmańskiej i chrześcijańskiej naznaczone są konfrontacją i konfliktem. Powszechnie uważa się, że świat islamu stanowił nieustanne zagrożenie dla cywilizacji europejskiej. W tym kluczu interpretuje się podbój Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz Hiszpanii dokonany przez wojska muzułmańskie w pierwszym stuleciu istnienia islamu. Dodajmy do tego jeszcze arabski najazd na Francję (Galię) w VIII wieku, złupienie Rzymu (846), zdobycie Konstantynopola przez Turków (1453), ekspansję Imperium Osmańskiego na Bałkanach i na Podolu oraz masakry na Ormianach (1915-1917). Tym bardziej chlubimy się ze zwycięstwa odniesionego nad muzułmanami przez Karola Młota (732), hiszpańską rekonkwistę lub w bitwie pod Lepanto (1571) i pod Wiedniem (1683).

Jednakże otwarte pozostaje pytanie, na ile konflikty między dwiema wielkimi cywilizacjami związane były z religią, a na ile wynikały ze zwykłej pragmatyki polityki wielkomocarstwowej - najpierw kalifatu medyńskiego, umajjadzkiego, abbasydzkiego, potem zaś sułtanatu tureckiego. Czy imperialną politykę carskiej Rosji prawosławnej lub liczne wojny toczone między sobą przez chrześcijańskie państwa europejskie (np. Niemcy i Francję) należy interpretować w duchu podboju religijnego, czy raczej w kluczu interesów politycznych i ekonomicznych?

Obecnie mamy sytuację odwrotną. To właśnie armie zachodnie (w oczach muzułmanów - chrześcijańskie!) wkroczyły w świat islamu, dokonując inwazji na Kuwejt, Irak, Afganistan, Syrię i Libię. Armie państw muzułmańskich nie prowadzą działań zbrojnych na terenie żadnego kraju chrześcijańskiego. Zresztą, przewaga militarna świata zachodniego nad arabskim jest oczywista. Państwa muzułmańskie są dziś sojusznikami Zachodu we wspólnej walce z terroryzmem.

Hipokryzją jest dostrzeganie jedynie podbojów muzułmańskich przy równoczesnym ignorowaniu politycznego i kulturowego kolonializmu państw zachodnich sięgającego czasów napoleońskich. Powinniśmy - zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie - dostrzegać złożoność procesów historycznych i umiejętnie odróżniać motywacje polityczne od duchowego przesłania naszych religii, które są często wykorzystywane do realizacji celów politycznych. Do takiego nowego spojrzenia wzywa nas Sobór Watykański II i ostatni papieże.

Przełom w stosunkach?

Kluczowym soborowym tekstem dotyczącym islamu jest fragment deklaracji Nostra aetate dotyczącej stosunku Kościoła katolickiego do wyznawców innych religii, w tym religii Mahometa. Czytamy w niej następujące słowa: "Jeżeli więc w ciągu wieków wiele powstawało sporów i wrogości między chrześcijanami i muzułmanami, święty Sobór wzywa wszystkich, aby wymazując z pamięci przeszłość szczerze pracowali nad zrozumieniem wzajemnym i w interesie całej ludzkości wspólnie strzegli i rozwijali sprawiedliwość społeczną, dobra moralne oraz pokój i wolność".

Podobne słowa wypowiedział Jan Paweł II w Casablance w 1985 roku: "My, chrześcijanie i muzułmanie, na ogół źle się rozumieliśmy i w przeszłości występowaliśmy czasem przeciw sobie, a nawet wyczerpywaliśmy nasze siły w polemikach i w wojnach. Wierzę, że dziś Bóg zachęca nas do zmiany dawnych nawyków".

Papież Polak był niewątpliwie prekursorem prawdziwego dialogu z islamem. Jako pierwszy papież przekroczył próg nie tylko synagogi, ale również meczetu. W ślad za nim poszedł Benedykt XVI, któremu czasem niesłusznie zarzuca się zejście ze ścieżki dialogu z muzułmanami wyznaczonej przez ostatni sobór. Również papież z Niemiec wypowiedział wiele ciepłych słów pod adresem muzułmanów, modlił się w meczecie, spotykał z muzułmańskimi uczonymi, ambasadorami i rządzącymi.

