Przyszłam zamówić mszę świętą...

(fot. nagillum/flickr.com)
ks. Przemysław M. Szewczyk / artykuł nadesłany

Gdy Piotr wypierał się znajomości z Jezusem, zdradziła go jego mowa, która była dla służącej dowodem na to, że jednak jakaś więź między nim a Rabbim z Nazaretu istnieje. A co zdradza nasz sposób mówienia o mszy świętej?

Kiedy Piotr zaparł się Jezusa, jeszcze zanim gorzkie łzy nawrócenia ukazały jemu i Kościołowi, że silniejsza od niewiary jest w nim wiara, służąca Arcykapłana już to wiedziała. Negującemu przywiązanie do Jezusa odpowiedziała przecież: „Jesteś jednym z nich. Twoja mowa cię zdradza”. Piotr słowami wypierał się więzi z Jezusem, a tymczasem ona właśnie po jego słowach poznała, że należy do Jezusa. Tak to już jest z naszą mową: to ona nas zdradza. Wsłuchując się uważnie w to, co mówimy i jak mówimy, możemy odkryć, kim jesteśmy. Dlatego ciarki mi przechodzą po plecach, gdy dociera do mojej świadomości, co my mówimy o Eucharystii.

Są w naszym liturgiczno-kancelaryjnym języku sformułowania zdradzające Jakubową i Janową naiwność, na przykład: „przyszłam zapłacić za mszę”. Pragnienie odpłaty za ofiarną miłość Pana, chęć odpłacenia za to, co dla nas uczynił, jest niewątpliwie w sercu chrześcijanina owocem Ducha Świętego, podobnie jak prośba Jakuba i Jana, by zająć miejsce po prawej i lewej stronie Jezusa, gdy będzie obejmował w posiadanie Królestwo. Naiwność jednak polega na tym, że człowiek spragniony zjednoczenia z Panem nie ma bladego pojęcia o cenie, którą za to mu przyjdzie zapłacić. Jakub i Jan naiwnie wyrażają przekonanie, że mogą pić z kielicha Chrystusa, a pani w kancelarii wyciąga jeden lub dwa banknoty przekonana, że odpłaca za mszę, że daje na mszę. Tymczasem ona daje tylko księdzu na obiad i paliwo, a z zapłaceniem za Eucharystię nie ma to prawie nic wspólnego.

DEON.PL POLECA

Jest jednak sformułowanie, które właściwie wpisało się w ryt mszalny, a które wydaje mi się większą i bardziej obrzydliwą herezją niż kupczenie łaskami. Tuż po pozdrowieniu wiernych pada właściwie zawsze i wszędzie informacja, że „msza święta sprawowana jest w intencji świętej pamięci Jana Kowalskiego”. Herezja, jak kłamstwo, najczęściej nie jest czystą nieprawdą, ale bolesnym okaleczeniem prawdy. I tak jest właśnie w tym wypadku. Pan przecież oddał życie na krzyżu, żeby uwielbić Boga i żeby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno, żeby woda z Jego przebitego Serca, którą jest Duch Święty, rozlała się w sercach wszystkich, napełniając je miłością Bożą. Jezus umarł dla zbawienia świata, co oznacza, że umarł, by nas zjednoczyć i by zjednoczona ludzkość, którą jest Kościół, stała się chwałą Boga. Jeśli Eucharystia jest uobecnieniem Jego ofiary, to sprawujący ją Kościół nie może mieć innej intencji niż sprawujący ją Pan. Tymczasem zapewne większość uczestników mszy sprawuje święte obrzędy z intencją dużo niższych lotów: zdrowie, siły, praca, zbawienie wieczne dla kogoś z rodziny. Te intencje są godziwe i ważne, ale powinny znać swoje miejsce.

Modlitwa przed mszą, jedna z tych, które do dziś wiszą na ścianach niektórych zakrystii, zatytułowana „Wzbudzenie intencji” mówi jasno: „Pragnę to uczynić (dokonać przeistoczenia chleba i wina, aby się stały Ciałem i Krwią naszego Pana, Jezusa Chrystusa) według obrządku świętego Kościoła rzymskiego, na chwałę Boga wszechmogącego i całego Kościoła triumfującego, na pożytek mój i całego Kościoła pielgrzymującego i za wszystkich, którzy się polecali moim modlitwom”. Z taką intencją każdy winien sprawować mszę świętą: najpierw chwała Boga i zjednoczonej ludzkości, potem własne nawrócenie i upodobnienie wierzących do Pana i na końcu te wszystkie drobne intencje, których jest tak wiele. Nasza mowa natomiast zdradza, że są to właśnie te ostatnie intencje są pierwsze, bo przecież „msza jest sprawowana w intencji świętej pamięci Jana Kowalskiego”. A jeśli ja i moja osobista intencja wysuwa się na pierwszy plan czyniąc intencję Chrystusa swego rodzaju „nieobecną oczywistością”, to mamy do czynienia z odwróceniem porządku ustanowionego przez Pana. On się umniejszył, zapomniał o sobie aż do oddania życia, a my wynosimy nas i nasze intencje na pierwszy plan. Zdarzają się nawet parafie, gdzie trzeba wymienić z imienia i nazwiska „intencjodawcę” (w jednej parafii byłem świadkiem dorzucania ich imion do kanonu!), jakby to oni byli powodem mszy, jej źródłem. A od takiej postawy już tylko krok do zajęcia miejsca naszego Pana. Niby nic w tym złego, bo przecież wszyscy chcemy pić z Jego kielicha i oddać życie za braci jak On. Obawiam się jednak, że „zamówienie intencji mszalnej” ma niewiele wspólnego z faktycznym upodobnieniem się do Chrystusa. I jeśli słowa rzeczywiście nas zdradzają, to stwierdzenia typu: „msza święta sprawowana jest w intencji…”, „intencja zamówiona jest przez męża z dziećmi”, zdradzają, że to nie Pan nas zawłaszczył, nie pociągnęło nas Jego wielkie pragnienie zbawienia świata, ale to my zawłaszczyliśmy Pana, ciągniemy Go, by ocalił nas takich, jacy jesteśmy, i tu, gdzie jesteśmy. Tego, który oddał własne życie, prosimy, by zachował nasze. To już nawet nie jest kupczenie Jego łaską, to jest jej zaprzeczenie.

Oczywiście, że można mi zarzucić, że czepiam się słówek i sformułowań. Jednak jestem głęboko przekonany, że nasza mowa nas zdradza, że te słowa naprawdę zrodziły się z serca. Bardzo chciałbym się mylić i wierzyć, że „to tylko słowa”, a tak w głębi serca to przychodzimy na Eucharystię, by być z Jezusem i by być jak Jezus, tak po prostu, że największym pragnieniem naszego serca jest chwała Boga, która jaśnieje w Kościele gromadzącym ludzi w jedno ciało. Za dużo jednak w około jest księży, którzy „bez intencji” nie odprawiają, ilością „intencji” mierzą głębię życia chrześcijańskiego parafii i odprawiają wbrew kanonom Kościoła dwie lub trzy msze dziennie interpretując prośbę o modlitwę – bo przecież tym jest „zamawiana intencja” – jako potrzebę duszpasterską. Za dużo jest ludzi, którzy przychodzą na „swoją mszę”, na mszę, którą „zamówili”. Za mało na mszy jest piękna, pięknego śpiewu i muzyki, za mało rozważania Słowa, za mało milczenia. Za mało przykładamy się do liturgii, żebym mógł być szczerze przekonany, że rzeczywiście widzimy w niej źródło zbawienia świata. Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości, od której oczekuje się, że zapewni nam dobrobyt i pokój tu i teraz. To chyba z tego ducha zrodziły się owe utarte liturgiczno-kancelaryjne sformułowania, które teraz tego ducha zdradzają. I za to winniśmy im wdzięczność, ukazują nam nasz grzech, jak słowa Piotra ukazały służącej jego związek z Panem. Nie jest moją intencją walka z tymi sformułowaniami, choć sam staram się mówić innym językiem, bo przecież „usta mówią z obfitości serca” (Mt 12,34). Odmienić trzeba więc serce i spojrzeć na krzyż Pana, na dzieło zbawienia i jego pamiątkę, mszę świętą, w bardziej chrześcijański sposób.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Przyszłam zamówić mszę świętą...
