Psy szczekają - WOŚP, Caritas i rzeczywistość
Kila słów o sensie debaty na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dziś rano bowiem "przyoczyłam" kolejny artykuł na temat Owsiaka. Tekst może i niezgorszy, ale...
WOŚP jest organizowana od prawie 20 lat i przez te prawie 20 lat (no, może przez 15, bo początek działania Orkiestry nie wywolywał jeszcze kontrowersji) mamy w styczniu stały temat, który nieodmiennie rajcuje publicystów wszelkich maści: WOŚP kontra Caritas. Co prawda wszytko, co mogło być powiedziane zostało powiedziane już po pierwszych 2 latach. Ale nie szkodzi. Jest kontrowersja, wierszówki lecą, kliknięcia na stronach też. Jeszcze tylko rok, a redaktor rok Lis (a może tym razem Pośpieszalski) wpadnie na znakomity pomysł, by zaprosić do studia gracza Orkiestry wraz ze zwolennikiem Caritasu i rozpocznie się licytacja, kto lepiej, kto wiecej, kto słuszniej...
Tymczasem rzeczywistość wygląda tak:
8 stycznia, niedziela, 9:30 rano, idę ul. Rakowiecką na umówione spotkanie, a naprzeciw mnie wylewa się z porannej Mszy tłum ludzi - głównie starsze panie (no bo rano). I każda starsza pani, (aż chciałoby się powiedzieć, jak jeden mąż) jest "otagowana" czerwonym serduszkiem. Kilka dni wcześniej te same starsze panie kupowały świece Caritasu. Tak chciały. A część z nich dodatkowo wrzuciła parę drobnych tym biedakom, co stoją wytrwale pod kościołem. Wszystko gra. I mruga. I Orkiestra, i świeca Caritasu. A i żebrak może wypije zdrówko starszej pani.
No i sami powiedzcie - czy jest o co kruszyć kopie?
Skomentuj artykuł