Być jak muzułmanin? Nie, dziękuję.

(fot. dingopup/flickr.com)
ks. Przemysław M. Szewczyk

Kilka razy już słyszałem, padające z ust chrześcijan, słowa zachwytu nad islamem, gorliwością muzułmanów i ich silną wiarą. Kilka razy spotkałem się z duchownymi, którzy podczas homilii stawiali mi za wzór do naśladowania muzułmanów. Zupełnie tego nie rozumiem. A nawet trochę się tego boję.

Zachwyt niektórych chrześcijan nad postawą muzułmanów jest według mnie po prostu naiwny. Widzimy muzułmanina odważnie modlącego się na ulicy i nasza europejska, zastraszona wojującym sekularyzmem dusza, rozpływa się w zachwycie nad czytelnością świadectwa jego wiary.

Widzimy młodego muzułmańskiego mężczyznę z żoną i gromadką dzieci i myślimy, jakie to u nich silne rodziny, jaki szacunek dla życia. Widzimy całe rzesze muzułmanów poszczących przykładnie i radykalnie przez cały ramadan i wstyd nam za nasz Wielki Post, z którego już prawie nic nie zostało…

Wystarczy jednak bliżej się sprawie przyjrzeć i zachwyt maleje. Jeśli muzułmanin tak często się modli, to czemu nurt mistyczny jest w tej religii tak skromny, czemu w tak rozmodlonym islamie życie monastyczne, konsekrowane prawie nie istnieje? A ramadan? Pewnie na widok tej praktyki Izajasz z jeszcze większą mocą powtórzyłby swoją naukę o poście miłym Panu (zob. Iz 58,3-8). Z siłą rodziny muzułmańskiej też nie przesadzajmy, bo jest to raczej siła władzy mężczyzny niż prawdziwa siła miłującej się wspólnoty. Oczywiście nie znaczy to, że patrząc na muzułmanów nie można się od nich wiele nauczyć. Można, jak od każdego człowieka. Chodzi mi jednak o to, że czasem nasz zachwyt nad islamem jest przesadzony, bo znamy tę religię i jej wyznawców pobieżnie.

DEON.PL POLECA


Jeśli zachwyt nad islamem wynika z naiwnego spojrzenia na społeczność muzułmańską, sprawa nie jest groźna. Obawiam się jednak, że czasem wiąże się on ze sprawą dużo poważniejszą. Religia, która nazywa się "islamem", czyli "poddaniem" jest religią silną, jest rzeczywistością, która z mocą ogarnia człowieka i bierze go całego w posiadanie. Chodzi oczywiście o poddanie się Bogu, które znają i za którym tęsknią także chrześcijanie, a które z natury jest doświadczeniem Jego wszechmocy, opanowującej człowieka w każdym jego aspekcie.

Kościół czeka cierpliwie na dzień, w którym Bóg będzie wszystkim we wszystkich, radując się i czerpiąc nadzieję z udzielonych mu - niejako w formie zaliczki - pierwszych darów nowego życia. Dla muzułmanina przyjęcie religii oznacza już pełne poddanie się Bogu, jest "islamem". Tego właśnie boję się najbardziej, bo wydaje mi się to podejrzanie proste.

Szukanie Boga jest przecież wspinaniem się ścieżką stromą, jest lekcją pokory i cierpliwości, nie kończy się właściwie nigdy. Dojście do zjednoczenia z Nim, do poddania się Mu wymaga nawrócenia i głębokiej przemiany, trzeba umrzeć dla siebie. Ja po prostu nie wierzę, że wystarczy złożyć wyznanie wiary, modlić się pięć razy dziennie, pościć, dać jałmużnę i odprawić pielgrzymkę, by stać się człowiekiem poddanym Bogu. Chciałbym, by to było tak proste, ale niestety droga jest inna: krzyż.

