Cztery łapy wiary

Cztery łapy wiary
www.marcin1985.blogspot.com

"Przeciętny pies jest przyjemniejszym człowiekiem od przeciętnego człowieka" Andrew A. Rooney. Patrząc na kilku moich znajomych, trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. A już na pewno trudno się z tym nie zgodzić, gdy poznamy historię Tommy’ego.

Kiedy tak siedzę i przeglądam popularne portale internetowe, to odnoszę wrażenie, że coraz bardziej lubimy się dołować i kłócić. Fakt faktem, nigdy nie należeliśmy do specjalnie radosnych narodów, ale to, co dzieje się przez ostatnie lata, to jawne przegięcie.

Jak coś nie wzbudza kontrowersji, to nie ma sensu o tym mówić. Jak jest to bardziej pozytywne niż negatywne, to pisanie o tym nikogo nie zainteresuje. Jeśli w Olsztyńskim szpitalu udały się cztery operacje, to nie będzie się o tym pisać, ponieważ w Białymstoku jakiś pacjent zmarł na stole. Zamiast wlewać w serca radość i nadzieję, dołujemy się coraz bardziej. W miejscu, gdzie można by opisać fakt, że ksiądz pomógł zbudować szkołę, lepiej napisać, że pewnie i tak jest pedofilem. Zamiast "Augusta Rusha" (polecam film) obejrzymy "Piłę IV". I tak dalej. Jednak dziś w tym gąszczu znalazłem, moim zdaniem, super newsa.

"Przeciętny pies jest przyjemniejszym człowiekiem od przeciętnego człowieka" Andrew A. Rooney.

Patrząc na kilku moich znajomych, trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. A już na pewno trudno się z tym nie zgodzić, gdy poznamy historię Tommy’ego.

Ten owczarek niemiecki błąkał się po polach niedaleko domu Marii Margerithy Lochi. Kobieta przygarnęła czworonoga i opiekowała się nim. Pies był jej niesamowicie wierny. Towarzyszył Marii na zakupach, spacerach, a nawet w kościele. W każdą niedziele, noga w łapę, szli do kościoła na Eucharystię. Pies na Mszy Świętej był grzeczny jak śpiące dziecko. Leżał przez cały czas u stóp swojej Pani i uczestniczył z nią w nabożeństwie. Kiedy Maria zmarła, szedł razem z żałobnikami w korowodzie pogrzebowym. Od tamtego czasu, a minęły już dwa miesiące, codziennie pojawia się w kościele, do którego chodził z Marią i czeka tam na nią. Leży nieopodal ołtarza, tak samo grzecznie jak w tedy, gdy przychodził tam ze swoją Panią. Ojciec Donato Panna, zapytany o Tommy'ego powiedział: - Przychodzi za każdym razem, by celebrować mszę. Jest bardzo dobrze wychowany. Nigdy nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Ojciec Panna przypomniał również, że pies przychodził na msze z właścicielką i był jej bardzo oddany. - Siedział z nią grzecznie, nigdy żaden parafianin się na niego nie skarżył. Od pogrzebu Marii pies wciąż przychodzi na msze i cierpliwie i cicho czeka niedaleko ołtarza. Nie mam serca go wyrzucić. Sam niedawno straciłem psa, więc zostawiam go w spokoju, a po mszy po prostu go wypuszczam. - Tommy został w pewien sposób adoptowany przez wszystkich w miasteczku. Każdy się o niego martwi i przynosi mu coś do jedzenia, jednak najlepiej by było, gdyby udało mu się znaleźć prawdziwy dom" - dodaje ksiądz Panna.

           
Historia może i nie jest specjalnie radosna, ale wierności od tego czworonoga, mógłby uczyć się nie jeden z nas. Z resztą podobnych historii jest więcej. Weźmy choćby historię psa Hachiko, o którym nakręcono film "Mój przyjaciel Hachiko". Ten psiak, przez ponad dziesięć lat po śmierci swojego właściciela, przychodził na stację kolejową, na którą codziennie odprowadzał swojego Pana. I jak tu nie kochać takich psiaków. Kiedy tylko człowiek da im trochę swojego serca, one oddadzą mu podwójnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cztery łapy wiary
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.