Katomałżeństwa i antykoncepcja. Co wolno wierzącym?

(fot. Brooke Winters on Unsplash)

Bartek zgodził się na NPR, ale później z niego zrezygnował: "Żona zaczęła obserwować śluz, chcąc żyć po katolicku. Zgodziłem się. Od razu pojawiła się ciąża. Może obserwowała się za krótko. Ale wpadliśmy".

W tym roku mija 50 lat od ogłoszenia encykliki "Humanae Vitae" (HV) przez Pawła VI. Był to, jak się powszechnie uważa, jeden z najbardziej kontrowersyjnych dokumentów Kościoła XX wieku. Zawartość HV dotyka nie abstrakcyjnych dla wielu osób spraw dogmatycznych, ale kwestii, z którą ma "styczność" większość katolików - życia seksualnego w małżeństwie i planowania rodziny.

Nie jest prawdą, że HV wprowadziło zakaz antykoncepcji - ono utrzymało w mocy nauczenie wcześniejszych papieży, m.in. Piusa XI (który antykoncepcję nazywał "gwałceniem aktu naturalnego". Encyklika ta pojawiła się jednak w czasie, gdy katolicki świat zastawiał się, czy papież zaaprobuje stosowanie nowo wynalezionej pigułki antykoncepcyjnej - i znaczna część chrześcijan miała nadzieję, że tak się właśnie stanie. Papież jednak postąpił inaczej - w HV stwierdził, że stosowanie sztucznych metod regulacji poczęć jest grzechem ciężkim. Wokół dokumentu, którego treść dla wielu katolików była zaskakująca, narosła więc ogromna ilość legend i plotek (np. taka, że encyklika została opublikowana latem, by przejść niezauważona… jakby było to, mając na uwadze jej temat, w ogóle możliwe).

Paweł VI przyznał, że wolno jest małżonkom współżyć w okresie naturalnie niepłodnym, aby odłożyć poczęcie dziecka. Naturalne metody planowania rodziny są jednak stosowane zaledwie przez część osób wierzących (wg badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, połowa praktykujących Polaków akceptuje antykoncepcję). Ci, którzy interesują się tematem NPR, mają na jego temat skrajne odczucia - jedni go wychwalają, inni - szczerze nienawidzą.

DEON.PL POLECA

"Szkoda, że nie uczą tego w szkołach!"

Osoby, które decydują się na stosowanie NPR, zwykle kierują się nauczaniem Kościoła, ale nie tylko - często biorą pod uwagę także aspekt zdrowotny naturalnego planowania rodziny. Tak właśnie tę decyzję tłumaczy Marta: "Od początku małżeństwa (czyli od 13 lat) stosujemy NPR. Mamy 5 dzieci i wiemy, kiedy każde z nich się poczęło. Mąż wpiera mnie, zapisuje wyniki obserwacji, a po tylu latach to już doszedł do perfekcji w ocenie, kiedy są dni płodne. Choć nie zawsze jest łatwo. Konieczność wstrzemięźliwości w momentach, kiedy akurat nasze ciało jest najbardziej nastawione na współżycie wymaga jednak samozaparcia i pewnej dyscypliny.

Od początku małżeństwa zdecydowaliśmy się na NPR po pierwsze dlatego, że te metody są zgodne z nauczaniem Kościoła, po drugie, bo są zdrowe. Pomimo trudności mamy poczucie, że pozytywnie wpływają na naszą relację małżeńską. Potrafimy rozmawiać o płodności, kolejnych dzieciach, czekaniu i trudnościach, to na pewno nas zbliża. Ponadto nie czuję się w małżeństwie traktowana przedmiotowo, ale wiem, że jesteśmy razem z mężem po tej samej stronie i oboje bierzemy udział w podejmowaniu decyzji". Marysia wspomina też o świadomości własnego ciała, jaką daje NPR: "Stosuję od 4 lat [metodę] Rotzera. Z małymi przerwami na ciążę. Teraz tez się obserwuje, ale już nie tak skrupulatnie, bo liczymy na wpadkę. Ogólnie NPR dał mi dużo samoświadomości na temat mojego ciała i symptomów, potrafię szybciej rozpoznawać reakcje mojego organizmu. Ja jestem zachwycona tym i szkoda, że nie uczą tego w szkołach."