Rozumiem poniekąd chrześcijan tęsknie zerkających na silny i pewny siebie islam (któż z nas nie rozumie tej pokusy?). Jednak w głębi serca jestem przekonany, że nic nie jest bardziej zachwycające i pociągające, od krzyża Chrystusa, nawet rosnący półksiężyc.

To właśnie w krzyżu ukrywa się najgłębsze znaczenie ducha "islamu", prawdziwe "poddanie się" Bogu, które upodabnia nas do Chrystusa, przez dobrowolny dar z siebie. Chrześcijanin nie ma zatem najmniejszego powodu, by czegokolwiek zazdrościć braciom muzułmanom. Póki wpatruje się w krzyż, ma przed oczami prawdziwy "islam".

Islam krzyża nie zna. A jeśli nie zna krzyża, to jest zrozumiałe, że zasłona Świątyni nie została rozdarta przed oczami muzułmanów i nie przeniknęli tajemnicy Trójjedności Boga, Jego bycia darem, bycia miłością. Wiedzą, że jest dobry, miłosierny, łaskawy. Bez światła krzyża nikt jednak nie jest w stanie zobaczyć, jak bardzo jest dobry, miłosierny i łaskawy. Islam nie chce nawet słyszeć o naturze istoty Boga, zwalcza to, co dla nas jest największym skarbem: objawienie misterium Trójcy.

