Najwięcej związków rozpada się w sezonie urlopowym. Dla wielu to szkoła przetrwania
Co zatem zrobić, by urlop był czasem wypełnionym realnie odpoczynkiem i radością?
Z przerażaniem przeczytałem, że najwięcej związków - także małżeńskich- rozpada się w sezonie urlopowym. Nie wiem czy informacja jest prawdziwa, ale obserwując na wakacjach co niektóre pary trzeba przyznać, że dla wielu wakacje i urlop to istna szkoła przetrwania, mordęga przeżywana często, z przyklejonymi uśmiechami, udawanym luzem i radością a także obowiązkowym lansem w internecie.
Co zatem zrobić, by urlop był czasem wypełnionym realnie odpoczynkiem i radością?
Trzeba na ten urlop harować cały rok. Nie da się spędzić wakacji razem, gdy na co dzień życie spędzamy obok siebie albo co gorsza - gdy na co dzień się nie szanujemy.
Wakacje mogą być czasem, gdy więzi rodzinne i małżeńskie odbudowujemy i zacieśniamy, ale jeśli czas dla tej drugiej osoby będziemy mieć tylko od święta albo tylko w czasie urlopu, to nadejdzie taki urlop, na którym nie będzie już co zacieśniać i odbudowywać, okaże się, że wakacje spędzają ze sobą osoby nawzajem się irytujące, a może nawet w pewnym stopniu obce.
Często gdy planujemy wakacje, marzymy o pięknych okolicznościach przyrody, jakimś rajskim zakątku, gdzie będziemy mogli się pobyczyć przez kilka dni. Jeśli lubimy zwiedzać, pewnie w naszych marzeniach pojawią się konkretne miejsca, zabytki, które chcemy zobaczyć, a gdy już wyjeżdżamy na taki urlop, mamy konkretny plan podróży, zwiedzania czy zwykłego wylegiwania się. To wszystko jest piękne i potrzebne, jest znakiem rozpoznawczym wakacji. Tylko, że planując urlop, a potem go spędzając, nie możemy zapomnieć o najważniejszym: najpiękniejszy urlop to czas poświęcony nam samym: naszej bliskiej osobie, naszym dzieciom, bliskim, z którymi spędzamy ten czas. Jeśli o tym zapomnimy, może okazać się, że z urlopu wrócimy jeszcze bardziej zmęczeni i sfrustrowani niż na niego wyjechaliśmy, a więzi z bliskimi, z którymi na ten urlop pojechaliśmy, zamiast się zacieśnić, ulęgną rozluźnieniu.
Stanie się tak wówczas, gdy nadrzędnym celem urlopu nie będzie czerpanie radości z bycia razem i to bycia z dala od codziennych kłopotów, ale gdy takim nadrzędnym celem stanie się zaliczanie konkretnych punktów tego urlopu: realizowanie przyjętego planu zwiedzania czy byczenia się. Doprowadzimy wówczas do tego, że przez całodzienne zwiedzanie, nie mamy już siły na wspólne rozmowy i wspólne bycie razem, albo całodzienne byczenie się na plaży spowoduje taki poziom znudzenia, że marzyć będziemy tylko o powrocie do codzienności, a ze wspólnego czasu zostanie tylko wydmuszka olbrzymiej irytacji.
Jeśli zatem głównym planem naszego urlopu, stanie się poświęcenie czasu dla tych, których kochamy, a wszystko inne tylko miłym dodatkiem, to urlop stanie się czasem pełnym relaksu, radości i fajnej letniej przygody, do której tęsknić będziemy przez cały rok. Ja już tęsknie, choć urlop skończyłem dopiero wczoraj.
Tekst pochodzi z bloga podniebem.blog.deon.pl.
Skomentuj artykuł