Ciepło, ciepło, coraz cieplej

(fot. Monika A. Oleksa)
Monika A. Oleksa / artykuł nadesłany

Refleksja nad radością Bożego Narodzenia, która nie polega na suto zastawionym stole i urlopie od wszystkiego, ale którą nosimy w sercu i możemy sprawić, że święta w naszym życiu będą trwały cały rok.

Potrafimy być dla siebie mili i uprzejmi. Potrafimy się do siebie uśmiechać, spojrzeć sobie w oczy i przystanąć w zapędzeniu. Potrafimy wysłuchać, dotknąć czule i tak po prostu pobyć z drugim człowiekiem. Potrafimy, i to nie boli. Serdeczność i życzliwość są wpisane w ludzką naturę, tylko w codziennym pośpiechu zbyt często o tym zapominamy.

Zapominamy o tym, że nie jesteśmy samowystarczalni, choć niejednokrotnie nam się tak wydaje. Zapominamy, że potrzebujemy drugiego człowieka, aby w pełni doświadczyć i dotknąć tego życia, które zostało nam podarowane. Zapominamy, że drugi człowiek potrzebuje nas. Przypominamy sobie w święta i od święta. I wtedy jest miło, dobrze i ciepło.

- Gdzie są te listy, w których ktoś napisze: czekamy na ciebie, a przy nas łagodność, spokój i ogród szumiący drzewami. Tutaj milczenie nie będzie przymusem, ani nie będzie przymusem rozmowa - pisała Ewa Lipska

Najpełniej przeżywamy czas świąt Bożego Narodzenia będąc dziećmi. W dorosłym życiu nieustannie poszukujemy tej radości dziecka i czasami te oczekiwania wobec świąt są tak duże, że te dni, gdy już nadejdą, rozczarowują nas. Bo kiedyś było inaczej, bo odkąd... to już nie to samo. Bo kiedyś babcia, dziadek, rodzina; a teraz ta garstka nas przy stole. A dziecko potrafi cieszyć się wszystkim; zwykłym drobiazgiem, obok którego my przechodzimy obojętnie. Cieszy radosne oczekiwanie na wigilijny wieczór; cieszy migocząca choinka, bo przecież pod nią pojawią się prezenty. Cieszy obecność rodziców i bliskość człowieka, którego dziecko potrzebuje. A potem, w miarę upływu lat, zmieniamy się i zmienia się nasze postrzeganie świąt.

Obojętniejemy na wiele rzeczy i zamiast docenić to, co jest na wyciągnięcie ręki i tych, którzy są przy nas, wiecznie marudzimy. Bo to już nie taka atmosfera, nie taki smak, nie takie czasy. Bo nie ma śniegu, a wiadomo, białe święta mają swój urok, a tak... Bo kiedyś...

Tym "kiedyś" będzie za kilka lat to, co jest dzisiaj, a radość, którą czerpiemy z tego podarowanego nam przez czas czasu i z bliskości kogoś, kto jest obok mnie, może sprawić, że święta Bożego Narodzenia będą trwały w nas jeszcze jutro, pojutrze i przez długi czas. Jeśli tylko pozwolimy, aby te dni i ci ludzie obok mnie rozgrzali moje zziębnięte serce i dłonie. Jeśli dopuścimy drugiego człowieka do siebie na tyle blisko, aby w czasie rozmowy spojrzeć mu w oczy i uszanujemy na tyle, że nie będziemy raz po raz zerkać na zegarek. Magia świąt zostanie, jeśli przestaniemy wiecznie narzekać: "Święta, święta i po świętach", tylko zrozumiemy, że czar świąt jest w nas. Od nas samych tylko zależy, jak długo ten czas będzie trwał, jeśli uświadomimy sobie, że Betlejem może być w nas, a Miłość, która się tam narodziła może właśnie przez nas wylać się na tych, których niejednokrotnie mijamy obojętnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciepło, ciepło, coraz cieplej
Komentarze (2)
Monika Oleksa
3 stycznia 2013, 21:55
Kliknęły mi się dwie gwiazdki, a chciałam pięć!
.
.
2 stycznia 2013, 18:49
dziękuję :)