Komentarze (55)
F
forumowicz
20 maja 2011, 14:58
A moze to uczestnik Drogi Neokatechunalnej, bo oni sa tacy pelni pychy i pogardy dla maluczkich.
F
forumowiczka
20 maja 2011, 14:55
Nawet jeśli Ty i dowolna liczba innych Tobie podobnych ks. przemysławie, co znaczy według leszka "tobie podobnych"? Czyzby leszek stawiał sie w lepszej pozycji od zwykłych zjadaczy chleba? Jego aureola to pycha. Misiu droga, leszek robi tu za "strasznego dziadunia". Sumienie nie pozwala na eutanazję, ale zdrowy rozsądek nie pozwala na czytanie jego elaboratów.
M
Misia
20 maja 2011, 14:52
Nawet jeśli Ty i dowolna liczba innych Tobie podobnych ks. przemysławie, co znaczy według leszka "tobie podobnych"? Czyzby leszek stawiał sie w lepszej pozycji od zwykłych zjadaczy chleba? Jego aureola to pycha.
F
forumowicz
20 maja 2011, 14:49
Deonowi gratulujemy ~leszka :) I jego bluzgów i obrażaniu fotrumowiczów. GRATULACJE.
L
leszek
29 kwietnia 2011, 21:59
Skoro Leszek i ks. Przemysław są takimi purystami, to proponuję im, aby zajęli się problemem, który zawiera się w niniejszym cytacie: Oddajmy pokłon krzyżowi, Co był ołtarzem ofiary, Bo na nim Życie umarło, By śmiercią życie przywrócić. O krzyżu, bądź pozdrowiony, Jedyna nasza nadziejo! Zachowaj wiernych od złego I zniwecz zbrodnie ludzkości. Jest to fragment jednej z pieśni, afirmujące krzyż, na którym zginął nasz Zbawiciel. Jest to przede wszystkim cześć oddawana Zbawicielowi! Zacytowanie ostatnich zwrotek nie oddaje treści, dlatego zacytuję całość: 1 Sztandary Króla się wznoszą, Już krzyż chwalebny jaśnieje, Na którym Stwórca człowieka W człowieczym ciele zawisnął. 2 To na nim Jezus, zraniony Okrutnej włóczni żelazem, Oczyścił z winy grzeszników Strumieniem krwi oraz wody. 3 Wspaniałe drzewo, ozdobne Purpurą krwi Chrystusowej, Wybrane, aby na sobie Unosić ciało najświętsze. 4 Ramiona drzewa szczęśliwe Dźwigają okup wszechświata; Szalami wagi się stając, Wydarły zdobycz Otchłani. 5 Oddajmy pokłon krzyżowi, Co był ołtarzem ofiary, Bo na nim Życie umarło, By śmiercią życie przywrócić. 6 O krzyżu, bądź pozdrowiony, Jedyna nasza nadziejo! Zachowaj wiernych od złego I zniwecz zbrodnie ludzkości. 7 O Trójco, źródło zbawienia, Niech każdy duch Cię wysławia, A Ty, przez krzyż odkupionych Umacniaj łaską na wieki. Amen. Moje pytanie brzmi: dlaczego afirmowany jest w Kościele Katolickim martwy przedmiot i oddawana jest mu cześć, jak Panu Bogu? @jazmig, odpowiedź jest bardzo prosta, choć zapewnie może Cię nie satysfakcjonować... Nawet jeśli Ty i dowolna liczba innych Tobie podobnych zacznie afirmować jakiś martwy przedmiot i oddawać mu cześć jak Panu Bogu, to będzie to znaczyło wyłącznie że Ty i Tobie podobni grzeszycie przeciwko pierwszemu przykazaniu, a nie że w Kościele jest afirmowany jakiś martwy przedmiot, i że jest mu oddawana cześć jak Panu Bogu. Ale ten przykład zwrotek hymnu który zacytowałeś bynajmniej nie jest afirmowaniem jakiegoś martwego przedmiotu, i już absolutnie nie jest oddawaniem mu czci jak Panu Bogu. Jest to ewidentne wyrażanie uczuć w stylu: całuję ziemię po której stąpasz - i równie dobrze mógłbyś twierdzić że ten zwrot to jest kult ziemi a nie wyrazy hołdu dla osoby. A takie poetyckie oddanie pewnych przeżyć i uczuć, zwłaszcza pochodzące z pobożności ludowej, bywa niezbyt poprawne teologicznie. Klasycznym przykładem może być tu również ckliwa pieśń pt. 'Serdeczna Matko', która opowiada o ojcu-psychopacie siekącym swoje dzieci na oślep rózgą, i o szczęściu dzieci uciekających do matki która ich obroni.
L
leszek
29 kwietnia 2011, 21:33
trochę późno bo mi umknęło, ale odpowiem @~leszek Nie mam ochoty bawić się z tobą w drobiazgowe określanie, czego chce wierny opłacający intencję mszalną. Masz prawo do swojego nazewnictwa, a ja do swojego. Jak napisałem, ważna jest INTENCJA tego, który zamawia intencję mszalną, a nie twój pogląd, czego zamawiający powinien chcieć. Oczywiście że ani moje ani Twoje wyobrażenia nie są tu istotne. Istotne jest bowiem to co jest możliwe! Oraz jak się ma intencja w stosunk do tego co jest możliwe. A jak wierny przychodzi jak do biura zleceń by zamówić i opłacić wykonanie usługi to już jest coś nie tak. Kolejne nie tak to, że usiłuje zawłaszczyć sobie to do czego nie ma prawa, i to zmieniając intencję Jezusa Chrystusa. Zatem zamawianie i opłacanie są jak najbardziej poprawnymi określeniami, ponieważ oddają intencję ofiarodawcy. Właśnie dlatego że oddają fałszywe intencje ofiarodawcy są niepoprawnymi określeniami. Kościół to nie market aby składać zamówienia, Msza św. to nie koncert życzeń aby spełniać życzenia, posługi religijne to są posługi a nie usługi, i nie płaci się za nie, są one nieodpłatne, darmowe! Następnie dogadaj się z autorem artykułu, który krytykuje fakt, że używa się określenia "przyszłam zamówić mszę w intencji xxxx". i uzgodnijcie między sobą, czego wy w ogóle chcecie. Nie muszę się dogadywać. Również krytykuję fakt używania określenia 'zmawiać mszę w intencji xxx'. Ponadto pofatyguj się na jakąś mszę św. i zamiast drzemać, wysłuchaj ją. Usłyszysz modlitwy w różnych intencjach, jedną z nich będzie zamawiana intencja. To że usiłujesz mnie obrażać twierdząc że na mszy św. drzemię nie słuchając tego co się dzieje świadczy wyłącznie o Twoim braku argumentów merytorycznych i Twojej bezsilnej złości która usiłuje się odreagowywać. Ja nie jestem teologiem teoretykiem, ale zwyczajnym katolikiem. Nic mnie nie obchodzi wasze dzielenie włosa na czworo. Też jestem zwyczajnym katolikiem. Zwracanie uwagi na bezmyślność i brak zrozumienia tego co się robi wcale nie uważam za dzielenie włosa na czworo. Pan Jezus nie bez przyczyny wziął na swoich uczniów prostych ludzi, a nie wykształconych ówczesnych teologów.  Masz fałszywe wyobrażenia. Mylisz prostotę z brakiem wykształcenia. A apostołowie, choć byli prostymi ludźmi, to tak jak KAŻDY Żyd mieli podstawowe religijne wykształcenie zdobyte w szkołach religijnych. Czego nie da się powiedzieć niestety o współczesnych chrześcijanach. A niektórzy z apostołów mieli więcej niż te podstawowe religijne wykształcenie. Ta przyczyna trwa do dzisiaj. Pojawiają się różni eksperci od teologii i liturgii, których dywagacje i pomysły prowadzą prostą drogą do likwidacji religii i religijności. Upadek chrześcijaństwa w wielu krajach Europy Zachodniej to skutek działania takich właśnie nadgorliwych teologów. Prezentujesz uprzedzenia typowe dla ludzi bez wykształcenia... Zupełnie jak wczesny Wałęsa, który uważał że jest mądrzejszy te wszystkie profesory co mu doradzały...
jazmig jazmig
11 kwietnia 2011, 17:57
Skoro Leszek i ks. Przemysław są takimi purystami, to proponuję im, aby zajęli się problemem, który zawiera się w niniejszym cytacie: Oddajmy pokłon krzyżowi, Co był ołtarzem ofiary, Bo na nim Życie umarło, By śmiercią życie przywrócić. O krzyżu, bądź pozdrowiony, Jedyna nasza nadziejo! Zachowaj wiernych od złego I zniwecz zbrodnie ludzkości. Jest to fragment jednej z pieśni, afirmujące krzyż, na którym zginął nasz Zbawiciel. Moje pytanie brzmi: dlaczego afirmowany jest w Kościele Katolickim martwy przedmiot i oddawana jest mu cześć, jak Panu Bogu?