Przy całym szacunku dla muzułmanów i dla ich koncepcji świata, przy całym uznaniu dla trudu, który wkładają we własną religijność, przyznać muszę, że nie chcę być jak muzułmanin i nie życzę tego żadnemu chrześcijaninowi. Wybieram krzyż Chrystusa i Trójjedność Boga, wybieram cierpliwe czekanie na pełnię Bożego Królestwa, nawet jeśli oznacza to obecność w Kościele "statystycznych katolików". Wierzę, że Bóg wcześniej czy później doprowadzi mnie i innych do prawdziwego i doskonałego "islamu". On naprawdę jest i działa, nie musimy Go w tym wyręczać i zadowalać się "islamem", który sami sobie budujemy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Być jak muzułmanin? Nie, dziękuję.
Komentarze (30)
P
poszukujący
21 sierpnia 2011, 14:05
@mOcna Jeśli kocham, to ważna jest MIŁOŚĆ, a nie jej definiowanie. Miłujący - MIŁOŚĆ - Miłowany. MIŁOŚĆ  jest bezosobowa, bezpojęciowa. Jeśli nie kocham, wojuję, by moje poglądy były powszechnie obowiązujące, a inne potępione. Chrystus działa w sakramentach i działa poza nimi. Chrystus jest tam, gdzie MIŁOŚĆ bez względu na przekonania religjne czy filozoficzne. Każdy ma dostęp do Chrystusa, choćby inaczej Go nazywał. Nikt i nic nie jest w stanie Go ograniczyć prócz osoby, która sama się ogranicza, np. poprzez uleganie ograniczającym myślicielom. Jest wybór. Sakramenty pomagają w drodze. ..."wszystko jedno w kogo wierzymy, bylebyśmy żyli dobrze"... Jeśli ktoś żyje dobrze, to znaczy, że dobrze wierzy - hołduje właściwym postawom, prawidłowo reaguje na zdarzenia. Ważne zatem w co się wierzy, komu się wierzy. Według wiary waszej niech wam się stanie.
Joanna Glaczkowska
19 sierpnia 2011, 13:09
Ja rowniez sie spotkalam z wieloma osobami ktore odwaznie postepuja z zasadami wiary katolickiej i wiekszosc z nich jest w jakims ruchu ewangelizacyjnym. Jednak z zazdroscia patrza na pelne meczety. Nie tak dawno jeden ze znajomych ksiezy przejol parafie w miasteczku w ktorym na przeciwko katolickiego kosciola stoi o wiele okazalszy meczet, sasiedzi przyszli przywitac nowego sasiada i oczywiscie zaprosili do siebie na "zwiedzanie", Ksiac ten nie mogl wyjsc z podziwu ze jednio spotkanie modlitewne musialo zajmowac az 3 poziomy swiatyni, a w jego parafi...  rozplywal sie w podziwie nad muzulmanami,  W tym artykule nie ma zadnego zlego zalozenia ale realna obserwacja. I zgadzam sie z autorem ze fascynacja islamem jest niewlasciwa i niebezpieczna bo brak w tym realizmu i odbiera ducha gorliwosci niektorym.
T
tak
19 sierpnia 2011, 12:09
Nieporozumienie polega na złym założeniu całego artykułu. Autor zakłada, że ludzie, w tym katolicy zachwycają się islamem jako religią. To bujda. Nie można być katolikiem i zachwycać się islamem jako religią. Gdyby katolik zachwycał się islamem jako religią czyli uznawał tę religię (islam ) za lepszą to po prostu zmienił by wyznanie. To natomiast co podoba się katolikom ( niektórym ) to silne poczucie tożsamości, odwaga w wyznawaniu swojej wiary, wierność Bogu, przykazaniom i zasadom tej wiary. Oczywiście nie znam takich katolików którzy zachwycali by się agresywnym , terrorystycznym islamem, bo obowiązuje nas miłość bliźniego a nie jego zabijanie. I tylko o to chodziło.
19 sierpnia 2011, 09:29
