Nie udało mi się. Chciałam być wsparciem dla mojego syna, ale do szkoły biegliśmy spóźnieni
Mogłabym teraz usiąść i płakać nad rozlanym mlekiem, nad sytuacją, która się wydarzyła. Mogę też zrobić inaczej. Jutro nastawię budzik, by wstać wcześniej. Zanim to się jednak stanie, przeproszę dziecko za to, że dziś nie udało mi się być spokojną i łagodną.
W internecie krąży obrazek. Rodzice pierwszoklasistów i przedszkolaków stoją w oknie, wypatrując swoich dzieci. Pod spodem druga część - rozpędzony samochód z rodzicami starszaków. Czy tak wygląda rzeczywistość?
Kto choć raz przechodził adaptacje w przedszkolu bądź szkole, ten wie co to płacz i lament dziecka. Mój trzyletni synek miesiąc temu bardzo mocno łapał mnie za nogę, nie chcąc puścić. Płakał przy tym strasznie. Wiedziałam jednak, że muszę go zostawić i wyjść - zniknąć, najlepiej tak by nie było mnie widać w oknie.
Czy to było łatwe? Nie. Dwa razy płakałam razem z nim, choć osobno, gdy zniknęłam już za bramą przedszkola.
Sercem matki targa wiele uczuć. Od radości po łzy. Od spokoju po oburzenie. Jesteśmy ludźmi i na szczęście mamy do wyboru całą paletę uczuć i zachowań. Dlaczego "na szczęście"?
Dziś mi się nie udało. Pierwszy dzień szkoły starszego syna chciałam przeżyć inaczej, spokojniej. Chciałam być dla niego wsparciem, ale moje zaspanie sprawiło, że biegliśmy spóźnieni. Ja zdenerwowana, Jaś bez potrzebnego wsparcia.
Mogłabym teraz usiąść i płakać nad rozlanym mlekiem, nad sytuacją, która się wydarzyła. Mogę też zrobić inaczej. Jutro nastawię budzik, by wstać wcześniej. Zanim to się jednak stanie, przeproszę dziecko za to, że dziś nie udało mi się być spokojną i łagodną.
Jutro jest nowy dzień, nowa szansa.
To, co wydarzyło się dziś pokazało mi jednak pewną prawdę o mnie samej. Jestem mamą, mam masę uczuć, z którymi nie zawsze radzę sobie tak, jakbym tego chciała.
Co mogę z tym zrobić?
- zatrzymać się i zobaczyć, co się tak naprawdę wydarzyło i jakie są tego prawdziwe przyczyny (np. dziś przyczyną było moje zaspanie)
- przeprosić
- postarać się, by jutro było spokojniej, lepiej
- pozwolić sobie na czucie tu i teraz
Często tak trudno jest zobaczyć w sobie to, co się naprawdę dzieje. Zatrzymać się, pomyśleć, zobaczyć. Dlaczego? Co takiego sprawia, że nie słyszymy się w codzienności, że biegniemy i płaczemy w samotności?
Drogie Mamy - zadbajmy o siebie i swoje serce, tak jak dbamy o wyprawkę do szkoły dziecka. Niech to będzie nasz wkład - jest dużo cenniejszy niż nowe kredki, pomaluje dziecku świat na wiele cennych barw, których żadna gumka nie zmaże. Przytulcie się, wypijcie dobrą kawę, odpocznijcie. Dla dobra swojego dziecka i swojego - warto!
Tekst pochodzi z bloga niezawodnanadzieja.blog.deon.pl.
Magdalena Urbańska - z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki
Skomentuj artykuł