S
Słaba
10 kwietnia 2011, 19:59
Kingo i ks. Przemysławie Ja jestem tylko człowiekiem i choćbym patrzyła najszerzej jak mogę, to i tak nie będę w stanie zobaczyć całości Zbawienia. Mogę zobaczyć co najwyżej mniejszy lub większy fragment. Takim fragmentem jest intencja Mszy św., o której odprawienie proszę. Nie wiem, czy to będzie dobre teologicznie porównanie, ale mówiąc obrazowo - tak jak w najmniejszym ułamku Hostii jest cały Jezus Chrystus, tak i w mojej małej intencji jest wołanie o zbawienie świata. Pozdrawiam!
jazmig jazmig
10 kwietnia 2011, 17:27
@~leszek Nie mam ochoty bawić się z tobą w drobiazgowe określanie, czego chce wierny opłacający intencję mszalną. Masz prawo do swojego nazewnictwa, a ja do swojego. Jak napisałem, ważna jest INTENCJA tego, który zamawia intencję mszalną, a nie twój pogląd, czego zamawiający powinien chcieć. Zatem zamawianie i opłacanie są jak najbardziej poprawnymi określeniami, ponieważ oddają intencję ofiarodawcy. Następnie dogadaj się z autorem artykułu, który krytykuje fakt, że używa się określenia "przyszłam zamówić mszę w intencji xxxx". i uzgodnijcie między sobą, czego wy w ogóle chcecie. Ponadto pofatyguj się na jakąś mszę św. i zamiast drzemać, wysłuchaj ją. Usłyszysz modlitwy w różnych intencjach, jedną z nich będzie zamawiana intencja. Ja nie jestem teologiem teoretykiem, ale zwyczajnym katolikiem. Nic mnie nie obchodzi wasze dzielenie włosa na czworo. Pan Jezus nie bez przyczyny wziął na swoich uczniów prostych ludzi, a nie wykształconych ówczesnych teologów. Ta przyczyna trwa do dzisiaj. Pojawiają się różni eksperci od teologii i liturgii, których dywagacje i pomysły prowadzą prostą drogą do likwidacji religii i religijności. Upadek chrześcijaństwa w wielu krajach Europy Zachodniej to skutek działania takich właśnie nadgorliwych teologów.
STANISŁAW SZCZEPANEK
8 kwietnia 2011, 23:22
Drogi Współbracie w kapłaństwie, nie rozumiem, o co Ci naprawdę chodzi. Czy chcesz odstraszyć ludzi od proszenia o odprawienie Mszy Świętych? Przeczytaj sobie, co pisze na ten temat św. Tomasz z Akwinu, jego na pewno nie posądzisz o brak szacunku wobec Sanctissimum.
N
Nisa
7 kwietnia 2011, 10:23
cytat: "I jeśli słowa rzeczywiście nas zdradzają, to stwierdzenia typu: „msza święta sprawowana jest w intencji…”, „intencja zamówiona jest przez męża z dziećmi”, zdradzają, że to nie Pan nas zawłaszczył, nie pociągnęło nas Jego wielkie pragnienie zbawienia świata" - czy aby Autor się nie myli w ocenie tych, którzy wypowiadają te słowa? I nie chodzi, że ma rację, że znajdą się gdzieś tacy co - cytuję Leszka: "nie proszą o modlitwę w intencji ale płacą i zamawiają usługę" - lecz chodzi o to, czy krytyka księdza nie wyszła poza ramy duszpasterskiej troski. Niektórzy podziwiają taką "odwagę" wytykania cudzych błędów. Nie daje to niestety nic dobrego, jedynie zraża do kapłanów.  Autor odezwał się raz i zamilkł. Komentować komentująch; - na to trzeba mieć czas i to jednak zabawa nie zmieniająca poglądów dyskutujących.. Wyraziłam swoją opinię, którą najlepiej może ocenić tylko ks. Przemysław Szewczyk. Niech sam się zreflektuje, czy coś dobrego jego artykuł przyniósł, czy nie. Nisa 
L
leszek
5 kwietnia 2011, 08:22
 "Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości.." - Właśnie to zdanie mnie zraziło.. I nie tylko to np: "Za dużo jednak w około jest księży, którzy „bez intencji” nie odprawiają, ilością „intencji” mierzą głębię życia chrześcijańskiego parafii i odprawiają wbrew kanonom Kościoła.."  To nie jest postawa troski chrześcijańskiej o swoje gniazdo. Jeśli ksiądz Przemysław tak wszystko subiektywnie i czarno widzi, to jak ma on świadczyć o nadziei? Na końcu sam sobie zaprzecza: "Nie jest moją intencją walka z tymi sformułowaniami", - a przeciez całm tekstem je zwalcza. @nisa, Autor ani nie pisał 'o wszystkim' ani nie twierdził że 'wszystko' czarno widzi. Również wcale sobie nie zaprzecza. Więc zwyczajnie się czepiasz i tendencyjnie przeinaczasz. Skoro zraziło Ciebie właśnie to zdanie: Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości.. to trzeba było od razu właśnie o tym napisać, a nie pisać o czymś zupełnie innym. Ale niestety autor ma rację i świadczą o tym choćby te intencje mszalne. Ofiara Jezusa staje się dla niektórych środkiem płatniczym, przychodzą do Biura Parafialnego jak do kantoru by za złotówki zakupić twardej waluty za którą mogą u Pana Boga kupić sobie to co zechcą. Nie proszą o modlitwę w intencji ale płacą i zamawiają usługę. Co do ilości księży którzy 'bez intencji' nie odprawiają to napewno ma on lepsze rozeznanie niż świeccy. Sam jednak wiem, że 'intencje mszalne' są dla niektórych ksieży formą dorabiania sobie - jak ksiądz który naprzyjmował 'intencji' nie wyrabia się czasowo albo mu się zwyczajnie nie chce, to przekazuje je księdzu który potrzebuje sobie dorobić. Natomiast z ilością 'intencji' jako miernikiem głębokości życia religijnego sam się spotkałem w swojej parafii. "..zwyczajnie artykuł był nie o tym."  - Nie był TYLKO o zamawianiu intencji, był nawet o krytykowaniu swoich wspólbraci i był wlaściwie o niczym. Zło jest NICZYM wobec potęgi Boga. Wcale nie twierdziłem że był TYLKO o zamawianiu intencji. Ale stawiając w/w zarzuty tylko się kompromitujesz. p.s. Ksiądz pochwalił, Leszek, więc rozumiem, że jesteś zobowiązany..;) Jak widać nie masz żadnych argumentów merytorycznych więc usiłujesz zdyskredytować to co piszę insynuując że to co piszę jest interesowne.
Jadwiga Krywult
5 kwietnia 2011, 07:38
"Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości.." - Właśnie to zdanie mnie zraziło.. To zdanie jest prawdziwe. Pewnie coś w tym jest, że Cię zraziło. Uderz w stół... (?) I nie tylko to np: "Za dużo jednak w około jest księży, którzy „bez intencji” nie odprawiają, ilością „intencji” mierzą głębię życia chrześcijańskiego parafii i odprawiają wbrew kanonom Kościoła.." Dużo w tym racji. To nie jest postawa troski chrześcijańskiej o swoje gniazdo. Postawa chrześcijańskiej troski to jest zamiatanie pod dywan i głaskanie po główkach ? Jeśli ksiądz Przemysław tak wszystko subiektywnie i czarno widzi, to jak ma on świadczyć o nadziei? A co to jest ta nadzieja ? Tak jak za komuny: Polska jest potęgą i będzie fajnie ?
