Na imię mam Anna

(fot. Jason Devaun / flickr.com / CC BY-ND 2.0)
Kropka

Na imię mam Anna. Choć kolor mojej skóry jest czekoladowy, czuję się stuprocentową Polką. Mój tata jest Nigeryjczykiem, poznał mamę podczas jej pobytu w Anglii. Ja nigdy go nie poznałam. Mama jest Polką, tak jak była nią jej babcia, prababcia i zapewne także wcześniejsze pokolenia.

Zostałam wychowana na patriotkę. Moja babcia była idealistką, nigdy o Polsce źle się nie wyrażała. Obie z mamą nauczyły mnie szacunku do ojczyzny. Wielką wagę przywiązywano do mojej świadomości narodowej. Tak jak inne matki opowiadały swoim dzieciom bajki na dobranoc, tak moja z błyskiem w oku opowiadała o losach Polski. W końcu była nauczycielką historii.     

W podstawówce z wielkim skupieniem i powagą recytowałam wiersz: "Kto Ty jesteś? Polak mały!" Czułam się jak inne dzieci. Nie czułam się inna. Do czasu, kiedy jeden z moich ówczesnych rówieśników zarzucił mi, że nie powinnam recytować wiersza w tej samej wersji co reszta klasy: - Przecież nie jesteś Polką - zarzucił mi. - Właśnie, że jestem! - kłóciłam się z kolegą. Reszta klasy stanęła po jego stronie. Od tamtej chwili często spotykałam się z podobną reakcją otoczenia na mój widok.

W liceum pierwsze pytanie zadane przez moją wychowawczynię, a wkrótce i przez każdą kolejną nauczycielkę, która mnie uczyła, brzmiało podobnie: "Aniu, a ty z jakiego kraju pochodzisz?". Nie lubiłam tego rodzaju pytań. Męczyły mnie ciągłe tłumaczenia i zapewnienia o mojej polskiej tożsamości. Może to przez te ciągłe pytania, niepewność innych co do mojego pochodzenia, zostałam prymuską w każdej dziedzinie, która wiązała się z Polską. Byłam najlepsza z wiedzy o przeszłości mojego kraju. Nie było z tego zakresu pytania, na które nie znałabym odpowiedzi. Interesowała mnie historia i wiedza wsiąkała we mnie jak w gąbkę.

Moim ulubionym przedmiotem był język polski. W poezji dostrzegałam to, czego nie widzieli pozostali uczniowie: zmarszczki na czołach poetów, ich śmiech (choć czasem był to śmiech przez łzy). Moich przyjaciół nie zaskoczył mój wybór studiów. Poszłam na polonistykę. Na studiach, już standardowo, spotkałam się z pytaniami o moją narodowość. "Nie jest ci trudno uczyć się polskiego języka?", "Dlaczego wybrałaś kierunek, który dla ciebie chyba jest orientalny?". Z zaciśniętymi pięściami oraz z sympatycznym uśmiechem na twarzy odpowiadałam na idiotyczne pytania.     

Kiedyś jednak czara się przelała. Podczas zajęć na uczelni dostałam smsa wysłanego z bramki internetowej o treści: "Wracaj skąd przybyłaś, Czarnuchu. Nie chcemy cię tu". Wyszłam prędko z sali i się rozpłakałam. "Przecież jestem jedną z was!" - miałam ochotę krzyknąć. Usunęłam wiadomość z telefonu,  ślad po niej jednak pozostał. Byłam psychicznie wyczerpana. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie wyjechać do innego kraju, chociaż tak kochałam Polskę. Parę dni po ostatnim zdarzeniu poszłam na rozmowę kwalifikacyjną. Chciałam dorobić sobie parę groszy, aby wyjechać na wakacje. Pracy jednak nie dostałam. Matka małego dziecka otwarcie przyznała mi się, że wolałaby, aby jakaś Polka zajmowała się jej dzieckiem. "Chyba pani rozumie? Lepiej jak swój zaopiekuje się dzieckiem" - powiedziała. Nie, nie rozumiałam. Uderzyła mnie smutna myśl: "Nigdy nie będziesz Polką".

Wróciłam do domu i nerwowo pakowałam swoje rzeczy. Chciałam uciec od problemów. Gdzie? Obojętnie, byle jak najdalej od nich. Najchętniej za granicę. Jednak nie miałam tyle pieniędzy. "Za tą kwotę to może pani do Częstochowy zajechać" - zostałam wkrótce poinformowana w kasie PKP. Nie byłam jeszcze nigdy w tym mieście. Częstochowa, wolna od jakichkolwiek wspomnień, wydawała mi się kuszącą perspektywą. Kilka godzin później znajdowałam się już na Jasnej Górze otoczona pielgrzymami z różnych stron, nie tylko z Polski. Wielu ludzi przebyło długą drogę, by oddać Matce Boskiej pokłon, złożyć Jej swoje prośby, podziękowania, zwierzyć się ze swoich problemów.