W rozmowie o islamie z Peterem Seewaldem Benedykt XVI, nawiązując do odsieczy wiedeńskiej i bitwy pod Lepanto, stwierdził, że była to walka o zachowanie tożsamości Europy, ale równocześnie podkreśla, że wcale nie chodziło wówczas "tylko o islam, lecz o rozprzestrzenianie się władzy ottomańskiej", dzisiaj natomiast "żyjemy w całkiem innym świecie, w którym fronty przebiegają inaczej".

Dalej papież senior mówił tam o porozumieniu wyznawców różnych religii w obliczu radykalnej sekularyzacji. Z kolei w Ostatnich rozmowach stanowczo odżegnał się od insynuacji, jakoby odszedł od "polityki Wojtyły" w kwestii dialogu z islamem. Obecny papież z Argentyny jeszcze wyraźniej stawia na dialog z muzułmanami, przestrzegając - podobnie jak Jan Paweł II - przed utożsamianiem religii muzułmańskiej z terroryzmem i przemocą.

W adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium papież Franciszek napisał, że "prawdziwy islam i poprawna interpretacja Koranu sprzeciwiają się wszelkiej przemocy" (nr 253). Niedługo po wyborze w przemówieniu na spotkaniu z Korpusem Dyplomatycznym Stolicy Apostolskiej 22 marca 2013 roku jeszcze dobitniej stwierdził, że "nie jest możliwe budowanie mostów między ludźmi, kiedy zapomina się o Bogu" i "nie można przeżywać prawdziwej więzi z Bogiem, zapominając o innych", dodając: "bardzo ważne jest intensyfikowanie dialogu między różnymi religiami", nade wszystko dialogu z islamem.

Podkreślił, że bardzo ceni sobie obecność wielu przedstawicieli władz religijnych i świeckich świata islamskiego na spotkaniu z papieżem. W wypowiedziach Franciszka przebija ogromny szacunek wobec islamu i muzułmanów, choć równocześnie można w nich znaleźć stanowcze wezwania do zaprzestania przemocy w imię Boże oraz wstawianie się za prześladowanymi chrześcijanami, których - według słów papieża - jest obecnie więcej niż w pierwszych stuleciach istnienia chrześcijaństwa.

Prawdziwy dialog i współpraca

Zgodnie z zaleceniem Jana Pawła II wypowiedzianym w Casablance powinniśmy odejść od dawnych polemik i konfrontacji. Problem nietolerancji i duch walki ideologicznej dotyczy bowiem zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Nie zawsze postępowaliśmy wobec siebie w sposób właściwy i zgodny z Bożym powołaniem obecnym w Ewangelii i Koranie. Prawdą jest, że krytyka islamu jest powszechnie obecna w apologetycznej tradycji Kościoła.

Chrześcijańscy polemiści nazbyt często w minionych wiekach podejmowali się ośmieszania Proroka islamu, negując jego moralną i duchową wiarygodność i uznając za fałszywego proroka, a jego religię za dzieło Antychrysta. Niestety, obecnie można znaleźć chrześcijan, którzy mimo pozytywnego nauczania Soboru i ostatnich papieży o islamie próbują wskrzeszać stare spory i polemiki, bazując na stereotypach na temat Proroka.

Sobór wzywa katolików, aby z szacunkiem odnosili się do muzułmanów i ich religii, doceniając niektóre elementy wiary i praktyki islamu, choćby takie jak wiara w jedynego Boga Stwórcę świata, sąd ostateczny, pragnienie poddania się Bogu poprzez modlitwę, post i jałmużnę oraz głęboki szacunek względem Jezusa i Jego Matki. Zachęca również do braterstwa, pokoju i współpracy między wyznawcami obu religii odwołujących się do wiary Abrahama.