Jadwiga Krywult
5 kwietnia 2011, 07:32
Ja osobiście nie uważam, żeby intencja o zbawienie Jana Kowalskiego, pozostawała w jakiejkolwiek sprzeczności z intencją ofiarowującego się Chrystusa. A czy autor twierdził, że jest w sprzeczności ? Jest stawiana na pierwszym miejscu, i w tym problem.
S
Słaba
5 kwietnia 2011, 01:15
Ja osobiście nie uważam, żeby intencja o zbawienie Jana Kowalskiego, pozostawała w jakiejkolwiek sprzeczności z intencją ofiarowującego się Chrystusa. Wprost przeciwnie - On się ofiarował w intencji zbawienia każdego człowieka, więc i Jana Kowalskiego. Co zaś do innych intencji - o uzdrowienie, o nawrócenie, czy o odwrócenie od nas jakiegokolwiek zła i o obdarowanie nas jakimś dobrem - to zostaną one w pełni urzeczywistnione w szczęśliwej wieczności, którą będziemy mogli się cieszyć (mam nadzieję) właśnie dzięki Ofierze Chrystusa. A więc też mieszczą się w Jego intencjach, w których się ofiarował. Natomiast poprawienie niezręczności w "języku kancelaryjnym" Kościoła jest chyba rzeczywiście, jak pisze Nisa, raczej zadaniem dla duchownych. A zmiana w sposobie finansowania Kościoła przez wiernych, to zadanie na tyle duże, że chyba bez jakiegoś zaangażowania hierarchii się nie obejdzie.
A
ania
5 kwietnia 2011, 00:10
Podzielam wypowiedzi ~Nisy. Analiza tych konkretnych potocznych wyrazen w kontekscie ewangelicznego tekstu jest dla mnie zwykla nadinterpretacja (mi w zupelnosci wystarcza wszechobecna nomenklatura urzedowa, zeby jeszcze w Kosciele..) Zgzdzam sie ,ze trzeba odmieniac "serce i spojrzeć na krzyż Pana, na dzieło zbawienia i jego pamiątkę, mszę świętą, w bardziej chrześcijański sposób", ale chyba nie tedy droga.. O.Dariuszu, odnosze wrazenie, ze do swiadomosci wiernych dociera znacznie wiecej, niz sie Ojcu wydaje:)
N
Nisa
4 kwietnia 2011, 22:12
 "Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości.." - Właśnie to zdanie mnie zraziło.. I nie tylko to np: "Za dużo jednak w około jest księży, którzy „bez intencji” nie odprawiają, ilością „intencji” mierzą głębię życia chrześcijańskiego parafii i odprawiają wbrew kanonom Kościoła.."  To nie jest postawa troski chrześcijańskiej o swoje gniazdo. Jeśli ksiądz Przemysław tak wszystko subiektywnie i czarno widzi, to jak ma on świadczyć o nadziei? Na końcu sam sobie zaprzecza: "Nie jest moją intencją walka z tymi sformułowaniami", - a przeciez całm tekstem je zwalcza.  "..zwyczajnie artykuł był nie o tym."  - Nie był TYLKO o zamawianiu intencji, był nawet o krytykowaniu swoich wspólbraci i był wlaściwie o niczym. Zło jest NICZYM wobec potęgi Boga. p.s. Ksiądz pochwalił, Leszek, więc rozumiem, że jesteś zobowiązany..;)
L
leszek
4 kwietnia 2011, 21:01
Wydaje się, że w tym całym zamieszaniu zapomniano, że na Mszę ludzie przychodzą także z mnóstwem cichych intencji w swoich sercach. I o nich myślą/mówią Bogu niezależnie od momentu Mszy i niezależnie od tego czy poprawnie teologicznie rozumieją Eucharystię. Nie zapomniano, a zwyczajnie artykuł był nie o tym. Tytuł wyraźnie mówi: 'przyszłam zamówić mszę świętą...' a nie że: 'przyszłam na mszę świętą z własnymi cichymi intencjami w sercu' Dlaczego autor artykułu wiernym implikuje na końcu jakieś "nasze grzechy"? Gdy ktoś nawet nie ma intencji zgrzeszyć? Grzeszy, że go duchowni nauczyli niepoprawnego sformułowania? Autor napisał wyraźnie: Jest w Kościele jakiś duch kultu, który niewiele ma wspólnego z duchem liturgii Kościoła, z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie, a który podobny jest do pogańskiej obrzędowości, od której oczekuje się, że zapewni nam dobrobyt i pokój tu i teraz. To chyba z tego ducha zrodziły się owe utarte liturgiczno-kancelaryjne sformułowania, które teraz tego ducha zdradzają. Jak Ciebie razi ten grzech z braku intencji grzechu to możesz go sobie wykreślić, i nie sądzę aby autor miał coś przeciwko temu, bo istotniejsze jest to co pisze wcześniej, i co zacytowałem powyżej.
N
Nisa
4 kwietnia 2011, 18:05
Wydaje się, że w tym całym zamieszaniu zapomniano, że na Mszę ludzie przychodzą także z mnóstwem cichych intencji w swoich sercach. I o nich myślą/mówią Bogu niezależnie od momentu Mszy i niezależnie od tego czy poprawnie teologicznie rozumieją Eucharystię.  Dlaczego autor artykułu wiernym implikuje na końcu jakieś "nasze grzechy"? Gdy ktoś nawet nie ma intencji zgrzeszyć? Grzeszy, że go duchowni nauczyli niepoprawnego sformułowania?
L
leszek
4 kwietnia 2011, 17:16
@~leszek, jazg. Zacznijmy od poprawnej nazwy. Wierny zamawia i opłaca intencję mszalną, a więc modlitwę w jakiejś swojej intencji, która zostanie odmówiona podczas mszy. To dobra propozycja aby zacząć od poprawnej nazwy. Ale skoro proponujesz zacząć od poprawnej nazwy a potem jako poprawne podajesz to co już krytykowałem to nie rozumiem o co Ci chodzi. 1. Zamawianie nie jest poprawym określeniem! 2. A mówienie o opłacaniu jest wręcz nagannym określeniem!  3. Natomiast opłaty za czynności religijne to symonia i już przez apostołów została jednoznacznie potępiona. 4. Kompletną bzdurą jest natomiast twierdzenie, że intencja mszalna to jest modlitwa któa zostanie odmówiona w jakiejś intencji podczas mszy św. Intencja mszalna to jest intencja z jaką odprawia się Mszę św. Właśnie o to chodzi że mówi się o Mszy św. odprawianej w jakiejś czyjejś intencji. Aby określić poprawne nazwy warto uzmysłowić sobie co się dzieje. Wierny przychodzi do Biura Parafialnego i mówi że chciałby aby odprawić Mszę św. W INTENCJI czegoś-tam. Następuje uzgodnienie terminu, na ogół składana jest jakaś ofiara (na ogół, bo nie zawsze, czasem dopiero poźniej składana jest ofiara). Nie przeszkadza to faktowi ofiary Jezusa, jego ciała i krwi. Wszystko to się dzieje podczas mszy, ale oczywiście nie jest to tym samym. Czy ~leszek nie wie, że podczas mszy odmawia się wiele różnych modlitw? Modlitwę w intencji aktualnego papieża, lokalnego biskupa, Kościół itd., bywa jeszcze opłacona intencja mszalna. @jazmig, niestety walnąłeś kosmiczną bzdurę. Owszem, w trakcie Mszy św. odmawia się różne modlitwy (nie tak znó wiele), ale wszystkie te modlitwy są określone strukturą Mszy św. Nie ma żadnych modlitw zależnych od tego czy ktoś je opłacił czy nie. Intencja mszalna to jest intencja z jaką sprawowana jest cała Msza św. a nie jakaś modlitwa w trakcie mszy. Podczas mszy składa ofiarę nie tylko Chrystus, ale także wierni, na co pragnę zwrócić uwagę szanownych dyskutantów. No to spróbuj sobie odprawić samemu mszę i samemu złożyć ofiarę... Najwyraźniej nie rozróżniasz co jest grane. Świadczy to o tym że autor artykułu niestety miał 1000% racji :-( Co kogo razi, to już jego problem. Ważna jest intencja, a sposób jej nazwania jest sprawą drugorzędną. Mozna poprawić niepoprawne określenie i to chyba wystarczy. Tyle że niestety jak się okazuje, sposób nazwania zdradza to co jest w sercu/głowie. Niepoprawne określenie nie dlatego jest niepoprawne że się komuś nie podoba ale dlatego że co najmniej sugeruje fałszywy sens. I to jest problem.