"Możemy zapobiegać ciąży, ale nie za bardzo? Hipokryzja!"

Nie brak jest jednocześnie katolików, którzy odrzucają metody naturalne. Część z nich nie widzi istotnej różnicy między "antykoncepcją naturalną" a sztuczną. "Dla mnie to też jest antykoncepcja" - mówi Julia, niedługo planująca wstąpić w związek małżeński. "Przecież zarówno w przypadku prezerwatyw, jak i NPRu czy kalendarzyka, chodzi o to, żeby nie począć dziecka. Po co udajemy otwartość na życie, skoro nie jesteśmy wcale otwarci? Można zapobiegać, ale tylko trochę? To hipokryzja. A jak się wpadnie, nawet przy stosowaniu tabletek, to też można to dziecko przyjąć. Ja nie usunę nigdy ciąży, ale nie będę się bawić w NPR. I na życie się nie zamykam".

Inni mówią o niskiej skuteczności NPR w pewnych sytuacjach. Należy do nich Klaudia, żona z dłuższym stażem i trójką dzieci: "Ja wiem, że obserwowanie śluzu i mierzenie temperatury mogą być skuteczne. Ale nie zawsze - po porodzie bardzo trudno to ocenić, czy już wróciła płodność. Musiałbym z mężem zrezygnować z seksu na wiele miesięcy, a to przecież naturalne, że chcemy się kochać! Stosujemy prezerwatywy. Na życie jestem otwarta - świadomie zdecydowałam się na dzieci i bardzo je kocham. Ale nie widzę sensu w męczeniu się z NPR. A kobiety po cesarkach? Co one mają zrobić? Przecież po CC nie można zajść w kolejną ciążę przez rok. Mają umrzeć, narazić się na pęknięcie macicy, osierocić dzieci, bo stosując prezerwatywę zamykają się na życie? Ja i mąż sądzimy, że to absurdalne. Dzieci trzeba nie tylko urodzić, ale też je wychować".

"Zaszła poważna zmiana…"

Czasami bywa tak, że stosunek do stosowania NPR zmienia się w trakcie trwania małżeństwa. Bartek na początku zgodził się na NPR, ale później z niego zrezygnował: "Nie mogę wiele powiedzieć o NPR. Żona zaczęła obserwować śluz, chcąc żyć po katolicku. Zgodziłem się. Ale zaszła poważna zmiana - od razu pojawiła się ciąża. Może obserwowała się za krótko. Ale wpadliśmy. Teraz nie chcę NPR, nie wierzę w to". W przypadku Iwony było natomiast inaczej. Przez jakiś czas stosowała te metody, nienawidząc ich, by później stwierdzić, że dokonała dobrego wyboru: "Po ślubie od razu zaszłam w ciążę, ale poroniłam. Dostaliśmy zakaz ciąży na następne długie tygodnie, nie byliśmy pewni, kiedy są dni płodne, a kiedy nie… więc musieliśmy zrezygnować całkowicie z seksu chcąc żyć NPR. Było to mega ciężkie, nie mogliśmy na siebie chwilami patrzeć, odrzucaliśmy jakakolwiek cielesność… tyle czasu czekaliśmy by stać się jednym ciałem, dopiero rozpoczynaliśmy ten etap naszej relacji, a tu znowu ‚szlaban’… alternatywa była antykoncepcja ale próbowaliśmy być wierni NPR. Potem drugie poronienie i to samo. Potem trafiliśmy do naprotechnologa- nagle się okazało ze NPR to wybawienie i nadzieja. Na bazie żmudnych obserwacji (prowadzonych rzetelnie dzięki cudownemu mężowi, który czuł się współodpowiedzialny i bardzo wspierał mnie) po paru miesiącach znowu bez seksu i tysiącach badań i wizyt lekarskich w końcu się udało - wkrótce na świecie pojawi się nasze dziecko".

Temat NPR i antykoncepcji jest wielowymiarowy i budzi ogromne kontrowersje - także wśród praktykujących katolików. Jesteśmy ciekawi Waszej opinii.

