Czy bojkoty mają sens, czy są przeciwskuteczne? Czy bojkot wystarczy, by "obronić wiarę"?
Czy bojkoty mają sens, czy są przeciwskuteczne? Czy bojkot wystarczy, by "obronić wiarę"?
Nie oburza mnie niedawna wypowiedź Rafała Ziemkiewicza o "papieżu idiocie". Przede wszystkim zasmuca. A równocześnie pokazuje jak silnie skonfliktowane są środowiska polskich katolików. Zastanawia, czy to wina obecnego papieża, czy raczej problem tego, co określa się syndromem "a myśmy się spodziewali"?
Nie oburza mnie niedawna wypowiedź Rafała Ziemkiewicza o "papieżu idiocie". Przede wszystkim zasmuca. A równocześnie pokazuje jak silnie skonfliktowane są środowiska polskich katolików. Zastanawia, czy to wina obecnego papieża, czy raczej problem tego, co określa się syndromem "a myśmy się spodziewali"?
Ostatnie kilkanaście dni upłynęło pod znakiem górniczych protestów na Śląsku. To była dobra okazja, by przekonać się, jak zmanipulowana jest polska debata publiczna.
Ostatnie kilkanaście dni upłynęło pod znakiem górniczych protestów na Śląsku. To była dobra okazja, by przekonać się, jak zmanipulowana jest polska debata publiczna.
Polskie komentarze do zamachu terrorystycznego w redakcji szmatławca "Charlie Hebdo" chyba najwięcej mówią... o polskich - różnorakich - fobiach. Zarówno tych w wydaniu "obrońców tradycyjnych wartości" jak i ich ideologicznych przeciwników.
Polskie komentarze do zamachu terrorystycznego w redakcji szmatławca "Charlie Hebdo" chyba najwięcej mówią... o polskich - różnorakich - fobiach. Zarówno tych w wydaniu "obrońców tradycyjnych wartości" jak i ich ideologicznych przeciwników.
Twórcy filmowego "Hobitta" do końca nie stracili z oczu istoty opowieści Tolkiena, czyli zmagania "zwykłego dobra" z mocami zła. "Bitwa Pięciu Armii" to nie tylko kinowy pokaz fajerwerków, to wciąż tolkienowski moralitet.
Twórcy filmowego "Hobitta" do końca nie stracili z oczu istoty opowieści Tolkiena, czyli zmagania "zwykłego dobra" z mocami zła. "Bitwa Pięciu Armii" to nie tylko kinowy pokaz fajerwerków, to wciąż tolkienowski moralitet.
Smutno jest żegnać się czytelnikowi ze Stanisławem Barańczakiem. Smutno żegnać w myślach kogoś, komu zawdzięcza się sporo wtajemniczeń nie tylko w ojczysty język.
Smutno jest żegnać się czytelnikowi ze Stanisławem Barańczakiem. Smutno żegnać w myślach kogoś, komu zawdzięcza się sporo wtajemniczeń nie tylko w ojczysty język.
Nie ma nic bardziej pustego wewnętrznie niż "magia świąt": kompletnie już niemal skomercjalizowana, bazująca na prostych, hedonistycznych odruchach, które mało mają wspólnego z ascetycznym porządkiem betlejemskich narodzin.
Nie ma nic bardziej pustego wewnętrznie niż "magia świąt": kompletnie już niemal skomercjalizowana, bazująca na prostych, hedonistycznych odruchach, które mało mają wspólnego z ascetycznym porządkiem betlejemskich narodzin.