jazmig jazmig
4 kwietnia 2011, 16:16
@~leszek, jazg. Zacznijmy od poprawnej nazwy. Wierny zamawia i opłaca intencję mszalną, a więc modlitwę w jakiejś swojej intencji, która zostanie odmówiona podczas mszy. Nie przeszkadza to faktowi ofiary Jezusa, jego ciała i krwi. Wszystko to się dzieje podczas mszy, ale oczywiście nie jest to tym samym. Czy ~leszek nie wie, że podczas mszy odmawia się wiele różnych modlitw? Modlitwę w intencji aktualnego papieża, lokalnego biskupa, Kościół itd., bywa jeszcze opłacona intencja mszalna. Podczas mszy składa ofiarę nie tylko Chrystus, ale także wierni, na co pragnę zwrócić uwagę szanownych dyskutantów. Co kogo razi, to już jego problem. Ważna jest intencja, a sposób jej nazwania jest sprawą drugorzędną. Mozna poprawić niepoprawne określenie i to chyba wystarczy.
L
leszek
4 kwietnia 2011, 16:03
@~leszek. Zgadzam się, że msza święta jest zarazem ofiarą. Nie zmienia to faktu, iż  ofiara jest składana w intencji, o którą prosi się w modlitwach podczas mszy. Nie masz racji. Skoro już zgadzasz się, że Msza św. jest zarazem ofiarą to wypadałoby również zgodzić się, że to Pan Jezus składa siebie w ofierze i że składając siebie w ofierze robi to w określonej intencji, robi to dla zbawienia świata. Albo więc wierzysz że Msza św. jest to ta sama ofiara, więc składana przez Jezusa w określonej intencji, albo uznajesz że Msza św. jest to ofiara składana w intencji o którą prosi się podczas mszy, gdyż jest ona ofiarą nie mająca nic wspólnego z ofiarę składaną przez Jezusa. Albo jest to zawsze ta sama ofiara złożona raz przez Jezusa w określonych przez Niego intencjach, albo każdy może sobie ustalać dowolne intencje bo nie jest to ofiara składana przez Jezusa. Pismo Święte pełne jest opisów różnych ofiar składanych w różnych intencjach. Tak, w Biblia jest pełna opisów różnych ofiar składanych w różnych intencjach, wcale temu nie zaprzeczam. Ale co to ma do rzeczy? Zauważ, że zawsze są to ofiary składane zgodnie z intencją składającego ofiarę. Jedną z modlitw jest intencja opłacona przez zamawiającego intencję mszalną. Już pisałem że razi mnie mówienie o zamawianiu. Zamawiać to można pizzę na telefon, albo call girls, a nie mszę św. czy intencje mszalne. No ale niestety wiele osób tak mówi. Zdecydowanie protestuję przeciwko opłacaniu. Opłacać to można towar lub usługę, a Msza św. nie jest ani towarem ani usługą. Jest to na tyle istotna kwestia że nawet powiedziano o niej w Kodeksie Prawa Kanonicznego: Kan. 947 - Od ofiar mszalnych należy bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu. A więc są to ofiary mszalne a nie żadne opłaty!
4 kwietnia 2011, 14:05
@~leszek. Zgadzam się, że msza święta jest zarazem ofiarą. Nie zmienia to faktu, iż  ofiara jest składana w intencji, o którą prosi się w modlitwach podczas mszy. Pismo Święte pełne jest opisów różnych ofiar składanych w różnych intencjach. Jedną z modlitw jest intencja opłacona przez zamawiającego intencję mszalną.
Przemysław Marek Szewczyk
4 kwietnia 2011, 12:20
Deonowi gratulujemy ~leszka :)
L
leszek
4 kwietnia 2011, 12:09
Autor rzeczywiście czepia sie słówek. Msza święta jest odprawiana w intencji, którą deklaruje na jej początku ksiądz, a nie w intencji upamiętnienia celów, dla których Jezus umarł na krzyżu. Msza święta nie jest upamiętnieniem śmierci Jezusa, lecz Ostatniej Wieczerzy, na której ustanowił on Eucharystię. Wtedy to Jezus, jako pierwszy, konsekrował chleb i wino i to jest powtarzanie podczas każdej mszy świętej. @jazg, niestety zapędziłeś się. Msza św. jest nie tylko upamiętnieniem i uobecnieniem Ostatniej Wieczerzy ale i Ofiary Krzyżowej Pana Jezusa. Mówi się jasno i wyraźnie, że jest to nie tylko pamiątka, czyli dzisiejsze działania mające nam przypominać to co działo się kiedyś, ale wręcz uobecnienie! W tajemniczy sposób stajemy się nie tylko wspominającymi ale i uczestnikami tego co działo się kiedyś. To co się dzieje, nie dzieje się po raz n-ty na każdej Mszy św., ale na każdej Mszy św. uczestniczymy w jednej i tej samej Wieczerzy/Ofierze sprawowanej przez Pana Jezusa!. To jest wielkie misterium, tajemnica wiary, nie da się tego naukowo/racjonalnie zanalizować. Ale prostu wierzymy w to co powiedział Jezus. A nie powiedział, że chleb i wino mają nam przypominać to że kiedyś Jezus ofiarował za nas Swoje Ciało i Krew. Jezus powiedział o chlebie/winie, że to JEST Ciało/Krew które wydane za nas! Jednym z elementów mszy świętej są modlitwy, z których jedna jest intencją opłaconą przez "zamawiającego" tę mszę. Ale są tam też modlitwy w intencji Kościoła Powszechnego, papieża i biskupów itd. [...] Dlatego msza święta w intencji, którą zgłasza "zamawiający" jest zupełnie oczywistą oczywistością. Ja nie rozumiem, czego autor tekstu się czepia. Nie rozumiesz bo nie wiedziałeś że Msza św. jest nie tylko Wieczerzą ale i Ofiarą. Zauważ jednak, że skoro Msza św. jest Ofiarą złożoną przez Jezusa, a Jezus złożył ją w określonym celu, to podmienianie tego celu jest nie tylko niestosowne ale i wręcz niemożliwe. Możemy co najwyżej dołączyć się ze swoimi intencjami, ale nie da się intencji Jezusa zastąpić swoimi intencjami. I tu należy autorowi przyznać rację. I jeszcze jeden drobiazg. Nie ma czegoś takiego jak opłacanie intencji! Opłacanie dotyczy zakupu towarów lub zlecania usług, a tu nie mamy do czynienia z czymś takim. Tak samo razi mnie zamawianie Mszy św. - zamówić to można pizzę przez telefon. Jest natomiast składanie intencji, czyli prośba o modlitwę oraz przy tej okazji składanie ofiary.
4 kwietnia 2011, 11:11
Autor rzeczywiście czepia sie słówek. Msza święta jest odprawiana w intencji, którą deklaruje na jej początku ksiądz, a nie w intencji upamiętnienia celów, dla których Jezus umarł na krzyżu. Msza święta nie jest upamiętnieniem śmierci Jezusa, lecz Ostatniej Wieczerzy, na której ustanowił on Eucharystię. Wtedy to Jezus, jako pierwszy, konsekrował chleb i wino i to jest powtarzanie podczas każdej mszy świętej. Jednym z elementów mszy świętej są modlitwy, z których jedna jest intencją opłaconą przez "zamawiającego" tę mszę. Ale są tam też modlitwy w intencji Kościoła Powszechnego, papieża i biskupów itd. Pan Jezus zalecał modlitwy w konkretnych intencjach, zalecając zwięzłość intencji. Mamy powiedzieć Panu Bogu o co się modlimy (pomimo teego, że zna on nasze intencje) i odmówić Ojcze Nasz, lub inną modlitwę. Dlatego msza święta w intencji, którą zgłasza "zamawiający" jest zupełnie oczywistą oczywistością. Ja nie rozumiem, czego autor tekstu się czepia.