Angelika Szelągowska-Mironiuk - psycholog i copywriter. Wierząca i praktykująca. Prowadzi bloga katolwica.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katomałżeństwa i antykoncepcja. Co wolno wierzącym?
Komentarze (25)
KI
~Konrad Iksiński
31 lipca 2021, 12:24
To bardzo smutne, ze ludzie ktorym tak ciezko bylo zbudowac zwiazek i pobrac sie, po tych wszystkich trudnosciach, nie chca miec dzieci. O ile wiem NPR mozna stosowac tylko z waznych przyczyn. Mam nadzieje, ze razem z moja przyszłą żoną bedziemy w stanie zawierzyc Bogu i przyjac z radoscia kazde dziecko, cieszac sie z tego wielkiego daru. Zbyt wiele troski przykladamy do teho, zeby to krotkie zycie przebiegalo tak jak nam sie wydaje najlepiej.
MD
~Michał Dominik
1 października 2020, 21:59
Patrząc po ilości komentarzy to ten temat już nie rozgrzewa emocji ani dyskusji. Czyżby dla większość był to jako niewart uwagi anachronizm?
MK
~Mąż Katolicki
1 października 2020, 09:03
NPR jest paradoksalnie zupełnie nienaturalną metodą. Współżycie wtedy kiedy organizm kobiety jest do tego nieprzygotowany jest jak spożywanie posiłków tyko wtedy kiedy nie jest się głodnym. Próbowaliśmy NPR przez wiele lat naszego małżeństwa (wracając i porzucając tą metodę). NPR to przedmiotowe traktowanie kobiety. Wymuszanie sytuacji kiedy czuje się w obowiązku uprawiać seks wbrew sobie, bo wtedy kiedy ma wielką ochotę to jest grzech!!! Żeby być zgonym z tym nienaturalnym prawem nałożonym na katolickie małżeństwa mamy dwie opcje: abstynencja lub współżycie kiedy żonie nie sprawia to żadnej radości lub wręcz sprawia ból. NPR to podłe praktyki samobiczowania nałożone na małżonków bez żadnych dobrych przesłanek, bez żadnego celu... Zmarnowaliśmy wiele szans na cudowne chwile w naszym małżeństwie próbując zastosować i uwierzyć w te "Nienaturane Metody Planowania Rodziny". Czujemy się sfrustrowani, oszukani i osamotnieni w tej bezsensownej walce.
AA
Ania Anna
30 lipca 2021, 10:24
Od siebie dodam, że NPR jest praktycznie bez zastosowania w przypadku PCOS, z którym mierzy się wiele kobiet. Jeżeli cykl mamy bardzo długi i zwykle nieregularny, to w zasadzie odpada nam jedna stała, bo cykl może być 23, 34, 45, 52, 80-dniowy i nigdy nie wiadomo, jaki akurat będzie. Zostaje śluz i temperatura. Przy zaburzeniach związanych z PSCOS i z tym śluzem jest różnie (+ sperma, która imituje śluz płodny) z temp. tutaj to samo, również będzie zaburzona od hormonów + inne czynniki. W zasadzie pewnym wydaje się kilka dni po okresie, później nie wiadomo czy była i czy w ogóle będzie owulacja. Można iśc na monit cyklu (ok 100-150 zł), a tam można być mocno zaskoczonym, że jednak tej owu jeszcze nie było, i w ogóle nie wiadomo czy i kiedy będzie ...Oczywiście zaraz pojawi się jakaś pani/pan, którzy będą chcieli przekonywać, że tak nie jest, bo w ich przypadku NPR sprawdziło się świetnie. Ja, nie wątpię, że są takie przypadki... tylko NPR to nie metoda dla wszystkich. Tyle i aż tyle.
AA
~Adam Adams
31 lipca 2020, 21:33
16 lat szczęśliwego małżeństwa. Nigdy nie stosowaliśmy żadnej antykoncepcji. Mamy 4 synów wszyscy oczekiwani i kochani. Metody naturalne są ok ale nie do końca. Uważam, że ludzie wiary muszą przede wszystkim zaufać Bogu i wtedy to On ich prowadzi. To daje radość i siłę.
HP
~Honorata Pakur
31 lipca 2020, 16:16