@Poszukujący. Miłość - tak to słowo klucz. Ale jeśli kochasz, to nie jest Ci obojętne kim ta osoba jest. Miłość to bliskość, to obcowanie razem. Tę bliskość ofiaruje Bóg stając się człowiekiem. Chrystus obcuje z nami w sakramentach. I tego właśnie są pozbawieni muzułmanie. Dlatego zgadzam się z tytułem powyższego artykułu. Ja nie przeczę, że wielu muzułmanów jest dobrymi ludźmi. Nie przeczę, że wielu z nich kieruje się w życiu miłością. Nie przeczę, że Bóg patrzy na nich z miłością i pociąga ku Sobie. Ja się tylko nie zgadzam ze stwierdzeniem, że "wszystko jedno w kogo wierzymy, bylebyśmy żyli dobrze". A tak zrozumiałam Twój pierszy wpis. Samo piękno zapisów ewangelicznych, sama fascynacja nauczaniem Jezusa i wysiłki by żyć w/g tych nauk to za mało, bo pominięte jest sedno - jedność z Bogiem.
Jadwiga Krywult
19 sierpnia 2011, 07:34
Moim zdaniem artykuł ks. Przemysława nie bardzo jest polemiką z artykułem Doktoruli, gdyż jest na inny temat. Doktorula porównuje zachowania wyznawców różnych religii, a ks. Przemysław porównuje doktryny. Porównania pogrążają letnich, statystycznych katolików, którzy mając skarb większy zachowują się gorzej, mniej gorliwie niż wyznawcy innej religii mający skarb mniejszy.
P
poszukujący
18 sierpnia 2011, 23:57
@mOcna "Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego." Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam Bóg zbawia, tam Jezus (Jehoszua: Bóg-zbawia, co można by następnie przełożyć na Miłość-zbawia), nie tylko w jednym systemie religijnym, ba, nie tylko w chrześcijaństwie. Nie chodzi zatem o zbiór jakichś praw, ale praktycznie o kilka praktycznych, naturalnych przykazań, wskazówek, uzmysłowień. Dlatego Ewangelie zachwycają tak wielu różniących się doktrynalnie, niedoktrynerskich miłośników Miłości. Tacy są z całą pewnością i wśród muzułmanów - to ponad miliard ludzi!
Joanna Glaczkowska
18 sierpnia 2011, 23:21
Dzieki temu ze mam szacunek do wyznan moich saciadow moge docenic piekno katolicyzmu. I widze ze roznica pomiedzy prorokiem a Bogiem jest znaczaca, a jesli chodzi o krzyz, jest roznica pomiedzy oddawaniem sie dla innych a oddawaniem sie danej chwili, nawet z pogoda ducha. Krzyz jest obecny w ryciu kazdego czlowieka ale to co z nim zrobisz zalezy od ciebie. A byc z kims jedno to zupelnie cos innego niz oddzialywanie na kogos w dobry lub zly sposob. My ludzie przez cole zycie darzymy do stania sie jedno z drugim np w sakramecie malzenstwa, a i tak jest to tylko przygotowanie do zjednoczenia z bogiem. jesli nasza dusza albo inaczej moje ja naprawde tego chce, a nie woli bycia na piedestale, bogactwa czy czegos innego. w islamie nie dochodzi do bliskisci jakiej kolwiek, mozesz zaluzyc na "raj" pod warunkiem ze jestes meszczyzna a tam rospusta przez wiecznosc( ciekawe jak na to zony wiedzac ze maz stara sie by byc dobrym muzulmaninem ma nadzieje na te czarnookie sex-bomby co to na niego czekaja) A co robja w islamskim raju kobiety? Moze zamieniaja sie w te czarnookie??? Przykre to troche i bardzo plytkie.
18 sierpnia 2011, 21:57
"hmm"- taki jest mój komentarz dotyczący tego artykułu; mam wrażenie, że to autor traktuje powierzchownie religię islamu, bez głębszej refleksji, zapominając jednocześnie, że jest to jedna z trzech religii Monoteistycznych i co ważniejsze mająca korzenie w Starym Testamencie. Już samo porównanie religii wydaje się w konwencji "lepsze" , "gorsze" wydaje się nie na miejscu. Proponuję dla autora dodać pod całym tekstem jeszcze napis " dzięki Ci Boże, że nie jestem taki jak oni". pozdrawiam A ja znowu hmm hmmm takiego wrażenia nie mam. W ogóle nie wydaje mi się, by autor traktował którąkolwiek z religii powierzchownie. I właśnie dlatego, przynajmniej w moim odczuciu, podniósł przede wszystkim nie tyle wątek kluczowych różnic, chociaż osobiście uważam go (ten wątek) za ogromnie ważny, co poczucie tożsamości. Jak wiadomo, bycie chrześcijaninem nie zabrania poszanowania człowieka innego wyznania, a tego w artykule doszukać można się jedynie przy braku dobrej woli. takie jest przynajmniej MOJE wrażenie.
