Zacznij owocować
Zastanawiasz się czasem, gdzie podziała się w tobie miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie? Gdzie podziało się to wszystko, co w liście do Galatów św. Paweł nazywa owocami Ducha Świętego?
Właśnie, owocami. To jest tak, jak w przyrodzie - żeby był owoc, musi być wpierw posadzone ziarenko, które tylko systematycznie podlewane jest w stanie wykiełkować. Wtedy dopiero może wyrosnąć z niego piękne drzewo, które po zapuszczeniu korzeni wydaje kwiaty, dzięki którym może później owocować.
Jak widać, nie dzieje się to z dnia na dzień. Jest to pewien proces. A my często jesteśmy bardzo niecierpliwi i kiedy np. w życiu duchowym dopiero kiełkujemy, od razu chcielibyśmy wydawać owoce. A gdy tych owoców nie ma, denerwujemy się i zniechęcamy. Stajemy się podejrzliwi w stosunku do Pana Boga, no bo gdzie ta miłość i radość, o której jest mowa w Piśmie Świętym? Przez chrzest zostaliśmy włączeni we wspólnotę Kościoła, co oznacza, że zostaliśmy tak jakby zasadzeni i podlani Duchem Świętym. Później to już od nas samych zależy, czy będziemy rosnąć i rozwijać się, czy też nie.
Jedna uwaga co do wzrostu: warto znaleźć sobie taką tyczkę, na której będzie się można oprzeć - kogoś, kto ciągle będzie prostował nasz kręgosłup moralny i duchowy. Zastane skrzywienie trudniej jest naprostować, dlatego najlepiej działać od razu, póki jest się młodym i elastycznym. A gdy dopadnie cię kryzys i będziesz myślał, że już nic z ciebie nie będzie, że spełnienie twoich marzeń jest wręcz niemożliwe, wtedy usłysz słowa, które kieruje do ciebie Pan Bóg przez proroka Izajasza: "Ja, Pan, jestem twoim stróżem; podlewam cię co chwilę, by coś złego cię nie spotkało, strzegę cię w dzień i w nocy. W przyszłości zakorzenisz się, zakwitniesz i wydasz owoce." /por. Iz 27,3.6/
Powstaje dziś coraz to więcej wspólnot charyzmatycznych, jak Szkoła Nowej Ewangelizacji czy "Mamre". Jest coraz więcej rekolekcji, spotkań modlitewnych, Mszy świętych z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie, organizowanych przez takie właśnie wspólnoty.
A dlaczego akurat teraz, w tych czasach, jest ich takie zatrzęsienie? Pewnie dlatego, że współczesnemu człowiekowi bardzo trudno jest otworzyć się na Boga, uwierzyć w Jego obecność, jeśli sam na własnej skórze jej nie doświadczy. Dlatego Duch Święty przychodzi dzisiaj w tych samych znakach i charyzmatach, którymi żyli pierwsi chrześcijanie: w uzdrowieniach i uwolnieniach.
Przychodzi z mocą, tak jak wiatr. Niektórych powala na ziemię, i to dosłownie! (tak jak św. Pawła w drodze do Damaszku - Dz 9, 3-8). A jeszcze innych dotyka bardzo delikatnie i subtelnie. On po prostu przychodzi do każdego w indywidualny sposób. Dużą rolę odgrywają tutaj świadectwa osób, które wręcz emanują radością, pokojem, miłością. Tak, Pan Bóg posługuje się człowiekiem! Posługuje się jego ustami, rękami, nogami, aby szedł i mówił o Nim tym, którzy nie mieli okazji (albo nie chcieli) doświadczyć Jego obecności. Szczególnie teraz, gdy świat coraz mocniej krzyczy: "Bóg - tak, Kościół - nie", On tym mocniej daje o sobie znać właśnie w Kościele (we wspólnotach, poprzez posługę kapłanów, osoby świeckie).
Jeśli wydaje ci się, że ten temat już ciebie nie dotyczy, jeśli myślisz, że jesteś na przegranej pozycji i nie masz szans kiedykolwiek wydać owoców, bo po prostu uschłeś, to uważaj! Pan mówi: "Nie bój się - wtedy rozleję wodę po spragnionej glebie i zdroje po wyschłej ziemi. Wyleję Ducha mego na ciebie" /por. Iz 44,3/.
Ten deszcz błogosławieństw da ci nowe życie, które możesz przyjąć, ale możesz także je odrzucić. Od ciebie zależy, czy wybierzesz dalszą walkę o to, by wydać dobre owoce, czy zrezygnujesz z niej, bo takie bycie suchym jest może wygodniejsze? Ale zanim podejmiesz decyzję, przeczytaj sobie Ewangelię św. Marka 7, 19. Zobacz, co Jezus zrobi z drzewem, które nie będzie miało owoców…
A może jest w tobie ogromne pragnienie nowego życia, ale jesteś tak poobijany wewnętrznie, wręcz połamany duchowo, że straciłeś nadzieję? Myślisz wtedy: nie, tutaj już nic nie da się zrobić? Jeśli jesteś taką osobą, to teraz modlę się, by Duch Święty przyszedł do ciebie: "Z czterech wiatrów przybądź Duchu i powiej po tych pobitych, aby ożyli" /Ez 37,9/.
Kiedy i jak przyjdzie, tego nie wiem, bo On jest jak wiatr, wieje tam, gdzie chce i jak chce. Ale jak przyjdzie, to pozwól Mu się dotknąć. Wtedy dopiero twoje życie będzie obfite w owoce. W końcu przecież Pan Bóg przychodzi właśnie w takim celu, aby dać człowiekowi życie w obfitości /por. J 10, 10/. On nie umie dawać mało ani trochę. Jak już przychodzi, to daje ogrom łask. Nie bój się ich przyjąć.
Skomentuj artykuł