Udałam się do kościoła, by zapoznać się z Królową Polski, Matką Polaków, która dzięki swojemu wstawiennictwu u Boga uratowała niegdyś Jasną Górę przed wrogimi wojskami. Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż zobaczę Królową Polski. Pomału ukazywało się Jej oblicze. Gdy zobaczyłam już w pełni obraz Matki Boskiej z blizną na twarzy, zapłakałam.

Twarz była czarna...

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na imię mam Anna
Komentarze (35)
A
Alfred
9 listopada 2016, 13:31
I JESTES NIĄ ANIU NIE PRZEJMUJ SIĘ BÓG JEST Z TOBĄ,I NIE POZWOLI CIĘ SKRZYWDZIĆ.POZDRAWIAM I MIŁOSC PRZYJACIELSKĄ ZOSTAWIAM JAK CHCESZ TO NAPISZ DO MNIE NA FB.
LK
Liliana Komorowska Lindqvist
10 listopada 2015, 17:59
Pani Aniu! Wzruszyl mnie Pani tekst, nie moge przestac plakac... Slow mi brak na glupote ludzi, ktorzy Pania tak skrzywdzili. Nie wiem, co bym im zrobila, gdyby dostali sie w moje rece. Bedac dzieckiem, mloda osoba nie mialam pojecia, ze w Polsce mozliwy jest rasizm. Ba, nie wiedzialam wtedy nawet o antysemityzmie... Potem wyjechalam do Szwecji. Mam dwoje (obecnie doroslych) dzieci, ktorych ojciec jest Bengalczykiem. Odpukac, w Szwecji nigdy nie spotkaly sie z rasizmem. Moze mialy szczescie, bo nie mowie, ze tu sie to nigdy nie zdarza. Niestety, widze, ze my Polacy mamy daleka droge przed soba, zeby dorownac innym cywilizowanym krajom na swiecie. Obysmy te droge przebyli jak najszybciej, bo czas nagli! A Pania, pani Aniu, tule do serca i zycze, zeby juz nigdy wiecej nie zaznala Pani od nikogo niczego zlego! Pozdrawiam Pania jak najserdeczniej <3!
A
Asia
7 listopada 2014, 14:46
Rozumiem odczucia narratorki tekstu, ale chciałam zwrócić uwagę, że nie każdy, kto pyta "z jakiego kraju pochodzisz?", "jak to się stało, że tak dobrze mówisz po polsku?" ma złe intencje. Widząc inny kolor skóry, ludzie są zwyczajnie zainteresowani i często pytają ze zwykłej chęci poznania lepiej drugiej osoby, a trzeba przyznać, że na hasło "Polka" większość wyobraża sobie kogoś o jasnej karnacji. Rozumiem, że ciągłe pytania mogą denerwować, ale ci ludzie najzwyczajniej są zaciekawieni. Pomijam oczywiście przypadki dyskryminacji. To trudne, ale czasem trzeba wykazać się dużą dozą cierpliwości w stosunku do innych :)
A
AgS
7 listopada 2014, 14:18
O matko! Ta historia jest tak sztuczna, że ani odrobinę mnie nie porusza. Wielbicielka historii Polski i języka polskiego nie wiedziała, że na Jasnej Górze jest Czarna Madonna? Zresztą, gdzie Ona czarna? Po prostu ikona. Wszystkie prawie są taka samo "czarne". I tutaj "czarna" nie oznacza tego co "czarnoskóry". Sorry.
1
1110
7 listopada 2014, 15:31
Nie dość, ż JEST CZARNA MADONNA, to jeszcze jest ŻYDÓWKĄ - skoro już musisz wiedzieć dokładnie.
E
Ewa
7 listopada 2014, 23:08
Potraktowałabym tę historię jako metaforę ;). Przecież świat też nie powstał w 6 dni, jak mówi Biblia. Zresztą, także Nowy Testament jest pełen paraboli, które mają głębszy wydźwięk.
A
AgS
8 listopada 2014, 09:21
A masz z tym problem?
DH
Daria Halska
8 listopada 2014, 13:06
Absolutnie prawie wszystkie ikony nie są "czarne". Twarz Matki Boskiej Częstochowskiej jest ciemna ponieważ przez wieki "odświeżano" ją pokostem, który spowodował takie zabarwienie. Namalowana została jak typowa ikona - karnacja miała jasny odcień. 
A
anja
7 listopada 2014, 12:47
Piękny tekst...fakt-Jej Twarz jest czarna :)
A
Alicja