K
kkasia
18 sierpnia 2011, 17:39
"hmm"- taki jest mój komentarz dotyczący tego artykułu; mam wrażenie, że to autor traktuje powierzchownie  religię islamu, bez głębszej refleksji, zapominając jednocześnie, że jest to jedna z trzech religii Monoteistycznych i co ważniejsze mająca korzenie w Starym Testamencie. Już samo porównanie religii wydaje się w konwencji  "lepsze" , "gorsze" wydaje się nie na miejscu. Proponuję dla autora dodać pod całym tekstem jeszcze napis " dzięki Ci Boże, że nie jestem taki jak oni". pozdrawiam
18 sierpnia 2011, 17:19
Mocna, znasz chociaż jednego wyznawcę innej religii? Co do miłosierdzi względem innych, to w codziennych relacjach układa się wszędzie podobnie, zależy od konkretnego człowieka. Może zapytaj ludzi innych narodowości i religii jak czują się wśród nas i czy czują to miłosierdzie. Codzienne relacje są wszędzie podobne. Ja podałam przykład o. Beyzyma. Mozna by też przywołać tu ojca Mariana Żelazko, czy Matkę Teresę. Zobacz na działalność charytatywną chrześcijan (charity - miłosierdzie) a na działalność charytatywną muzułmanów.
G
G71DU
18 sierpnia 2011, 16:59
Nie jest to pokój. Nie jest to bliskość Boga. Nie jest to miłosierdzie jednych ludzi względem drugich. Mocna, znasz chociaż jednego wyznawcę innej religii? Co do miłosierdzi względem innych, to w codziennych relacjach układa się wszędzie podobnie, zależy od konkretnego człowieka. Może zapytaj ludzi innych narodowości i religii jak czują się wśród nas i czy czują to miłosierdzie.
18 sierpnia 2011, 15:31
Czy jest ważne, czy ktoś uważa Jezusa za Boga (nota bene "bogami jesteście" przypomina Jezus), za proroka czy nauczyciela? Ważne, co robi z jego nauką - i to czyni go lub nie chrześcijaninem, a nie za kogo uważa Mistrza z Nazaretu. Tłukli się kiedyś - dziś tylko na słowa - bo inaczej Go postrzegali-szufladkowali: to był absurd do entej! To ludzi światowych interesuje, za kogo ich uważają inni. Co to obchodzi Rabbiego? Jego obchodzi moim zdaniem to, na ile daje się prowadzić człowiek w życiu codziennym i niecodziennym Miłości. Nie jest to kwestia bycia czy nie bycia mahometaninem. A jednak jest ważne kim On jest. Jest tak ważne, że Jezus chce od swoich uczniów deklaracji "A wy za kogo mnie uważacie". Tu nie chodzi po prostu o samo wcielanie zasłyszanej nauki. To by było bezduszne i patologiczne. To by było życiem w/g prawa. Chrześcijanin to ten, który jest blisko Chrystusa, staje się z Nim jedno. Kluczem jest relacja z Chrystusem, a nawiązanie relacji nie jest możliwe, jeżeli będzie nam wszystko jedno kim Jezus jest. Prawdziwe słuchanie nauki Jezusa jest dopiero owocem naszej z Nim relacji. I to znowu jest cała przepaść między islamem a chrześcijaństwem.
P
poszukujący
18 sierpnia 2011, 15:16
A moją uwagę zwróciło w tekście ks. Przemka przede wszystkim wskazanie na to, że od islamu różni nas Krzyż. Wiara w Boga w Trójcy jest różnicą zasadniczą, bo dla chrześcijanina Jezus jest Bogiem, nie prorokiem - jak dla muzułmanina i nie nauczycielem, który "nauczał mądrze, ale świata przecież nie zbawił" - jak dla wyznawców judaizmu. Krzyż jest obecny we wszystkich religiach, w życiu każdego człowieka. Bo dźwiganie krzyża to poddanie się (islam) temu, co jest w danej chwili (czy nam się to podoba, czy nie), przyjmowanie wszystkiego z cierpliwością, spokojem i pogodą ducha, bycie