Stosuje NPR od 18 lat mam troje planowanych dzieci. Mimo tego, że moje cykle są nieregularne uważam, że da się stosować metody naturalne. Dają mi one poczucie bezpieczeństwa i wewnętrznego spokoju. Polecam wszystkim niezdecydowanym na prawdę warto
GG
~Gosia GG
31 lipca 2020, 10:20
NPR to najtrudniejszy problem w naszym życiu. Mój mąż miał zawsze wiele wątpliwości odnośnie kościoła i pewnych wytycznych "co robić wolno".Mamy dwoje dzieci i chcielibyśmy, żeby tak zostało. I tu jest problem - mąż nie akceptuje NPR. Nie udało mi się go przekonać, że antykoncepcja jest grzechem i ja też z tym walczę wewnętrznie. Przyjmuję, że skoro kk uważa ją za grzech ciężki to tak jest. Po każdej spowiedzi wybieram między Bogiem a bliskością z mężem. Tak nie da się żyć - jeżeli odmawiam współżycia, kłócimy się i żyję w grzechu (każda mała rzecz staje się zapalnikiem); współżyjąc popełniam grzech ciężki. Jestem wierna jednemu mężczyźnie, a tak naprawdę jestem wykluczona. Czy samo zamknięcie na życie (chociażby przy NPR) nie jest grzechem? Antykoncepcja też nie daje 100% pewności. Często współżycie poza dniami płodnymi (dodatkowo przy natłoku codziennych problemów i po wielu latach związku) nie jest przyjemnością dla kobiety. Czy tak ma wyglądać bliskość małżonków?
MK
~Mąż Katolicki
1 października 2020, 09:44
Nie wierzę, że Bóg chcę takiego bezsensownego i bezcelowego poświęcenia z Waszej strony...
PM
~Pani Marta
17 stycznia 2022, 19:37
Znajduję się dokładnie w tej samej sytuacji, mam wrażenie, że to moje słowa, więc doskonale rozumiem. Chciałam kupić monitor płodności, mąż się nawet zgadza, ale jak się wyczytałam, to wychodzi na to, że nawet stosując takie metody, jeśli służą antykoncepcji, to grzech jest tak samo ciężki. Mam dwójkę dzieci i gdybym zaszła znów w ciążę to przyjęłabym z radością dziecko, lecz moja sytuacja życiowa jest teraz taka, że nie mogę zostać wyłączona z życia zawodowego, bo utrzymuję 6 osób i nie ma szans żeby ktoś mnie zastąpił, to dość skomplikowane. W każdym razie mam doła, bo wychodzi na to, że każda z nas powinna rodzić dzieci czy tego chcę, czy nie i tylko wtedy możemy być blisko Boga. Strasznie mnie to dobija, czy Bóg tego chce? Nie sądzę, nie chce nas gnębić na pewno. Ale nic nie możemy z tym zrobić...
RD
~Ro Donna
13 marca 2022, 20:57
Pani Marto, dokładnie na to wychodzi. Tylko jest ubrane we wzniosłe słowa. Ja miałam przez długi czas taki niekonkretne ufne wyobrażenie, że jest tak jak Kościół mówi w sferze seksualnej, bo na pewno mają dobre intencje i dosyć mi pomogli w trudnym okresie życia. Co do intencji instytucji mam daleko idące wątpliwości, i sądzę, że duchowni przeważnie po prostu idą 'linią partyjną', obojętnie jak oderwana byłaby od życia. A mamy tylko jedno życie. Co dalej, zobaczymy po śmierci. Życzę dobrego rozwiązania i wyjścia z doła :) Sądzę, że koniec końców najlepiej kierować się własnym sumieniem i oceną, a odnośnie ludzi - patrzeć co robią, a nie na to co mówią :) NAjlepszego!
ŁL
~Łuk Lat
30 lipca 2020, 23:17
Z Żoną stosowaliśmy prezerwatywy - teraz oczekujemy dziecka. NPR średnio sprawdza się w nieregularnych cyklach, gdy para chce się często kochać. Argument z samodyscypliny jest co najmniej nietrafiony - dlaczego w okazywaniu miłości cieleśnie (a z woli Bożej zostaliśmy stworzeni w ciele i tak mamy się realizować) mamy się ograniczać? Ponadto, nie widzę antropologicznej różnicy między mechanicznymi środkami a mechanicznym badaniem temperatury/śluzu. Jedno i drugie jest równie "nienaturalne" albo właśnie naturalne, jako wytwór ludzkiego rozumu. Poza tym NPR nie bez powodu jest nazywane watykańską ruletką ;)
