"Niestety, powołanie..."

teolo

Kiedy miałem dziewiętnaście lat miałem niepowtarzalną okazję rozmowy z osiemdziesięcioośmioletnim wówczas Czesławem Miłoszem. W trakcie kilkuminutowej konwersacji zadałem mu pytanie czy fakt swojej aktywności literackiej rozważał kiedykolwiek w kategoriach powołania. Stary poeta utkwił pytający wzrok w mojej twarzy, jakby zdziwiony takim podejściem do kwestii jego twórczości, następnie uśmiechnął się życzliwie i po chwili zastanowienia odpowiedział: „Niestety, powołanie!”

Zawsze przypominają mi się te słowa, kiedy myślę o tym do czego dobry Bóg poszczególnych ludzi wzywa. Dotyczy to mnie czy kogokolwiek innego. Dotyczy zarówno stanu życia jak i poszczególnych sytuacji z którymi w tym stanie przychodzi nam się mierzyć. Często, „po ludzku” patrząc nie nadajemy się do życia jakie Opatrzność przed nami stawia. Pragnienia Boże nas przerastają, chętnie zadowolilibyśmy się czymś innym, mniejszym, jakimś powołaniem „na naszą miarę”. A tymczasem, nic z tego. Powołujący jest w swym słowie równie nieustępliwy jak szanujący naszą wolność.

Wypowiedź „Niestety powołanie” ma w sobie coś z rezygnacji człowieka, który w końcu się Mu poddał . Nie wiem czy w przypadku autora Traktatu teologicznego tak właśnie było . Przeczuwam, że „niestety” ja też dopiero u kresu życia mogę rozpoznać i uznać je za Bożą Wolę…

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Niestety, powołanie..."
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.