Posiadając niezbywalne prawo do obrony przed islamskim ekstremizmem, odrzucając przemoc motywowaną religijnie i głośno upominając się o pełną swobodę religijną dla chrześcijan żyjących w krajach islamu (łącznie z prawem do opuszczenia islamu i przyjęcia chrześcijaństwa!), do czego wzywa nas papież Franciszek, Kościół, idąc za wskazaniem Ewangelii, stawia przed nami trudne zadanie miłowania muzułmanów, szacunku wobec ich tradycji religijnej i gotowości do współpracy z pokojowo nastawionymi do chrześcijan muzułmanami.

Dialogować czy zwalczać?

Musimy być jednak realistami. Wiemy, że obok muzułmanów pragnących żyć w dobrych relacjach z chrześcijanami (ich jest najwięcej!) istnieją w łonie islamu środowiska fundamentalistyczne i ekstremistyczne. Te pierwsze, choć nie stosują przemocy fizycznej względem innowierców, głoszą hasła islamizacji świata, niechęci wobec chrześcijaństwa oraz pogardy dla europejskich wartości, promując własną wersję islamu i prowadząc misje (dawa), których celem jest między innymi zdyskredytowanie wiary chrześcijańskiej i wiarygodności Pisma Świętego oraz konwersja na islam.

Wobec fundamentalistycznych grup muzułmańskich chrześcijanie powinni być gotowi do obrony i wyjaśniania wiary chrześcijańskiej, dając świadectwo miłości Chrystusowej, cierpliwości i życzliwości. Te drugie, ekstremistyczne, stanowią śmiertelne zagrożenie dla naszych społeczeństw i muszą zostać wyeliminowane. To jednak jest zadanie dla naszych władz i służb specjalnych.

Nie ma jednego rozwiązania, jednej strategii wobec muzułmanów, ponieważ islam nie jest monolitem. Przeciwnie: podobnie jak chrześcijaństwo jest wewnętrznie zróżnicowany. Podział na szyitów i sunnitów jest podziałem podstawowym, ale nie jedynym. W samym sunnizmie można wyróżnić różne grupy i stanowiska wobec współczesnego świata: postępowców i tradycjonalistów, sufich (sufizm jest mistycznym nurtem islamu) i fundamentalistów. Z niektórymi można dialogować i współpracować, z innymi mniej lub w ogóle.

Obok islamskich środowisk nastawionych polemicznie do chrześcijaństwa można spotkać centra kultury islamskiej i muzułmańskie ośrodki akademickie gotowe do prawdziwego dialogu i współpracy z chrześcijanami. Czy jako uczniowie Chrystusa jesteśmy gotowi sprostać ogromnemu wyzwaniu, jakie stawia przed nami Opatrzność?

Czy jesteśmy gotowi do ewangelizacji, obrony prawd wiary chrześcijańskiej oraz prawdziwego dialogu z muzułmanami? Czy dialogując z fundamentalistami odrzucającymi wiarygodność chrześcijaństwa, jesteśmy równocześnie gotowi do uznania duchowych i moralnych wartości prawdziwego islamu oraz duchowego znaczenia Koranu i misji proroka Mahometa wzorem ks. Louisa Massignona, o. Thomasa Mertona, bpa Kennetha Cragga, abpa Georges’a Khodra, Henry’ego Corbina czy o. Christiana de Chergégo?

Należy bowiem przypomnieć, że pierwszą chrześcijańską reakcją na pojawienie się islamu na Bliskim Wschodzie była - jak zapewnia nas prof. Hugh Goddard z Nottingham - interpretacja misji Mahometa w świetle spełnienia przez Boga biblijnych obietnic danych Hagar i Izmaelowi, starszemu synowi Abrahama, którego potomkiem jest właśnie Prorok islamu.

Przed nami ogromne zadanie, długa droga, ale i wspaniała duchowa przygoda i wielka sprawa… Nie powinniśmy zwalczać islamu, ale wielowiekowe uprzedzenia i stereotypy (istniejące po obu stronach!), do czego wzywa nas Kościół. Czy chrześcijanie znajdą w sobie potrzebną siłę ducha, która przynagli ich do wykorzystania szansy głoszenia Ewangelii naszym muzułmańskim braciom w wierze?

Mariusz Maciak (ur. 1978 r.) - religiolog

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy chrześcijanie powinni zwalczać islam?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.