PZ
~patrycja zyd
10 marca 2020, 00:43
według mnie bardzo skuteczna metoda antykoncepcji to diafragma caya jet to błona dopochwowa która zapobiega dostawaniu sie nasienia, jest bezpieczna i łatwa w stosowaniu.
2 sierpnia 2018, 14:29
Ja ani nikogo nie przekonuję do swoich poglądów, ani nie oceniam i nie krytykuję jeśli ktoś ma inne. Nazywam to wyborem i tyle. Sama stosuję tabletki antykoncepcyjne belara, mam troje dzieci i z mężem nie planujemy więcej. Chcemy te wychować na szczęśliwych, mądrych ludzi i też cieszyć się sobą.
MR
Maciej Roszkowski
28 lipca 2018, 12:08
Zajrzaem na stronę Autorki- żelbeton. Uprzedzam.Takiego plugastwa dawno już nie widziałem. Jak ktoś nie potarfi pisać normalnym językiem, to jego miejsce jest w rynsztoku.
John Rambo
27 lipca 2018, 22:02
Przykro mi, ale mój pierwszy komentarz na Deon muszę zacząć od mało kostruktywnej krytyki. Otóż nie rozumiem co Autor artykułu chciał Czytelnikom przekazać. Mamy tutaj tytuł, dwa za i dwa przeciw oraz prośbę o komentarz. Co w moim rozwoju duchowym czy rodzinnym zmieni lektura tych paru słów? Na temat antykoncepcji oraz tego co wolno a czego nie "katomałżeństwom" dyskusję już dawno ucięła encyklika Pawła VI. Nie lepiej było napisać coś o tym jak lepiej radzić sobie z NPR? Z czego wynikają najczęstze błędy? Wtedy coś bym się dowiedział. A tok co? Dwie osoby stosują, dwie nie i dyskusja pod spodem.  Mam jedno pytanie: czy strona: https://zelbeton.wordpress.com/author/zelbeton/ nalezy do Autorki? Mnie wydaje się, że tak. Uważam, że osoby w ten sposób podchodzące do tematyki dzieci nie powinny pisać artykułów na katolickim portalu.
Zbigniew Ściubak
28 lipca 2018, 08:21
Kochany japko 1. Nie jest prawdą, że MUSISZ zacząć od krytyki. Ty CHCESZ. 2. Dlaczego jest Ci "przykro", że robisz to, co CHCESZ zrobić??? 3. Nie "Autor artykułu", ale Autorka! 4. Oczywiście, ża Autorka artykułu prowadzi stronę, której adres podałeś. Autorka wydała także <a href="https://novaeres.pl/katalog/tytuly?szczegoly=zelbeton,druk">książkę "Żelbeton"</a>, której opis zaczyna się tak: "Najpilniej strzeżona tajemnica świata: życie to gówno." 5. Celem administratorów portalu deon jest promowanie pewnych poglądów, osób i prezentowanych przez nie postaw. Pani Agnieszka - autorka komentowanego tekstu - jest jedną z takich osób i jej teksty często publikuje portal deon.pl. Na przykład ten tekst o <a href="https://www.deon.pl/spolecznosc/blogerzy-deonpl/art,120,dzien-ojca-dla-mnie-to-dzien-tyrana-kiedy-ojciec-nie-zasluguje-na-laurke.html">ojcu jako tyranie</a>. 6. To co w pkt. 5 nazywa się profil wydawnictwa, a jest w istocie światopoglądem jego realnych szefów. Będzie coś tam na osłodę albo zmyłkę. Ale... radzę przywyknąć albo zmienić stronę. 6. Właśnie takie osoby jak pani Agnieszka są
Zbigniew Ściubak
28 lipca 2018, 08:25
Celem **** jest przekonać pana panie japko i resztę, że "życie to gówno" - jak to zostało napisane o książce Autorki tekstu. Pan panie japko mysli, że to się im nie uda. Oj... Oj... Są wytrwali i skuteczni.
John Rambo
28 lipca 2018, 15:18