szczęśliwym mimo tzw. nieszczęść świata, wykorzystanie nawet ograniczeń (więc przestają być ograniczeniami) w zbawczej drodze itd. Podobnie z Trójcą, która mówi o relacji, w której miłość sprawia, że nie ma ja-ty, my-wy, wszyscy stanowimy jedno: krzywdząc ciebie/was, krzywdzę/-imy siebie/nas, a czyniąc dobro tobie/wam, czynię dobro sobie/nam. Czy jest ważne, czy ktoś uważa Jezusa za Boga (nota bene "bogami jesteście" przypomina Jezus), za proroka czy nauczyciela? Ważne, co robi z jego nauką - i to czyni go lub nie chrześcijaninem, a nie za kogo uważa Mistrza z Nazaretu. Tłukli się kiedyś - dziś tylko na słowa - bo inaczej Go postrzegali-szufladkowali: to był absurd do entej! To ludzi światowych interesuje, za kogo ich uważają inni. Co to obchodzi Rabbiego? Jego obchodzi moim zdaniem to, na ile daje się prowadzić człowiek w życiu codziennym i niecodziennym Miłości. Nie jest to kwestia bycia czy nie bycia mahometaninem.
18 sierpnia 2011, 15:05
Dzięki za ten tekst. Przed zachwytem nad Islamem ostrzegają jego owoce. Nie jest to pokój. Nie jest to bliskość Boga. Nie jest to miłosierdzie jednych ludzi względem drugich. Dziś na Deonie wisi notka o o. Beyzymie. Nie ma Islamskich ojców Beyzymów.
M
Magda
18 sierpnia 2011, 14:42
myślę że z publicznym wyznawaniem wiary mamy nadaj problem chociażby ze wzgledu na piętno komunizmu- nie było łatwo być wtedy Katolikiem i coś z tego zostało w nas. a  z drugiej strony mamy miesiąc sierpień- popatrzmy na te tysiące pątników na Jasną Górę, samo serce się raduje...
Joanna Glaczkowska
18 sierpnia 2011, 12:02
Z czego wynika ta zazdrosc lub podziw, czego szukamy, czy swiecenia poboznoscia przed ludzmi tylko odwagi nam brakuje? Moze ci ktorzy zazdroszcza braciom muzulmanom wiernego wypelniania obowiazkow wiary, naprawia swoje postepowanie i powroca do wiernej praktyki chrzescijanskiej! nikt nikomu nie broni modlitwy na przyklad brewiarzem. Niezauwazylam rowniez zeby ktos wyrzucal z kosciola za oddowanie szacunku miejscu, ludziom wokol, nie mowiac o szacunku do boga. A jesli chodzi o uklady rodzinne, tu jest podobnie, to my tworzymy nasze rodziny przez prace nad relacjami miedzy nami. Wiec gdzie jest problem?
18 sierpnia 2011, 09:33
A moją uwagę zwróciło w tekście ks. Przemka przede wszystkim wskazanie na to, że od islamu różni nas Krzyż. Wiara w Boga w Trójcy jest różnicą zasadniczą, bo dla chrześcijanina Jezus jest Bogiem, nie prorokiem - jak dla muzułmanina i nie nauczycielem, który "nauczał mądrze, ale świata przecież nie zbawił" - jak dla wyznawców judaizmu. Dlatego zachwyt chrześcijanina islamem może wynikać, moim zdaniem,  z braku poczucia własnej tożsamości jako chrześcijanina. Poza tym faktycznie, cóż skuteczniej może pociągać niż siła, zwłaszcza, że dla wielu muzułmanów chrześcijaństwo to anachronizm. Dodam, że nie znam bliżej żadnego muzułmanina, ale nie poparzyłam sobie bosych stóp podczas wizyty w meczecie, kilka lat temu.
K
Krzysztof
18 sierpnia 2011, 07:29
 Może i nie chcemy być tacy jak muzułmanie ale zastanówmy sie - czy ktokolwiek z nas przed modlitwa się myje? Brudne dzieci gonią i gadaja w czasie Mszy Swietej.Czy zdejmujemy buty przed kościołem? Nie, nawet wchodzimy w szortach i podkoszulkach.
M
Magda
17 sierpnia 2011, 23:59
mieszkam w Anglii, w mieście które jest tyglem kuturowym... prawie cały świat mówi dziś o islamie, wydaje mi się on wszechobecny. Jest w tym zainteresowaniu i w samym islamie coś niepokojącego... Nie mogę powiedzieć że wiem dużo o islamie ale analizująć różne wiadomości dochądzące o tej religii budzi we mnie pewnego rodzaju strach, nie tak jak chociażby hinduizm.