7 listopada 2014, 12:37
To nie jest rasizm. To czysta, niczym nie zmącona głupota. Niektórzy potrafią zgnoić innych tylko dlatego że nie podoba im się ich wyraz twarzy albo buty... Piękne świadectwo. Dzięki Aniu!
Z
Zbigniew
7 listopada 2014, 10:39
Poruszyła mnie Pani opowieść. Mamy czworo adoptowanych dzieci, w tym dwoje kolorowych: córkę Mulatkę i syna Azjatę. Wszyscy urodzeni w Polsce. Są wspaniali. I podobnie jak Pani, bardzo patriotyczni. Szczególnie nasz syn, pochodzący z Mongolii. Kiedyś wrócił z przedszkola i zapytał: "Tato, czy <Chińczyk> to brzydkie słowo?". Gdy spacerujemy po Starówce, słyszymy czasami komentarze na temat naszych dzieci: "Ty patrz, jak one dobrze mówią po polsku!". Córka przez pewien czas bardzo cierpiała z powodu swojej odmienności. Cały czas zdarza się, że doświadcza przykrości w szkole czy w innych miejscach. Jednak bywa, że jej egzotyczna uroda jest atutem. Jej pasją jest taniec. W zespole, w którym tańczy, jej kolor to plus. Tak, są ludzie ograniczeni, pozbawieni szacunku do samych siebie, gotowi ranić innych z byle powodu. W Polsce wynika to przede wszystkim z "monokulturowości". "Inne" wydaje się niebezpieczne lub "gorsze". Ale rasizm, znacznie ostrzejszy, dotyczy także innych krajów, np Stanów. Pani polskość jest niepodważalna. Zawsze mówię naszym dzieciom, że to my sami decydujemy o tym, co uznajemy za obraźliwe. Kiedyś usłyszałem, że "nikt nie będzie Cię cenił tak, jak Ty sam siebie cenisz". Za wyjątkiem Boga. On zawsze ceni mnie bardziej niż ja sam. Pani historia jest bardzo piękna i dobra. I na pewno potrzebna. Cieszę, że jest więcej Polek Mulatek. Bo ja przecież jestem Polakiem Murzynem. Wystarczy spojżeć na moją córkę.
LK
Liliana Komorowska Lindqvist
10 listopada 2015, 18:00
To bardzo piekne, co Pan napisal! I madre. Pozdrawiam!
K
Katrin
7 listopada 2014, 06:42
Witam, mieszkam we Francji, mam przyjaciolke czarnoskora, ktora bardzo by chciala zwiedzic Polske...Ja jestem cywillizowanym czlowiekiem, ale za bardzo sie boje tych durnych prymitywnych typkow, ktorych pelno na kazdym kroku. W tak chrzescijanskim kraju...Pani Aniu, jest Pani Polka,tak jak ja. A chamstwo Pani ubliza, ze zwyklej zazdrosci...Osoba, ktora jest w czyms  dobra, biala czy czarna, zawsze zlosci prymityw...Glowa do gory!
AW
Agata Witkowska
9 listopada 2015, 10:35
Katrin, zapraszam Was do Polski, jestem przewodnikiem turystycznym, sporo mam do czynienia z turystami zagranicznymi, mówię troche po francusku...
D
d.
7 listopada 2014, 03:14
Wzruszayłam się
F
fr.Bogdan
7 listopada 2014, 03:04
Przykre i niestety często prawdziwe. Widziałem podobne objawy polskości na dworcu głównym w Warszawie w stosunku do młodego Afrykańczyka. Wiele tłumaczy monokulturowość Polaków zwłaszcza po wytyczeniu granic po II Wojnie świat. ale jak wygląda nasze świadectwo chrześcijańskie w tym kontekście? A może trzeba wyjechać za granicę i tam się tego uczyć od tzw. krajów zlaicyzowanych?
E
Ela
7 listopada 2014, 00:19
A'propos bezsensownych uprzedzeń... Pamiętam poruszenie na rekolekcjach przy stwierdzeniu odnośnie antysemityzmu, że Jezus to Żyd... Jezus Żyd, Madonna Czarna :-) Pozostaje serdeczny uśmiech
K
Katrin
7 listopada 2014, 06:48