1. Tak, to prawda, chcę. I jednocześnie muszę, bo jest to mój obowiązek jako chrześcijanina. 2. Jest mi przykro, bo wolałbym chcieć pochwalić niż skrytykować 3. Racja. 5. Deon jest portalem prowadzonym przez Jezuitów oraz wydawnictwo WAM (czyli również Jezuitow). Pewne poglądy i postawy o których Zbyszku piszesz są sprzeczne z nauką Kościoła lub znacząco ją "rozwadniają", jak w tym artykule, gdzie obie postawy stawia się na równi, a przede wszystkim nie wyraża się jasno dezaprobaty dla antykoncepcji. Takie artykuły w gruncie rzeczy szkodzą Kościołowi. Odpowiadają za to Jezuici. Co do najpilniej strzeżonej tajemnicy, to nazywając życie gównem bluźnimy przeciwko Stwórcy, gdyż życie jest obok zbawinia najcenniejszym darem jaki otrzymał człowiek. Jeżeli ktoś w ten sposób nazywa ten dar, powinien poważnie zastanowić się swoimi poglądami i postawą by nazywając się katolikiem nie oszukiwać samego siebie. 5. Po kilku latach czytania Deonu zgadzam się z tezą, ale komentarze to jedyne narzędzie wyażenia sprzeciwu. Mam nadzieję, że osoby czytające komentarze i nieświadome problemu skorzystają na tym
28 lipca 2018, 22:11
Zgadzam się z przedmówcami. Niestety tacy autorzy/autorki (jeżeli autorka artykułu i blogerka, i autorka książki to ta sama osoba) raczej nie powinni wg mnie zamieszczać swoich tekstów na portalu działającym pod szyldem katolickim, nawet tzw. Kościoła otwartego. To nie do końca prawda, że "komentarze to jedyne narzędzie wyrażania sprzeciwu". Swoje opinie można także wyrażać pisemnie lub mailowo wobec redakcji, przełożonych zakonnych lub biskupa miejsca, jeżeli to by nie pomogło.  Odnośnie do sformułowania "hipokryzja" w artykule, to jest ono bezzasadne. Stosowanie antykoncepcji wyklucza z założenia element pewnej wstrzemięźliwości czy - przepraszam za słowo (bo niemodne dzisiaj) - ascezy. Taki element jest z kolei przy NPR. Poza tym ta metoda wymaga większej samoświadomości i odpowiedzialności za swoje czyny. 
KJ
k jar
27 lipca 2018, 16:48
Co do NPR to też nieprawda,że się nie uczy w szkole.Też tak myślałam,ale z błędu mnie wyprowadziła Teresa Król,autorka programów nauczania do wychowania do życia w rodzinie. Jest to uczone,ale nie propagowane w rodzinach. Dziwi fakt,że od 1969 uczy się NPR w poradnictwie rodzinnym obowiązkowo i matki powinny swoim dorastajacym córkom wiedzę tą przekazać. Natomiast badania dowodzą,że katoliczki nie przekazują tej wiedzy córkom, natomiast w momencie dorastania idą z nimi do ginekologa,aby dostać tabletki hormonalne lub antykoncepcyjne. To jest problem Kościoła. Najwiecej Polek używało NPR w latach 70: w 1977 37,3% Polek używało tej metody antykoncepcji, teraz tyle, ile w 1958 stosowało obowiązkowo metodę termiczną,czyli 18%. Od czasu słynnego celebryckiego manifestu Zosi Zborowskiej większość zwolenniczek NPR używa mierników cyklu. To taki modny gadżet: Persona,Bioself lub Pearly. W Polsce były wytwarzane od 1969,ale się nie przyjęły,choć propagował je Włodzimierz Fijałkowski.Teraz wchodzą do katolickich domów tylnymi drzwiami od zwolenniczek ajurwedy takich jak Zborowska. tak sie u nas probiło!
KJ
k jar
27 lipca 2018, 16:38
