Powódź w Bośni się nie skończyła

(fot. EU Humanitarian Aid and Civil Protection / Foter / CC BY-ND 2.0)
Artykuł nadesłany / Monika Mostowska, Salvatti.pl

Rozmowa z Eminą Ragipović, Bośniaczką mieszkająca w Polsce, założycielką Fundacji Kultury bez granic.

Informacje na temat powodzi na Bałkanach w polskich mediach ucichły. Czy sytuacja tamtejszej ludności już się ustabilizowała?

DEON.PL POLECA

- Nic podobnego. Właśnie teraz, kiedy skończyła się walka z powodzią, woda opadła, opadły również emocje związane z walką o życie i wyjechały ekipy ratownicze, osamotnieni ludzie stanęli na zgliszczach swoich domów. Bezradni. Ucierpiało ponad 70 proc. społeczeństwa, więc nawet wzajemna pomoc jest bardzo ograniczona, bo bliscy czy sąsiedzi są tak samo mocno poszkodowani. Mnóstwo rodzin straciło domy, które dopiero co zdążyli odbudować po wojnie.

Fundacja "Kultury bez granic", której Pani przewodzi, wraz z Pallotyńską Fundacją Misyjną SALVATTI.pl organizuje pomoc dla mieszkańców Bośni. Komu pomagacie?

- Udało się już pomóc dwóm rodzinom, samotnej matce z trójką dzieci, w tym z jednym niepełnosprawnym, oraz samotnemu ojcu z czworgiem małych dzieci. Takich rodzin w Bośni jest bardzo dużo. W czasie wojny wiele rodzin straciło ojców lub w wyniku walk zostali inwalidami i w tych trudnych warunkach nie mogą oni wspierać swoich żon i dzieci. Im pomoc jest potrzebna najbardziej. Cały czas jestem w kontakcie z osobami, które na miejscu przekazują pomoc kolejnym rodzinom.

Co jest teraz najbardziej potrzebne Bośniakom?

- Te domy, które nie zostały zniszczone, trzeba osuszać. Woda spowodowała osuwanie się gruntu. To zniszczyło infrastrukturę drogową. Tutaj liczymy na pomoc polskich przedsiębiorstw budowlanych w Polsce, które mogą pomóc. Potrzebna są też koce i materace. Ludzie pozbawieni domów śpią na placach, szkolnych boiskach, w halach sportowych. Potrzebujemy też środków dezynfekujących, czystości i leków. Bardzo poszkodowani są rolnicy. Stracili bydło i całe uprawy. Potrzebują więc ziarna na wysiew, by móc dalej funkcjonować.

Polacy chętnie pomagają?

- Polacy jako naród, który nie tak dawno miał własne poważne problemy, odczuł, co to znaczy brak środków do życia. Historia Polski pozwala zrozumieć Polakom obecną sytuację obywateli Bośni. Bośniacy zawsze mieli przyjaciół wśród Polaków, takich jak Marek Edelman, Ewa Klonowski, ekspert medycyny sądowej, która badała szczątki ofiar w Srebrenicy - obecnie mieszka w Sarajewie i jest honorową obywatelką tego miasta.

Wielkim przyjacielem Bośni był Jan Paweł II, którego osobiście przywitałam w 1997 roku w Sarajewie. Kilka miesięcy temu, na znak głębokiego szacunku dla Jana Pawła II, Reiz-Ul Ulema, największy duchowy autorytet Bośni zdecydował o wzniesieniu pomnika Papieża-Polaka. Pozwolono, by postument stanął przed katedrą, w miejscu, które jest objęte ochroną zabytków i nie wolno go w żaden sposób przekształcać. To znamienny wyjątek. Poza tym Bośnia w czasach aneksji austrowęgierskiej przyjmowała polskich emigrantów z Galicji, chłopów, górników. Wrócili oni do Polski w 1946 roku i mieszkają w Bolesławcu, który jest nazywany ''Małą Bośnią".

Polacy przyjmowali bośniackich uchodźców w czasie wojny. Dlatego mamy nadzieję na dalszą pomoc, bo sami Bośniacy nie podniosą się z tej tragedii. Media żyją już czym innym. Ludzie najchętniej pomagali w pierwszej fazie tragedii, kiedy sytuacja była nagłośniona. Teraz mieszkańcy Bośni cierpią w milczeniu, ale nie możemy pozwolić, by świat o nich zapomniał.

Jak pomagać?

Zajrzyj na www.salvatti.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powódź w Bośni się nie skończyła
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.