A ja wlasnie wczoraj sluchalam kawalkami audycji na temat Judaizmu i Chrzescijanstwa i bardzo bym sie zgodzila. Ze takie odcinanie sie od Judaizmu, to brak pokory, bo jak inaczej mozna nauczyc sie naszej wiary, jak nie wychodzac od Zydow.Zydzi sa narodem wybranym, Jezus urodzil sie w rodzinie i kulturze Zydowskiej, przezyl w tej wrazliwosci, w tych cudownych obyczajach. Ja chetnie poznaje wszystko co Zydowskie...Los mojej rodziny zwiazany z losem Zydow, moj dziadek zginal w Obozie Koncentracyjnym...Co innego to antypolskie nastawienie Zydow w dzisiejszych czasach...
D
dasey
7 listopada 2014, 00:18
świetny tekst. Kiedyś też moja reakcja na obcokrajowców była: z jakiego kraju pochodzisz? jednak od jakiegoś czasu zaczynam od pytania, czy jesteś polką/polakiem, bo tak jest poprawniej i zwykle milej.
A
azb
7 listopada 2014, 01:23
dlaczego "polkąpolakiem"?
U
U.
7 listopada 2014, 20:18
Polak i Polka pisze się wielkimi literami!
CM
czarna morwa
6 listopada 2014, 23:54
Przypomniała mi się piosenka Kaczmarskiego "Drzewo genealogiczne", a w niej ten fragmnent: "Nie mam blizn po kajdankach, napletek posiadam, Na świat przyszedłem w czepku, nie pod ułańskim czakiem; Po dekadzie wygnania - polskim jeszcze władam, Proszę więc o dokument, że jestem Polakiem."
M
małgosia
6 listopada 2014, 23:41
Piękne i Ty jesteś piękną osobą, stałaś się mi bardzo bliska <3
M
M.
6 listopada 2014, 23:39
Przyznam, że choć bardzo daleko mi do chocby wysublimowanych form rasizmu, dopiero po przeczytaniu tego pięknego świadectwa zrozumiałam, że ciemniejszy kolor skóry wcale nie musi oznaczać, że taka osoba posiada choćby częściową ale jednak "orientalną" tożsamośc... Jak widać nie musi, jeśli nie miała bliskich kontaktów z kulturą swojego ojca...
A
Agnieszka
6 listopada 2014, 23:27
Historia piękna i postawa godna pochwały. Jednak widze tu jedną nieścisłość, ostatnie zdanie brzmi jak zdziwienie... a z taką znajomością  historii Polski i jej kultury, każdy wie, że Madonna w częstochowie jest czarna.
CM
czarna morwa
6 listopada 2014, 23:48
Wiedzieć, a zobaczyć, do tego w tak newralgicznym momencie swego życia, to dwie różne sprawy. Pewne prawdy docierają wtedy wyraźniej.
6 listopada 2014, 23:54
Niekoniecznie. Sam się łapałem i łapię na tym, że gdy coś zaczyna być dla mnie ważne, istotne w danym momencie życia, to dopiero wówczas to zaczynam od tej pory zauważać dokładniej, wcześniej przechodząc/czytając/patrząc na coś nawet wiele lat wcześniej bez większej refleksji.
P
Piotr
7 listopada 2014, 00:06
Czasem człowiek tylko przelatuje wzrokiem.... i pewne prawdy nie docierają... niewykluczone też, że Duch Święty czekał z dotarciem tej prawdy właśnie na ten bardzo kryzysowy moment :). Czasem patrzysz a nie widzisz tak na prawdę... Powinniśmy się chyba poważnie zastanowić, co tak na prawdę znaczy być Polakiem...
A
azb
7 listopada 2014, 01:25
mnie też to zdziwiło, że dziewczyna z taką wiedzą historyczną nie wiedziała,że Madonna jest czarna...
A
azb
7 listopada 2014, 01:30
Ale osoba o takim kolorze skóry powinna to zauważyć przy pierwszej wiadomości o Czarnej Madonnie
K
Katrin
7 listopada 2014, 06:50
Co innego wiedziec, a co innego zobaczyc na wlasne oczy....
A
Aleksandra
7 listopada 2014, 08:06
"powinna to zauważyć" A właściwie dlaczego? To brzmi jak "a myśmy się spodziewali" z drogi do Emaus...
P
przemo
6 listopada 2014, 22:11
nie przejmój się tymi ludźmi oni się pogubili i nie wiedzą co robią ufaj Bogu :)
A
azb
7 listopada 2014, 01:27
nie przejmuj się,po polsku
T
ttt
6 listopada 2014, 22:04
wzruszające