Pokochać czy nie pokochać siebie???

(fot. Paulio Geordio / flickr.com)
lucy / artykuł nadesłany

"Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje..."

Inspiracja

Tak to czasami z nami, ludźmi jest, taka już nasza natura, że swój obraz, swoje ja, budujemy na tym, jak odbierają nas inni, czy dorastamy do ich wymagań czy nie. Przez wiele lat wmawiano nam, albo dawano odczuć, że powinniśmy być inni, lepsi, perfekcyjni, bardziej się starać. Cały czas dążyć do wzrostu, osiągania lepszych wyników, itp. Często odbieraliśmy to w ten sposób, że tacy, jacy naprawdę jesteśmy, nie jesteśmy wartościowi, jesteśmy jakoś wybrakowani, na nic nie zasługujemy. Sami wtedy stawialiśmy sobie wymagania, żyjąc iluzją, że jeśli osiągniemy dany pułap, nareszcie będziemy coś znaczyć. Nareszcie zasłużymy sobie na to, aby poczuć się wartościowymi. Ten moment jednak nigdy nie przychodzi, zawsze czegoś brakuje.

Dlaczego?

DEON.PL POLECA


Bo jesteśmy tylko ludźmi i to oznacza, że jesteśmy istotami niedoskonałymi, że zawsze będą w nas jakieś braki, że nigdy nie będziemy idealni, nigdy nie będziemy takimi, jakimi chcielibyśmy być, że zawsze będą takie momenty, kiedy stwierdzimy, że mogliśmy coś zrobić lepiej, inaczej, dokładniej. Ale od tego nie możemy uzależniać naszego poczucia wartości, naszej miłości do siebie. Bo taki moment, kiedy powiemy: tak jesteśmy z siebie zadowoleni, wszystko w najdrobniejszym szczególe jest w nas idealne, może nigdy nie nadejść. Jesteśmy wartościowi tacy, jacy jesteśmy, przez sam fakt, że jesteśmy dziećmi Boga. I Bóg nie żąda od nas doskonałości. On widzi nasze starania, rozterki, dylematy, naszą walkę. To raczej my sami wyznaczamy sobie nieosiągalne pułapy, pewnie idąc też za podszeptami Złego, który cieszy się, widząc nasze rozbicie, wewnętrzną walkę i zamęt w nas samych, zamiast pokoju i pojednania.

I nie możemy siebie deprecjonować, poniżać, nie lubić, nienawidzić. Nie - właśnie mamy przyjąć to, że jesteśmy grzesznikami, że zawsze nimi pozostaniemy, że nie jesteśmy doskonali i nigdy nie będziemy. Mamy się z tym pogodzić. Mamy stanąć w prawdzie o sobie samych. Tutaj potrzebna jest pokora. Trzeba zobaczyć nie tylko to, co złe w nas ale i to, co dobre. Trzeba zgodzić się na rzeczywistość taką, jaką jest, a nie taką jaką chcielibyśmy, aby była. Musimy też pamiętać, że tylko Bóg jest tylko doskonały, warto też się zastanowić, czy aby to nasze dążenie do doskonałości, do eliminowania wszelkich braków i błędów, nie przyjmowanie swoich upadków, nie jest po trosze chęcią stawania się Bogiem?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pokochać czy nie pokochać siebie???
Komentarze (11)
M
Mmm
29 października 2012, 13:24
 Mamy prawo do błędów i pomyłek, ale tłumaczenie wszystkiego swoją grzesznością... Był taki żart: buddysta mówi że wdeptujemy w g... bo taka karma a chrześcijanin bo jesteśmy grzeszni. Ta grzeszność urasta do jakiegoś symbolu "nigdy nie osiągniesz doskonałości, tylko Bóg jest doskonały" itp. Większośći ludzi których znam nie chodzi wcale o doskonałość ale życie zgodne z własnymi aspiracjami i sumieniem. Jak wytłumaczyć zaradnej 34-latce że jest sama bo Bóg ma wobec niej taki plan albo że jest grzeszna i nigdy nie osiągnie szczęscia na Ziemi. To jakaś paranoja!
P
Prawda
29 października 2012, 12:52
@~SzukamPrawdy    Chodzi o to, że możemy  i mamy dążyć do doskonałości ale i tak nigdy nie będziemy doskonali ze względu na swoją grzeszność. Jednak  mimo tego mamy kochać siebie samych  takich  jacy jesteśmy ze swoimi brakami i zaletami  a nie nienawidzić i niszczyć siebie  tylko dlatego, że nie jesteśmy tacy doskonali jakimi  chcielibyśmy być.
S
SzukamPrawdy
29 października 2012, 02:03
Pan Bóg nie oczekuje od nas dążenia do doskonałości? a co ze słowami Jezusa: doskonałymi bądźcie jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Pewien poziom niezadowolenia z siebie jest twórczy.
F
franek
26 października 2012, 11:15
Warto siebie pokochać. Boża norma mówi: kochaj bliźniego jak siebie samego. Jak rozumiem to jest wyśrubowana norma. Po sobie widzę, że gdy siebie nie lubię i mam sobie bardzo za złe, to moi bliscy i znajomi mają ze mną jeszcze gorzej. Pytają żony: co mu się stało? A ona najczęściej też nie wie. To są złe dni. Więc warto uznać że jestem Bogu potrzebny właśnie taki jaki jestem i że wyżej mojego "środka ciężkości" nie podskoczę. Wtedy robi mi się lżej i inni mają ze mną lepiej. To też jest zatem miłość bliźniego.
N
Nikt
26 października 2012, 10:55
Tak właśnie,- "Nikt nie mówi, że czytanie Pisma jest łatwe ;)"
F
feden
25 października 2012, 22:07
@Wojtas Użyty w artykule cytat: "Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje..." dość brutalnie wyrwany z kontekstu, gdyż w Ewangelii tyczy się on zastępów piekielnych (dla jasności wtrącę, że miał na celu potwierdzenie jedności sił szatana), a jednak dziwnym trafem nie budzi Twojego sprzeciwu.:P Jeśli chodzi o mój cytat, to polecam przeczytanie całego rozdziału http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=329 i zapraszam do merytorycznej dyskusji. Nikt nie mówi, że czytanie Pisma jest łatwe ;)
WD
Wojtek Duda
25 października 2012, 21:37
@feden - wyrywasz z kontekstu nauczania Pan Jezusa cytaty i nimi szafujesz.  Takie słowa należy odczytywać przy uwzględnieniu całości Ewangelii (przynajmniej moim zdaniem) - przecież w innymi miejscu jest napisane, że drugie najważniejsze przykazanie to 'kochaj bliźniego swego jak siebie samego' 
F
feden
25 października 2012, 21:02
"Jeśli ktoś przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem." Źródło: Ewangelia Łukasza 14, 26-27. Biblia Tysiąclecia. Pozdrawiam autora artykułu ;)
?
?
25 października 2012, 12:20
coś jest chyba nie tak z tym ocenianiem. Za każdym razem kiedy wejdę w ten art. mogę sobie oceniać ile mi się podoba razy?;) łłee tam...chyba przestanę wogóle oceniać
J:
ja :)
25 października 2012, 12:10
Zgadzam się w pełni :)
B
Bogna
25 października 2012, 11:39
Dobry artykuł. Dziękuję. I inspirujące motto.