Wojna nie jest rozwiązaniem problemu
Znowu słyszę strzały. Początek strzelaniny zawsze budzi we mnie rozczarowanie: a jednak nie doszło do wyciszenia, nie skończyła się jeszcze zbrojna konfrontacja. Znów będą ofiary. Najgorsze, że konfrontacja przyjmuje coraz bardziej zwyrodniałe formy.
Wczoraj znów uprowadzono cztery dziewczęta, które były w miejskim busie, udającym się na uniwersytet. Dwóch młodych pasażerów, którzy też w nim byli, zabito na miejscu i wyrzucono na ulice.
Dzisiaj mama Ranim nie pozwoliła jej udać się na uniwersytet, bojąc się o jej życie, a jeszcze bardziej o gehennę ofiar uprowadzenia i niewoli.
Tymczasem życie w największych miastach - Damaszku i Aleppo toczy się normalnie. Kraj jako taki nie jest jeszcze ogarnięty wojną, a większość mieszkańców rozumie, że należy jej uniknąć za wszelką cenę i że jest to pierwszy i najważniejszy postulat do spełnienia w obecnej chwili. Wszyscy znają przykład Iraku, który po tylu latach dewastacyjnej wojny, po tylu ofiarach i po wielkiej, codziennie składanej ofierze cierpienia zwykłych obywateli, pomimo astronomicznych wydatków państw, które się podjęły "stabilizacji" tego kraju, znajduje się on nadal w stanie nieopisanego chaosu. Czy Syryjczykom wystarczy cierpliwości, dobrej woli i nadziei, aby nie ulec logice nienawiści i niszczenia?
Skomentuj artykuł