E
ell
4 kwietnia 2011, 09:40
W tekst wmieszane jest także za dużo narzekania, że "za mało tego i tamtego". Może samemu próbować wprowadzać jakieś ulepszenia, "żeby było więcej śpiewu, czy milczenia", zachęcać do współpracy chętne osoby. Rozumiem, gdy wierni narzekają, ale gdy ksiądz zaczyna przesadnie narzekać, to co to za przykład. Nisa Takim "argumentem" można zamknąć każdą dyskusję; "nie narzekaj tylko sam popraw". A skąd Ty Nisa wiesz, że Ksiądz nic nie robi w tej sprawie oprócz napisania artykułu? Raczej widać w tym tekście autentyczną troskę. Dobrze zwracać uwagę na takie sprawy. Jeżeli Ciebie to nie dotyczy, to może komuś innemu pomoże. Owszem, tak prawie zawsze jest, w centrum jest intencja kto za kogo i jak dopowiedział ksiądz komentujący być może kwestia ofiary coś ma tu do rzeczy. Mamy obowiązek i przyjemność utrzymywnaia Kościoła, a zatem ofiary należałoby dawać też kiedy intencja nie będzie tak wyeksponowana albo i w ogóle bez intencji, czyż nie?
N
Nisa
4 kwietnia 2011, 07:49
 Ks. Przemysław napisał: "Chodzi tylko o przywrócenie proporcji." - obawiam się, proszę ksiedza, że ksiądz pomylił adresatów. Dlatego komentarze są takie, jak przyjmują to odbiorcy, którzy w większości nie zgłębiali tajników "liturgiczno-kancelaryjnych sformułowań" i zamawiają msze tak, jak nauczyli ich w kościele. Albo ksiądz ma wiernych za stado baranków, które nie ma pojęcia czym jest odprawiana Msza i po co zamawia się intencje mszalne. A nawet, jak ktoś nie za bardzo ma pojęcie, to i tak Pan Bóg wie co z tym zrobić.  Dla mnie temat artykułu nie posiada balansu i jedynie robi niepotrzebne zamieszanie. Nadinterpretuje, że zapomina się o Bogu przez podawania wpierw intencji. Właśnie Pan Bóg chce, aby Go o wszystko prosić. I o banalne rzeczy też. Nasze prośby, czy intencje za zmarłych niczym nie przysłaniają CENTRUM mszy św. Im wiecej myślimy o ofiarowywaniu intencji, znaczy, że tym więcej myślimy o włączaniu w nasze codzienne sprawy Pana Boga. Można jedynie życzyć, aby intencji dziękczynnych było więcej.  W tekst wmieszane jest także za dużo narzekania, że "za mało tego i tamtego". Może samemu próbować wprowadzać jakieś ulepszenia, "żeby było więcej śpiewu, czy milczenia", zachęcać do współpracy chętne osoby. Rozumiem, gdy wierni narzekają, ale gdy ksiądz zaczyna przesadnie narzekać, to co to za przykład.  Nisa
L
leszek
3 kwietnia 2011, 22:29
Owszem, ja również odebrałem artykuł jako troskę o czystość Eucharystii. Tyle że zarzutu nieczystości dopatrywałem się właśnie w dawaniu na mszę św. w intencji przysłowiowego Kowalskiego, w odprawianiu mszy św. w intencji Kowalskiego... Zgadzam się z autorem, że słowa świadczą o tym jak rozumiemy i traktujemy Eucharystię. Ale to nie jest takie proste, że sformułowania zdradzają herezję i kupczenie łaskami. Autor burzy się że: Jest jednak sformułowanie, które właściwie wpisało się w ryt mszalny, a które wydaje mi się większą i bardziej obrzydliwą herezją niż kupczenie łaskami. Tuż po pozdrowieniu wiernych pada właściwie zawsze i wszędzie informacja, że „msza święta sprawowana jest w intencji świętej pamięci Jana Kowalskiego”. Herezja, jak kłamstwo, najczęściej nie jest czystą nieprawdą, ale bolesnym okaleczeniem prawdy. I tak jest właśnie w tym wypadku. Pan przecież oddał życie na krzyżu, żeby uwielbić Boga i żeby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno, żeby woda z Jego przebitego Serca, którą jest Duch Święty, rozlała się w sercach wszystkich, napełniając je miłością Bożą. Jezus umarł dla zbawienia świata, co oznacza, że umarł, by nas zjednoczyć i by zjednoczona ludzkość, którą jest Kościół, stała się chwałą Boga. Jeśli Eucharystia jest uobecnieniem Jego ofiary, to sprawujący ją Kościół nie może mieć innej intencji niż sprawujący ją Pan. Tymczasem zapewne większość uczestników mszy sprawuje święte obrzędy z intencją dużo niższych lotów: zdrowie, siły, praca, zbawienie wieczne dla kogoś z rodziny. Te intencje są godziwe i ważne, ale powinny znać swoje miejsce. Ale w takim razie pretensje należałoby mieć do Kościoła który za pomocą kanonów Kodeksu Prawa Kanonicznego sankcjonuje herezje i kupczenie łaskami. Wystarczy sięgnąć do nie których kanonów KPK - już tu zresztą cytowanych: Kan. 945 - § 1. Zgodnie z uznanym zwyczajem Kościoła, każdy kapłan celebrujący lub koncelebrujący Mszę św. może przyjąć ofiarę złożoną, aby odprawił Mszę św. w określonej intencji. § 2. Usilnie zaleca się kapłanom, ażeby także nie otrzymawszy ofiary odprawiali Mszę św. w intencji wiernych, zwłaszcza ubogich. Kan. 946 - Wierni składający ofiarę, aby w ich intencji była odprawiona Msza św., przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł. Kan. 948 - Należy odprawić oddzielnie Msze św. w intencji tych, za których została złożona i przyjęta ofiara, nawet niewielka. No to skoro Kościół sam mówi o składaniu/przyjmowaniu ofiar aby odprawić Mszę św. oraz odprawianiu Mszy św. w określonych intencjach to jak ma rozumować i mówić szeregowy wierny? Sam niedawno stanąłem przed dylematem związanym z tzw. dawaniem na mszę w rocznicę śmierci mojegoTaty. Poszedłem do Biura Parafialnego i stwierdzenie że chcę dać na mszę nie przechodziło mi przez gardło. W końcu powiedziałem że chciałem prosić o odprawienie Mszy św. w intencji mojego Taty, w rocznicę śmierci.
Tess S
3 kwietnia 2011, 19:53
Jak widac z wypowiedzi, każdy w tym tekście dostarzega inne rzeczy. Ja wyczytałam w nim troskę o czystośc intencji w odniesieniu do Eucharystii. Wszak chyba nie chodzi o same słowa i o to, żeby "dawać na mszę" czy zamawiać intencję wplacajac jakiś datek na utrzymanie księdza. Bo to, ze chcemy wspierać swoich bliskich tych zyjących tu i tych, którzy juz są po drugiej stronie zycia, modlitwą, czy owocami mszy św. to dobre postepowanie. Czytając jednak artykuł odnioslam wrażenie, że księdzu chodzi o to co siedzi w naszych sercach gdy "zamawiamy" mszę sw. Czy nie szukamy tam jakiejś formy "zaklęć", które maja nam coś załatwić, a jeszcze jak poprzemy to kasą to w zasadzie możemy oczekiwać pozytywnych efektów. Skoro pojawia się taki temat to chyba warto skorzystać z okazji i zadać sobie pytanie czym dla mnie jest Eucharystia.