N
Nisa
17 sierpnia 2011, 23:37
 "nie chcę być jak muzułmanin i nie życzę tego żadnemu chrześcijaninowi. Wybieram krzyż Chrystusa i Trójjedność Boga, wybieram cierpliwe czekanie na pełnię Bożego Królestwa" I tak trzymać i podawać dalej! :)
K
Krzysztof
17 sierpnia 2011, 20:23
Dokładnie. Nie ma się czym zachwycać.
17 sierpnia 2011, 20:08
Bardzo mi przykro, ale ja tez znam muzulman i niestety mam odmienne zdanie. Z nimi nie ma dialogu poprostu. Sa to ludzie malo tolerancyjni. jezeli chodzi o Ramadan (ich post), to co to za post, ktory polega na tym, ze nie je sie tylko do zachodu slonca, a potem po prostu sie obrzera (...) Czujesz się odpowiedzialna za to co robią inni chrześciajnie? Chyba tak, skoro innych oceniasz grupowo. To, że ludzie źle rozumieją post, to problem i u nas. Sama dalej piszesz, że inni muzułmanie to krytykują. Więc o co chodzi? Zastanawiałaś się jak Twoi rodacy i współwyznawcy mogą być odbiernai przez inni?
17 sierpnia 2011, 20:05
"Z siłą rodziny muzułmańskiej też nie przesadzajmy, bo jest to raczej siła władzy mężczyzny niż prawdziwa siła miłującej się wspólnoty". Uogólnienia są zawsze niesprawiedliwe. Nie postrzegajmy innych w taki sposób. Rodziny muzułmańskie, które znam nie różnią się niczym od chrześcijańskich- tzn. są przeróżne: i miłujące się, i z problemami.  To normalni ludzie, którzy różnią się między sobą jak my.
M
Mirka
17 sierpnia 2011, 20:02
Bardzo mi przykro, ale ja tez znam muzulman i niestety mam odmienne zdanie. Z nimi nie ma dialogu poprostu. Sa to ludzie malo tolerancyjni. jezeli chodzi o Ramadan (ich post), to co to za post, ktory polega na tym, ze nie je sie tylko do zachodu slonca, a potem po prostu sie obrzera. Nie sa to slowa puste (znam to od samych muzulmanow, ktorzy nie chca w tej szopce brac udzialu). Kiedys pewna muzulmanka (pracowalam z nia) powiedziala mi, ze to szopka a nie zaden post, bo jak mozna cos takiego nazwac postem skoro codziennie po zachodzie slonca mazna juz jesc a nawet jak powiedziala przejadac sie, zeby starczylo na nastepny dzien. Mieszkam w Niemczech, jak sie zaczyna ich Ramadan to oni wiecej kupuja, (sklepy zacieraja rece) a po zachodzie slonca widac ich z garnkami przyzadzonych potraw jak biegaja po ulicach. (Spotykaja sie w rodzinach, ze znajomymi i kazdy cos przynosi do jedzenia). Siedza i halasuja do pozna w nocy razem z dziecmi. Ramadan nie obowiazuje dzieci do pewnego wieku i kobiet w ciazy oraz chorych.
Przemysław Marek Szewczyk
17 sierpnia 2011, 19:20
Proszę mi wierzyć, że dialog międzyreligijny praktykowałem bardzo konkretnie :). Wśród muzułmanów mam kilku serdecznych przyjaciół i w rozmowach jesteśmy bardzo szczerzy. Wspieram też ruch ekumeniczny, bo przecież Jezus umarł po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Dziękuję za życzenia pokoju! Salamu alejkum! :)
KM
ks. Michał
17 sierpnia 2011, 17:46
Szacunek za piękny i celny tekst
K-
Katolik -ale z tych praktykując
17 sierpnia 2011, 17:30
Proszę księdza, fajny artykuł :) Ale ksiądz chyba nie za bardzo wspiera ruch ekumeniczny i dialog międzyreligijny, mam rację? Chyba nie te klimaty :))) Czytając artykuł księdza można wyczuć raczej wojujący styl wypowiedzi wobec braci muzułmanów :) Życzę księdzu pokoju najpierw w sobie samym :)))
C
Co
17 sierpnia 2011, 16:49
na to polscy Tatarzy?
A
Arne
17 sierpnia 2011, 16:37
 I tu piękny artykuł, który jest odpowiedzią na poprzedni w tym portalu.
M
Marcinowy
17 sierpnia 2011, 16:04
Pozdrowienia od Natalki i mnie ;).