Tu chodzi o wieczność!

(fot. Foter.com)
Materiały nadesłane

Często słyszę, że Kościół nie traciłby tylu wiernych, gdyby szedł z duchem czasu, a nie trzymał się kurczowo tych swoich zasad spisanych dawno, dawno temu, które mają się nijak do obecnej rzeczywistości. Dużo ludzi odwraca się od Kościoła, nie chce mieć z nim nic wspólnego, bo twierdzi, że stoi na drodze do ich szczęścia. Dlaczego?

Kościół nie zgadza się na antykoncepcję, a przecież dla kobiety to jest coś dobrego, bo pozwala cieszyć się seksem, bez zajścia w ciąże. Tak samo in-vitro - odrzuca tę metodę, a przecież tak wielu osobom dałaby to upragnione szczęście w postaci dziecka. Stoi na straży przysięgi małżeńskiej, a więc utrudnia życie tym osobom, które się rozwiodły i chcą ponownie wejść w nowy związek. Przecież oni tak się kochają, a Kościół nazywa to cudzołóstwem! Jak tak można! Co więcej, nie jest tolerancyjny, bo odmawia prawa do zawierania związków (a więc prawa do miłości!) osobom innej orientacji seksualnej, nazywając homoseksualizm chorobą. A przecież takie osoby też chcą być szczęśliwe! A Kościół nazywa to grzechem.

Kościół w pełni akceptuje i szanuje homoseksualistę, ale nie może akceptować czynu homoseksualnego. Nigdzie w Kościele nie znajdziemy słów, które by odrzucały, potępiały i wykluczały taką osobą. Bo Kościół i Pan Bóg nie potępia grzesznika, ale grzech. I to jest zasadnicza różnica.

Przyznasz, że nie jest miłością to, gdy wiem, że ktoś pije truciznę, a ja w imię tolerancji i wolności tego człowieka poklepię go po plecach i powiem by pił dalej? Nie! Z wielką miłością, delikatnością i wyczuciem powiem, że to co pije prowadzi go do śmierci. Ja w życiu kieruję się miłością bliźniego, a "kochać kogoś, to robić wszystko by widzieć go kiedyś uśmiechniętego w niebie".

W pełni akceptuję i nie potępiam osoby, która grzeszy, ale nie mogę akceptować grzechu. Gdy ignoruje grzech, mówię, że to normalne, bo nie chcę wyjść na osobę zacofaną, to w ten sposób robię krzywdę drugiemu człowiekowi, bo nie mówię mu prawdy. A ta prawda jest taka, że trwając świadomie w grzechu i nie chcąc z nim zerwać, człowiek sam sobie zamyka drogę do zbawienia. A dlaczego?

"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą nie odziedziczą królestwa Bożego" 1 Kor 6, 9-10. Po śmierci są tylko dwie opcje: niebo i piekło. Trzeciej nie ma.

Życie w grzechu to życie w kłamstwie. I nie kwestionuję tego, że żyjąc w kłamstwie można być szczęśliwym. Można! Ojciec kłamstwa - Szatan, tak wykreuje rzeczywistość, da różowe okulary, że nie dziwię się, że osoby homoseksualne nazywają miłością i szczęściem, to co nim nie jest. Nie dziwię się, że osoby, które weszły w nowy związek (zostawiając żonę/męża) czują się teraz bardziej szczęśliwe.

I teraz: gdy Pan Bóg widzi kogoś szczęśliwego, tryskającego radością, który biegnie z uśmiechem wprost ku przepaści (on jej nie widzi, bo prze te okulary wydaje mu się, ba! jest pewien, że jej tam nie ma, ale że tam jest coś cudownego!). To, czy ma go zawrócić z tej drogi, przez co popsuje mu humor, bo wywróci jego życie do góry nogami, ale za to ocali od śmierci? Czy ma patrzeć jak wpada i się zabija?

I właśnie dlatego, że Kościołowi nie jest obojętny los człowieka, co się z nim stanie, nazywa rzeczy po imieniu. Bo tu chodzi o wieczność! Pan Bóg chce dla Ciebie życia wiecznego w Niebie! On chce dla Ciebie szczęścia! Wiedz jedno: dla Szatana jesteś marnym stworzeniem, nic nie wartym (a na pewno nie wartym takiej ogromniej miłości Jezusa do Ciebie). I wierz mi, nie obchodzi go Twoje szczęście. On z zemsty za to, że będąc aniołem odrzucił Boga, a więc sam siebie potępił, chce byś i Ty był tam gdzie on. Bo on myśli tylko o sobie. I robi to z nienawiści do Boga. A dla Jezusa jesteś osobą najdroższą na świecie. I będzie walczył o Ciebie do końca, by móc spędzić z Tobą całą wieczność w Niebie. On chce dać Ci szczęście, nie chwilowe, ale  takie które trwa wiecznie!

Niedawno przeczytałam zdanie Epikteta z Hierapolisu: "Prawdziwe szczęście trwa wiecznie i nie może być zniszczone. Wszystko co nie posiada tych dwóch cech - nie jest  prawdziwym szczęściem". Bo życie nie kończy się tu na ziemi, ono trwa. A gdy ktoś wybiera grzech i ten grzech nazywa  szczęściem, to niestety, jest to bolesna prawda, ale po śmierci nic z niego szczęścia nie zostanie. Jedynie zgliszcza żalu i pretensji do siebie, że przegrało się swoje życie i już nic nie można zmienić.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tu chodzi o wieczność!
Komentarze (5)
G
golgota
4 lutego 2014, 18:06
Pewnie, że się podoba, bo nie ma rozmywania nauki katolickiej. Ale wbrew temu co tu napisano, praktyka bywa inna. Proszę zobaczyć jak jest traktowane cudzołóstwo w poniższym artykule:, [url]http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html[/url] Tu się nie mówi, że "...rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ....nie odziedziczą królestwa Bożego" 1 Kor 6, 9-10..." - lecz wręcz przeciwnie, zaleca się grzesznikom, "by się nie rozwiedli"
Monika Tomalik
4 lutego 2014, 17:52
Dziekuję :) Ciesze się, że sie podoba :) wiecej artykułów znajdziecie na moim blogu "Oliwna lampka codzienności" http://monikatomalik.blog.deon.pl/
4 lutego 2014, 17:41
Świetny artykuł. Cóż mogę dodać? POzdrowienia
K
Kasia
4 lutego 2014, 14:29
Genialny artykuł.
D
Dominika
4 lutego 2014, 09:50
Bardzo dobry tekst, w pełni popieram. Ale dlaczego słowo Bóg w tagach jest pisane małą literą?