Nie jem nie piję, nie szczekam

(fot. John Loo / flickr.com / CC BY 2.0)
MarcinKaczmarczyk

Podobno małe jest piękne. Jakoś nigdy nie mogę w to uwierzyć, kiedy widzę Chihuahuę sąsiadki skrzętnie brudzącą trawnik przed blokiem. Lubię psy. Można nawet powiedzieć, że je kocham, ale Chihuahua to przecież nie pies, to pół psa albo i ćwierć. Takim podsumowaniem obdarzyłem znajomych mi posiadaczy wspomnianego zwierza. Nie spodziewałem się jakiegoś entuzjazmu z ich strony po wysłuchaniu moich psich filozofii, ale konstruktywnej odpowiedzi jak najbardziej. Skończyło się na tym, że podobno nie mam serca. Cóż, bywa i tak. Ja tam twierdzę, że serce mam.        

Trochę bez sensu zacząłem, ale już zbieram się do kupy i idę w stronę celu i sensu tego tekstu. Było o psach, niech też będzie o Gandalfie. Nie wiem czy jak mówił, o tym że zło najbardziej boi się zwykłych, codziennych, dobrych uczynków, to był jeszcze Gandalfem Szarym czy też Gandalfem Białym, z pewnością nie był Gandalfem mówiącym od rzeczy. Tak też jest. Zdarza mi się myśleć o podjęciu jakiegoś spektakularnego dobrego dzieła charytatywnego. Czegoś na maksa, co skupiłoby tak wielką masę dobra, że sam nie byłbym w stanie jej unieść. Czegoś, w co zaangażowałoby się mnóstwo ludzi. Czegoś, co wyprodukowałoby tony materialnych dobrych rzeczy dla tych, którzy tych rzeczy potrzebują. Jest tylko jeden problem. Trochę wtapia się to w nurt słów Abrahama Lincolna, który powiedział: "Gdybym miał osiem godzin na ścięcie drzewa, spędziłbym sześć na ostrzeniu siekiery". Ja po sześciu godzinach ostrzenia siekiery o nazwie plan, stwierdzam że to drzewo niech sobie jeszcze postoi i porośnie. W sumie nie brzydkie, nie ma co przerabiać go na deski. Tak też przyglądałem sie różnym planom aż do tegorocznego Wielkiego Postu.

Poszedłem do Proboszcza w naszej parafii i zaproponowałem, żeby wyjść do wspólnoty z prostą propozycją. Post jest okresem, w którym robimy sobie postanowienia. Najczęściej ograniczamy słodycze albo też rezygnujemy z nich w ogóle, na 40 dni oczywiście. Robię sobie dietę. Dorzucam do tego jakieś bieganie i jest super. Może warto odstawione słodycze odłożyć gdzieś albo przekazać? Może zaprosić wspólnotę do tego, żeby wszyscy, którzy ograniczają słodycze, gdzieś je razem zebrali. Może warto, żeby zebrali je w parafii? Wspólnie zrobili z tego paczki i przekazali dzieciom, które tych słodyczy nie mają. Proboszcz długo się nie zastanawiał i ruszyliśmy od 22.02.2015 r. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję że ta "zabawa" przysłuży się komuś.            

Zacząłem od Chihuahua, potem byli sąsiedzi, Gandalf, słodycze i Wielki Post. Patrząc po mieszance, lepiej w tym miejscu postawić .

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie jem nie piję, nie szczekam
Komentarze (1)
A
adsia
5 marca 2015, 14:38
no i bardzo ładnie !!!!!!!!!!!!!