L
leszek
3 kwietnia 2011, 12:56
msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Cóż, ja bym przede wszystkim podziękował żonie. Skoro Twoim Bogiem jest żona... Zdecydowanie nie. Ale - jak by to powiedzieć - jest mi nieskończenie bliższa. Podobnie córka. Domyślam się że nie ożeniłeś się z żadnym bóstwem ;-) Ale chodziło mi o pewną przenośnię. Gdy ktoś ma coś co jest dla niego ważniejsze niż Bóg, i dla tego czegoś jest gotów nawet zrezygnować z Boga, to wóczas mówi się że ten ktoś ma swoje idole, swoje bałwany, swoje bożki, które przesłaniają mu Boga. Takim idolem, bałanem, bożkiem któremu oddaje się szczególne hołdy niekoniecznie musi być jakiś Trygław czy Manitu, a współcześnie na ogół są to pieniądze, władza lub inny człowiek - np małżonek lub dziecko. Z Bogiem jest ten problem, że jego przewaga nad nami generuje niebotyczny dystans. Proch słabo rozmawia z wszechmogącym stwórcą. Już nie mówię o miłości, bo to stopień wyżej. @bracie_robocie, to nie Jego przewaga generuje niebotyczny dystans lecz Twoje ludzkie nastawienie. I póki nie przestaniesz się ciskać i wręcz bluźnić na zasadzie 'na złość mamie niech mi marzną uszy' to nic się nie zmieni. Czy wy naprawdę KOCHACIE Boga? Czujecie prawdziwą miłość, czy to tylko taka nowomowa? To zależy co rozumiesz przez prawdziwą miłość. Jeśli taką jak opisywaną w 1 Kor 13 to tak, a więc miłość będącą pewną postawą, a nie intensywnymi, egzaltowanymi przeżyciami emocjonalnymi. I powiem Ci że kochać Boga taką miłością jest mi nawet łatwiej niż drugiego człowieka... bo do Boga mam pełne, absolutne zaufanie...
Barbara E.
3 kwietnia 2011, 11:41
msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Cóż, ja bym przede wszystkim podziękował żonie. Oczywiście, że oboje małżonkowie cieżko pracują na to, by trwać razem "na dobre i na złe", ale po to jest SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA by w tą pracę wpuścić Pana Boga. Ludzkie zasługi bywają duże, ale nic by nie zrobili bez Jego daru miłości. Powiem tak - kwiaty dla żony, a Bogu modlitewne uwielbienie.
KP
kochać Pana Boga
3 kwietnia 2011, 11:34
W Twojej żonie, w Twojej córce mieszka Bóg. Kochając ich, kochasz Stwórcę.
3 kwietnia 2011, 10:32
msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Cóż, ja bym przede wszystkim podziękował żonie. Skoro Twoim Bogiem jest żona... Zdecydowanie nie. Ale - jak by to powiedzieć - jest mi nieskończenie bliższa. Podobnie córka. Z Bogiem jest ten problem, że jego przewaga nad nami generuje niebotyczny dystans. Proch słabo rozmawia z wszechmogącym stwórcą. Już nie mówię o miłości, bo to stopień wyżej. Czy wy naprawdę KOCHACIE Boga? Czujecie prawdziwą miłość, czy to tylko taka nowomowa?
M
Magdalena
3 kwietnia 2011, 09:14
A co ks. sądzi o Mszach św. gregoriańskich, ostatnio zastanawiałam się czy to tylko za jedną duszę , czy można modlić się  razem np. za rodziców, kapłani różnie mówią(podobno matematycy mówią , że nie można a wierzący, że można, bo w końcu jeden kapłan powiedział: "co Bóg złączył człowiek niech nie rozłącza"). Idąc "zamówić" intencję Mszy św. też jakoś dziwnie czuję się z tym nazewnictwem, a jak zatem mówić żeby było dobrze? "Zamówiłam intencję Mszy św. gregoriańskiej w intencji moich rodziców( nie rozdzieliłam ich!), nie chcę kupczyć łaskami, ale skoro Eucharystia jest przede wszystkim dziękczynieniem, uwielbieniem Boga, chcę razem z rodzicami( świętych obcowanie) uwielbiać Jezusa. "Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony", chcemy zatem uwielbiać Pana, aby Duch został dany, mam nadzieję , że dla moich rodziców otrzymanie Ducha jest równoznaczne  z "wieczną ekstazą" , nieustannym byciem w NIM, niesamowitą radością wieczną. Pozdrawiam!
L
leszek
3 kwietnia 2011, 08:53
msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Cóż, ja bym przede wszystkim podziękował żonie. Skoro Twoim Bogiem jest żona...
2 kwietnia 2011, 23:22
msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Cóż, ja bym przede wszystkim podziękował żonie.
Bolesław Zawal
2 kwietnia 2011, 22:15
Do Przemysława Marka Szewczyka przypomina się mi takie stara powiedzenie "na początku szpak dziobał bociana , a potem nastąpiła zmiana i bociana dziobał szpak" tak to wygląda w księdza wykonananiu.
TJ
taki jeden
2 kwietnia 2011, 18:48
Czy to znaczy, że nie będzie mi już wolno prosić o odprawienie Mszy św. za dusze zmarłych z mojej rodziny?? Chyba Księdza trochę poniosło. Chciał Ksiądz opublikować elokwentny artykuł, popisał się i wylał dziecko z kąpielą. Nie ma nic złego w ofiarowaniu Bogu w czyjejś intencji, takiej modlitwy, jak Eucharystia.
Przemysław Marek Szewczyk
2 kwietnia 2011, 18:34
Do Słabej. Czuję się wywołany do odpowiedzi: 1. Nie napisałem, że prośba o odprawienie mszy w jakiejś konkretnej intencji i składanie przy tej okazji jest złe. Znam kanony Kościoła. Chodzi tylko o przywrócenie proporcji. 2. Zgodni jesteśmy w tym, że nie należy czepiać się słów (piszę o tym wyraźnie pod koniec artykułu). Uczepiłem się serca, z którego - jak sądzę - takie słowa się zrodziły i utarły w języku. Gdybyśmy mieli czepiać się słów to także "wcielenie" jest słowem z języka heretyka Apolinarego, a tymczasem dziś ktoś, kto go używa wcale nie musi być heretykiem. 3. A jeśli chodzi o formułę, którą ja posługuję się podczas Eucharystii, to przede wszystkim nie zaczynam od tego słów wprowadzenia do liturgii. Na końcu po zachęcie do takiego sprawowania świętych obrzędów, by dokonały w nas tego co oznaczają, proszę zgromadzonych o pamięć modlitewną podczas Eucharystii o zmarłym Janie Kowalskim, o którego zbawienie wieczne ja proszę podczas tej mszy świętej. Czasem nawet dodaję, że na prośbę jego żony czy kogś tam.
S
Słaba
2 kwietnia 2011, 17:45
Myślę, że dobrem byłoby zaniechanie czepiania się słów. Zwłaszcza bez podania, jak powinno się mówić w takich okolicznościach. Jeżeli zamawianie intencji mszalnych jest niepoprawne teologicznie, albo jest złym uczynkiem, to proszę nie przyjmować intencji i pieniędzy. Jeżeli ksiądz przyjmuje, a uważa to za zły czyn - to uczestniczy ksiądz w tym złu. Proszę też o jasne stanowisko odpowiednich władz kościelnych, zabraniające zamawiania intencji i dawania pieniędzy dla księdza, jeżeli jest to złem i nieposzanowaniem dla Ofiary Chrystusa.
Barbara E.
2 kwietnia 2011, 14:53
jest jeszcze jedna ważna rzecz - podając intencję mszy św. dajemy świadectwo wiary. Mój ks. proboszcz zawsze bardzo podkreśla, że szczególnie msza św. sprawowana w rocznicę sakr. małżeństwa jest świadectwem dla innych wiernych w kościele, że można tyle lat być razem i należy za to Panu Bogu podziekować. Uważam, ze artykuł świetny.
Bolesław Zawal
2 kwietnia 2011, 14:05
Czy naprawdę trzeba się czepiać słówek? Czy naprawdę nie jest istotne, że ludzie pielgrzymujący po tym świecie myślą o swoich bliskich być może cierpiącym w czyśćcu? Myślę że chwalebna jest dla człowieka właśnie pamięć za ludzi którzy odeszli. Zadaję sobie pytanie po co istnieje taki polski zwyczaj jak wypominki? Tak zwana ofiara mszy św. była i jest potrzebna nie tyle dla istoty samej mszy co właśnie dla osoby która pragnie aby została odprawiona msza św. w intencji ...... i w ten sposób została podana ulga w cierpieniu czyśćcowym. A poza tym każdy robotnik jest wart swojej zapłaty a wstrzymanie zapłaty jest grzechem wołającym o pomstę do nieba myślę, że i o tym musimy pamiętać!
