Wielki Post w perspektywie śmierci
"Jakimże bólem zamroczone zostało moje serce i na cokolwiek spojrzałem, widziałem śmierć. (…) Stałem się sam dla siebie wielkim pytaniem i pytałem własnej duszy, czemu jest taka smutna i czemu wywołała we mnie taki zamęt i nie dawała mi odpowiedzi" - św. Augustyn.
Nieuchronne zmierzanie człowieka do śmierci sprawia, że zagadnienie to ma charakter uniwersalny. Dodatkowo człowiek w swym istnieniu wpisany jest w obraz śmierci, tak jak sama śmierć wpisana jest w obraz istnienia człowieka. Z tego względu przed faktem konieczności śmierci, wszelkie potrzeby, sukcesy, marzenia, porażki, bogactwa, wady charakteru ludzkiego ujednolicają się i spłycają, bowiem bez względu na te i inne elementy życia, każdy człowiek stanie w sposób sprawiedliwy w perspektywie własnej śmierci. To osobiste doświadczenie wpisane jest nierozerwalnie w człowieczeństwo i właśnie dlatego nie tylko nie sposób człowiekowi oddzielić swego bytu od realności śmierci, ale także nie podobna, aby żądał on usunięcia tej części swej egzystencji, skazując się wówczas na zaprzeczenie i zatracenie własnej natury bytowej.
Pochylając się jednak nad samym zagadnieniem śmierci należy zauważyć, iż człowiek może postrzegać ją wewnętrznie i zewnętrznie. Wprawdzie trudno jest mówić o akceptowaniu własnej śmierci, a jeszcze trudniej jest spojrzeć na swe umieranie, jak na idealny materiał refleksji antropologicznej, ale mimo to możemy sobie wyobrazić jakąś realność własnego umierania (miejsce, okoliczności, nasze zachowania, wyraz twarzy bliskich, pogodę za oknem, treść swoich myśli). Lecz kluczowy problem pojawia się w momencie, gdy dotykamy zagadnienia własnego "ja", które jest niejako wyabstrahowane z owego przeżywania treści śmierci. Można bowiem myśleć o kolorze sukienki, kroju garnituru, w jakim złożeni zostaniemy do grobu, ale nie sposób myśleć o nierealnym nieistnieniu siebie, gdyż sama czynność myśli generuje aktywność naszej świadomości. Chcąc nie chcąc, człowiek przecież jest bytem realnym, osadzonym w konkretnej egzystencji. Jeśli jednak na śmierć spojrzymy z zewnętrznej perspektywy, możemy przyjąć do wiadomości jej oczywistość i niejako oswoić się z jej naturalnością.
Okres Wielkiego Postu jest czasem umożliwiającym nam zetknięcie się z głębią tego zagadnienia. To moment, w którym przyzwolenie człowieka na śmierć jest afirmowaniem jej treści, która bezspornie i nierozerwalnie stanowi o wymiarze ludzkiego życia. Dodatkowo, kiedy właśnie w czasie Wielkiego Postu doświadczamy śmierci bliskiej osoby, kiedy cierpienie choroby, ból utraty kogoś jest mocniej niż kiedykolwiek wpisany w nasz dzień, kiedy towarzyszymy zmarłemu w ostatniej drodze, udajemy się na pogrzebową mszę, pochylamy nad trumną, która znika w ziemi, wówczas to pełniej potrafimy zrozumieć nie tylko czym jest życie i śmierć, ale również docenić jak ogromnym darem dla ludzi był fakt zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Śmierć kogoś bliskiego ma bolesny charakter poprzez emocjonalny stosunek człowieka do drugiej osoby, ale także ze względu na możliwość refleksji nad swą własną przyszłością. Trudno jest ze spokojem mówić o normalnym procesie biologicznym, jaki zachodzi w organizmach żywych, kiedy w świadomość człowieka wkrada się bunt, niepewność, lęk o samego siebie, żal, rozpacz, poczucie straty, osamotnienie, a nawet poczucie bezcelowości życia.
Wielki Post i następujące po nim Święta Zmartwychwstania malują jednak zgoła inny obraz losu człowieka, któremu w gruncie rzeczy jedynie własna grzeszność i strach przed poniesieniem kary zaburzają postrzeganie całokształtu celowości Boskiego działania i jego miłosierne zabarwienie. Po prawdzie bowiem cały ten długi czas Postu i Świąt, zadumy nad sensem dokonania stworzenia, przenikania głębi Istoty Boga oraz radości i wdzięczności z daru łaski, jaką promienieje zwycięski Jezus jest uświadomieniem sobie, czym autentycznie jest śmierć. To uświadomienie, że śmierć nie jest końcem, otchłanią bez dna czy zawieszeniem w próżni, ale jest swoistym dokończeniem ziemskiego życia człowieka, które dopiero nabiera pełni w nieskończoności istnienia samego Boga.
Skomentuj artykuł