Różaniec - zapomniany skarb
Pod ręką mamy wielki Skarb, ale ostatnio jakoś nie wiedzieć czemu w powszechnej świadomości ten Skarb jest ukryty pod warstwą kurzu, powstałego z nieświadomości jego mocy i piękna, oraz stereotypów nakazujących sądzić, iż ten Skarb to tak naprawdę nic ciekawego - nuda i monotonia.
Tymczasem wielcy ludzie dawnych epok ochoczo wykorzystywali ten Skarb i to on, jak głosili, prowadził ich do wielkości, jaką osiągnęli i niejednokrotnie do świętości. Chociaż określenie "dawne epoki" jest chyba zanadto przesadzone. Pokolenie jeszcze naszych rodziców, a na pewno dziadków pełnymi garściami sięgało po klejnoty, jakie w tym Skarbie się znajdują.
Skarb ów został nam, jak podają przekazy historyczne, przekazany bezpośrednio przez Niebiosa w objawieniu Matki Bożej Św. Dominikowi. Skarb, o jakim piszę to bowiem modlitwa. Nie byle jaka modlitwa. To różaniec.
Pamiętam, jako dziecko, jak u nas w rodzinie często do niego sięgano. Pamiętam, że był kołem ratunkowym wtedy, gdy nadciągały różnego rodzaju kataklizmy, burze, gdy na zewnątrz domu szalał wiatr i zawierucha, trzaskały pioruny. Był ucieczką w we wszelkich niepowodzeniach i zawieruchach rodzinnych. Pamiętam moją ciężko chorą mamę, która, umierając, nie rozstawała się z różańcem i chyba w nim topiła wszelki bunt do Boga, że musi odejść w tak młodym wieku, zostawiając samego tatę z dziećmi.
Ja tak naprawdę też długo nie odkryłem tego Skarbu. Pamiętam, jak mama, zmuszała mnie jako dzieciaka, bym chodził codziennie w październiku do Kościoła bo jest różaniec. Pamiętam, jak nie chciałem. Jednak, mimo że nie lubiłem tej modlitwy, jakoś podświadomie, zawsze w chwilach kryzysowych, przed ważnymi wydarzeniami, trudnymi egzaminami, w ramach hasła: "jak trwoga to do Boga", właśnie za pośrednictwem różańca się do Niego uciekałem.
Prawdziwą jego siłę odkryłem, w chwili szczególnie dla mnie trudnej. Wtedy przypadkowo odkryłem Nowennę Pompejańską, czyli trudną i wymagającą modlitwę do Matki Bożej, ale modlitwę, o której mówiono że jest to nowenna nie do odparcia. Modlitwa ta Opara jest właśnie na różańcu. Powiem, że byłem zaskoczony, jakie rezultaty przyniosła ta modlitwa. Nie tylko otrzymałem to, co chciałem, ale otrzymałem zdecydowanie więcej. Z jednej strony były to dary duchowe, ale z drugiej fizyczne, materialne, realnie oddziaływujące na moje życie.
Nie wiem dlaczego akurat ta modlitwa ma tak wielką siłę, ale widać, taki był kaprys Boga. Maryja w wielu objawieniach uznanych i tych jeszcze nie uznanych przez Kościół namawia do modlitwy różańcowej, bł. Alanowi de la Roche przekazała obietnice darów od Boga dla tych, którzy będą się modlić różańcem. Siostra Łucja z Fatimy podkreślała iż, zgodnie z objawieniem Maryi: "Przez moc, którą Bóg Ojciec powierzył w tych ostatnich czasach Różańcowi, nie ma problemu osobistego, ani rodzinnego, ani narodowego, ani międzynarodowego, którego nie można byłoby rozwiązać Różańcem". Zresztą, we wszystkich objawieniach w Fatimie Matka Bożna namawiała do odmawiania różańca.
Papież Jan Paweł II powtarzał, że różaniec jest jego ulubioną modlitwą i ma zaraz po Mszy Świętej wielką siłę. Polecam wszystkim skorzystać z tej wielkiej siły, bo naprawdę warto i jak się w tę modlitwę wgłębi, to nie jest ona już zwykłym klepaniem zdrowasiek, ale piękną, głęboką rozmową z Bogiem i naprawdę bardzo skuteczną. Mogę w pełni podpisać się pod słowami św. Josemaría Escrivá: Różaniec Święty to potężna broń. Używaj jej z ufnością, a skutek wprawi cię w zadziwienie.
Skomentuj artykuł