2 kwietnia 2011, 13:13
Ofiara w intencji mszy św. - czy to będzie poprawnie?... Wtedy ofiara pieniężna będzie się kojarzyć z intencją, a nie ze mszą. A intencja jest podwójna: za osobę i za księdza, skoro wspomagamy go w taki sposób.
G
GiePe
2 kwietnia 2011, 12:24
Jeszcze na kanwie artykułu kilka wypisów z Kodeksu Prawa Kanonicznego (po ich lekturze mam wrażenie, że samo przyjmowanie ofiar (sposób, bo jak Ksiądz napisał cel jest jasny - to pomoc kapłanom, którzy muszą z czegoś żyć), czy też nazewnictwo jest sprawą ważną, ale nie najważniejszą). Tutaj najważniejsza jest edukacja wiernych, mówienie o tym, czego niestety się nie robi, a później efekty są takie jak Ksiądz opisał powyżej. Kan. 945 - § 1. Zgodnie z uznanym zwyczajem Kościoła, każdy kapłan celebrujący lub koncelebrujący Mszę św. może przyjąć ofiarę złożoną, aby odprawił Mszę św. w określonej intencji. Kan. 946 - Wierni składający ofiarę, aby w ich intencji była odprawiona Msza św., przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł. Kan. 951 - § 1. Kapłan, odprawiający więcej razy w tym samym dniu, może poszczególne Msze św. aplikawać w intencji, w której została złożona ofiara, przy zachowaniu jednak prawa, że oprócz dnia Bożego Narodzenia, wolno mu zatrzymać dla siebie jedną tylko ofiarę, pozostałe zaś winien przekazać na cele oznaczone przez ordynariusza, z dopuszczeniem jednak pewnego wynagrodzenia z tytułu zewnętrznego.
G
GiePe
2 kwietnia 2011, 12:08
Przyznaję, nie zwracałem do tej pory uwagi na nazewnictwo w tej materii - zamawiania Mszy Świętej (?!) oraz dawania stypednium księdzu (chyba bardziej poprawnie). Ale jestem ciekawy, jak określać te rzeczy, jak nazwać je poprawnie.
2 kwietnia 2011, 11:34
Od dawna jestem za tym, żeby wprowadzić podatek wyznaniowy, który uporządkowałby też kościelne nazewnictwo. Szkoda, że Autor nie pokusił się o próbę językowego określenia ofiary mszalnej tak, żeby było i teologicznie, i godnie, i prawdziwie. Rzadko się tak zdarza, żeby intencja mszalna była tylko jedna, więc trudno mówić o jakimś kulcie jednostki. W trakcie takiej mszy w szczególny sposób modlimy się za daną osobę i bardzo świadomie oddajemy ją Panu Bogu. Tak myślę.
Bogusław Płoszajczak
2 kwietnia 2011, 08:47
Jeszcze jedno: Czasami zdażaja się osoby robiące nadgorliwie wszelkie zbiórki prafaialne. Ich postawa może czasem robić wrażenie wymuszania psychologicznego datków. Uważam, że czynią to bez złej woli ale nich się opamiętają lub niech ktoś trzeci im to powie bo robią bardzo złą robotę! Kościól ma wrogów którzy chętnie wykorzystują podobne sytuacje!
Bogusław Płoszajczak
2 kwietnia 2011, 08:22
Myślę, że sformuowania w stylu "zamówić Mszę Świętą" czy "zapłacic za Mszę Świętą" nie są wyrazem złej woli tylko bzmyślności. Ludzie po prostu wyrażaja się nieprecyzyjnie na codzień więc robia to również przy tej okazji. Niestety, dla osób trzecich może to faktycznie wyglądać na coś w stylu symonii lub gorszych rzeczy. W zwiazku z tym niektóre osoby mogą faktycznie myśleć że tak ma być. Bardzo dobry artykuł, na takie rzeczy należy zwracać uwagę jak najczęściej. Dziękuję autorowi i BRAWO!
R
rebel
2 kwietnia 2011, 08:09
To rzeczywiście niemal świętokradztwo, zamawiać Mszę w intencji czyjegoś zdrowia albo zbawienia. Wręcz oburzające! W takim razie należałoby zlikwidować wszystkie wątki z podawaniem intencji i wysyłaniem wpłat na konto Jezuitów, którzy mają w tych intencjach odprawiać Msze. No i ksiądz Szewczyk na pewno nigdy nie przyjmie datku na odprawienie Mszy św., nawet jeśli zostanie wysłany z powrotem do Polski i będzie musiał z tychże datków utrzymać siebie i parafię.
2 kwietnia 2011, 02:52
Tylko gdzie takich księży którzy "nie biorą" za Mszę szukać ? Gdzie można najnormalniej w świecie pogadać o problemach nieobawiając się niczego ? I którzy w konfesjonale nie zapytają: "dałaś na Mszę za .... " To szczyt marzeń mieszkać w DOBRYCH parafiach...
1 kwietnia 2011, 23:54
Ciekawe i bardzo pożyteczne rozważania. Do przemyslenia. Dzięki za ten artykuł.
T
teresa
1 kwietnia 2011, 23:05
Dziękuję za ten artykuł. Dla mnie to budujące, że są księża dla których przedstawiony tu problem nie jest obojętny. Chcę powiedzieć, że ks. Szewczyk nie jest osamotniony w swoim postrzeganiu "intencji mszalnych". W sąsiadującej do mojej parafii dopiero w ogłoszeniach, po mszy św. ksiądz prosi o modlitwę w intencji zmarłych. Wymienia imię i nazwisko zmarłych. Wszyscy głośno odmawiają Zdrowaś Maryjo i Wieczny odpoczynek.Nie zniechęca to wiernych do zamawiania takich właśnie intencji. Myslę, że jest to kwestia uświadamiania ludzi i formowania ich postaw. Ale to już pozostaje w gestii duszpasterzy.
Dariusz Piórkowski SJ
1 kwietnia 2011, 20:45
Muszę się zgodzić z autorem artykułu. Z pewnym jednak zastrzeżeniem. Przyjmowanie intencji mszalnych wiąże się przede wszystkim z utrzymaniem księdza. Oczywiście, można by pomyśleć coś innego, tylko co w naszej polskiej rzeczywistości? To prawda, że każda msza św. jest zawsze sprawowana za wszystkich zmarłych, nie tylko ochrzczonych, ale również tych, "których wiarę jedynie Pan Bóg znał". Problem w tym, że gdyby to dotarło do świadomości wiernych, to by przestali "dawać na mszę". Więc przedstawia się to tak, jakby msza była jedynie w wyznaczonej intencji. Niewiele się tutaj zmieniło od czasów przedsoborowych, gdzie każdy ksiądz podobny był do starotestamentalnego kapłana. Zresztą, ja mam wrażenie, że nasza  liturgia i duchowość w Polsce ma wiele rysów starotestamentalnych. I tak rzeczy drugorzędne często w praktyce stają się pierwszorzędne. Poza tym, to prawda, że Eucharystia jest również dziękczynieniem i uwielbieniem Boga. Modlitwa "Ojcze nasz" też wskazuje taki kierunek. Najpierw chwalimy Boga, a potem dopiero o coś Go prosimy.  Dobrze, że ksiądz o tym napisał, to temat tabu, przemilczany i niedyskutowany. Z doświadczenia wielu proboszczów wynika jednak, że młode pokolenie już nie jest takie chętnie do "dawania na mszę". Kiedyś i tak trzeba będzie poważnie przemyśleć finansowanie Kościoła. Ale jak to w życiu bywa, dopóki kasa jest, to się o tym nie myśli.
Bolesław Zawal
1 kwietnia 2011, 20:27
Nie wiem czy autor tego artkółu jest naprawdę kapłanem czy nie bo mam wonpliwości, a świadczy o tym brak znajomości niektórych przepisów koscioła katolickiego a zwlaszcza dotyczących obowiązkowych opłat wnoszonych przez księży na rużne cele nmiędzy innymi i na seminaria diecezjonalne. Artykół oderwany całkowicie od życia.