Co do "Humanae vitae"-nie chodziło o pigułki antykoncepcyjne,ale pigułkę hormonalną "Enovid" rekomentowaną zresztą przez jezuitów amerykańskich Johna Lyncha i Thomasa O'Donnella, a badaną przez katolickiego ginekologa Johna Rocka.Pigułka ta była skierowana do kobiet,które miały kłopoty z miesiączkowaniem. To był lek, który zaczęły brać także te kobiety,które chciały doprowadzić do poronienia dzieci. Ponieważ badania m.in. Jerome Lejeune z Francji dowiodły,że w 7% rzeczywiście zażywanie Evonidu prowadzi do poronień zakazano tej pigułki. Wszystkie inne hormonalne leki można było i można dalej stosować. Kościół nie zakazuje przyjmowania leków, nawet jeżeli mają one działanie antykoncepcyjne- zakazał tylko Enovidu. Co do pigułek antykoncepcyjnych to pojawiły się one później w latach 70. i stosunek do nich regulują inne niż "Humanae vitae" dokumenty Kościoła. Błędem jest też mówienie,że encyklika zakazała antykoncepcji. Kościół antykoncepcję promuje od 1930 od "Castii connubi" Piusa XI. Wtedy promował tzw. kalenadarzyk małzeński, czyli metodę termiczną przy pomocy termometru Ovulindex. To nazywa się antykoncepcją naturalną od 1951 roku. Od tego czasu katolicy nie mogą stosować mechanicznych środków i chemicznych, np. prezerwatywy czy globulek plemnikobójczych. Encyklika rzeczywiście promowała NPR,gdyż jej skuteczność dowiodły badania krakowskie (tzw. zielony zeszycik- pary małżeńskiej z trójką dzieci badanej przez 9 lat pożycia). W Polsce od 1958 trwały w okresie Wielkiej Nowenny badania nad NPR (tzw. metoda polska Teresy Kramarek), które dowiodły skuteczności tej antykoncepcji. Nie był to wymysł Kościoła,ale bardziej chyba wymysł samych ginekologów i Wandy Półtawskiej,która w memoriale krakowskim jasno promowała feministyczną koncepcję seksualności. Taką wizję przyjął Kościół i rozwinął za pontyfikatu Jana Pawła II.
JU
Janina Ussdowska
31 lipca 2018, 12:45
@k.jarkiewicz.ign ależ oczywiście, że Humnae Vitae zakazuje antykoncepcji, jakżeż inaczej bowiem rozumieć jej następujący fragment? "Odrzucić również należy wszelkie działanie, które - bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego." (wzięte z https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/encykliki/humane.html#m2 )
DG
~Daniel Gość
21 listopada 2019, 22:43
Ale celowe wybieranie dni niepłodnych również mają za cel uniemożliwienie poczęcia! Jeśli ktoś ma dzieci i nie planuje więcej, to zamyka się na życie. Zresztą wiedza o dniach niepłodnych to odkrycie dopiero połowy XX w, jeśli to jest metoda naturalna planowania rodziny to dlaczego Bóg nie objawił nam tej wiedzy wcześniej? Natomiast taki stosunek przerywany jest stary pewnie jak ludzkość, mimo to Biblia jako takiego go nie potępia. Mówi natomiast na przykład o tym, że seks w czasie okresu jest zły (nieczysty) - Księga Kapłańska.
A.
~Ania .
1 października 2020, 09:54
Ktoś miał fantazję, żeby określić metodę antykoncepcyjną, w której współżyje się dokładnie wbrew naturalnemu rytmowi biologicznemu właśnie "NATURALNĄ".
HL
~Hanna Lech
12 maja 2021, 22:41
Noooo też mnie to dziwi, że nazywa się naturalną. Dodatkowo jeszcze z innego powodu: po spełnieniu w akcie seksualnym przychodzi naturalny czas wyciszenia. Każdy ma swój indywidualny. I nagle słyszy się, że przecież przez 10 dni niepłodności bezwzględnej można przecież kochać się codziennie. No nie będzie to zgodne z naturą człowieka. A nawet jak będzie to ilu procent ludzi? 0,02? Raczej człowiek się wycisza na 2 lub 3 dni. I teraz argument, że przecież można kochać się codziennie jest niby odpowiedzią na zapytanie co zrobić gdy w tych 10 dniach będą tylko 2 akty. No jak mocna podawać tak nienaturalna dla ludzkiej seksualności odpowiedź?