Jak wygląda życie po ślubie? Posłuchajcie, co ma do powiedzenia młode małżeństwo

(fot. Hannah Busing / Unsplash)
katolwica.blog.deon.pl

Dwa lata temu nasza decyzja o ślubie mogła się wydawać nieco szalona. Oboje bardzo tego ślubu chcieliśmy, ale jednocześnie było w nas mnóstwo obaw - czy uda nam się naprawdę dorosnąć? Może trzeba jeszcze poczekać? Ogarnąć swoje życie i dopiero brać się za zabawę w dom? Jednak klamka zapadła - przyrzekliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość.

Dokładnie dziś mijają dwa lata, odkąd - nieco zestresowani i wystraszeni wszystkim, co działo się wokół - przekroczyliśmy próg kościoła, by opuścić go już nie jako obcy sobie ludzie, ale mąż i żona.

Z samej uroczystości nie pamiętam zbyt wiele. Napięcie zrobiło swoje. W mojej pamięci - a także wszystkich obecnych - utkwiło to, że roześmiałam się podczas wypowiadania słowa "mężu" przy wymianie obrączek. Bo to rzeczywiście szok nazywać w ten sposób mężczyznę, z którym "bujam się" już od ośmiu lat…

DEON.PL POLECA

Od tamtej pory zmieniło się naprawdę bardzo dużo. Dwa lata temu, kiedy zostaliśmy małżeństwem, ja byłam tuż przed ukończeniem psychologii. Z jednego z wyjazdów podczas miesiąca miodowego, kiedy rozbijaliśmy się po Europie, wróciliśmy na obronę. Kontynuowaliśmy wojaże, gdy byłam na czwartym roku filologii polskiej, a moja sytuacja zawodowa była, delikatnie mówiąc, niestabilna. Kacper miał za to stabilną pracę i niestabilny emocjonalnie samochód, kupiony "na szybkości" po tym, jak konkretnie uszkodziłam poprzedni. Próbował też gorączkowo wykończyć mieszkanie, które otrzymaliśmy w ślubnym prezencie. To, co elegancko nazywa się stanem deweloperskim, to przecież zwykłe białe ściany, które trzeba "urozmaicić", wstawiając łóżko, montując prysznic i zmywarkę…

Oboje bardzo tego ślubu chcieliśmy, ale jednocześnie było w nas mnóstwo obaw - czy uda nam się naprawdę dorosnąć? Może trzeba jeszcze poczekać? Ogarnąć swoje życie i dopiero brać się za zabawę w dom? Jednak klamka zapadła - przyrzekliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość. Wyrażenie "miłość do grobowej deski" nabrało nowego, realnego wymiaru.

Nie powiem, że nie było się czego bać. Było. Podczas codziennego życia warzymy koktajl z cierpliwości, wyrozumiałości, zachwytu sobą nawzajem, a czasem również wściekłości na rzeczywistość, frustracji wywołanej przyziemnymi sprawami. Czułe patrzenie sobie w oczy trzeba połączyć z ogarnianiem logistyki codzienności.

Dziś, dwa lata od jednego z najważniejszych dni w naszym życiu, jesteśmy bogatsi o kilka podróży, parę stłuczek samochodowych, ukończone studia (studiowanie zostało uwieńczone tytułem magistra) i psa, którego nie jesteśmy w stanie czegokolwiek nauczyć. Do tego studia podyplomowe moje i Kacpra (in progress), wieczny bajzel w mieszkaniu, praca w zawodzie psychoterapeuty, moje wieczne gubienie wszystkiego, awans Kacpra, kilka spalonych garnków, moją wydaną książkę i wydawanie zbyt dużej ilości pieniędzy, męża chęć do rozpoczęcia przygody z blogowaniem i niechęć do aktywności fizycznej. No i przede wszystkim o naszą wspaniałą córkę, która "jest podobna do ojca, ale oczy ma po matce", jak pewien znany uczeń Hogwartu.

Dwa lata temu nasza decyzja o ślubie mogła się wydawać nieco szalona. Ale szaleństwo jest przecież wpisane w istotę miłości. Egzaltacja? Nie. Najprawdziwsza prawda. W naszym życiu jest zarówno miód, jak i dziegieć. Ale jedno i drugie pijemy razem. I za to dziękujemy codziennie Szefowi.

Tekst pochodzi z bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak wygląda życie po ślubie? Posłuchajcie, co ma do powiedzenia młode małżeństwo
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.